Wincenty Lutosławski - Rozwój potęgi woli.pdf

(561 KB) Pobierz
309234124 UNPDF
WINCENTY LUTOSŁAWSKI 
ROZWÓJ POTĘGI WOLI
(Wybrane rozdziały)
Spis treści 
II. Warunki powodzenia ćwiczeń...............................................................................................3 
III. Rytm oddychania..................................................................................................................7 
IV. Ćwiczenia ożywcze............................................................................................................11 
V. Umiejętność odpoczynku....................................................................................................19
VI. Ćwiczenia psychofizyczne.................................................................................................24
VII. Ćwiczenia estetyczne........................................................................................................35
VIII. Radża joga ......................................................................................................................42
IX. Zastosowania szczegółowe................................................................................................49 
X. Ogólne zasady ćwiczeń.......................................................................................................56
XI. Posty...................................................................................................................................58
II. Warunki powodzenia ćwiczeń
Nim   przystąpimy   do   przedstawiania   samych  ćwiczeń,   ważnym   jest   zdać  sprawę  z 
warunków zasadniczych, bez których ćwiczenia pożądanych rezultatów nie dadzą.
Pierwszym warunkiem rozwoju władz wyższych jest ograniczenie do minimum funkcji 
niższych, więc najstaranniejsze unikanie tego, co ciało nasze może obciążyć, pożytku mu nie 
przynosząc. Stąd Hindusi uprawiali wstrzemięźliwość nadzwyczajną, jedząc najczęściej tylko 
raz na dzień i to tylko pokarmy roślinne.
W naszych warunkach życia trzeba zwrócić szczególną uwagę na potrzebę zupełnego 
wyrzeczenia się alkoholu i tytoniu, a w miarę możliwości też mięsa i ryb. Nabiał, orzechy, 
owoce są najodpowiedniejsze dla tych, co chcą rozwinąć wyższe władze ducha.
Jeśli   ktoś  z   przyzwyczajenia   używa   mięsa,   to   powinien   je   przerobić  przez   staranne 
bardzo żucie, z wolą i wyobraźnią skierowaną ku wyzwoleniu się od wpływu, jaki zwierzęca 
strawa   wywiera.   Każdy   kawałek   mięsa   powinien   być żuty   razem   z   chlebem   lub   innym 
pokarmem roślinnym, z usilnym postanowieniem, aby mięso utraciło szkodliwe właściwości 
i stało się w skutkach podobne do roślin. Lepiej wcale mięsa nie jeść, tylko poprzestać na 
umiarkowanym pożywieniu roślinnym, raz lub dwa razy na dzień.
Kto jada raz, ten najlepiej to uczyni około południa, kto chce się żywić dwa razy, to 
może  to uczynić o 10 rano i 3 po południu,  lub w  innych godzinach  dogodnych,  zawsze 
jedząc powoli i przeżuwając najstaranniej pożywienie, z wolą skierowaną ku jego doskonałej 
asymilacji.
Próżne są wysiłki wzmożenia sił przez przekarmienie, bo siły nasze zależą nie od tego, 
ile jemy, lecz od tego, ile asymilujemy z pokarmu przyjętego.
Głód   jest   warunkiem   dobrego   trawienia,   przy   częstych   zaś  posiłkach   nigdy   tej 
przyprawy   nie   mamy.   Obciążając   ciało   zbyteczną  strawą,   zadajemy   mu   dodatkową  pracę 
wydzielania tego nadmiaru. Ciało, w ten sposób przeciążone, jest mniej dostępne dla prądów 
prany i mniej uległe woli ducha.
Chcąc wejść na drogę ćwiczeń, mających w pełni rozwinąć nasze siły ducha i ciała, 
trzeba przynajmniej na czas jakiś wyrzec się niższych przyjemności, jakie dać może obfitość 
lub wykwintność jadła. Nadto trzeba pamiętać, że z jedzenia, prócz pożywienia materialnego, 
czerpiemy prane jako prąd ożywczy dla nerwów, i że ta ważna czynność ma miejsce podczas 
przeżuwania w ustach. Trzeba więc strzec się połykania tego, co jemy, tylko żuć tak długo, 
aż  się  w   ustach   rozpłynie   i  żując   chcieć,   aby   prana   była   z   tego   jadła   przez   język   i 
podniebienie wyciągnięta, bo prana ulega ruchom woli naszej i wystarczy chcieć i wyobrażać 
sobie,  że   wciągamy   prane,   aby   rzeczywiście   ją  wciągnąć  do   systemu   nerwowego   i   tym 
wzmagać nasze siły żywotne.
Przy tym trzeba jedzenie traktować uroczyście, jako inicjację niższych monad, które do 
wyższego wprowadzamy organizmu i przy jedzeniu o niczym innym nie myśleć, ani też nie 
mówić, tylko całą myśl i wolę skupić na wciąganie prany i na dokładne przeżucie pokarmu.
Dlatego   indyjski  jogin   najchętniej  je   sam  i  medytuje   nad  cudem  przemiany  materii, 
czując,  że   w   tej   chwili,   kiedy   w   ustach   jego   się  kęs   chleba   rozpływa,   miliony   monad 
roślinnych wchodzą w nową fazę życia, przyjmując służbę w organizmie ludzkim.
Jedzenie   jest   to   jakby   uroczysta   promocja   uczniów   klasy   niższej   do   wyższej   lub 
immatrykulacja maturzystów do uniwersytetu. Jogin przemawia do nich wewnętrznie, życząc 
im powodzenia na nowej drodze i zapewniając ich o swej życzliwości. Ponieważ każdy organ 
ciała   ma   swą  jaźń  naczelną,   która   zawiaduje   funkcjami   tego   organu,   więc   do   tych   jaźni 
pomocniczych   jogin   też  wewnętrznie   przemawia,   polecając   im   dobre   przyjęcie   nowych 
materiałów   organizmu.   Poleca  żołądkowi   ich   trawienie   dokładne,   kiszce   stolcowej 
najrychlejsze   wydzielenie   tych   monad,   co   egzaminu   wstępnego   nie   wytrzymały,   aby   nie 
zawadzały i nie psuły ładu i porządku wewnątrz ciała.
W   ten   sposób  jedząc   z   pełną świadomością  tego,   co  czyni,   jogin   potrzebuje   bardzo 
niewielkiej ilości jedzenia i trawi doskonale to, co zje, nigdy nie obawiając się zaburzeń. Aby 
to trawienie ułatwić, dostarcza swym organom wewnętrznym obfitej ilości płynu, twierdząc, 
że nie tylko rośliny potrzebują podlewania. Podczas jedzenia pić nie należy, ale na godzinę 
najmniej   przed   jedzeniem   i   także   na   godzinę  przedtem,   czyli   na   dwie   godziny   przed 
jedzeniem trzeba wypić szklankę wody, ssąc ją kropla za kroplą tak, aby całą prane z wody 
wyciągnąć i wewnętrznie polecając organom, by tę wodę użyły na soki trawienia.
Przed wypiciem należy nasycić wodę praną. To się czyni w sposób następujący: bierze 
się w lewą rękę szklankę z wodą, trzymając ją od dołu tak, aby dłoń była zwrócona ku górze, 
a prawą ręką potrząsa się tak nad wodą, jakby się chciało  płyn jakiś spływający  z luźnie 
wiszących palców do wody strącić. Potrząsa się rytmicznie, mniej więcej tyle razy na minutę, 
ile się ma uderzeń serca.
I podczas tego błogosławieństwa wody, w miarę ruchów prane ku niej ściągających, 
trzeba rytmicznie oddychać, w ten sposób, że przez 6 takich ruchów wciągamy powietrze, 
przez   3   je   zatrzymujemy,   przez   6   wypychamy   i   przez   3   znów   pozostawiamy   płuca 
wypróżnione. Kilka takich rytmicznych oddychań zupełnie wystarcza, by zamagnetyzować 
wodę i skupić w niej nadzwyczajne ilości prany, jeśli podczas tej operacji o niczym się nie 
myśli, tylko się skupi całą myśl i wolę na prąd prany, który się ku wodzie w ten sposób 
kieruje.
Tak samo gdy pijemy, trzeba sączyć każdą kroplę między językiem a podniebieniem, z 
wyobrażeniem,  że   wyciskamy   prane,   która   bezpośrednio   przez   język   idzie   do   nerwów   i 
mózgu.
Tak czyniąc, będziemy czuć wielkie orzeźwienie po wypiciu magnetyzowanej wody. 
Trzeba   to   czynić  na   godzinę  i   na   dwie   przed   jedzeniem,   a   prócz   tego   z   rana   zaraz   po 
przebudzeniu i wieczorem przed zaśnięciem, kierując się co do ilości wody doświadczeniem, 
tak aby stolec był zupełnie regularny. 
Funkcję ekskrecji jogin traktuje równie poważnie, jak funkcje asymilacji, ma na to stałą 
godzinę, najlepiej zaraz po jedzeniu i pobudza wolą swoje kiszki, aby wydzieliły wszystko, 
co zbyteczne w sposób możliwie doskonały. Takie wydzielanie regularne resztek tego, co się 
jadło   dnia   poprzedniego,   uwalnia   organizm   od   jadów,   jakie   się  wytwarzają  po   dłuższym 
zanieczyszczeniu   kiszek   i   zdrowe,  świeże   wydzieliny   człowieka,   który   przemianę  materii 
utrzymuje w należytym biegu nie mają wcale przykrej woni, cechującej ekskrementy ludzi 
niewstrzemięźliwych i niezdrowych.
Te warunki ekstremalnego odżywiania i wydzielania tego, co nie służy organizmowi, są 
konieczne do skuteczności ćwiczeń oddychania.
Nadto jogin najstaranniej co dzień obmywa całe ciało, bądź w kąpieli chłodnej, bądź 
przynajmniej   często   zwilżanym   grubym   ręcznikiem.   Obmycie   to   powinno   nastąpić  w 
przeciągu najwyżej jednej minuty, zaczynając od piersi, ramion, grzbietu i brzucha, potem 
sięgając na całą powierzchnię ciała, maczając ręcznik i wyciskając go lekko kilka razy, by 
każda część ciała zetknęła się ze świeżą wodą.
Woda nie powinna być zbyt zimna, lecz koniecznie świeża i czysta, nie taka, co stała 
przez noc w pokoju.
Trzeba  zacząć od wody ciepłej  i stopniowo temperaturę obniżać,  aż przywyknie się 
używać  do   tego   obmycia   wody   prosto   ze  źródła.   Podczas   obmywania   trzeba   głęboko 
oddychać,   a   po   obmyciu   obcierać  się  energicznie   rękami,   aż  prawie   wyschnie   ciało   i   po 
włożeniu bielizny użyć ruchu, gimnastykując wszystkie części ciała do zupełnego rozgrzania. 
Można też obmycie to podzielić na dwie części i obmywać górną część ciała z rana, zaś dolną 
wieczorem,  jeśli ktoś nie znosi całkowitego obmycia i zbyt trudno się po nim rozgrzewa. 
Przy obmyciu  i obcieraniu trzeba  się wstrzymać od innych myśli i wolę skupić na to, by 
usunąć zbyteczne materiały z powierzchni skóry i otworzyć jej pory dla wydzielania tego, co 
zbywa.
Skrupulatna   czystość  ciała   jest   pierwszym   warunkiem   powodzenia  ćwiczeń 
oddychania.  Czystość ta powinna się rozciągać nawet na wewnątrz, do kiszki stolcowej z 
jednej, a do jamy ustnej z drugiej strony.
Usta po każdym pożywieniu należy starannie przepłukać i oczyścić szczoteczką, lub 
palcem   i   proszkiem   do   zębów.   Za   proszek   do   zębów   używa   jogin   sproszkowanej   kory 
niektórych drzew, lecz w Europie używane proszki równie dobrze cel osiągają.
Nadto trzeba i wewnętrzną błonę nosa utrzymać w czystości, przez wciąganie po kilka 
razy   rano   wody   chłodnej   do   nosa   tak   głęboko,   by   dochodziła   do   gardła,   i   silne   potem 
wypchnięcie   powietrza   razem   z   wodą  i   nagromadzonym   w   ciągu   dnia   pyłem.   Aby   to 
uskutecznić,   pogrąża   się  całą  twarz   w   miednicy   napełnionej   wodą,   kilka   razy   się  wciąga 
bardzo mocno i wypycha się wodę z powietrzem przez palcami ściśnięte dziurki od nosa nad 
kubłem, powtarzając to po kilka razy, aż się nawet głębsze zatoki nosa oczyszczą.
Oprócz tej skrupulatnej czystości ciała, właściwej jego irygacji wewnątrz i zewnątrz, 
warunkiem powodzenia ćwiczeń jest zachowanie  soków najżywotniejszych,  czyli  czystość 
płciowa.
Jogin   jest   wolny   od   podnieceń  płciowych   i   nie   traci   ani   nie   przyjmuje   nasienia. 
Zarówno kobieta, jak mężczyzna, gdy wejdą na drogę ćwiczeń psychofizycznych, muszą się 
wstrzymać od bliższego zetknięcia z płcią drugą, które wyczerpuje siły. Dla kobiet rzecz to 
łatwa na ogół, dla mężczyzn, których złe obyczaje zepsuły, czystość jest daleko trudniejsza, 
lecz jeszcze potrzebniejsza, bo nieczystość na większe straty ich naraża.
Aby osiągnąć tę czystość, jogin używa ćwiczeń szczególnych, które niżej podamy.
Oprócz   tych   fizycznych   warunków,   jogin   kładzie   wielki   nacisk   na   pewne   moralne 
warunki powodzenia ćwiczeń. Te moralne warunki są jeszcze ważniejsze niż fizyczne, choć 
jedne   i   drugie   są  całkiem   niezbędne   dla   jakiegokolwiek   powodzenia,   tak   dalece,  że   bez 
ćwiczenia oddychania mogą stać się szkodliwe i naruszyć równowagę umysłu.
Należą  tu   przykazania,   znane   na   Zachodzie,   lecz   na   Wschodzie   daleko  ściślej 
przestrzegane przez tych wybranych, co powzięli postanowienie, by przez ćwiczenia wznieść 
się nad zwykłe ludzkie koleje i osiągnąć moc i potęgę nadludzką. Tacy ludzie nie powinni 
nikomu niczego zabierać, przede wszystkim żadnej istocie jej życia. Więc jogin nie tylko nie 
zabija zwierząt, służących nam za pokarm, ale nawet owadów, które mącą jego spokój, ani 
muchy, ani komara, ani pchły. Wszystkie te stworzenia, w miarę, gdy naszą wolę skupiamy 
ku wyższym celom, przestają nam szkodzić. Ale nie dosyć jest wstrzymać się od zabójstwa 
czynem. Myśl jest czynem i zabijanie myślą tak samo nasz rozwój wstrzymuje, jak zabijanie 
ręką lub bronią.
Nie zabijaj, znaczy też nie pragnij niczyjej śmierci ani zguby, wyrwij z serca wszelką 
zawiść, zazdrość i nienawiść.
Kto chce siły życia w sobie rozwinąć do najwyższej potęgi, ten powinien wszystkim 
istotom dobrze życzyć, pragnąc ich szczęścia i spokoju. W szczególności dotyczy to wrogów 
naszych, których obezwładniamy naszą życzliwością i dobrodziejstwami.
Trudny to warunek dla nas, tak dobrze wyćwiczonych w nienawiści przez wrogów. Ale 
pojmijmy ich ciemnotę i barbarzyństwo i życzmy im światła, i skruchy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin