Szczupła bez wyrzeczeń - Michel Montignac fragment
Jesteś istotą wrażliwą, droga Czytelniczko. W każdym razie, jest to opinia, którą kobiety cieszą się od zawsze, a znajduje ona oddźwięk w określeniu "słaba płeć". A jednak naukowcy przekonują nas dzisiaj, że kobiety są o wiele odporniejsze od mężczyzn, a wynika to z faktu, że statystycznie dłużej żyją. Mężczyzna, mawia się, nie byłby w stanie fizycznie znieść doświadczenia macierzyństwa, a więc kobieta jest od niego paradoksalnie "wytrzymalsza", choć jednocześnie delikatniejsza. W istocie, kobieta jest wrażliwsza, ale jednocześnie bardziej złożona. Jej życie przebiega bowiem w rytmie skomplikowanego układu hormonalnego, który od okresu dojrzewania poprzez ciążę aż do menopauzy poddaje jej ciało wielu przemianom. Podobnie jak super wymyślny silnik, organizm kobiecy jest wrażliwy na najmniejsze zmiany. Dlatego też został wyposażony przez naturę w bardziej czuły system regulacji i, co za tym idzie, większą odporność na złe traktowanie organizmu. Teraz już pewnie rozumiemy dlaczego kobieta jest "naprawdę" wrażliwsza na zalecane jej leki niż mężczyzna i dlaczego ich ewentualne skutki uboczne silniej się u niej objawiają. Wreszcie, rozumiemy już lepiej, dlaczego owa ekstremalna wrażliwość, kiedy występuje w parze ze złymi nawykami żywieniowymi, odbija się o wiele wyraźniej na jej wadze. U kobiety znaczną rolę odgrywają bowiem przemiany hormonalne. W pierwszej części książki wyjaśniłem, jakie generalne zasady żywienia należy sobie przyswoić, aby raz na zawsze pozbyć się nadwagi i cieszyć lepszym zdrowiem. W drugiej części proponuję przyjrzeć się zagadnieniu, jak powinny ich przestrzegać kobiety, aby uzyskać optymalne wyniki. Symbolika pokarmu Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że odżywiamy się nie tylko samymi produktami, ale jedząc je, wchłaniamy jakby pewne symbole. Jedzenie odnosi się zawsze do naszych wspomnień związanych z matką, a przynajmniej z dzieciństwem, czyli okresem, kiedy byliśmy wychowywani. Poza tym sposób, w jaki się odżywiamy, ma również swój wymiar kulturowy: kultury narodowej, regionalnej czy wręcz religijnej. Jednak niektóre kobiety zatraciły (lub też nigdy go nie zaznały) ów szczególny związek z pokarmem. Siadają do stołu, żeby zjeść, tak jak jedzie się na stację benzynową, żeby "zatankować do pełna". A czasami nawet nie siadają. Poranną kawę piją na stojąco, już w płaszczu, tuż przed wyjściem z domu, a w południe przełykają kanapkę albo hamburgera w rekordowym tempie, samotnie, oparte łokciami o tacę i mając przed oczami tylko ścianę budki z fast-foodem. W taki właśnie sposób wielu z nas powoli zatraciło poczucie "struktury" i wspólnoty podczas posiłku, co doprowadziło do tego, że przełykamy w biegu byle co, jak pies, który biegnie pożreć kości, które zakopał w norze, kiedy tylko poczuje taką potrzebę. Nigdy jeszcze aforyzm Brillat-Savarina, który powiedział, że zwierzę się żywi, człowiek je, ale tylko mądry człowiek potrafi jeść, nie miał tyle sensu, co dzisiaj. Brak zainteresowania, z jakim odnosimy się do pokarmów, zredukowanych jedynie do ich funkcji organicznej, jak dzieje się to w Stanach Zjednoczonych, może prowadzić wyłącznie do niewłaściwego postępowania w dziedzinie żywienia, które staje się wtedy źródłem nadwagi i chorób metabolizmu (cukrzycy, zaburzeń serca i układu krążenia). Otworzyliśmy na oścież drzwi destrukcji w zakresie odżywiania się, a kolejnymi etapami ku jej pełni jest najczęściej pojadanie między posiłkami oraz śniadaniowy impas, a zbyt obfita kolacja stała się jedynym prawdziwym posiłkiem dnia. Z sondażu, który ukazał się w "Elle" w październiku 1991 roku wynika, że 15% Francuzek uważa jedzenie za odrabianie pańszczyzny i za przykry obowiązek, który próbują spełnić tak szybko, jak tylko to możliwe, jedząc posiłek. Jedzenie jako ucieczka Zła edukacja żywieniowa zaczyna się często już w kołysce.
Kiedy maleństwo zaczyna płakać, matka często kojarzy ów przejaw zmartwienia z głodem. A przecież noworodek może po prostu odczuwać "głód" czyjejś obecności i czułości. Jeśli za każdym razem, kiedy dziecko płacze, uspokajamy je, dając mu jeść, z pewnością nie omieszka zapamiętać tego jako człowiek dorosły. Kiedy tylko odczuje brak czułości lub miłości, zareaguje zwróceniem się ku jedzeniu. Etap ustny (karmienie piersią), pierwszy "akt seksualny" noworodka, oraz etap początkowy jego rozwoju psychicznego i uczuciowego w istotnym zakresie zaważy na jego późniejszym życiu, nie tylko w dziedzinie odżywiania, ale również w relacjach z innymi ludźmi. Jedzenie, nawet w dorosłym wieku, może zastępować brak miłości, gdyż nawet kiedy nie ma przy nas ukochanej osoby, żywność jest zawsze na wyciągnięcie ręki. Pierwszą oznaką pewnych zaburzeń w zachowaniach związanych z jedzeniem jest ciągłe, nieuzasadnione głodem spożywanie małych ilości pokarmu, czyli pojadanie. Nawyk palenia papierosów często kryje za sobą te same lęki. W następnym stadium osoba taka doznaje nagłych i nieodpartych impulsów, które popychają ją do najadania się tym czy innym produktem poza normalnymi godzinami posiłków i niezależnie od uczucia głodu. Poza początkowym doznaniem przyjemności, człowiek taki odczuwa następnie silne poczucie winy. Kiedy chodzi tu o produkt na bazie cukru, wpaść można czasami w prawdziwe uzależnienie, gdyż słodycze często kojarzone są z taką czy inną formą nagrody w dzieciństwie. Chodzi tu poza tym o "produkt rozkoszy", którego spożycie może wywołać wydzielanie endorfin w organizmie. A owa "wewnętrzna morfina", produkowana przez sam organizm, powoduje uczucie zadowolenia. W najgorszym razie zaburzenia zachowań związanych z jedzeniem doprowadzić mogą do tak silnego pragnienia jedzenia, że nie można mu się oprzeć: bulimii. Wówczas ilości zjadanego pożywienia są bardzo znaczne i pochłaniane łapczywie. Wówczas je się oczywiście znacznie więcej, niż jest konieczne do uzyskania poczucia sytości. Ta dewiacja aktu jedzenia jest tak poważna, że, aby nie utyć, osoby chore na bulimię często zmuszają się do wymiotów. Niektóre kobiety, kiedy zdadzą sobie sprawę ze swego anormalnego zachowania, mogą na skutek niezadowolenia z samych siebie popaść w depresję, a by to jakoś zrównoważyć, popadają w anoreksję, która charakteryzuje się zanikiem uczucia głodu oraz znacznymi zaburzeniami jedzenia. Mimo braku wcześniejszych zaburzeń natury psychiatrycznej, utrata wagi może stać się u nich obsesją. Zaburzenie to doprowadza owe młode osoby cierpiące na anoreksję (na ogół mają one poniżej dwudziestu lat) do wagi niższej niż czterdzieści kilogramów, co często wymaga leczenia szpitalnego, a czasami reanimacji, by nie doszło do śmierci. Niestety, nadal zdarza się to zbyt często (w 10% przypadków). Ale, o ile niektóre zaburzenia związane z jedzeniem mogą wiązać się z niewłaściwym postępowaniem z dzieckiem we wczesnym dzieciństwie, o tyle często są również konsekwencją ograniczeń żywnościowych, narzuconych sobie w wieku dorosłym. Diety niskokaloryczne, niezmiennie proponowane jako terapia otyłości, także powodują pojawienie się zaburzeń psychicznych, prowadzących do bulimii lub anoreksji. Frustracja, którą powodują, prowadzi bowiem do obsesji na punkcie jedzenia oraz do zaburzonych rytuałów żywieniowych. Dana osoba staje się drażliwa, ma zmienne nastroje i, jak tylko przestanie się pilnować, "łamie się" i rozwija zachowania kompulsywne. A porażka w kontrolowaniu swych impulsów związanych z jedzeniem, powoduje brak szacunku do samego siebie i może spowodować depresję nerwową. Jedzenie jako przyjemność. Pożywienie człowieka cywilizowanego W przeciwieństwie do sytuacji, w której traktujemy jedzenie jako ucieczkę, czyli gdy jest ono reakcją na frustrację, jedzenie jako przyjemność zaspokaja potrzebę dwojakiej natury: po pierwsze - fizjologiczną potrzebę utrzymywania się przy życiu, a po drugie - psychiczną, o charakterze hedonistycznym, jakkolwiek trudno jest często je rozdzielić.
Sztuka przyrządzania potraw polega przecież na zaostrzeniu wszystkich subtelności kulinarnych, co ma na celu optymalne zadowolenie zmysłu smaku. Chodzi tu o pewne wyrafinowanie, za pomocą którego zawsze staraliśmy się nadać pokarmowi całą jego krasę, podchodząc tym samym do żywności w prawdziwym wymiarze kulturowym, nierozerwalnie związanym z poziomem cywilizacyjnym. Posiłek tradycyjnie zaspokajał u człowieka potrzebę rytuału, i to właśnie w relacji z pożywieniem zaczęliśmy się stopniowo cywilizować. Posiłek spożywany we wspólnocie, z członkami rodziny lub przyjaciółmi, gromadzenie się wokół produktu, będącego obiektem obróbki kulinarnej, choćby nawet było to tylko gotowanie, zawsze były oznaką ewolucji człowieka. Etnologowie dobrze wiedzą, że złożoność rytuałów przy posiłku jest proporcjonalna do poziomu rozwoju danej cywilizacji. W tradycji mieszczańskiej posiłek zawsze traktowano jako uprzywilejowany moment dnia. Był on prawdziwą ceremonią, której zakłócenie uznawano za przejaw złego gustu. Maupassant, w jednej ze swoich nowel, opowiada historię pewnego upadłego arystokraty, który zaszywszy się w środku lasu w szałasie pewnego drwala, nadal godnie święcił ten rytuał, zakładając każdego wieczoru szaty do kolacji. Robił tak ze zwykłego szacunku do tej świętej chwili, którą w jego oczach była pora jedzenia. W dzisiejszych czasach nastąpiło niestety zerwanie z tradycją, które moglibyśmy określić jako regres kulturalny. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że między matką a córką nie odbywa się już przekazywanie tradycyjnej wiedzy kulinarnej. Następnie dlatego, że ponieważ kobiety pracują, posiłki jada się najczęściej na mieście. Wreszcie dlatego, że nawet kiedy gotujemy w domu, zależy nam, żeby trwało to możliwie jak najkrócej, a więc sięgamy po dania gotowe, mrożonki czy produkty, które można po prostu wrzucić do mikrofalówki. Czas, poświęcany na posiłki, skrócił się jeszcze bardziej na skutek rozwoju zupełnie nowych rozrywek: telewizji, gier wideo, uprawiania gimnastyki w klubach fitness... Posiłek, którego nie traktujemy już jako czasu integracji z innymi ludźmi, coraz częściej postrzegamy jako zwykłą stratę czasu. Podejście to tłumaczy również, dlaczego nie chcemy wydawać na jedzenie więcej pieniędzy, niż jest to absolutnie konieczne, czyli nic poza absolutnym minimum. Stopniowo dzisiejsi ludzie znieczulili się wobec poszczególnych posiłków i pożywienia w ogóle. Zapomnieliśmy o jedzeniu jako przyjemności, czego wymiar odżywczy mamy nadzieję ponownie dziś odkryć, na korzyść jedzenia, mającego na celu tylko zabicie głodu, praktycznego i taniego. Właśnie w owej atmosferze degradacji walorów kulinarnych i gastronomicznych u wielu osób, a szczególnie kobiet, rozwinęły się anarchiczne zachowania związane z jedzeniem, które szczegółowo omówiliśmy powyżej. A to one odpowiedzialne są za nadwagę, zmęczenie i wiele chorób, zwanych cywilizacyjnymi. Myślę, że w tym kontekście zaczynamy coraz lepiej rozumieć, jak mogła rozwinąć się moda na substytuty posiłków (saszetki proteinowe), które są dziś najczęściej używanym kołem ratunkowym przez wszystkich, którzy chcą pozbyć się zbędnych kilogramów.
lavaza