Episode 5 - Mr Monk Goes to the Carnival.txt

(30 KB) Pobierz
00:00:08:Nie podoba|mi się to.
00:00:10:Powiniene mieć na|sobie podsłuch.
00:00:12:Nie przesadzaj, Leland.|Nawet nie wiemy, co dla nas ma.
00:00:16:Może pokręcę się i będę|cię zabezpieczał?
00:00:19:Za bardzo się przejmujesz.|Jak zawsze.
00:00:21:Leland, jed do domu.|Wypij się.
00:00:24:- Dzięki za podwiezienie.|- Adam, mogę cię o co prosić?
00:00:27:Przy ludziach zwracaj się|do mnie per "kapitanie", ok?
00:00:31:Przepraszam,|kapitanie.
00:00:34:Nadal nie umiem tego|powiedzieć nie miejšc się.
00:01:02:Może zdjęcie?|Tu jest kupon.
00:01:04:- Odbiór przy wyjciu.|- Nie, dzięki.
00:01:17:- John Gitomer?|- A ty to Kirk?
00:01:21:Co chciałe mi|powiedzieć?
00:01:23:Powiedziałem, że chcę|sprzedać pewne informacje.
00:01:26:W porzšdku.|Czego dotyczš?
00:01:28:Dostawa kwasu.|10000 opakowań.
00:01:30:Wiem kto, gdzie,|kiedy.
00:01:33:- Zainteresowany?|- Jeli nie kłamiesz.
00:01:36:- Dobra, ale nie tu.|- Może być tu.
00:01:38:- Hej, hej...|- Łapy przy sobie, kole!
00:01:41:Masz jaki|problem?
00:01:46:- Tu nie możemy rozmawiać.|- Czemu nie?
00:01:48:Chodmy|na młyn.
00:01:51:Nie wydaje|mi się.
00:01:53:Kto kazał ci do|mnie zadzwonić?
00:01:55:- Powiem ci na młynie.|- Kto dał ci moje namiary?
00:01:57:Do zobaczyska.
00:02:23:Hej! Niech kto|to zatrzyma!
00:02:25:Ten facet próbuje|mnie zabić!
00:02:27:- Czego się drzesz?|- Na litoć boskš, zatrzymajcie!
00:02:31:On mnie|zabije!
00:02:34:- Uspokój się.|- Próbuje mnie zabić!
00:02:36:- Na pomoc!|- Przestań.
00:02:39:- Niech kto wezwie policję!|- Ja jestem z policji.
00:02:42:- Co robisz?!|- Zatrzymać to!
00:02:44:Wypućcie mnie.
00:02:49:Jeste chory.|Policja, odsunšć się.
00:02:52:Wszystko gra.
00:02:55:Co pan mu|zrobił?
00:02:57:Niech kto|wezwie policję!
00:02:59:Nic nie zrobiłem...
00:03:13:DETEKTYW|MONK
00:03:20:W ROLACH|GŁÓWNYCH
00:04:01:Porucznik Adam Kirk nie po raz|pierwszy jest w opałach.
00:04:04:Szeć lat temu został|zawieszony za przemoc...
00:04:06:- Piłe?|- Odrobinkę...
00:04:09:1x05 - PAN MONK|W LUNAPARKU
00:04:11:- Zrobiš ci badanie krwi.|- No to dalej!
00:04:14:Skandal wybuchł również,|gdy domniemany morderca,
00:04:17:Leonard Stokes oskarżył|Kirka o brutalnoć.
00:04:20:- Kapitanie, musimy...|- Daj mi chwilę, ok?
00:04:24:Wydział ds. wewnętrznych będzie|chciał cię rozerwać na strzępy.
00:04:27:Przez lata już|próbowali.
00:04:28:Adam, chcesz co|mi powiedzieć?
00:04:30:Wycišgnšł nóż?|Bilicie się?
00:04:32:- Działałe w obronie własnej?|- Leland... Nie dotknšłem go.
00:04:36:Był cały|posiniaczony.
00:04:38:Musiał sam się|tak urzšdzić.
00:04:40:Samemu?
00:04:44:Słuchaj, od teraz|nic nie mówisz.
00:04:47:Nie znasz angielskiego.|Zadzwonię do Sama Dwyera z PBA.
00:04:50:- Przylš kogo...|- Leland, ja go nie tknšłem!
00:04:52:Ani słowa...
00:04:54:- Porozmawiamy póniej.|- Kapitanie...
00:04:59:Paul?
00:05:02:Dgnięty nożem|w aortę.
00:05:04:Był martwy zanim|dojechali na dół.
00:05:07:- Obrona własna?|- Być może...
00:05:09:- Co z siniakami?|- Od walki, więcej nie wiem.
00:05:12:Wstšpcie do mojego salonu pięknoci,|może będę wiedział wtedy więcej.
00:05:15:Dzięki, Paul.
00:05:16:Chcę, żeby laboratorium|natychmiast zajęło się nożem.
00:05:19:- Tak jest. - I chcę, by postawiono|Adama w stan oskarżenia.
00:05:22:Niech zajmie|się tym Parco.
00:05:25:Co niby mam|zrobić?
00:05:27:Dwóch facetów wjeżdża na górę|i jeden z nich wraca, jako trup.
00:05:33:Kapitanie, a Monk? Może|dostrzeże co, co my przeoczylimy.
00:05:36:Monk się teraz nie nadaje.|Ma jutro przesłuchanie.
00:05:40:Wiesz jak się tym|przejmuje, nie?
00:05:42:Będzie się jutro zachowywał, jakby|go włanie wypucili z wariatkowa.
00:05:45:Panie Monk, przeglšdalimy|pańskie akta,
00:05:48:gdzie jest opinia pana|psychiatry, doktora Krogera.
00:05:52:Podobno nadal ma pan obsesję na|punkcie morderstwa pana żony,
00:05:55:do takiego stopnia, że jest pan|emocjonalnie sparaliżowany.
00:05:58:- Zgadza się pan z tym?|- To w końcu była moja żona.
00:06:01:Możecie to państwo|zrozumieć.
00:06:04:To nie jest tylko|kolejna sprawa.
00:06:06:- Jak idzie postępowanie?|- Utknęlimy.
00:06:09:- lepy zaułek.|- Niemniej jednak,
00:06:11:sš też pozytywy. Kroger mówi, że robi|pan znaczne postępy w swoich fobiach.
00:06:16:Tak, bardzo|ciężko pracowałem.
00:06:19:Od pana zawieszenia pracuje pan jako|prywatny detektyw, zgadza się?
00:06:27:Cóż...
00:06:28:Nie zbiję na|tym majštku....
00:06:30:Ale spełniam poniekšd|mój obowišzek.
00:06:33:Swój obowišzek.|Podoba mi się to.
00:06:37:Czy czuję się pan, by spełniać|swój obowišzek dla nas?
00:06:41:- Mam na myli na stanowisku.|- Sšdzę, że tak.
00:06:45:Jak państwo wiecie, pracowałem wraz|z policjš nad paroma sprawami.
00:06:48:Brał pan udział w 8|ledztwach. To robi wrażenie.
00:06:51:Lecz czy to nie prawda,|że w paru przypadkach
00:06:53:pana fobie przeszkodziły|w postępie ledztwa?
00:06:55:Na przykład|w lutym,
00:06:58:z powodu pana lęku wysokoci|w San Anselmo uciekł poszukiwany.
00:07:02:Każdy policjant|się czego boi.
00:07:05:To prawda|i akceptujemy to.
00:07:07:Tak długo, jak jego strach|nie wpływa na jego służbę.
00:07:11:Końcem tygodnia wystosujemy|pana rekomendację.
00:07:15:Musimy porozmawiać|jeszcze z paroma osobami.
00:07:17:W tym z kapitanem|Stottlemeyerem.
00:07:19:- Z kapitanem? - Był pana|przełożonym przez lata.
00:07:23:Jego owiadczenie|będzie kluczowe.
00:07:25:Dziękujemy|za przybycie.
00:07:31:Panie Monk?
00:07:33:To ja|dziękuję.
00:07:35:- Bardzo dziękuję.|- Zbierzemy się znów jutro o 17.
00:07:43:- Jak poszło?|- Całkiem niele.
00:07:47:- Byłem niesamowity.| - Tak!
00:07:49:Byłem, jak|Fred Astair.
00:07:51:Pamiętałe o gryzieniu|się w koniec języka?
00:07:53:- By się bardziej skoncentrować?|- Gryzłem koniec języka...
00:07:56:Byłem wspaniały!|Wsiadaj do wozu!
00:07:58:- Co robisz?|- Ja prowadzę! Wsiadaj.
00:08:01:Nie, nie|prowadzisz.
00:08:04:Sharona, mogš w tej|chwili patrzeć.
00:08:06:Nie oglšdaj się!|Patrzš z okna.
00:08:09:- Nie oglšdaj się.|- I co z tego?
00:08:11:Nie mogš widzieć,|że ty prowadzisz.
00:08:13:Wyszedłbym na inwalidę.|Wsiadaj do wozu.
00:08:17:Nie.
00:08:19:Wsiadaj.
00:08:22:Proszę?
00:08:26:- Umiesz chociaż prowadzić?|- Wiem, jak się to robi.
00:08:31:- Nigdy nie widziałam. - Nie widziała|ponad 15 rzeczy, które umiem.
00:08:36:- Jak na przykład?|- Prowadzenie auta. Wsiadaj.
00:08:40:- Nie...|- Nie patrzš!
00:08:42:Czemu mi to robisz?|Czemu popatrzyła?
00:08:45:- Naprawdę masz prawo jazdy?|- Jasne, że mam.
00:08:48:- Ważne?|- Wiesz co?
00:08:50:Pokażę ci je, jak|wsišdziemy do wozu.
00:08:52:Włanie zamontowałam nowš|skrzynię biegów za 1200 dolarów.
00:08:55:Nie zepsuję twojej|cennej skrzyni biegów.
00:08:58:Wsiadaj|do wozu.
00:09:00:Mam pomysł...
00:09:01:Zacznij ziewać.
00:09:03:- Ziewać?|- Tak.
00:09:04:Będzie wyglšdać jakby był zbyt|zmęczony, żeby prowadzić.
00:09:06:Czemu miałbym być|zmęczony? Jest 10 rano!
00:09:09:Nie jestem przedszkolakiem!|Próbuję odzyskać swojš odznakę!
00:09:12:Wszyscy majš prawo być zmęczeni.|Uważasz, że policjanci nie?
00:09:15:Za póno na|ziewanie.
00:09:17:Powinienem był zaczšć już, gdy byłem|w biurze, żeby to jako wyglšdało.
00:09:20:Nigdy nie jest za póno na ziewanie!|Każdy kiedy może zaczšć ziewać!
00:09:26:Nie ma żadnych zasad!|Teraz ziewaj!
00:09:31:Panie Monk...
00:09:32:- Jeszcze pan tu jest?|- Tak, włanie odjeżdżalimy.
00:09:37:Już nas nie ma.|Sharona...
00:09:39:Jedziesz?
00:09:46:Kluczyki...
00:09:49:Wspaniałe miejsce|parkingowe, prawda?
00:09:52:Mam straszne|szczęcie.
00:09:54:Nie mogę się od|niego opędzić.
00:09:57:A tak...
00:10:01:Do zobaczenia.
00:10:25:- O czym mylałe?!|- Powiedziała, żebym skręcił...
00:10:29:Miałam na myli podjazd.|Spójrz na reflektor, Adrian!
00:10:33:- To nic takiego.|- Nic takiego?!
00:10:35:Jest całkowicie rozwalony!|Spójrz na niego!
00:10:45:Halo?
00:10:48:Tak, jest|tutaj.
00:10:51:Teraz?
00:10:54:Ok, już|jedziemy.
00:10:58:Stottlemeyer.|Powiedział, że to ważne.
00:11:00:Nie!|Nie!
00:11:01:Adrian!
00:11:03:Ja prowadzę.
00:11:05:Prędzej piekło zamarznie,|niż pozwolę ci prowadzić!
00:11:08:A nawet gdyby zamarzło,|to ci nie pozwolę,
00:11:10:bo nie chcę, żeby|jedził po lodzie!
00:11:12:Wła do wozu!
00:11:15:Wysoki sšdzie, nie jest to pierwsze|wykroczenie porucznika Kirka.
00:11:18:Powołuję się tu na|sprawę numer 4555.
00:11:21:"Leonard Stokes przeciwko|Adamowi Kirkowi",
00:11:23:w której porucznik Kirk|został oskarżony o brutalnoć.
00:11:27:To niedorzecznoć! Taki Stokes|może podważyć moje zdanie?!
00:11:31:Poruczniku! Czy potrafi pan|panować nad sobš?
00:11:33:- Potrafię, wysoki sšdzie.|- To proszę się tu zachowywać.
00:11:37:- Panie Dwyer?|- Wnosimy, by porucznik Kirk
00:11:40:został zwolniony za|pisemnym zobowišzaniem.
00:11:42:Adam Kirk to|zasłużony policjant.
00:11:44:I żšdania wobec mojego klienta w tej sprawie|oraz tej z udziałem pana Stokesa
00:11:48:sš bezpodstawne.
00:11:50:Nie wiem jakich pan dowodów|jeszcze oczekuje.
00:11:53:Ustalam kaucję w wysokoci|50000 dolarów.
00:11:57:I co sšdzisz?
00:12:01:Wsiadajš na diabelski młyn, młyn|się zatrzymuje, a facet nie żyje.
00:12:04:- Wiem, że wyglšda to le.|- le, to mało powiedziane.
00:12:07:- Nasuwa mi się słowo "winny".|- Kirk miewa humory, to prawda.
00:12:10:To nie prawda,|to fakt!
00:12:13:Co tu nie gra. Zarzeka się,|że nie dotknšł dzieciaka.
00:12:17:Może, tak, jak ty, nie|pamięta, tego co zrobił?
00:12:19:Co chcecie,|żebym zrobił?
00:12:21:Chcę, żeby robił swoje.|Chcę, żeby robił to, co zwykle.
00:12:24:Znam Kirka 20 lat.|To wspaniały glina.
00:12:26:O Adrianie też|tak pan mówił.
00:12:28:Czy możemy nie robić|z tego sprawy osobistej?
00:12:30:Tu nie chodzi o to, kogo|tatu bardziej kocha.
00:12:33:Potrzębuję cię. Pomożesz,|a ja ci b...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin