diabel.txt

(26 KB) Pobierz
Gniazdo - Amatorskie Opowiadania Erotyczne, copyright by Godai Yusaku 2003 - 2004

Ten plik pochodzi z o�rodka Gniazdo - Amatorskie Opowiadania Erotyczne, pod adresem http://www.opowiadania.org

Wszelkie prawa zastrze�one. Rozpowszechniane tego pliku przez osoby trzecie jest przest�pstwem i b�dzie �cigane z ca�� dopuszczaln� surowo�ci� prawa.

Autor: Orfeusz

Tytu�: GDzie diabe� m�wi dobranoc

Kody: 

Wszelkie postaci i wydarzenia opisane w tym tek�cie s� najzupe�niej fikcyjne a jakiekolwiek podobie�stwo do realnych os�b i zdarze� jest najzupe�niej przypadkowe.

------------

Witam.

Dawno mnie tu nie by�o, znaczy dawno nic nie wrzuca�em, bo jestem ca�y czas
cho� niewiele si�dzia�o ;-)
Przeczyta�em niedawno aluzj� Misi pod moim adresem... ;-))) Ot� po niej
postanowi�em co� napisa�. Specjalnie dla Was :) hehe. Jednak ostrzegam.
Wyobra�nia ponios�a mnie znacznie dalej i poniewa� eksperymentuj� ju� od
jakiego� czasu pisz�c w nieco innym gatunku, r�wnie� tutaj odbi�o to swoje
pi�tno. Dlatego opowiadanie mo�e sie wi�kszo�ci nie spodoba�. Mo�e zbyt
drastyczne, cho� nie s�dz� :-) W ka�dym razie, ostrzega�em. Kto chce, �eby
p�niej nie by�o pretensji hehe. Zapraszam.


--[Gdzie diabe� m�wi dobranoc]--

Ob�z le�a� w �rodku lasu. Od strony p�nocnej otacza�o go jezioro. Ca��
reszt� poch�ania�y drzewa i zaro�la. By�a tylko jedna droga dojazdowa.
W�a�nie stamt�d wytoczy� si� nieco zdezelowany d�ip a w nim troje m�czyzn.
Samoch�d wyjecha� na polan� i zatoczy� ko�o wok� domk�w, najwyra�niej
szukaj�c dogodnego miejsca na parking. Z domu wyr�niaj�cego si� rozmiarem
po�r�d reszty niewielkich domk�w kempingowych, wysz�a kobieta i wskaza�a
przybyszom miejsce do zaparkowania.
- Joanna, witam pan�w - przywita�a ich wyci�gaj�c r�k� na powitanie.
- Ca�e szcz�cie, �e uda�o si� nam tutaj trafi� - zagai� kierowca, brodaty
czterdziestolatek.
- Najwa�niejsze, �e jeste�cie - zawyrokowa�a gospodyni - o dziewi�tnastej
zapraszam na obiad.
Zaprowadzi�a ich do domku numer sze��. Ich nowa kwatera, przynajmniej dop�ki
nie wykonaj� zleconych prac. Chodzi�o o drobne naprawy i od�wie�enie,
niekt�rych budynk�w. Rzucili swoje torby i rozejrzeli si� woko�o.
- Istne zadupie - rzuci� Witek, kiedy gospodarz zostawi� ich samych. �w
brodaty m�czyzna, pe�ni� r�wnie� rol� majstra.
- Trzeba zrobi�, co do zrobienia i zrywamy si� st�d - najm�odszy z nich,
trzydziestolatek rozejrza� si� podejrzliwie wok� siebie - nie podoba mi si�
tutaj.
- Nie przyjecha�e� tu na urlop, nic ci si� nie musi podoba� - zrugowa� go
Bogdan, jego starszy brat.
- Ale za to gospodyni ca�kiem do rzeczy - za�mia� si� majster.
Rozpakowali swoje rzeczy upychaj�c wszystko po rega�ach i w szafie. Domek
by� niedu�y, mie�ci� dwa ma�e pokoje i kuchni�. W jednym zamieszkali dwaj
bracia a ich majster zainstalowa� si� w osobnym pokoju. W ko�cu przyszed�
czas na kolacj�. Zgodnie z zaproszeniem stawili si� na ganku punkt
dziewi�tnasta. Po sekundzie drzwi otwar�y si� i zobaczyli swoj�
zleceniodawczyni� ubran� w br�zow� sukienk�.
- Wejd�cie panowie, straszny zi�b na dworze - zaprosi�a ich gestem do
�rodka.
Wchodz�c wymienili spojrzenia, najwyra�niej zadowoleni z jej wygl�du.
Kobieta mia�a gdzie� pi��dziesi�t lat. Jednak jej wygl�d zdawa� si� nie
ucierpie� na tym nawet odrobin�. Wysoka, mia�a, co najmniej metr
osiemdziesi�t. Sprawia�a wra�enie silnej kobiety. Jej kruczoczarne w�osy
l�ni�y w �wietle kinkiet�w. Majster szed� za ni� jako pierwszy. Co rusz
odwraca� si� do reszty wskazuj�c wzrokiem ty�ek gospodyni. Widocznie
sprawia� mu wiele rado�ci. Trudno by�o mu si� dziwi�. Kobieta smuk�a i
zgrabna sz�a pewnym spr�ystym krokiem. By� na tyle, blisko �e widzia� jak
napr�aj� si� jej mi�nie po�ladk�w. Wreszcie dotarli do salony. Zaj�li
wskazane miejsca przy stole.
- Siadajcie panowie, za chwil� b�dzie kolacja.
- Jeste�my wdzi�czni za zaproszenie - rzuci� przymilnie majster drapi�c si�
w brod�.
- �aden k�opot - kobieta u�miechn�a si� do niego i wysz�a z pokoju.
- Rany, ale sztuka - rzuci� �ciszonym g�osem, kiedy zostali sami -
widzieli�cie jej ty�ek?
- Spokojnie majster, na pewno nie mieszka tu sama - Bogdan zgasi� jego
entuzjazm.
- A mnie si� tutaj nie podoba - Robert odezwa� si� po raz pierwszy.
- Ten znowu swoje, zr�b co� z bratem - poprosi� zniecierpliwiony.
Bogdan nie powiedzia� s�owa tylko zdzieli� m�odszego brata otwart� d�oni� w
ty� g�owy. Zrobi� przy tym tak� min�, �e Robert tylko rozmasowa� potylic� i
mrukn�� co� niewyra�nie. Po chwili do pokoju wesz�a ich gospodyni z tac�, na
kt�rej parowa�o smakowicie jedzenie. Za ni� do pokoju wesz�a jeszcze jedna
kobieta.
- Panowie, pozw�lcie, �e przedstawi� - zerwali si� z miejsc jak salonowe
wilki - to moja siostra, Rozalia.
- Bardzo nam mi�o - wymamrotali zaskoczeni.
W trakcie kolacji obserwowali nowo poznan� kobiet�. Ocenili j� na jakie�
trzydzie�ci osiem, czterdzie�ci lat. R�wnie� jak jej siostra mia�a czarne
d�ugie w�osy. Swoj� sylwetk� przywodzi�a na my�l Ksen�, wojownicz�
ksi�niczk�. Trudno by�o j� pos�dzi� o nadwag�, jednak nie mo�na by�o
powiedzie� �eby by�a filigranowa. Tr�jka robotnik�w pa�aszowa�a talerze ze
smakiem. Jakby towarzystwo dw�ch pi�knych kobiet wzmog�o ich apetyt.
Po kolacji siostry zaprosi�y ich do nieco mniejszego sto�u w drugim ko�cu
salonu. Znajdowa� si� tam ogromny kominek. Ogie� weso�o sycza� i strzela�
trawi�c sporych rozmiar�w polana. Wok� unosi� si� przyjemny zapach z
kominka.
- �mia�o panowie, musicie wypr�bowa� nasz� nalewk� - Rozalia przynios�a
kryszta�ow� karafk� k�ad�c j� na stole.
- Wiem, �e pewnie woleliby�cie co� mocniejszego - za�mia�a si� wyrozumiale
starsza siostra - jednak nie mamy nic innego.
- Ale gdzie tam, ja ch�tnie si� napij� - majster wyci�gn�� r�k� po
kieliszek.
- Ja te� - po�pieszy� z r�k� Bogdan.
Jedynie Robert nie skorzysta� z nalewki. Siedzieli w b�ogim spokoju
ws�uchuj�c si� w trzaskaj�cy ogie� i raczyli si� napojem. Smakowa� im.
Wychwalali kobiety za niezwyk�� umiej�tno��. Likier powoli rozgrzewa� ich
krew. Czuli jak przyjemnie otula ich od �rodka i rado�nie ko�ysze.
Najm�odszy z nich, nie odurzony napojem wpatrywa� si� w okno. By�o ju�
ciemno. Widzia� ko�ysz�ce si� drzewa. Na zewn�trz musia�a si� zerwa�
wichura, pomy�la� i cho� czu� si� nieswojo, by� zadowolony, �e siedzi teraz
w ciep�ym pokoju z kominkiem.
Siostry r�wnie� s�czy�y nap�j w swoich kieliszkach. Zacz�y bawi� swoich
go�ci rozmow�. Obydwaj panowie zerkali coraz �mielej na wdzi�ki swoich
dobrodziejek. S�odkawy i przyjemny likier rozgrza� nie tylko ich krew, ale
r�wnie� serca. Witek bawi� si� swoj� brod� zerkaj�c na tajemnicze refleksy
padaj�ce z kominka na do�� sporych rozmiar�w dekolt Joanny. Jakby w jakim�
cichym porozumieniu ju� podzielili pomi�dzy sob� �upy. Bogdan wodzi�
p�omiennym wzrokiem za Rozali�, a mo�e to tylko p�omie� z kominka odbija�
si� w jego oczach. Robert nie m�g� patrze� d�u�ej na swoich kompan�w
�lini�cych si� coraz bardziej. Po�egna� si� i pod pretekstem b�lu g�owy
wyszed� na zewn�trz.

Ch�odny wiatr natychmiast wtuli� si� w niego orze�wiaj�c go nieco, po
przytulnym ciep�ym pokoju. Skierowa� si� w stron� swojego domku. Na niebie
l�ni� ksi�yc przes�oni�ty cz�ciowo ciemnymi chmurami, jakby przymyka� oko
na rozpalon� wyobra�ni� jego towarzyszy. Ju� mia� wej�� mi�dzy domki, kiedy
z lewej strony us�ysza� co�, jakby plusk w wodzie. Spojrza� na jezioro. Nie
by�o tam nikogo wida�. Jednak zaciekawiony ruszy� w tamt� stron�. Kiedy sta�
ju� na brzegu ogarn�� wzrokiem najbli�sz� okolic�. Cisza i pustka. Jedynie
szumia�y drzewa i trawa ko�ysa�a si� doko�a. Wszed� na pi�ciometrow� k�adk�
zbit� z grubych desek. Stan�� na ko�cu i spojrza� na jezioro. Powierzchnia
by�a lekko zmarszczona. Spojrza� na ciemn� wod� i przeszy� go ch��d. Kiedy
ju� niemal straci� ca�kowicie zainteresowanie dziwnym d�wi�kiem, znowu
us�ysza� to samo. Tym razem dobiega�o jakby spod niego. Tu� pod k�adk�.
Spojrza� w d�, ale deski by�y g�sto u�o�one jedna obok drugiej. Odg�os
powt�rzy� si� jeszcze raz, jednak bli�ej ko�ca k�adki. Zrobi� malutki
kroczek staj�c na kraw�dzi. Jego zainteresowanie ros�o z ka�d� sekund�.
Przykucn�� i spojrza� w wod�. Mia� nadziej�, �e za chwil� zobaczy, co by�o
powodem tego tajemniczego d�wi�ku. Patrzy� w ciemn� wod�, drobne fale
ko�ysa�y si� w rytm wiatru. I wtedy zauwa�y�, �e co� wyp�ywa dok�adnie spod
k�adki. Spojrza� i nie m�g� uwierzy� w�asnym oczom.

Bogdan i Witek znajdowali si� ju� w doskona�ej komitywie z obydwiema
gospodyniami. �arty, �miechy i po��dliwe spojrzenia wytworzy�y wok� nich
jak�� dziwn� erotyczn� aur�. Trudno powiedzie� czy by�o to wynikiem
spo�ytego alkoholu czy te� nie, jednak ich spojrzenia przy akompaniamencie
obni�onych, dr��cych g�os�w, ocieka�y seksem. Kr�tko m�wi�c pomi�dzy nimi
niemal iskrzy�o. Witek siedzia� tu� przy kominku w towarzystwie starszej
gospodyni, Joanny. Ta z kolei wtulona w fotelu bawi�a si� r�bkiem swojej
sp�dniczki odkrywaj�c centymetr po centymetrze swoje kszta�tne uda. Niby to
przez nieuwag�, kiedy wybucha�a salw� �miechu po niewybrednym �arcie Witka,
powiewa�a ni� w taki spos�b, �e m�g� zobaczy� jak w g��bi znikaj� jej czarne
po�czochy. P�niej, jako �e niby zorientowa�a si� i zawstydzona uklepywa�a
sukienk� na swoim ciele. Jednak robi�a to w taki spos�b, �e nie pozostawia�a
�adnych w�tpliwo�ci, co do swoich intencji. A te by�y takie, �e powoli
rozpala�a swojego rozm�wc� do granic wytrzyma�o�ci, jednocze�nie trzymaj�c
go na dystans.
Bogdan i Rozalia siedzieli na sofie, nieco g��biej, oddaleni od swoich
towarzyszy o jakie� trzy mo�e cztery metry. R�wnie� pomi�dzy nimi wytworzy�a
si� ju� dawno ni� po��dania. Kiedy rozmawiali, r�wnie� ona, prowokuj�c sama
sw�j niezdarny ruch, obla�a nieznacznie swojego go�cia likierem. Dok�adniej,
zrobi�a mu niewielk� plamk� jakie� trzy, cztery centymetry od jego rozporka.
Natychmiast rzuci�a si� z przeprosinami i zacz�a wyciera� go serwetk�. Jej
smuk�e delikatne palce przesuwa�y si...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin