Hezjod - Theogonia.pdf

(196 KB) Pobierz
Microsoft Word - hezjod - theogonia.doc
www.zrodla.historyczne.prv.pl
HEZJOD
THEOGONIA
MMIII
11397588.001.png
 
11397588.002.png
www.zrodla.historyczne.prv.pl
Od helikońskich Muz rozpocznijmy nasze śpiewanie -
one to Helikonu szczyt dzierżą wielki i boski
i dokoła ciemnego źródła miękkimi stopami
tańczą i wokół ołtarza przepotężnego Kroniona;
i delikatne ciała obmywszy wodą z Permessu
albo z Końskiej Krynicy, albo z boskiego Olmeju,
korowody zawiodły na Helikonu wierzchołku,
piękne, budzące tęsknotę - stopami tupnęły w ziemię -
skąd ruszyły okryte gęstymi mgły oparami,
całą noc biegły i głosem wykrzykiwały przecudnym,
chwaląc Dzeusa, co dzierży egidę, i Herę czcigodną
z Argos, która na nogi wzuwa złociste sandały,
córkę Egidodzierżcy, o modrych oczach Atenę,
Feba Apollona oraz Artemis łuczniczkę
i Posejdona, lądu władcę, co trzęsie ziemiami,
i Temidę godną, Afrodytę z oczami skrzącymi,
Hebe ze złotym wieńcem, a także Dione,
Leto oraz Japeta i przemyślnego Kronosa,
Eos, wielkiego Heliosa oraz błyszczącą Selene,
Ziemię, Okeanosa wielkiego oraz Noc czarną,
innych też nieśmiertelnych ród święty zawsze żyjący.
One to kiedyś Hezjoda uczyły pięknego śpiewu,
kiedy owce wypasał u stóp Helikonu boskiego.
Takie słowa najpierwsze wyrzekły do mnie boginie,
Muzy z Olimpu, córy Dzeusa, co dzierży egidę:
„O pastuchy wiejskie, zakały, brzuchy wyłącznie!
Wiemy, jak głosić kłamstwa liczne do prawdy podobne,
wiemy też, gdy zechcemy, jak rzeczy prawdziwe obwieszczać".
Tak powiedziały córy Dzeusa wielkiego wymowne
oraz laskę mi dały, różdżkę kwitnącą wawrzynu
cudną zerwawszy; natchnęły mnie także wieszczym śpiewaniem,
abym wysławił, co będzie oraz co było dawniej,
i nakazały opiewać ród szczęsnych zawsze żyjących
oraz je same zawsze: i na początku, i z końcem.
Ale cóż ja tu plotę bajki o dębie i skale?
Ty - od Muz rozpocznijmy, co ojcu Dzeusowi hymny,
serce mu wielkie ciesząc, śpiewają na Olimpie,
opowiadając, co jest, co będzie oraz co było,
głosem zgodnie dźwięczącym. I płynie pieśń bez ustanku
z ust ich słodka, i śmieje się całe ojca domostwo,
Dzeusa grzmiącego rozgłośnie, gdy głos ich słodki jak lilie
tu rozbrzmiewa, i dźwięczy wierzchołek śnieżnego Olimpu
i nieśmiertelnych pałace. A one, wydając głos boski,
www.zrodla.historyczne.prv.pl
bogów ród czcigodny najpierw sławią w swej pieśni
od początku, gdy Ziemia i Niebo szerokie na świat
ich wydały - bo z nich ród bogów, szczęścia rozdawców.
Potem z kolei Dzeusa, ojca i bogów, i ludzi,
odeń hymn zaczynają i na nim kończą boginie,
jak to z bogów najlepszy jest i potęgą największy.
Wreszcie ród ludzki śpiewając oraz potężnych Gigantów,
serce radują Dzeusa, co mieszka na samym Olimpie,
Muzy z Olimpu, córy Dzeusa, co dzierży egidę.
Urodziła je ojcu w Pierii z Kronidą złączona
Mnemosyne, władczyni żyznych ziem Eleutheru,
jako klęsk zapomnienie i uwolnienie od troski.
Dziewięć nocy się łączył z nią Dzeus o myśli rozumnej,
z dala od nieśmiertelnych do łoża świętego wstępując;
kiedy zaś rok przeminął i pory krąg zatoczyły,
gdy minęły miesiące i wiele dni upłynęło,
ona cór dziewięć zrodziła jednakiej myśli - w ich piersiach
troska tylko o pieśni, gdy serce wolne od strapień –
niemal u najwyższego wierzchołka śnieżnego Olimpu.
Tam są ich korowody błyszczące i piękne domostwa,
obok nich zaś Charyty i Himeros mają siedziby.
Pośród uczt głos pieszczony wydają one z ust swoich,
prawa wszystkim śpiewają, a także zacny obyczaj,
nieśmiertelnych chwalą pieszczony głos wydające.
One więc ku Olimpowi szły, głosem pięknym się szczycąc,
nieśmiertelną melodią. A ziemia czarna odbrzmiewa,
gdy śpiewają, uroczy od stóp ich niesie się tupot,
kiedy dążą ku swemu ojcu, co rządzi na niebie,
piorun w dłoniach dzierżąc i grzmot, co echem rozbrzmiewa;
siłą ojca Kronosa zwyciężył, wszystko też dobrze
nieśmiertelnym rozdzielił i mądrze przyznał zaszczyty.
To więc śpiewały Muzy, co na Olimpie mieszkają,
dziewięć cór wywodzących ród swój od Dzeusa wielkiego:
Klio i Euterpe, i Thalia, i Melpomene,
Terpsychora, Erato i Polihymnia, Urania
i Kalliope - a ona jest najznaczniejsza wśród wszystkich,
ona bowiem też królów czcigodnych jest towarzyszką.
Kogo zaś zechcą uczcić córy wielkiego Dzeusa
i zobaczą, że jest on z królów przez Dzeusa chowanych,
temu one na język rosę leją przesłodką –
wnet z ust jego popłyną słowa miodowe, a ludzie
wszyscy na niego patrzą, kiedy rozsądza rozprawy
prostym wyrokiem; a gdy nieomylnym słowem przemówi,
www.zrodla.historyczne.prv.pl
zaraz spór, choćby wielki, zręcznie do kresu przywiedzie.
Wtedy bowiem rozumni królowie, kiedy to ludziom
pokrzywdzonym na miejscu dają zadośćuczynienie,
łatwo ich przekonując i łagodnymi słowami.
Kiedy król na zebranie przychodzi, czczą go jak boga
za boską skromność, tak się wyróżnia wśród przychodzących –
tak jest wielki dar święty Muz dla rodu ludzkiego.
Bo to od Muz i od tego, co z dala trafia strzałami –
Apollona, pieśniarze na ziemi są i kitarzyści,
a od Dzeusa królowie - i szczęsny ten, kogo Muzy
ukochały, bo z ust mu głos płynie pełen słodyczy.
Nawet jeśli ktoś w piersi ból nosi świeżo doznany,
serce zgorzałe mu jęczy, to jednak gdy pieśniarz-aojdos,
sługa Muz, mu zaśpiewa o czynach ludzi dawniejszych
i o bogach szczęśliwych, co na Olimpie mieszkają,
zaraz mu myśl odmieni, zapomni i nie spamięta
trosk swych, bo szybko odwróci wszystko dar bogiń.
Szczęścia, dzieci Dzeusowe, i dajcie mi pieśń uroczą!
Sławcie ród nieśmiertelnych święty zawsze żyjących,
co się zrodzili z Ziemi i gwieździstego Nieba,
z Nocy też, i tych przez Morze słone żywionych,
i powiedzcie, jak najpierw powstali bogowie i ziemia,
rzeki także i morze bezkresne, szalone falami,
gwiazdy rozbłyskujące, niebo szerokie nad nimi;
jak się z nich narodzili bogowie, szczęścia rozdawcy,
jak podzielili bogactwo, jakie rozdali zaszczyty
i jak najpierw posiedli Olimp o jarach rozlicznych.
Tak mi śpiewajcie, Muzy, co macie dom na Olimpie
od początku, powiedzcie, co z tego pierwsze powstało!
Zatem najpierwej powstał Chaos, a zasię po nim
Ziemia o piersi szerokiej, wszystkim bezpieczna siedziba
nieśmiertelnym, co dzierżą wierzchołki śnieżnego Olimpu
i mglistego Tartaru w głębi ziemi o drogach szerokich,
potem Eros, co jest najpiękniejszy wśród nieśmiertelnych,
członki rozluźnia i wszystkim bogom jednako i ludziom,
serca w piersi ujarzmia oraz ich wolę rozsądną.
A z Chaosu Erebos oraz Noc czarna powstały,
z Nocy z kolei Eter jako też Dzień się zrodziły,
których zrodziła brzemienna, z Erebem w miłości złączona.
Ziemia zasię najpierw zrodziła sobie równego
Uranosa gwiezdnego, ażeby okrył ją całą,
żeby być szczęsnym bogom zawsze bezpieczną siedzibą.
Góry zrodziła wysokie, czarowne schronienie bogiń
www.zrodla.historyczne.prv.pl
Nimf, które zamieszkują góry pocięte jarami.
Ona też Morze jałowe zrodziła, szalone fałami –
bez wytęsknionej miłości - Pontosa; a potem z kolei,
łoże z Niebem dzieląc, Okeana o wirach głębokich
rodzi, Kojosa, Krejosa i Hyperiona, Japeta,
Theję i Reję, Temidę i Pamięć-Mnemosyne,
Fojbe w wieńcu złocistym i Tethys także rozkoszną.
Po nich, najmłodszy, urodził się Kronos przemyślny, z jej dzieci
najstraszniejszy, co ojca krzepkiego miał w nienawiści.
Rodzi znowu Cyklopów o sercach gwałtownych;
są to: Brontes, Steropes i Arges hardej natury –
oni to dali Dzeusowi piorun i grom mu wykuli.
Byli pod każdym względem do bogów całkiem podobni,
tylko jedyne oko okrągłe tkwiło im w czołach:
Krągłoocy ich zwano, ponieważ oko okrągłe
jedno jedyne tkwiło u nich pośrodku czoła;
siła i przemoc, i sztuczki sprytne były w ich dziełach.
Inne się jeszcze potomstwo zrodziło z Ziemi i Nieba:
synów trzech ogromnych i srogich - strach ich wymieniać –
Kottos, Briareos, Gyges, synowie nad miarę zuchwali.
Setka rąk wystrzeliła z ich ramion w kształcie straszliwym,
głów zaś pięćdziesiąt każdemu z ramion ku górze wyrasta
nad potężnymi ciałami, a siła niezmierzona
kryła się, potężna, w ich przeogromnej postaci.
Takie to się zrodziło potomstwo Ziemi i Nieba
najstraszliwsze, i ojcu stało się nienawistne
od samego początku - ledwie się które zrodziło,
wszystkie zaraz ukrywał i nie wypuszczał na światło,
w głębi Ziemi, i dziełem radował się swoim niegodnym
Uran. A Ziemia ogromna z swych głębin jęk wydała
uciśniona, aż podstęp uknuła chytry, niegodny.
Szybko więc siwej stali gatunek utworzyła,
wielki sierp zeń wykuwa i dzieciom swym ukazuje,
żeby im dodać odwagi, choć smutne było jej serce:
„Dzieci moje i ojca szaleńca! Jeżeli zechcecie
mnie usłuchać, pomścimy zniewagę, jakiej wasz ojciec
się dopuścił - on pierwszy niegodne sprawy wymyślił!".
Rzekła. A wszystkie dzieci przejęła trwoga i żadne
słowa nie rzekło, odwagi nabrawszy, Kronos przemyślny,
wielki, tymi słowami przemówił do matki czcigodnej:
„Matko, to ja to dzieło - skorom obiecał - wykonam,
nie dbam bowiem o ojca, którego mam w nienawiści,
choć jest nasz - on pierwszy niegodne sprawy wymyślił!".
Zgłoś jeśli naruszono regulamin