Mistycyzm a taniec - Rybak Grzegorz.doc

(309 KB) Pobierz
Mistycyzm a taniec

Mistycyzm a taniec

Grzegorz Rybak

 

 

W wielu religiach obserwuje się czynności, dążące do kontaktu z Bogiem poprzez taniec. Dawniej, w czasach pierwotnych towarzyszył on członkowi wspólnoty plemiennej na każdym kroku, czy to przy polowaniu czy to przy pogrzebie. Wierzono, że instrumentom muzycznym została nadana magiczna moc, która może być, w wyniku odpowiedniego rytuału, przelana na człowieka. Zastanawiające jest jednak to w jaki sposób przy pomocy tak niepozornych czy wręcz prymitywnych instrumentów oraz najważniejszego czynnika czyli wiary możliwe jest wyjście poza świat materialny...?

 

Moc wspólnoty

 

Chasydzi mieli własne rytuały religijne, własne synagogi i charakterystyczny ubiór - długi czarny kaftan, białe pończochy, kapelusz. Społeczność chasydzka skupiała się wokół osoby cadyka, obdarzonego cudotwórczą mocą, duchowego pośrednika między Bogiem i ludźmi. Nurt chasydzki, zwalczany początkowo przez judaizm ortodoksyjny, zatracił jednak charakter religii protestu i zbliżył się do zinstytucjonalizowanej formy ortodoksji.



W żydowskiej tradycji czytało się księgi, komentowało, dyskutowało bez końca i tak było do czasu, kiedy po zburzeniu Świątyni zaczęto opłakiwać na wygnaniu Jerozolimę. Ale Żydzi w Polsce, na Litwie i w Rosji nie byli pilnymi czytelnikami ksiąg. Ograniczali się do tańczenia i śpiewania, gdyż wraz z ruchem mądrości boskiej uczy się całe ciało. Rabini otoczeni przez wiernych, którzy śpiewali i klaskali do taktu, obracali się majestatycznie, aż tracili zmysły i wtedy dochodzili do bezpośredniego zjednoczenia z Bogiem. Nazywano ich chasydami. Chasydyzm przeciwstawiał się judaizmowi rabinicznemu, główny nacisk kładł na osobistą modlitwę, głosił radość życia przez ekstazę religijną, taniec i śpiew.

 

 

Założycielem tego ruchu był Izrael Eliezer z Międzyboża (Baal-Szem-Tow, dosł. Pan Dobrego Imienia ). Przemawiał do ludzi tańcem albo wykorzystując nadprzyrodzone dary, które otrzymał od Boga. Głosił że Boga należy odnajdywać we wszystkich przejawach życia, a szczególnie w radosnej ekstazie podczas śpiewu i tańca. W dni świąteczne uczniowie Szem Towa tańczyli, pijąc przy tym tyle, że bezustannie trzeba było przynosić wino z piwnicy. Żona rabina miała tego dosyć i oznajmiła mężowi, że wkrótce zabraknie wina na szabat. To prawda - odparł ze śmiechem Mistrz - powiedz więc im żeby przestali. Żona rabina weszła do sali, gdzie podrygiwali uczniowie, i cóż ujrzała? Pierścień wysokich, błękitnych płomieni nad ich głowami. Wtedy pobiegła czym prędzej do piwniczki, żeby przynieść jeszcze więcej wina. Mistrz dokonał tego cudu, żeby zrozumiała że nie można zakłócać jedności z Bogiem.

 

Stracić głowę

 

Historia sięga XIII wiecznej Konyi. Założycielem sekty derwiszów był Dżalal al-Udin Rumi, zwany Mewlana. Nasz mistrz, charyzmatyczny i porywający kaznodzieja, wkrótce zgromadził wokół siebie grono wiernych uczniów, których łączyła miłość do Boga i zapamiętałe oddawanie się głoszonej przezeń kontemplacji modlitewnej. Służyć miał jej nie bezruch, posty i asceza, ale uduchowiony i ekstatyczny taniec (sama) odbywany w jednostajnie przyspieszonym rytmie, przy akompaniamencie trzcinowego fletu zwanego nej, uderzeń bębnów i bicia w kotły. W czasie ceremonii sama sufi powinien mieć na sobie tylko prosty płaszcz. W sufizmie nie ma ważniejszej rzeczy niż płaszcz. Był zszyty byle jak z wełny, po arabsku suf, stąd nazwa sufi.

W jednym z komentarzy do Koranu napisano ze prorok osiągnął stan ekstazy i wzniósł się do raju. Archanioł Gabriel otworzył mu bramę i Prorok spostrzegł kuferek. Chcąc zapoznać się z zawartością kuferka, Mahomet poprosił Boga o pozwolenie. Znalazł w środku ubóstwo duchowe i płaszcz. Oto dwie rzeczy, które wybrałem dla ciebie i twojego ludu - ozwał się głos Stwórcy - Daje je tylko tym, których miłuję, a nie stworzyłem niczego, co było by mi droższe. Prorok powrócił na ziemię i dał płaszcz zięciowi Alemu, który przekazał go swoim potomkom. Zakłada się go przed ceremonią. Prosty płaszcz z wełny brunatnej jak ziemia.



 

Na głowę nasadza się pękaty kapelusz, symbol grobu, o którym przez cały czas się pamięta. Ale w czasie tańca ubrani są już na biało, w barwę pielgrzymki do Mekki.

Derwisze (czyli uczniowie) gromadzili się w przygotowanym specjalnie do ceremonii pomieszczeniu zwanym tekke. Siadali boso w półkolu i wsłuchiwali się w powolne półtony melodii, popadając stopniowo w upragniony stan kontemplacji. Każdy przygotowywał się do niego 1001 dni, bo tyle właśnie trwał w bractwie nowicjat. Potem, gdy muzyka stawała się żywsza, derwisze powstawali i rozpoczynali ruch obrotowy dokoła sali, wirując jednocześnie na palcach prawej nogi wokół osi ciała. Prawe ręce unosili ku niebu, by spływało na nie boskie błogosławieństwo, przekazywane następnie lewymi dłońmi ziemi. Stanowiąc w ten sposób łączność między dwoma światami.  Niektórzy derwisze po osiągnięciu stanu sama drą swoje szaty i płaczą. Inni, w Iraku, tarzają się po rozżarzonych węglach, zjadają je, przebijają sobie ramiona i policzki tak, że nie pokazuje się ani kropla krwi.

 



Sama to także wsłuchiwanie się w fletnię Bożą i ona ma nas prowadzić do zamkniętych w kręgu, który jest w nas samych. Derwisze tworzą koło otaczające centralną gwiazdę, niewidzialny symbol Boga. Oto dlaczego sufi wirują wokół siebie samych niczym planety w gwiezdnej pustce. Cały taniec poprzedzają śpiewy: Żegnaj rozumie, żegnaj, żegnaj, żegnaj... Mają one na celu odrzucenie naturalnej bariery racjonalizmu broniącej dostępu do rzeczy niematerialnych, których rozum nie jest w stanie po prostu pojąć. Podobnie jak taniec chasydów sama derwiszów prowadzi do bezpośredniego kontaktu z Bogiem.

 

 

 

 

 

Krew Koguta

 

Samo słowo zar oznacza jednocześnie odwiedziny, ducha i obrządek. Całą ceremonią rządzą kobiety nazywane szejchami (podobnie jak szejch u derwiszy), dlatego też chorego niezależnie od płci nazywano oblubienicą.

Ceremonia zar, to bardzo stary obrządek, który ma doprowadzić do wyleczenia chorego poprzez oczyszczenie go ze złych duchów, dżinów. Jej tradycja sięga w otchłań wieków, bez zwątpienia źródeł trzeba szukać w starożytnym Egipcie, albo w Etiopii, albo może nawet w Czarnej Afryce. Naukowcy nie są zgodni ,więc co do miejsca narodzin tego rytuału. Potem obrządek zar wtopił się w islam, który nie chciał go przyjąć, ale przymykał oczy, gdyż rytuał często doprowadzał do uzdrowienia. Praktykowano ten ceremoniał w Egipskich slumsach, gdzie bezrobotni, młodzi ludzie cierpieli na rozmaite schorzenia, a nie mieli pieniędzy na wizytę u doktora.

 



Na początku całego obrządku zaczyna ona uderzać w wielki bęben głośno przy tym śpiewając. Kiedy dołączają do niej pozostali muzykanci, bierze ona glinianą czarkę wypełnioną weglem i odmawiając modlitwę, rzuca do środka grudki kadzidła. Stawia czarkę u nóg chorego, a potem przenika nią pod jego pachami i rękami. Oblubienica zaczyna wpadać w trans, powolnie wirując.

Wirowanie ma wprowadzać umysł w stan odrętwienia, dzięki czemu ciało nie dostrzega, że choroba ulatuje. Omdlenie jest konieczne, inaczej bowiem ciało nie poddałoby się tańcowi oraz nie skontaktowałoby się z kuzynem z zaświatów, który za pomocą swej mocy ma usunąć złego ducha - przyczynę choroby. Taniec rządzi tu wszystkim. Kiedy chory nie jest w stanie doprowadzić do utraty swej świadomości, jego czoło, dłonie i wierzch stóp smaruje się krwią koguta. Ofiara z koguta to odziedziczony ze starożytności zwyczaj, który ma symbolizować przebudzenie dotąd śpiących. Skuteczność leczenia tą metodą została naukowo potwierdzona.

 

Opętany przez boga

 

W wielu hollywoodzkich filmach przedstawia się obrządek vodoo jako do cna zły, wręcz zawierzony szatanowi. Dzieje się tak z powodu prozaicznego - człowiek z tzw. Zachodu ma zupełnie inne wyobrażenie o religii oraz wymiarach w jakich powinna się ona znajdować. Bo czy zaśmieconą komórkę w jednej z piwnic można uznać za miejsce obrządku ?Podobnie rzecz przedstawia się z fetyszami, które nakłute w odpowiednim miejscu mają sprawiać ból osobie w którą został on wymierzony... Jak mawiał A. Crowley - dla głupców mym kolorem jest czerń, tak też i tutaj uprzedzenia i niesprawdzone plotki przesłaniają prawdę.

Kiedy czarni niewolnicy opuszczali Afrykę, zabierali ze sobą w ładowniach jedynie swoich bogów - orishas. Candomble czerpie inspirację z kultów znanych plemieniu Joruba, z pnia, który stał się wspólny dla niewolników ze wszystkich zakątków Afryki. U Jorubów każdy bóg miał swoje bractwo, unikano przemieszania wierzeń. Ale w Brazylii, ponieważ niewolnicy żyli w rozproszeniu, wszystkich orishas czcili jednocześnie. Oznacza to, że trzeba było wśród nich ustalić jakąś hierarchię.



A ponieważ ceremonie odbywały się bardzo długo w tajemnicy, niewolnicy przerabiali swoich bogów na świętych z kalendarza katolickiego czy też postaci z Biblii: najczęściej wykorzystywanego w popkulturze Esznu (zwanego inaczej Legbą, czasem wyobrażanego jako św. Piotra).

Aby wziąć w tym rytuale bezpośredni udział należy przejść długotrwałą inicjację. Polega ona m.in.: na wyrzeczeniu się samego siebie oraz na duchowej śmierci by odrodzić się jako członek nowej wiary. Wtedy adept jest dopiero gotów by stać się rumakiem swego boga. Ceremonia zstępowania ,czyli właśnie candomble, odbywa się w specjalnym do tego przeznaczonym miejscu zwanym terreiro. Otwarcie jego bram następuje przy współudziale duchowego przewodnika wspólnoty - ojca świętych. Trzy bębny wybijają rytm napierania - pierwszego Boga, którego wezwał śpiew wiernych. Jest to Esznu. Ojciec świętych przypatruje się wiernym, poszukując u nich objawów transu. Zaobserwowanych natychmiast wysyła do sanktuarium, aby tam nastąpiło ostateczne przeobrażenie. Wierzący wychodzi całkowicie odmieniony ubrany w insygnia swego orisha. Jest również jego medium - koniem. Zaczyna on tańczyć po środku terreiro w charakterystyczny dla objawionego boga sposób, udowadniając tym samym, że został przez niego opętany. W tym wypadku można tu mówić o mistycyzmie w pełni tego słowa znaczeniu czyli całkowitym zatraceniu się w istocie boga. Jak widać nie tylko religie monoteistyczne nie mają tutaj monopolu.

 

Niezwykła Noc

 

Istnieje wiele określeń dla tego misterium (Sobótka. Noc Kupały. Kupalnocka. Noc św. Jana) ale data pozostaje zawsze ta sama - 23 czerwca. Chwila skądinąd magiczna, niezwykła, nietypowa... Noc owa jest jedyną w swoim rodzaju, pomijając to iż jest najkrótsza w roku. Podania i legendy mówią, iż może podczas niej zdarzyć się dosłownie wszystko.

Obrzęd ów wywodzi się jeszcze z dawnych czasów przedchrześcijańskich, tradycji prasłowiańskiej - pogańskiej, kiedy na Ślęży niepodzielnie królowali Światowit i Perun. Wraz z nastaniem nowej wiary bóstwa te popadły w niepamięć, lecz wszelkiego rodzaju święta pozostały w tradycji ludowej, choć zmieniły swoje oblicze i znaczenie, dopasowano je niejako do wymogów nowej religii. Tradycje Nocy Świętojańskiej są niezwykle bogate, często uzależnione od lokalnych tradycji i przyzwyczajeń.

Noc Świętojańska to czas magii, czarów i tajemniczych rytuałów. To święto łączy w sobie kult dwóch podstawowych i jednocześnie przeciwstawnych czynników - ognia i wody. Ten pierwszy utożsamiany był zwykle z ciepłem, domowym ogniskiem, ale też i z pożarem, zniszczeniem. Symbolizował oczyszczenie. Od niepamiętnych czasów w wigilię św. Jana palono wielkie ogniska na wzniesieniach, tak zwane sobótki. Rozpalanie ognia zawsze było czynnością mistyczną i magiczną. Wokoło owych ognisk tańczyły dziewczęta ubrane na biało bądź nagie, przyodzianie zielem o czarodziejskiej mocy - bylicą. Śpiewały pieśni miłosne, gdyż była to także noc zalotów . Taniec również rozumiany był jako czynność magiczna. Odpędzał złe moce, był daniną dla bóstw, ekstazą, przeżyciem mistycznym ale też i najnormalniejszą w świecie zabawą.

Oprócz obrzędów, związanych z kultem ognia, odprawiano także rytuały ku czci wody. Jednym z najważniejszych z nich, który z resztą zachował się do naszych czasów, było puszczanie wianków na wodzie. Rytuał ów, jak cała Noc Świętojańska, łączył w sobie obrzędy ku czci wody i ognia. Innym, nie mniej wówczas popularnym zwyczajem stały się rytualne kąpiele, które miały dodać kapiącym się urody, zdrowia oraz... zapewnić powodzenie u płci przeciwnej. Ta noc, najkrótsza i jednocześnie najpiękniejsza, to także starosłowiańskie święto miłosne, stąd często obchody jego miały charakter orgiastyczny, zbliżony nieco do bachanaliów rzymskich. W końcu domniemany bożek słowiański - Kupała - związany był z kultem miłości oraz najprawdopodobniej z urodzajem. Ekstatyczny taniec więc kojarzył się często ze zniesieniem zakazów i norm moralnych.

To wielkie święto lata nadawało ziołom magicznych mocy. Wierzono, iż piołun, bylica, dziurawiec (zwany zielem świętojańskim), mięta czy ruta nabierały leczniczych oraz czarodziejskich właściwości. Miały płoszyć czarownice oraz odpędzać złe demony. Wrzucano je do ognisk, jako środek prewencyjny na czary i złe uroki. Specjalnych właściwości nabierała też roślina zwana nasięźrzałem, której pilne szukały panny skore do zamążpójścia, aby potem przy niej wypowiadać miłosne życzenia.

 

 

W oparciu o źródła:

 

Martin Buber  - Opowieści Chasydów, wyd. „W drodze” Poznań 1986

Catherine Clement  -  Podróż Teo, wyd. Cyklady, Warszawa 2003

Karen Armstrong - Krótka historia Islamu, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2004

Józef Keller  (pod zbiorową redakcją) - Religie Bliskiego Wschodu i Dawnej Europy. Zarys dziejów, wyd. Iskry. Warszawa 1981

Gerhard J. Bellinger -  Leksykon Mitologii, Mity ludów i narodów świata, wyd. Muza

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin