106. Lakso Elaine - Dzika kotka.pdf

(481 KB) Pobierz
Undercover Kisses
Elaine Lakso
DZIKA KOTKA
Przełożył Marek Michewicz
Tytuł oryginału Undercover Kisses
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Woda w Zatoce San Francisco lśniła, jakby na jej powierzchni pływały
srebrne liście. Kat nie zwracała jednak uwagi na ten fascynujący widok. Myślała
tylko o zbliżającym się spotkaniu.
Zatrzymała się na kolejnych światłach i spojrzała na zegarek. Pozostało jej
dokładnie czternaście minut, żeby znaleźć studio fotograficzne, miejsce do
zaparkowania i zmienić w domu towarowym podarte pończochy. Potem mogła
stanąć przed Markiem Adamsem. Obawiała się, że zabraknie jej czasu.
Dzisiaj chciała wyglądać wyjątkowo elegancko i sprawić wrażenie wzorowej
sekretarki, z jaką Mark Adams jeszcze nigdy nie miał do czynienia.
Stwierdziła jednak ze smutkiem, że każdy nadawałby się na to stanowisko
bardziej niż ona. Och, mogła wykonywać tę pracę, ale jedna rzecz zdecydowanie
przekraczała jej możliwości: punktualność. Kat, jako kierownik i jedyny pracownik
własnej, niedawno założonej agencji detektywistycznej, miała do zaoferowania
dużo cennych umiejętności. Niestety, punktualność do nich nie należała. Dlatego
właśnie młoda kobieta chciała wyglądać na zadbaną, lubiącą porządek i pełną
energii. Czy podoła temu zadaniu?
Gdy zapaliło się zielone światło, pojechała dalej, ale zwarty łańcuch
samochodów ledwie poruszał się po ulicy. Odgarniając za ucho kosmyk
kasztanowych włosów, spojrzała z niecierpliwością do przodu ponad niską czarną
corvettą, by dojrzeć, co tamuje ruch. Zwróciła uwagę na kompleks budynków, w
którym znajdowało się centrum handlowe. Jeżeli pośpieszy się, wystarczy jej
czasu, aby kupić nowe pończochy, zmienić je i przebyć pozostałe dwie przecznice
bez większego spóźnienia. To byłyby najszybsze zakupy w jej życiu, ale mogłaby
poradzić sobie, gdyby…
Spojrzawszy znów na corvettę, krzyknęła z przerażeniem:
– Och, nie!
Jadący przed nią samochód zatrzymał się. Nacisnęła pedał hamulca, ale było
już za późno. Zacisnęła kurczowo ręce na kierownicy i w napięciu oczekiwała
nieuchronnego zderzenia. Nastąpiło sekundę później.
Przez chwilę siedziała sztywno, zbyt oszołomiona, żeby się poruszyć. Potem
powoli otworzyła oczy. Czuła tępy ból w ramionach, lecz najbardziej zaniepokoił
ją brak jakiegokolwiek ruchu w czarnym samochodzie. Czyżby jego kierowca był
ranny? Wstrząsnął nią dreszcz przerażenia. Dlaczego nie obserwowała drogi?
Odpięła pasy bezpieczeństwa i wyskoczyła z toyoty. Nie zwracając uwagi na
przejeżdżające tuż obok samochody, podbiegła do corvetty. Okno samochodu
otworzyło się. Oznaczało to, że znajdujący się w środku człowiek nie stracił
przytomności. Kat odetchnęła z ulgą.
– Przepraszam, czy wszystko w po…
– Wracaj do swojego samochodu – przerwał jej niski męski głos – zanim cię
coś rozjedzie – warknął szorstko.
Zdawała sobie sprawę, że to dobra rada, ale nie podobał się jej sposób, w jaki
została wypowiedziana. Spojrzała na silne, mocno opalone ręce kierowcy. Nic mu
się nie stało, skoro miał siłę wydawać rozkazy.
Chcąc zobaczyć jego twarz, pochyliła się jeszcze bardziej.
– Przyszłam sprawdzić, czy nic ci się nie stało. Jeżeli nie…
A on niespodziewanie wysunął rękę za okno, chwycił dziewczynę za pasek
sukienki i przyciągnął ją do lśniącej corvetty. Kat chciała zaprotestować, ale nie
zrobiła tego. Tuż obok przemknął cadillac. Jego kierowca zatrąbił ostro.
– Nic mi nie jest – powiedział mężczyzna – ale jeżeli nadal będziesz tutaj
stała, to tobie coś się stanie. Niedaleko stąd znajduje się boczna uliczka. Tam
będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Jedź ze mną.
Nacisnął pedał gazu i ruszył powoli.
– Nie mam czasu na rozmowę! – krzyknęła, patrząc z wściekłością za
odjeżdżającym wozem.
Zanim zatrzymała się na parkingu obok lśniącego czarnego samochodu,
minęły dalsze cztery minuty. Wysiadła z toyoty. Postanowiła, że będzie stanowcza,
ale uprzejma. Spróbuje zachować spokój, pomimo że jest spóźniona.
– Słuchaj – powiedziała, zbliżając się do niego – chciałabym z tobą
porozmawiać, ale.. – Zamilkła, gdy zza kierownicy sportowego samochodu wyłonił
się wysoki, dobrze zbudowany i mocno opalony blondyn.
– Zaczęłaś całkiem interesująco. Co chciałaś powiedzieć? – pytał, stojąc tuż
przy niej.
Chociaż była wysoka, musiała unieść głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Co
chciała powiedzieć? Zapomniała. Boże, jaki on wielki! I w dodatku taki przystojny,
chociaż mógłby mieć trochę pełniejsze usta. W dżinsach i w błękitnej koszuli z
podwiniętymi rękawami wyglądał jak atleta, zdolny rozwalić jednym ciosem
wszystko, cokolwiek stanie mu na drodze. Krótko mówiąc, należał do ludzi, z
którymi strach spotkać się w ciemnej uliczce.
Miała ochotę natychmiast wrócić do swojego samochodu. Ukradkiem otarła
spocone dłonie o wełnianą sukienkę. Czy ten facet zdaje sobie sprawę, jakie
wrażenie wywarł na spotkanej przypadkiem kobiecie? Tak, oczywiście. Musiałby
być głupcem, żeby tego nie zauważyć.
– Tak, no cóż… ja… ach… mmm… – mamrotała.
Zdjął okulary przeciwsłoneczne. Kat zamarła… Sądziła, że jego oczy są
matowe i zimne, tymczasem ujrzała czarne rozpłomienione źrenice. Patrzył na nią,
rozbierając ją wzrokiem. Bardzo szybko dotarł do czarnego bikini. Rzuciła mu
lodowate spojrzenie i oparła dłonie na biodrach.
– Czego chcesz?
Powoli uniósł wzrok i popatrzył jej w oczy.
– Przyglądam ci się – odparł. – To było niebezpieczne zderzenie.
Sprawdzam, czy nie doznałaś obrażeń.
On oczywiście wyszedł z tego cało. Prawdopodobnie potrzeba dywizji
czołgów, żeby zrobić mu krzywdę, chociaż nawet wtedy nie byłoby całkowitej
pewności, że cierpi.
– Nie jestem z porcelany. – Spojrzała na niego lekceważąco.
– Nie do wiary! – powiedział. – Domyślam się, że także ani z cukru, ani ze
szkła. Ale jesteś za to bardzo agresywna, prawda?
– Przykro mi.
– Czy wyglądam na rozczarowanego?
Rzeczywiście, w tej chwili miał minę, jakby otrzymał wspaniały prezent.
Ona jednak nie zamierzała nim być.
Domyślając się, że blondyn, w swojej wyobraźni, zręcznie odpina jej stanik,
spojrzała na zegarek.
– Nie chcę być niegrzeczna, ale może zajęlibyśmy się tą sprawą –
powiedziała, wskazując dwa uszkodzone samochody. – Bardzo się śpieszę.
– Randka?
– To nie twój interes. Zawsze jesteś taki szybki?
– A czy ty zawsze kończysz tak ostro?
– Nikogo nie zabiłam. Jak na razie…
Zdumiony tą groźbą, pochylił się nad corvettą i badał uszkodzenia. Kat
ukradkiem spojrzała na jego umięśnione plecy. Czy coś z nią nie w porządku? Ma
dwadzieścia sześć lat i wzbudza zainteresowanie u mężczyzn. Czasami podobało
się jej to, ale bardzo lubiła samotność. Wie, jak zatroszczyć się o siebie i nie jest jej
do tego potrzebny żaden mężczyzna. Nie należy do kobiet, którym serce zaczyna
bić szybciej, gdy ktoś tylko na nie spojrzy.
Oczywiście, żaden mężczyzna nie patrzył na nią tak jak ten jasnowłosy
szatan.
Była ciekawa, czym on się zajmuje. Nie mógł tak mocno opalić się podczas
towarzyskiej gry w tenisa czy w golfa. A te jego muskuły, na które za wszelką cenę
starała się nie zwracać uwagi! Jest prawnikiem? Pracownikiem na kierowniczym
stanowisku? To raczej niemożliwe. Skreśliła wszystkie zwyczajne zawody. Nie
mogła sobie wyobrazić, że on przekłada papierki, nawet w najlepiej prosperującej
firmie. Po prostu nie wyglądał na człowieka, którego można zamknąć w czterech
ścianach biura.
W takim razie kim jest? Zawodowym sportowcem? Coś jej mówiło, że
wydaje się raczej samotnikiem. Nie wyobrażała go sobie jako członka drużyny
sportowej. Z pewnością jest nonkonformistą. Nawet jego uczesanie nie należy do
typowych. Długie włosy opadają na kołnierz, przypominając grzywę lwa. Kat nie
miała najmniejszych wątpliwości, że czymkolwiek się zajmował, jest sam sobie
panem.
Czy przestrzega prawa? W jego twarzy było coś przenikliwego i
bezlitosnego. Kat miała wrażenie, że on musi zajmować się czymś
niebezpiecznym. Nie tylko dlatego, że obok lewego oka ma bliznę, wyraźnie
widoczną na tle mocnej opalenizny; widać to było także w jego sposobie
poruszania się i prowadzenia rozmowy. Sprawiał wrażenie, jakby doświadczył
wszystkich rodzajów rozpusty, jakie znają mężczyźni, i odkrył jeszcze kilka
nowych.
Nagle Kat spotkała jego spojrzenie. Gęste ciemne rzęsy kontrastowały z
włosami. Szybko odwróciła się. Zerknęła na swój samochód i jęknęła z rozpaczy.
Poza wgnieceniami w karoserii dostrzegła rozbity reflektor i zniszczony zderzak.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin