Świadectwo nawrócenia bylego katolika.rtf

(12 KB) Pobierz

Oto świadectwo jak Bóg zadziałał w moim życiu i o tym co się stało, że jestem tym kim jestem.

Od zawsze towarzyszyło mi pytanie- co będzie ze mną? co będzie jak umrę? czy to co robię podoba się Bogu?

W moim życiu nie było żadnych spektakularnych wydarzeń. Żyłem jak ty teraz. Jak większość Polaków byłem katolikiem, chodziłem do kościoła, przyjąłem wszystkie katolickie sakramenty. Wobec mojej religii byłem w porządku, bo spełniałem jej wymagania. Przynajmniej za sprawą przyjętych sakramentów. Jak każdy porządny katolik chodziłem na msze i co ciekawe rzadko je opuszczałem. Fakt, że moje otoczenie jak i rodzina były bardzo katolickie sprawił, że popychało mnie to w stronę katolicyzmu jeszcze bardziej. Gdyby na przykład rodzina dowiedziała się, że jakiejś niedzieli opuściłem mszę, to byłby dopiero skandal.

 

Katolicki obrządek i udział w „życiu kościoła” nie dawały mi jednak odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Nadal nie miałem nawet cienia pewności co ze mną będzie po śmierci. Coraz bardziej zacząłem zastanawiać się nad tym czy chodzenie do kościoła ma sens, czy ta religia w ogóle jest prawdziwa?!

Jak każdy katolik czasem myślałem o wybrykach kleru, o ukrywaniu pedofilów w kościele, o pazerności księży, drogich samochodach proboszczów i podobnych klimatach. Dobrze wiesz o czym mówię. Praktykujący i gorliwy katolik nigdy nikomu się nie przyzna, że ma takie myśli, bo wyszedł by na heretyka. Bał by się powiedzieć komukolwiek o swoich wątpliwościach.

Ja myślałem często - „czy religia, której hierarchia jest tak bardzo zdeprawowana może być prawdziwa ”?

Ludzie których znałem nie potrafili mi odpowiedzieć na żadne z moich pytań. W kościele zacząłem zauważać powierzchowność i wykonywanie schematycznych zachowań podczas mszy. Coraz bardziej docierało do mnie, że były to tylko zewnętrzne znaki i pozorna duchowość.

Mimo tego wiedziałem, że Bóg istnieje, ale czy jest obecny podczas mszy, to już nie byłem taki pewny. Co za sens więc był brać udział w czymś w co już pod koniec nie wierzyłem. Przecież katolicka msza była dla mnie tylko pustym rytuałem, który niczego nie zmieniał w moim życiu.

Zgodnie z doktryną kościoła katolickiego byłem nauczany, że na moją korzyść po śmierci wpływają moje obecne uczynki. Oczywiście te dobre uczynki. Dlatego nie chcąc być gołosłownym starałem się „czynić dobrze”. Zresztą nie jest to jakieś wielkie odkrycie, bo większość ludzi tak właśnie stara się postępować. Starają się „żyć dobrze i wszystko będzie dobrze”.

mogło wydawać się “w porządku”, ale w sercu nie miałem pokoju. Wydawać by się mogło, że skoro

spełniam religijne nakazy tak właśnie powinno być. Coś jednak ciągle nie dawało mi spokoju. Jak się potem okazało, to było moje sumienie. To ono podrzucało mi ciągle moje występki o których nie mogłem zapomnieć. Wiesz, każdy człowiek ma coś na sumieniu, a szczególnie młody, któremu wydaje się, że pozjadał wszystkie rozumy i „co to nie on”. Taki właśnie byłem ja. Pyszny, zadufany w sobie cwaniaczek.

Moje wątpliwości z czasem popchnęły mnie w kierunku Biblii. Pomyślałem – skoro kościół katolicki taki święty, to musi opierać się na Piśmie Świętym. Przecież na każdej mszy są cytowane wersety z niej. Stąd właśnie moje bierne zainteresowanie przerodziło się w czynne i regularne czytanie Biblii. Powoli i stopniowo odkrywałem, a właściwie Bóg mi odkrywał, prawdy o Bogu i jego planach wobec mnie.

 

 

Kiedyś przypadkowo dowiedziałem się od znajomych, że kościół katolicki wyciął drugie przykazanie, zakazujące oddawania czci obrazom i rzeźbom. Wtedy to zacząłem czytać Biblię w celu sprawdzenia tych rewelacji. Moje obawy potwierdziły się – w Biblii dekalog był inny niż w kościele katolickim. Kult Marii był i jest obecny w kościele katolickim od dawna. Katolicy pobudowali jej więcej sanktuariów niż Jezusowi. Świadczy to o tym, że Maria jest traktowana w tym kościele na równi z Bogiem, co jest wielkim grzechem, bo w dekalogu jasno stoi ”nie będziesz miał bogów cudzych obok mnie”. Nie przeszkadza to jednak klerowi i wiernym modlić się do Maryi, chodzić na pielgrzymki i obnosić jej podobizny na procesjach. Teraz wiem, że taka cześć jaką oddaje się tam Maryi należna jest tylko i wyłącznie Bogu. On nawet powiedział, że mści się za taki grzech na tym co tak postępuje.

 

Czytając zacząłem dostrzegać różnice w nauce mojej religii a tym co mówi Słowo Boże. Zacząłem powoli odkrywać to, co Pismo Święte mówi na nurtujące mnie tematy. Bóg powoli odsłaniał przede mną swoją prawdę. Czytałem, sprawdzałem i nie dowierzałem, że byłem tyle lat perfidnie oszukiwany. Dowiedziałem się na przykład, że msza katolicka, określana jako powtórna ofiara Jezusa jest bezsensowna, ponieważ Jezus raz umarł i zmartwychwstał i to wystarczy do zbawienia. Nie trzeba więcej składać ofiar. Dowiedziałem się też, że Biblia wręcz zaleca, żeby biskup miał żonę. Tego było jeszcze więcej.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że religia nie dawała mi pewności niczego. To działało na zasadzie ”pracuj nad sobą, a jakoś to będzie”. W razie jak by nie wyszło, to jeszcze można podeprzeć się czyśćcem. Przekręty doktrynalne kleru w świetle Pisma Świętego wypadały blado.

Po jakimś czasie dotarło do mnie, że nie mogę tam dłużej zostać. Postanowiłem przestać uczęszczać na msze i brać udział w rytuałach.

Niestety zamiast ku Bogu, zacząłem skłaniać się w stronę organizacji świadków Jehowy. Co prawda nie spotykałem się z nimi w tamtym czasie, ale uznawałem większość ich doktryn. Być może powodem tego było to, że w okolicy gdzie mieszkałem nie było żadnego chrześcijańskiego zboru, gdzie wtedy chętnie bym poszedł i wyjaśnił raz na zawsze wszystkie wątpliwości. Wiem, że wtedy Bóg nade mną czuwał i nie dopuścił do mojego przejścia na stronę świadków. Dobrze, bo nigdy nie poznał bym prawdziwego Zbawiciela.

Świadkowie mają znaną książkę, którą posługują się przy każdej okazji w rozmowach z ludźmi. Nosi ona tytuł „Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego”. Głównym wnioskiem jaki płynie z tej książki jest to, że człowiek poznawszy całą Biblię i inne doktryny danej religii (w tym wypadku Strażnicy), to będzie “wierzący”. Dokładnie takie jak ten tytuł było moje podejście do Boga i Biblii. Myślałem, że jak już dowiem się wszystkiego co tam napisano, to będę w niebie po śmierci.

To był kolejny błąd w poszukiwaniach Boga, bo taki sposób nie może doprowadzić do Boga. Boga nie poznaje się przez wiedzę, a tylko przez wiarę. Po kilku miesiącach czytania Biblii wiedziałem już wszystko o wierze, moim grzechu, potępieniu i zbawieniu w Chrystusie, ale w moim życiu nadal nic się nie zmieniało. Z czasem zobaczyłem, że sama ta wiedza nie wystarczy i że potrzebne jest osobiste zaangażowanie w wiarę. Jak zatem miałbym “zaangażować się” w wiarę?

Najważniejszą prawdą, którą człowiek powinien zrozumieć jest jego położenie. Wiedziałem to, lecz jeszcze brakowało Bożej interwencji. Któregoś dnia dotarło do mnie - “tak, jestem grzesznikiem i potrzebuję Zbawiciela!”. Natychmiast na kolanach w modlitwie wyznałem Bogu grzechy. Prosiłem potem o zbawienie i wyznałem Jezusa moim Panem.

 

Autor : pingwin

 

Moja osoba niewiele znaczy. Jestem zwyczajnym człowiekiem, Polakiem tak pewnie jak i ty. Przez 27 lat byłem katolikiem- niewolnikiem religii. Tak jak większość chodziłem do kościoła, starałem się wypełniać religijne obowiązki, ale to nie dawało mi nigdy pokoju.

Pewnego dnia zaufałem Jezusowi, wyznałem mu grzechy i On mnie zbawił. Więcej o tej historii napiszę niebawem..

 

Głównym tematem tego bloga jest ewangeliczne chrześcijaństwo i to jaki skutek wiara odnosi w życiu ludzi. Biblijnie wierzący nie są zbytnio

znani w naszym kraju, tak jak np w Anglii czy Ameryce. Dlatego jako wierzący chrześcijanin pragnę podzielić się z wami moją wiarą.

Oto w co i jak wierzę:

 

Wierzę, że całe Pismo Święte jest natchnione przez Boga. 2Tm 3,15-17.

 

Wierzę, że jest jeden prawdziwy Bóg, który stworzył cały wszechświat. 1Kor 8,6.

 

Wierzę, że Bóg jest w trzech osobach i jednocześnie jest jednym Bogiem. Ojciec, Syn, i Duch Święty są jedno, tzn, że Ojciec, Syn i Duch Święty to jeden Bóg. 1Jn 5,7.

 

Wierzę, że przez upadek Adama i Ewy grzech i śmierć przyszły na całą ludzkość. Rz 5,12; 1Kor 15,21-22.

 

Wierzę, że zapłatą za grzech jest śmierć. Śmierć zawiera też drugą śmierć, czyli wieczne i literalne Piekło, które jest konkretnym i realnym miejscem. Rz 6,23; Obj 21,8; Ps 9,18.

 

Wierzę, że Jezus Chrystus jest Bogiem objawionym w ciele. 1Tm 3,16; Jn 1,1; 1Jn 5,20.

 

Wierzę, że Jezus umarł na krzyżu po to, aby zbawić grzeszników i odkupić ich od potępienia. 1Tm 1,15; Gal 3,13.

 

Wierzę, że Prawo Boże jest dobre i święte, jego celem jest ukazanie człowiekowi jego grzechu. Rz 7,12; Rz 3,19.20.

 

Wierzę, że zbawienie z łaski Bożej, a nie z dobrych uczynków ani przez przestrzeganie prawa Bożego. Ef 2,8-9; Tyt 3,5; Rz 11,6; Gal 2,16.21

 

Wierzę, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem i nami- ludźmi. 1Tm 2,5; 1Jn 2,1; Jn 14,6.

 

Wierzę, że odpuszczenie grzechów jest możliwe tylko przez wiarę w imię Jezusa Chrystusa. Dz 10,43; 1Jn 1,9; 2,12.

 

Wierzę, że chrzest w wodzie powinien otrzymać każdy nawrócony człowiek. Jest jedynie znakiem wewnętrznego działania Ducha Świętego ale nie zmywa jakiegokolwiek grzechu.Mt 28,19-20; Dz 10,43-47; 1Pt 3,20-21.

 

Wierzę, że człowiek wierzący jest powołany do świętości i do odstąpienia od zła i od grzechu. Ef 2,10; 2Tm 2,19; 1Pt 2,11; 2Tes 5,22.

 

Wierzę, że człowiek, który odwróci się od grzechu i uwierzy w imię Jezusa Chrystusa, otrzymuje dar życia wiecznego. Zbawiony człowiek jest bezpieczny na zawsze, ponieważ Bóg nie żałuje swoich darów.Rz 11,29; Jn 10,27-29; Rz 8,31-39; Flp 1,6.

 

Wierzę, że Jezus przygotuje miejsce dla swoich w niebie. Jn 14,6;Flp 3,20.

 

Wierzę, że Jezus wróci na tę ziemię, aby królować w Jerozolimie przez 1000 lat. 2Tm 4,1; Obj 20,1-7.

 

Źródło : http://ciekawostka.wordpress.com

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin