Ciche Serca CAŁOŚĆ.pdf

(811 KB) Pobierz
239056105 UNPDF
Ciche serca
Autorka : Humorzasta
Beta: Okrutna Maruda
Prolog
- Bello, ile mam na ciebie czekać? - Usłyszałam donośny i dźwięczny głosik mojej
przyjaciółki Alice. Od kilkunastu minut stałam w swoim pokoju i próbowałam
przyzwyczaić się do butów na wysokich obcasach. Zaczynałam wietrzyć jakiś
spisek przeciwko mnie. Przecież nikt o zdrowych zmysłach, nie pozwoliłby mi
wyjść na tych szczudłach z domu. Alice, jako moja najlepsza przyjaciółka,
powinna najlepiej wiedzieć, jak to jest z moją koordynacją. Jednak ta uparła się i
wcisnęła mnie w obcisłą, krwistoczerwoną sukienkę z olbrzymim dekoltem,
sięgającą do połowy ud. Nie było mowy o schyleniu się w niej, bądź kucnięciu. Do
tego wyzywający, mocny makijaż. Nie mogę zaprzeczyć, że prezentowałam się
nawet nieźle. Jednak ten ubiór nie był zgodny z moim stylem. Luźne jeansy i t-
shirt, to mogłam zrozumieć, ale nie tą błyszczącą szmatkę, którą miałam na sobie.
Chociaż mój strój nie był najgorszą sprawą, która czekała mnie tego wieczoru.
Tortury, które musiałam znieść, oddając się w ręce Alice, były tylko
przygotowaniem do męczarni, która miała spotkać mnie w domu Bena. Nie wiem
dlaczego, ale moja przyjaciółka uparła się, że musimy koniecznie zaliczyć imprezę,
którą organizuje ten chłopak. Jako, że nigdy nie uczestniczyłam w tego typu
zabawach, miało to być dla mnie niejakie wprowadzenie w świat rozrywki. Wśród
znajomych i innych uczniów szkoły byłam uznawana za sztywną córeczkę
komendanta. W takim małym miasteczku, jakim jest Forks, wszyscy znali
najdrobniejsze szczegóły z życia każdego. Wielokrotnie odmawiałam na
zaproszenia chłopaków, unikałam spotkań z koleżankami, jeśli tak mogę je
nazywać i nie narzekałam na moje życie, nawet jeśli wśród ludzi nazywana byłam
dziwakiem. Jedyną moją przyjaciółką była Alice, z którą znałyśmy się od
czwartego roku życia. Wcześniej mieszkałam z mamą w Phoenix, ponieważ moi
rodzice byli rozwiedzieni, jednak Renee zmarła na raka i zostawiła mnie pod
opieką Charliego. Od tego czasu, to praktycznie Alice, pomogła mi wyjść z dołka
psychicznego, po stracie rodzica. Jej żywiołowa osobowość była całkowitym
przeciwieństwem mojego charakteru. Kolejnym jej pomysłem na zrobienie ze mnie
bardziej publicznej osoby, był właśnie udział w imprezie u Bena. Wynajdywała
milion powodów, bym się zgodziła. Według niej fakt, że są wakacje, skończyłyśmy
liceum i osiemnaście lat był wystarczający. Westchnęłam do siebie cicho. Nie
mogę przecież uniknąć tego, co mnie czeka. W przypływie zrezygnowania
zgodziłam się, więc teraz muszę ponieść konsekwencje. Wyszłam z mojego małego
pokoju i podtrzymując się poręczy, powoli zeszłam po schodach. Przy drzwiach
czekała na mnie Alice, była podekscytowana i tryskała humorem.
- Nareszcie - skwitowała moje pojawienie się. Zaczęłam nerwowo bawić się
palcami u rąk. - Bello, nie denerwuj się. Wyglądasz prześlicznie.
Nie odpowiedziałam, tylko skierowałam się za nią przed dom. Nie martwiłam się
swoim wyglądem.
- Zaraz przyjedzie Edward. - Jeśli wcześniej się denerwowałam, to nie wiem jak
opisać mój stan po tym, co powiedziała teraz. Na dźwięk jego imienia przeszły
mnie ciarki, a sama zaczęłam stąpać z nogi na nogę. Ilekroć myślałam o moim
zadurzeniu w bracie najlepszej przyjaciółki wyzywałam siebie od głupich. Jednak,
gdy tylko stanęłam z nim twarzą w twarz, brakowało mi słów i zaczynałam się
jąkać. Byłam beznadziejnie zakochana i dziwiło mnie, czemu Alice jeszcze się nie
domyśliła, co czuję do jej brata.
Nagle zza zakrętu wyjechało srebrne volvo, na jego widok moje serce zwiększyło
obroty. Gdy samochód zatrzymał się obok nas, drzwi kierowcy uchyliły się i na
zewnątrz wysiadł obiekt moich westchnień. Jak zwykle ubrany na luzie, jednak z
klasą. Zapierało mi dech w piersiach, a znając mnie byłam w tej chwili cała
czerwona. Edward przywitał się z siostrą, po czym zwrócił się w moją stronę.
Zwyczajowo dałam mu buziaka w policzek i jak za każdym razem moje serce
przestawało na chwilę bić, gdy czułam jego zapach. Edward nie powiedział nic,
więc i ja się nie odezwałam. Tylko Alice trajkotała nam za uszami.
Do domu Bena dojechaliśmy w parę minut. Ledwie impreza się zaczęła, a po
ogródku już walały się puste butelki po piwie. Słychać było jeden wielki huk,
mieszanych ze sobą rozmów gości i głośnej muzyki. Bardzo chciałam w tej chwili
wrócić do domu, jednak Alice pociągnęła mnie za rękę i wprowadziła do środka.
Przyszli chyba wszyscy mieszkańcy Forks do dwudziestego roku życia. Alkohol lał
się strumieniami, już można było dostrzec obściskujące się pary w kątach. Wiele
osób przyglądało mi się uważnie, zapewne będę jutro tematem plotek. Zawsze
święta Bella odwiedziła imprezę u Bena , jednak nie przejęłam się tym. Przywykłam
już do obgadywania.
Alice zostawiła mnie samą, ruszając na połów, za co miałam ochotę ją zabić.
Siedziałam sama na sofie i przyglądałam się wszystkim napalonym nastolatkom,
którzy mimo wczesnej pory, nie potrafili już utrzymać się samemu na nogach.
Nagle usłyszałam głos tuż nad uchem, który wywołał u mnie odruch wymiotny.
Poczułam oddech chłopaka, w którym dało się wyczuć wódkę.
- Zatańczysz ze mną, piękna? - zapytał obrzydliwie chrapliwym głosem. Wolałam
się dla swojego bezpieczeństwa nie odwracać w jego stronę.
- Mike, dzięki ale nie teraz. - W mojej głowie uruchomiły się trybiki, szukając
sposobu na pozbycie się natręta. Mike Newton nie daje mi spokoju, od czasu gdy
urosły mi piersi. Ciągle ugania się za mną i nie rozumie stanowczego nie , którym
obdarowuję go średnio siedem razy w tygodniu. Chłopak jest obrzydliwie
zboczony i w relacjach damsko-męskich chodzi mu tylko o jedno.
- W takim razie poczekaj, przyniosę ci coś do picia - powiedział i skierował się
chwiejnym krokiem w stronę bufetu. Tyko na to czekałam. Zerwałam się z miejsca
i skierowałam w stronę tłumu, by zgubić mojego prześladowcę. Wzrokiem
szukałam Alice, jednak jak na złość nigdzie jej nie było. Po raz kolejny znalazłam
jakieś miejsce na uboczu i zabierając ze sobą wcześniej dwa kieliszki alkoholu
piłam je teraz na zmianę. Nigdy nie upijałam się, uważałam to za głupotę, która
niszczy szare komórki, jednak teraz gorzki smak sprawiał mi przyjemność. Fale
ciepła rozchodzące się po moim organizmie pozwoliły mi na chwilę zapomnieć
gdzie jestem.
Jak już wspomniałam alkohol nie jest dla mnie. Wkrótce byłam pijana, a
wypełnieni hormonami nastolatkowi podawali mi kolejne drinki. Nie zwracałam
już na to uwagi, liczyła się tylko przyjemność po wypiciu kolejnego kieliszka. Nie
wiem, kiedy zaczęłam tańczyć z kilkoma naraz, wykonując biodrami ruchy, które
jak na osobę obdarzoną nadzwyczajną niezdarnością, były zaskakująco zgrabne.
Moja sielanka skończyła się z przybyciem zwyrodniałej przyjaciółki.
- Bello, jesteś pijana. Coś ty ze sobą zrobiła! Chodź wracamy do domu. - Jako
osoba bardzo uległa, podążyłam za nią i po chwili czułam już świeże powietrze.
Odetchnęłam głęboko, opanowała mnie ulga, gdy wiatr muskał moje włosy.
Kiwałam się tylko w przód i tył.
- Ile wypiłaś? - zapytała Alice. Gdyby to było takie łatwe zliczyć te wszystkie
szklanki.
- Niewiele - powiedziałam lekko zasypiając. Oparłam się o nią i słuchałam szumu,
który teraz miałam w głowie. Po chwili poczułam jak jakieś dłonie unoszą mnie w
górę. Ciekawość zwyciężyła i otworzyłam oczy. Ujrzałam Edwarda, który niósł
mnie, przyglądając się uważnie mojemu stanowi. Po chwili zostałam położona na
tylnie siedzenia jego samochodu.
- Zawieź ją do domu i połóż do łóżka. Dzięki bracie. - Głos Alice słyszałam jakby
przez mgłę. Leżałam i zastanawiałam się co się dzieje. Po chwili mruczenie silnika
lekko mnie otrzeźwiło i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Śpij. - Usłyszałam głos mojego anioła. - Nieźle się wstawiłaś. - Zaśmiał się, a ja
musiałam się zaczerwienić.
- Nic mi nie jest - zapewniłam go, na co roześmiał się jeszcze głośniej. To było
bardzo głupie stwierdzenie z mojej strony.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu, znów wziął mnie na ręce i niósł do pokoju.
Znał drogę na pamięć, przebywał przecież tu równie często, co jego siostra.
Dziękowałam w myślach Charliemu, że miał dziś pracę i wyjechał poza miasto,
wiedziałam, że wróci popołudniu. Nie chciałam, by zobaczył mnie w takim stanie.
Gdy Edward postawił mnie na nogi, zorientowałam się, że jestem w swoim pokoju.
Mój pijany umysł szybko podsunął mi kolejne stwierdzenie. Jestem w swoim
pokoju sama z Edwardem. On jak zwykle jest nieziemsko przystojny, a Charliego
nie ma w domu.
Niewiele myśląc rzuciłam się na z pozoru bezbronnego chłopaka, póki mój mózg
napędzany był procentami. Normalnie nigdy bym się na to nie odważyła.
Był zaskoczony moim gestem, ale nie odepchnął mnie. Zachęcona jego reakcją
pocałowałam go delikatnie w usta.
Część mojego mózgu, która zachowała trochę rozsądku, kazała mi przestać.
Przypomniała mi, kim był chłopak, który trzyma mnie w ramionach. Edward
Cullen, notoryczny podrywacz i kobieciarz. Potrafi mieć trzy dziewczyny w ciągu
tygodnia, nieziemsko przystojny drań i brat mojej najlepszej przyjaciółki.
Wszystkie te argumenty wytaczał przeciwko mnie cichy głosik w mojej głowie,
każąc mi zaprzestać. Jednak uciszyłam go szybko. Nie wiem czy sprawcą mojego
zachowania był alkohol, czy rosnące z dnia na dzień zauroczenie w Edwardzie, ale
spełniło swoją rolę.
Edward potrzymał mnie w tali i również zaczął oddawać pocałunek. Był namiętny i
nieco brutalny. Miażdżył mi usta, jednak nie miałam ochoty się odsunąć.
Nie wiem, ile się całowaliśmy, nagle spostrzegłam tylko, że leżę na łóżku
przygnieciona jego ciężarem. Przesunęłam dłońmi po jego torsie i przylgnęłam do
niego bliżej, czułam, że i on jest podniecony. Położył dłoń na moim udzie i zaczął
przesuwać ją w górę, pod sukienkę. Nie protestowałam. Sama zdjęłam z niego
koszulę, nie pamiętając kiedy zdążyłam odpiąć guziki. Edward ściągnął ze mnie
sukienkę bardzo delikatnie, całując moją naga skórę. Jego pocałunki paliły mnie,
instynktownie wygięłam się w łuk, zbliżając moje ciało do niego.
Wkrótce pozbyliśmy się wszystkich ubrań, które leżały teraz porozrzucane po
moim pokoju. Widoczną przyjemność sprawiło mu ściąganie ze mnie bielizny.
Dziwne dla mnie było, że nie czułam przy nim wstydu. Kiedy nasze całkowicie
nagie ciała przylegały do siebie, miałam tylko jedno pragnienie. Czuć go całego,
chciałam, by opanował moje wszystkie zmysły. Jakby czytając mi w myślach
pochylił się delikatnie nade mną i skradł mi ostatni pocałunek, po czym zaczął się
we mnie gwałtownie wsuwać. Przeszła mnie fala bólu, którą stłumiło jednak
poczucie przyjemność. Wstrząsnęły mną dreszcze pożądania i spełnienia. Nie
wiem, ile trwaliśmy tak razem, poruszając się w równym tempie, wykrzykując w
euforii swoje imiona na zmianę z przekleństwami, ale następne, co pamiętam to jak
kładzie się obok mnie, otulając ramieniem i jak usypiamy razem w moim łóżku.
Rano obudziły mnie dźwięki telefonu. Niechętnie podniosłam powieki i ujrzałam,
jak jakaś osoba obok mnie wyciąga rękę w poszukiwaniu źródła melodii.
Wspomnienia wczorajszej nocy powróciły nagle i intensywnie. Zaczerwieniłam się
z wrażenia. Co też alkohol potrafi uczynić z człowiekiem. Odkryłam jednak
szybko, że nie żałuję tego, co zrobiłam. Kochałam go przecież, zawsze marzyłam
by się mu oddać. Edward odebrał telefon i zaczął cicho rozmawiać z jakąś osobą po
jego drugiej stronie. Nie słuchałam jednak jego słów, uwagę skupiłam na jego
nagim, umięśnionym ciele. Zaparło mi dech w piersiach i postanowiłam się mu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin