Zielinski Tadeusz - Swiat antyczny 03 - Rzeczpospolita Rzymskaz.doc

(1993 KB) Pobierz
W cyklu Świat antyczny ukazały się: I Starożytność bajeczna, II Grecja niepodległa, III Rzeczpospolita rzymska, IV Cesarstw

   W cyklu Świat antyczny ukazały się: I Starożytność bajeczna, II Grecja niepodległa, III Rzeczpospolita rzymska, IV Cesarstwo rzymskie.

   Uwagi do wersji elektronicznej „Rzeczpospolitej rzymskiej”:

- Numeracja znajduje się na górze strony.

- Numery stron w spisie treści odpowiadają numerom stron w książce.

- Usunięto ilustracje, których spis zamieszczono na końcu dokumentu.

- Usunięto indeks nazw osobowych i geograficznych.

  Tadeusz Zieliński

RZECZPOSPOLITA RZYMSKA

   Wydawnictwo „Śląsk"

   Do druku podał oraz przedmową opatrzył

   Aleksander Krawczuk

   ISBN 83-216-0767-5

   Spis treści

   Przedmowa              5

   RZYM KRÓLEWSKI

   1. Założenie Rzymu              13

   2. Rzym za pierwszych królów              19

   3. Tarkwiniusze              27

   WALKA STANÓW

   4. Pierwsze lata republiki              41

   5. Góra Święta              46

   6. Koriolan              51

   7. Cyncynat              56

   8. Decemwirowie              60

   9. Nowe zdobycze              67

   10. Kamillus              71

   ZJEDNOCZENIE ITALII

   11. Pierwsza wojna samnicka              85

   12. Druga wojna samnicka              90

   13. Kwintus Fabiusz i Apiusz Klaudiusz              98

   14. Trzecia wojna samnicka              101

   15. Tarent              104

   16. Pyrrus, król Epiru              106

   17. Pyrrus i Fabrycjusz              110

   18. Śmierć Pyrrusa              115

   KARTAGINA

   19. Przeszłość Kartaginy              119

   20. Mamertyni              124

   21. Pierwsza wojna punicka              127

   22. Hamilkar Barkas              132

   23. Galowie              124

   24. Barkidzi w Hiszpanii              135

   25. Początek drugiej wojny              139

   26. Trazymen i Kanny              143

   27. Hannibal w Kapui              147

   28. Archimedes              151

   29. Scypionowie w Hiszpanii              157

   30. Hasdrubal Barkas              160

   31. Zwycięstwo Rzymu              162

   WSCHÓD GRECKI

   32. Demetrios Poliorketes              171

   33. Menander              189

   34. Aleksandria              197

   35. Pogrom galijski              206

   36. Pergamon              217

   37. Szkoła grecka              228

   38. Odrodzenie Sparty              236

   39. Wschód w czasie wojny Hannibalowej              247

   EPOKA CHWAŁY

   40. Imperium rzymskie              257

   41. Hellenizm w Rzymie              264

   42. Flamininus              271

   43. Bracia Scypionowie              279

   44. Tysiąclecie Troi              291

   45. Emiliusz Paulus              297

   46. Machabeusze              309

   47. „Ceterum censeo..."              314

   48. Scypion Młodszy              322

   SCHYŁEK

   49. Społeczeństwo rzymskie              333

   50. Bracia Grakchowie              347

   51. Południe i północ              365

   52. Gajusz Mariusz              379

   53. Italikowie a Rzym              386

   54. Mitrydates Eupator              395

   55. Pierwsza wojna domowa              403

   56. Sulla Szczęśliwy              414

   KONIEC REPUBLIKI

   57. Sertoriusz i Lukullus              425

   58. Spartakus              437

   59. Pompejusz Wielki              446

   60. Spisek Katyliny              461

   61. Pierwszy triumwirat              474

   62. Cezar              488

   Źródła ilustracji              506

   Spis ilustracji

  

Przedmowa

   Tytuł Rzeczpospolita Rzymska, jaki dał Tadeusz Zieliński trzeciemu tomowi swego wielkiego cyklu Świat antyczny, należy uznać za zbyt wąski w stosunku do jego treści. Omówiono tu bowiem nie tylko dzieje Rzymu od samych początków miasta w połowie wieku VIII aż po upadek republiki u schyłku wieku I p.n.e., ale również, przynajmniej częściowo, historię tych państw nadśródziemnomorskich, które dostawały się kolejno w orbitę rzymskich zainteresowań, wpływów, podbojów. Chodziło więc najpierw o Kartaginę, potem zaś o tak zwane monarchie hellenistyczne, Macedonię, Pergamon, Syrię, Egipt, a także o miasta i państewka Grecji właściwej.

   Podobnie jak w tomach poprzednich, autor poświęcił dużo miejsca i uwagi sprawom kultury greckiej i rzymskiej owej epoki. A zwłaszcza ta pierwsza zdobywała wtedy rozległe obszary, rozlewając się z jednej strony szeroko po wszystkich krainach Bliskiego Wschodu, z drugiej zaś zyskując pojętnych uczniów w samych Rzymianach. Powstawały nowe i do dziś wywierające swój wpływ dzieła, formy i kierunki twórczości naukowej i artystycznej we wszystkich dziedzinach i zakresach.

   Tak więc pełny i odpowiadający treści tytuł dzieła winien by brzmieć: Rzeczpospolita rzymska i świat grecki w okresie hellenistycznym. Trzeba jednak przyznać, że ten obrany przez autora jest usprawiedliwiony nie tylko ze względu na swą zwięzłość, ale również z głębszych powodów. Oto historia Rzymu stanowi oś narracji, której krąg rozszerza się stopniowo w miarę rozwoju owego niezwykłego tworu politycznego, wyrosłego z małej osady pasterskiej na wzgórzu palatyńskim, a już po kilku wiekach rozciągającego swe wpływy od Atlantyku po Eufrat.

    6

   Jesteśmy więc, czytając opowieść Zielińskiego, świadkami najpierw dramatycznych zmagań Rzymian z najbliższymi sąsiadami nad Tybrem, potem z coraz dalszymi ludami Italii, wreszcie z potęgami zamorskimi. Obserwujemy również wszystkie fazy coraz to nowych konfliktów wewnętrznych, społecznych i ustrojowych; groziły one w pewnych momentach niemal rozsadzeniem państwa, a ostatecznie doprowadziły do wieloletnich, krwawych wojen domowych i do upadku porządku republikańskiego. Budowniczowie politycznej i terytorialnej potęgi państwa okazali się zarazem grabarzami jego ustroju i znaczenia swej warstwy społecznej — choć oczywiście stało się tak wbrew ich najlepszej woli, wbrew interesom; i choć byli najświęciej przekonani, że wszystko co czynią — wojny, które prowadzą, podboje, których dokonują — służy właśnie umacnianiu tradycyjnej konstrukcji.

   Tyle najogólniej o treści tomu. Każdemu wszakże, kto bierze tę książkę do ręki, nasunąć się musi słuszne i zrozumiałe pytanie, czy rzecz napisana przed półwieczem może jeszcze służyć za zasługującego na zaufanie przewodnika po historii rzymskiej republiki, za wiarogodne źródło informacji. Choć bowiem w badaniu przeszłości nie ma w zasadzie odkryć i przemian tak gwałtownych, szybkich i prawdziwie rewolucyjnych, jakie stały się od kilku pokoleń czymś oczywistym w naukach przyrodniczych i w technice, to przecież i historycy mają czym się pochwalić. Niemal w każdym roku przybywa nieco nowych źródeł dla poznania epok minionych, dokonuje się dzięki żmudnym analizom pewnych poprawek i uściśleń, często tylko drobnych, ale przecież w sumie ważących, a zmienia się również istota i forma pytań, jakie stawiamy przeszłości. Wszystko to sprawia, że nawet najwartościowsza książka z zakresu historii pisana przed laty kilkudziesięciu nieuchronnie wymaga pewnych poprawek i uzupełnień, pozostając wciąż godną lektury, jeśli jej autor był dobrym fachowcem i utalentowanym pisarzem.

   Jeśli chodzi o rzecz, którą mamy przed sobą, sprawa przedstawia się jeszcze inaczej. Oto mamy tu do czynienia z takim ujęciem historii Rzymu, zwłaszcza okresu wczesnego, które było czymś przestarzałym i niezgodnym ze zdobyczami nauki już wtedy, gdy autor je pisał; uczynił to jednak, jak przypuszczam, świadomie i nie bez pewnych racji.

   Czytając kolejne rozdziały o założeniu Rzymu, o siedmiu królach, o początkach republiki, słuchamy opowieści przekazanych nam przez antyczną tradycję, a zwłaszcza przez Liwiusza, który przed dwoma tysiącami lat odmalował barwnie i obowiązujące dla przyszłych pokoleń najobszerniejszą panoramę dziejów swej ojczyzny.

    7

   Tak uczyły się przez dwadzieścia wieków kolejne generacje Europejczyków historii miasta na siedmiu wzgórzach — i tak powtarza ją nam Tadeusz Zieliński.

   Tymczasem nowożytna nauka dokonała krytycznej analizy owych legend, mitów, opowieści. Dzięki jej wynikom, a także dzięki odkryciom archeologicznym, pracom językoznawców i badaniom w zakresie wielu innych dziedzin wiedzy udało się dojść do pewnych ustaleń, zmieniających w sposób zasadniczy obraz tradycyjny. Toteż takich zarysów wczesnej epoki rzymskiej, które by polegały właściwie tylko na streszczaniu Liwiusza, nikt dziś nie pisze.

   Na czym polegają, do jakich najistotniejszych punktów sprowadzają się rezultaty wspomnianych badań? Najkrócej można by ująć je tak:

   Podkreśla się fakt, że na ziemiach Półwyspu Apenińskiego żyło wiele ludów o swoistej i zróżnicowanej kulturze w czasach, gdy Rzym jako miasto jeszcze nie istniał, a na wzgórzach nad Tybrem wegetowało zaledwie kilka nędznych wiosek. Wśród owych ludów szczególną rolę odgrywali Etruskowie. Od wieku VII p.n.e. ich bogata, wysoka kultura odgrywa dominującą rolę w Italii; rozpoczyna się też ich ekspansja polityczna z terenów właściwej Etrurii w kierunku północnym, za Apeniny, i południowym, za Tybr.

   Właśnie w toku owych zatybrzańskich podbojów Etruskowie zdobyli osady na wzgórzach za rzeką i założyli w ich miejscu miasto, któremu dali nazwę jednego ze swych rodów — Ruma. Stało się to na pewno w wieku VI p.n.e., w latach gdzieś pomiędzy 575 a 560. To nowe miasto miało też etruskich królów. Tradycja przekazała ich imiona: Tarkwiniusz Stary, Serwiusz Tuliusz, Tarkwiniusz Pyszny. Są oni prawdopodobnie postaciami rzeczywistymi; co oczywiście nie oznacza, że historyczne są wszystkie związane z nimi legendy. Natomiast czterej pierwsi królowie, z Romulusem włącznie, to tylko wytwory późniejszej wyobraźni. Obalenie etruskiego władztwa było prawdziwą rewolucją i ustrojową, i wyzwoleńczą, ale wpływy etruskie w zakresie instytucji politycznych, a zwłaszcza w religii i kulturze, trwały przez wieki.

   Tadeusz Zieliński pisząc Rzeczpospolitą rzymską nie mógł jeszcze wiedzieć, że datę powstania Rzymu jako miasta przesunie się na wiek VI. Wiedział natomiast doskonale, bo sam w innych dziełach o tym mówił, jak ważna była kultura Etrusków i jak silnie zaznaczyły się jej wpływy w wielu rejonach Italii, a zwłaszcza w samym Rzymie. Mimo to właściwie pominął ten wielki rozdział dziejowy idąc wiernie śladami rzymskich historyków, którzy ze względów patriotycznych rolę Etrusków pomniejszali lub wręcz przemilczali. Czym to wyjaśnić?

    8

   Zapewne uznał on, że dla przeciętnego czytelnika interesujące i wartościowe będzie nie zapoznawanie się z wynikami szczegółowych badań nowożytnych i mnogością hipotez o początkach Rzymu, lecz z tym, co sami Rzymianie o swej najdawniejszej przeszłości wiedzieli i mówili, jak ją oceniali i rozumieli. Mogło mu się to wydawać tym bardziej wskazane, a nawet konieczne, że właśnie ów obraz tradycyjny przeszedł już na stałe do europejskiej kultury i wyobraźni, owocując mnogością dzieł sztuki i literatury, a nawet zwykłych porównań, przenośni, wręcz przysłów w mowie codziennej.

   I są to niewątpliwie racje godne uwagi. Rzeczpospolita rzymska Tadeusza Zielińskiego może służyć za doskonałe uzupełnienie nowszych podręczników i opracowań monograficznych właśnie przez swą tradycyjność — oczywiście pod warunkiem, iż czytelnik zdaje sobie sprawę z charakteru i ograniczeń tej książki.

   A są jeszcze inne kwestie, na które należy zwrócić uwagę. Jest ona od początku do końca pisana z rzymskiego punktu widzenia, a ściślej biorąc — rzymskich warstw posiadających. Odnosi się niekiedy wrażenie przy lekturze książki, że zdaniem autora inne ludy zostały po prostu po to stworzone, aby Rzymianie mogli uszczęśliwić je swymi podbojami; wszystkie, nawet Grecy, ich bowiem kultura nie mogłaby tak się rozprzestrzenić zwłaszcza w Europie zachodniej, gdyby nie rzymskie pośrednictwo.

   W parze z tym idzie idealizacja rzymskości — cech indywidualnych i zbiorowych, ustroju, metod rządzenia, postępowania. Oto jeden z licznych przykładów:

   „Lud rzymski... przeszedł trwałą i poważną szkołę władzy; wychowany w tej szkole istotnie stał się ludem rządzącym i pod tym względem żaden z narodów Europy nawet nie może się z nim porównać. Ażeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać pierwszą lepszą mowę Cycerona, skierowaną do ludu... i porównać ją z przemówieniami współczesnych mówców wiecowych albo z artykułem przeznaczonym dla pisma ludowego. Nie mówiąc już o szlachetności tonu ówczesnego i trywialności dzisiejszego, samo porównanie treści, charakteru i biegu myśli, linii wywodów, stwierdza, że tam miało się na celu przekonanie ludzi myślących albo zmianę istniejącego ich przekonania, gdy tu chodzi o to, aby obuchem wbić dany pogląd tłumowi niezdolnemu do myślenia."

   Otóż są to stwierdzenia jawnie nieprawdziwe. Po pierwsze, wiecowe przemówienia starożytnych — również Cycerona! — pełne są przy bliższej analizie, wszelkich krętactw,

    9

   demagogicznych chwytów, krzykactw, mających przesłonić brak argumentów; nie mówiąc już o ich politycznej stronniczości. A przecież zachowane mowy tego rodzaju stanowią i tak kwiat ówczesnej retoryki wiecowej! Na jakim więc poziomie były inne, te przeciętne, wygłaszane nie przez Cycerona i jemu podobnych mistrzów stylistyki, lecz przez polityków i mówców niższych lotów? Po drugie zaś, nowożytność i czasy najnowsze znały i mogą podziwiać wielu świetnych krasomówców wiecowych, ich zaś przemówienia, wypowiadane z pasją i siłą przekonania, broniące spraw, które uważali oni za słuszne, wcale nie ustępują antycznym, a w wielu przypadkach były i są szlachetniejsze, mają bowiem na celu rzeczywiście dobro mas najszerszych. Wystarczy tu przypomnieć sławne, porywające, pełne trafnych myśli mowy Ignacego Daszyńskiego, prawdziwego trybuna ludu w początkach naszego wieku.

   Zieliński zaś, trzeba i to powiedzieć otwarcie, patrzył na historie republiki nie tylko z pozycji Rzymianina, ale też Rzymianina-senatora. Niechętny wszelkim zmianom, konserwatysta, nie rozumiejący głębi i znaczenia wielkich procesów społecznych, byłby wówczas członkiem zachowawczego stronnictwa optymatów. I w tym też duchu, a więc krytycznie, ocenia próby reform braci Grakchów.

   Idealizuje natomiast — jakże niekonsekwentnie! — postać i czyny Cezara; jest nią wyraźnie zafascynowany. Co prawda owe końcowe rozdziały książki pisane są jakby z pewnym pośpiechem, mają charakter tylko szkicu w porównaniu z poświeconymi okresom wcześniejszym. W każdym razie proporcje pomiędzy tą częścią a poprzednimi zostały zachwiane. W gruncie rzeczy bogactwo wydarzeń ostatniego wieku Rzeczypospolitej, od wystąpienia Grakchów do śmierci Cezara i jej skutków włącznie, wymagałoby osobnego tomu.

   Aby ułatwić czytelnikowi lekturę i zrozumienie tamtej, odległej epoki, Zieliński używa często pewnych terminów i pojęć nowożytnych dla określenia zjawisk typowych dla świata rzymskiego, co jest wszakże bardzo mylące. I tak np. posługuje się wyrazem „szlachta", gdy mowa o rzymskiej nobilitas. A przecież były to stany społeczne zupełnie różne! Tylko urodzenie lub akt prawny nobilitacji dawały szlachectwo w Polsce dawnej. Tymczasem w Rzymie warstwa nobilitas była teoretycznie Otwarta; należeli do niej ci wszyscy, którzy mogli wykazać, że ich przodkowie osiągnęli urząd najwyższy, konsulat, o ten zaś w zasadzie mógł starać się każdy obywatel, jeśli tylko rozporządzał odpowiednim majątkiem i wpływami, by przeprowadzić swój wybór. Nie znano też w Rzymie pojęcia herbu.

    10

   Rycerze zaś rzymscy, zwani po łacinie equites, to również nazwa nie mająca nic wspólnego z rycerstwem w rozumieniu średniowiecznym. Byli to mianowicie bogaci przedsiębiorcy, bankierzy i dzierżawcy podatków; wojownicza nazwa tego stanu wzięła się stąd, że głosowali w tak zwanych centuriach jazdy.

   Nie będzie więc, jak można mniemać, nadużyciem, jeśli w redakcji niniejszego wydania zastąpimy pojęcia „szlachta" i „rycerze" — mogące wprowadzić czytelnika w błąd i utrudnić mu lekturę innych książek poświęconych tamtym czasom — pojęciami nobilitas („nobilowie") oraz equites („ekwici'). Z tych samych powodów nieodzowna okazała się modernizacja pisowni imion własnych oraz nazw geograficznych.

   Tyle uwag, które można by uznać za uzupełniające lub wyjaśniające w stosunku do tego tomu dzieła Tadeusza Zielińskiego. Ma ono tyle walorów narracyjnych, pisane jest przez tak wybitnego uczonego, że wciąż może uchodzić za bardzo interesujące, zwłaszcza dla młodszego czytelnika, przedstawienie dziejów republiki rzymskiej. Kto by jednak pragnął zaznajomić się z nimi głębiej, kto by chciał poznać wyniki nowszych badań — wskazałem je powyżej ogólnie i przykładowo — winien sięgnąć do opracowań, jakich w języku polskim nie brak. Podaję tu najważniejsze:

   M. Jaczynowska, Historia starożytnego Rzymu, wyd. 6, Warszawa 1986.

   J. Heurgeon, Rzym i świat śródziemnomorski, Warszawa 1973.

   M. Grant, Mity rzymskie, Warszawa 1978.

   A. Świderkówna, Hellenika, Warszawa 1974.

   A. Świderkówna, Hellada królów. Warszawa 1967.

   M. Pallotino, Etruskowie, Warszawa 1968.

   G. Charles-Picard, Hannibal, Warszawa 1971.

   A. Krawczuk, Gajusz Juliusz Cezar, Wrocław 1962.

   Aleksander Krawczuk

    13

RZYM KRÓLEWSKI

   1. Założenie Rzymu

   W tych czasach zamierzchłych, kiedy w Grecji i Sparta, i Ateny były jeszcze małymi państewkami, w Italii, na brzegach Tybru, narodziło się miasto, któremu przeznaczone było zostać panem świata; był to Rzym. Jako rok założenia Rzymu przyjęto później rok 753 przed nar. Chr.; o tym, co spowodowało jego założenie, opowiadano, co następuje.

   Kiedy zburzona została Troja, Eneasz, krewny jej poległego króla, Priama, zebrał dokoła siebie resztki hufców trojańskich i wyruszył na poszukiwanie nowej siedziby; wróżba, jaką otrzymał od bogów, głosiła, że został wybrany, aby w dalekiej Italii założyć nową Troję. Nie od razu Eneasz znalazł drogę do ziemi obiecanej; burza zaniosła go ku północnemu przylądkowi Afryki, gdzie na krótko przedtem królowa Fenicjan, Dydona, która uszła ze swej ojczyzny, założyła potężne miasto — Kartaginę.

   Ta uprzejmie przyjęła wędrowca i Eneasz ze swą drużyną długo u niej gościł; wszystko prowadziło ku temu, by rycerz trojański został mężem Dydony i królem jej miasta. Lecz sen proroczy przypomniał Eneaszowi o jego posłannictwie; z żalem w sercu opuścił więc swą wielkoduszną gospodynię. Dydona nie zniosła rozłąki: sama spaliła się na stosie i umarła z modlitwą, by z jej popiołów powstał mściciel jej wzgardzonej miłości.

   Eneasz popłynął dalej; po całym szeregu przygód dotarł do miejsca, gdzie rzeka Tyber, przepływając przez jałowe pola, wpada do morza. Nad zamieszkałym tutaj ludem panował niejaki Latinus; i od niego lud (rzekomo) przybrał nazwę. Jako król cnotliwy, był on wtajemniczony w zamiary bogów i wiedział o posłannictwie swego gościa; dlatego też nie tylko przyjął go uprzejmie,

    14

   lecz i gotów był dać mu córkę Lawinię za żonę, aby zapewnić rodowi swemu fortunę zapowiedzianą Eneaszowi. Lecz jego żona A m a t a nie chciała nawet słyszeć o przyjęciu włóczęgi trojańskiego za zięcia; sprzyjała raczej młodemu królowi sąsiedniego narodu Rutulów, Turnusowi, który już od dawna słał dziewosłębów do pięknej Lawinii. W ten sposób wybuchła wojna. Zwycięzcą został jednak Eneasz: zabił Turnusa w pojedynku, zdobył za żonę Lawinie i założył w pobliżu miasto, które na cześć królowej nazwał L a w i n i u m.

   Potomkowie Eneasza przesiedlili się z leżącego na równinie Lawinium do zbudowanego na wzgórzu miasta „Białego", Alby, które wyciągnęło się wzdłuż brzegu Jeziora Albańskiego i stąd zostało nazwane „Długim" (Alba Longa).

   Tu minęło kilka pokoleń królów z krwi Eneasza; w końcu tron przypadł w udziale niejakiemu Numitorowi, królowi dobremu i spokojnemu. Numitor wzbudził swym nastrojem pokojowym zbrodnicze nadzieje młodszego brata, Amuliusa; w samej rzeczy,

    15

   udało się temu ostatniemu pozbawić tronu Numitora i zabić jego syna. Niedługo jednak uzurpator cieszył się owocami zbrodni. Numitor miał córkę, której na imię było Rea Sylwia; Amulius przeznaczył ją na kapłankę Westy, dziewiczej bogini ogniska grodowego. Obowiązkiem tych kapłanek, zwanych westalkami, było podtrzymywać nieustanny ogień na ołtarzu bogini i nie wolno im było wychodzić za mąż. Przeznaczając Reę na westalkę, chciał właśnie Amulius skazać ją na dziewictwo, aby z jej rodu nie mógł powstać mściciel Numitora. Lecz zawiodło go wyrachowanie. Za przyczyną miejscowego boga wojny Marsa stała się Rea matką i powiła bliźnięta.

   Amulius dowiedziawszy się o tym wpadł w gniew i rozkazał rzucić do rzeki zarówno matkę, jak i niemowlęta. Rea Sylwia zginęła, lecz dzieci ocalały. Stało się to dzięki temu, że kat królewski zlitował się nad nimi i nie chcąc ich wprost utopić, położył w korycie, zdając na łaskę fal Tybru. Fala wyrzuciła je na brzeg; na krzyk dzieci przybiegła wilczyca

    16

   i nakarmiła je swoim mlekiem. Przypadkowo spostrzegł to miejscowy pasterz Faustulus; widok, który ujrzał, zdał mu się cudowny- a ponieważ wiedział o nieszczęściu, jakie dosknęło Reę Sylwię, nietrudno mu było się domyślić, czyje dzieci widzi. Ostrożnie wziąwszy je, zaniósł następnie swojej żonie. Tak więc dzieci owe, chowane w środowisku pasterskim, wyrosły na pasterzy; jeden otrzymał imię Romulus, drugi zaś Remus. W one czasy pasterze zmuszeni byli bronić swoich trzód nie tylko od dzikich zwierząt. lecz i od chciwości innych pasterzy; starcia zbrojne były rzeczą zwykłą, męstwo więc i siłę wielce ceniono. Romulus i Remus wkrótce wyróżnili się pośród młodych pasterzy i zostali ich przywódcami.

    17

   Podczas jednego z takich starć Remus został wzięty do niewoli; ponieważ zaś przeciwnikami okazali się pasterze Numitora, odprowadzono przeto jeńca w celu ukarania do wygnanego króla, jego dziada. Faustulus przeraził się; aby zapobiec nieszczęściu, odkrył tajemnicę i swoim wychowankom, i Numitorowi. Wtedy młodzieńcy postanowili przywrócić dziadowi tron i władzę; przy pomocy swoich towarzyszów napadli na zamek królewski i zabili Amuliusa. Wkrótce potem Numitora ogłoszono powtórnie królem Alby.

   Lecz Romulus i Remus nie chcieli pozostać w mieście, w którym przelewali krew rodową; za zgodą Numitora założyli nowy gród w tym miejscu, w którym ongi wyrzuciły ich fale Tybru. Wznosiło się tam wzgórze zwane Palatynem, które graniczyło z drugim, mniejszą zajmującym powierzchnię, lecz wyższym; będąc niejako głową pierwszego, nosiło ono przeto miano Kapitelu. Bracia postanowili zbudować na Palatynie miasto właściwe, jeden z dwóch wierzchołków Kapitelu zamienić na twierdzę, drugi zaś poświęcić bóstwu — władcy nieba i piorunów.

   Do niego też zanieśli modły, by raczył wskazać, który z dwóch braci ma nadać swoje imię nowo założonemu miastu i być jego królem. W celu łatwiejszego zrozumienia woli boga podzielili niebo na dwie części i każdy w swojej upatrywał znaku na niebie. Wkrótce w części Remusa ukazało się sześć sępów. Młodzieniec już triumfował, gdy bezpośrednio potem Romulus ujrzał ich dwanaście. Ten znak był pomyślniejszy — wróżył bowiem nowo powstałemu miastu dwunastowiekowe istnienie, co rzeczywiście z cudowną ścisłością się spełniło. Okrzyk powszechny zmusił Remusa, aby uległ fortunie brata. Romulus więc został królem i nadał miastu nazwę pochodzącą od swego imienia — R o m a, która w naszym języku brzmi Rzym.

   Remus ustąpił, lecz utaił gniew w duszy i zaczął przemyśliwać nad tym, w jaki sposób obniżyć powagę wróżby dla brata pomyślnej. Wkrótce nadarzyła się po temu sposobność: podczas budowy murów, które miały otaczać miasto, przeskoczył w obecności brata pierwsze ich warstwy, sięgające zaledwie do połowy wzrostu ludzkiego. Oburzony tym Romulus zabił brata mówiąc: „Niechaj tak zginie każdy, kto przez mury moje przejść się odważy!"

   Pierwszymi mieszkańcami grodu byli młodzi pasterze, rówieśnicy Romulusa. W celu zwiększenia ich liczby ogłosił król, iż gaj leżący miedzy wierzchołkami Kapitolu będzie miejscem zapewniającym nietykalność każdemu prześladowanemu (tzw. asilum).

    18

   Wkrótce zaczęli doń napływać junacy z okolicznych osad. Nowa gmina rosła co do liczby, lecz równocześnie zamieniała się w burzliwą i wojowniczą watahę, będącą postrachem sąsiadów. Obywatele ościennych plemion niechętnie wydawali córki za mąż za rozbójników palatyńskich; bardzo więc nieliczni spośród nich posiadali rodziny.

   Aby temu zaradzić, Romulus powziął plan następujący: oznaczył dzień święta i igrzysk na cześć boga zasiewów Konsusa i zaprosił na tę uroczystość swoich sąsiadów. Ponieważ odmowa byłaby równoznaczna z obrazą bóstwa, przybyli więc zaproszeni, a wśród nich mieszkańcy pobliskiego miasta Kures, należącego do plemienia S a b i n ó w, wraz ze swymi żonami i córkami. Na to liczył Romulus. W czasie igrzysk Rzymianie na dany przez niego znak rzucili się na młode uczestniczki i uprowadzili je do swoich domów.

   To „porwanie Sabinek" nie mogło ujść bezkarnie. Kwiryci — tak bowiem zwano mieszkańców Kures — zaczęli się gotować do wojny. Przygotowania bojowe przeciągnęły się jednak dość długo, a przez ten czas Sabinki zdążyły się pogodzić ze swoimi nowymi mężami, zwłaszcza zaś Hersilia, żona(Romulusa, która była dumna ze swego stanowiska królowej Rzymu. Mimo to wszystko wojna doszła do skutku. Sabinowie pod wodzą króla Tytusa Tacjusza obiegli Kapitol, zdobyć go wszakże nie mogli przez czas dłuższy. Podczas zawieszenia broni Tarpeja, córka dowódcy załogi Kapitolu, zeszła w dolinę po wodę. Otoczyli ją wnet Sabinowie i zaproponowali wysoką nagrodę za otwarcie bram Kapitolu.

    19

   Sabinowie byli bogaci i na lewej ręce każdego z nich błyszczała złota bransoleta — przepych niewidziany w Rzymie. To skusiło Tarpeję. — Jeśli przyobiecacie mi to — rzekła — co nosicie na lewych rękach, gotowa jestem spełnić wasze prośby. Sabinowie przyrzekli i pozwolili jej odejść. Tarpeja dotrzymała zobowiązania i następnego dnia Sabinowie byli panami Kapitolu. Gdy jednak zdrajczyni zjawiła się po umówioną nagrodę, Tacjusz rozkazał swoim wojownikom zarzucić ją tarczami — te bowiem również noszono na lewej ręce — i w ten sposób Tarpeja, zgnieciona ich ciężarem, zginęła. Tę zaś pochyłość Kapitolu, po której wprowadziła wrogów, Rzymianie nazwali Skałą Tarpejską (Saxum Turpeium) i przeklęli ją na zawsze; od tej pory stąd zrzucano ciała przestępców.

   W ten więc sposób Sabinowie stali się panami Kapitolu, los zaś Palatynu zależał od wyniku bitwy. Lecz gdy oba wojska stanęły naprzeciw siebie w szyku bojowym, rzuciła się nagle między nich Hersilia na czele Sabinek, błagając o zaniechanie hańbiącego przelewu krwi. Wtedy opadły Sabinom ręce: teściowie i szwagrowie musieli się pogodzić ze swoimi zięciami. Pokój umocniono związkiem, związek zaś współosiedleniem. Rzymianie odstąpili Kwirytom wzgórze, które ci zajmowali przygotowując oblężenie Kapitolu, i od tej pory zaczęto je zwać Kwirynałem. Dolinę zaś pomiędzy trzema wzgórzami (Palatynem, Kapitolem i Kwirynałem), tzw. Forum, uczyniono miejscem wspólnych zebrań handlowych i narad państwowych.

   Początkowo każda z gmin miała swego króla, lecz po śmierci Tacjusza zjednoczyły się ostatecznie. Postanowiono, że oba narody zwać się będą w czasie wojny Rzymianami, w czasie pokoju Kwirytami. Później mieszkańcy Palatynu zajęli sąsiednie wzgórza, Awentyn i Celius, a mieszkańcy Kwirynału ze swej strony — wzgórza Wiminal i Eskwilin; razem z poprzednimi powstało w ten sposób owe słynne „siedem wzgórz" Rzymu.

   2. Rzym za pierwszych królów

   Podanie głosi, że następcą Romulusa był Sabińczyk Numa Pompiliusz Rzymianie uważali go za swego pierwszego prawodawcę i twórcę kultu bogów. Trzech bogów ogłosił król ten za najwyższych: Marsa, K...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin