Steiner_Różokrzyż.docx

(197 KB) Pobierz

Rudolf Steiner

 

TEOZOFIA ŻOKRZYŻOWCÓW

 

 

Wykład I: Nowa forma mądrości

 

Wykłady, które rozpoczynamy, noszą tytuł: „Teozofia różokrzyżowców". Jest to ta sama prastara, a jednak wiecznie nowa mądrość ujęta w dostosowaną do naszych czasów metodę. W metodę, która właściwie istnieje już od XIV wieku. Nie będziemy jednak zajmowali się historią różokrzyżowców. Wiecie wszyscy, że dziś w szkołach podstawowych uczy się pewnej geometrii, do której należy np. twierdzenie Pitagorasa. Uczy się elementów tej geometrii niezależnie od tego, w jaki sposób ta geometria powstała. Cóż bowiem wie dzisiaj uczeń szkoły podstawowej o Euklidesie? A jednak uczy się właśnie geometrii euklidesowej. Dopiero znacznie później, kiedy zapozna się już z samym przedmiotem, z jego treścią, dowiaduje się - np. na lekcji o historii nauki - w jakiej formie, w jakiej postaci zjawiło się pierwotnie w dziejach ludzkości to, co dziś jest powszechnie dostępne w szkołach podstawowych. Tak jak na początku nauki geometrii nie obchodzi ucznia, w jakiej formie przekazał ją kiedyś ludzkości Euklides, podobnie i my nie będziemy się oglądali na to, jak przebiegał w historii rozwój tzw. prądu różokrzyżowców. Tak jak uczeń zapoznaje się z geometrią, podchodząc do samej rzeczy, do jej treści, tak i my rozważać będziemy samą treść mądrości różokrzyżowców. Kto zna zewnętrzną historię różokrzyżowców, tak jak jest ona przedstawiana w literaturze, ten niewiele wie o istotnej treści ich teozofii. To, co stanowi istotę tej teozofii, żyje od XIV w. jako prawda, niezależnie od zewnętrznej historii tego ruchu; podobnie jak prawdziwa jest geometria i można ją poznać niezależnie od jej historii. Dlatego tylko pobieżnie dotkniemy tego, co najważniejsze w historii różokrzyżowców.

W roku 1459, jako nauczyciel niewielkiego grona wtajemniczonych uczniów, wystąpił Christian Rosenkreutz1. Pod tym nazwiskiem znany był światu człowiek, który był inkarnacją bardzo wysokiego jestestwa duchowego. Otóż w roku 1459, w ściśle zamkniętym kole duchowego bractwa, zwanego Fraternitas Rosae Crucis, Christian Rosenkreutz został wyniesiony do godności Egues Lapidis Aurei, Rycerza Złotego Kamienia. W trakcie tych wykładów będziemy coraz lepiej rozumieć, co to oznacza. Ta wysoka indywidualność duchowa, która wcieliła się na planie fizycznym jako Christian Rosenkreutz, działała odtąd jako przewodnik i nauczyciel prądu różokrzyżowców „w tym samym ciele", jak określa się lo w nauce duchowej. Znaczenie wyrażenia w tym samym ciele również wyjaśnimy sobie w trakcie następnych wykładów, gdy będzie mowa o losie człowieka po śmierci.

Mądrość, o której tu mówimy, prawie do końca XVIII wieku dostępna była tylko dla członków zamkniętego bractwa, obwarowanego surowymi przepisami, przez co niedostępna była dla świata zewnętrznego. W XVIII stuleciu misją tego bractwa stało się przelanie w ówczesną kulturę Europy Środkowej duchowej ezoteryki; widzimy więc tu i ówdzie zjawiska, które wprawdzie należą do zewnętrznej, egzoterycznej kultury, są jednak niczym innym, jak wyrazem mądrości ezoterycznej. W ciągu ubiegłych stuleci niejeden człowiek usiłował w taki czy inny sposób dotrzeć do istoty mądrości różokrzyżowców, ale to się nie udawało. Np. Leibnitz na próżno usiłował zbliżyć się do źródeł tego prądu. Natomiast mądrość ta widoczna jest w pewnym dziele - egzoterycznym zresztą - które powstało pod koniec ziemskiej drogi Lessinga. Jest to jego „Wychowanie rodzaju ludzkiego", tekst, który czytać trzeba między wierszami. Po jej szczególnym ezoterycznym zakończeniu można poznać, że jest to zewnętrzny wyraz głębokiej mądrości różokrzyżowców. Najwspanialej jednak przejawiła się ona u człowieka, który skupiał w sobie całą ówczesną kulturę europejską - u Goethego. Goethe jako stosunkowo młody człowiek zbliżył się do źródła inspiracji różokrzyżowców i w pewnym sensie dostąpił niezwykle wysokiego wtajemniczenia. Łatwo powstać mogą nieporozumienia, gdy mówi się o wtajemniczeniu Goethego; dlatego może warto wyjaśnić to trochę bliżej.

Działo się to w czasie, gdy Goethe opuścił uniwersytet w Lipsku, zanim przeniósł się do Strasburga. Zdarzyło się wówczas coś w najwyższym stopniu niezwykłego. Goethe doznał wstrząsającego przeżycia, którego zewnętrznym wyrazem była ciężka choroba, i w ostatnim okresie swego pobytu w Lipsku Goethe stanął w obliczu śmierci. To ważne przeżycie, pewnego rodzaju wtajemniczenie, przyszło właśnie w czasie choroby. Goethe nie zdawał sobie z tego jasno sprawy, działało ono początkowo w jego duszy w formie poetyckiego natchnienia, prądu, który w najprzedziwniejszy sposób przenikał do jego utworów. Taki właśnie cudowny przebłysk mamy w wierszu „Tajemnice", który najbliżsi przyjaciele Goethego zaliczali do jego najgłębszych utworów. I rzeczywiście, Goethe już nigdy potem nie mógł zdobyć się na zakończenie tego poematu. W granicach ówczesnej kultury nie było jeszcze możliwe znalezienie zewnętrznej formy dla oddania całej głębi, jaka w tym wierszu żyje. Mamy w tym utworze najgłębsze tajemnice duszy Goethego, zaś dla wszystkich komentatorów Goethego niedostępną zagadkę. Otrzymane wówczas wtajemniczenie z czasem stało się dla Goethego bardziej świadome. Dzięki temu mógł stworzyć ów niezwykły utwór pisany prozą, który znamy pt. „Bajka o zielonym wężu i pięknej Lilii". Jest to jeden z najgłębszych utworów literatury światowej. Kto go dobrze rozumie, ten dużo wie o mądrości różokrzyżowców.

Kiedy mądrość ta miała przeniknąć do ogólnej kultury, w pewien sposób została zdradzona - nie ma potrzeby wdawać się w to bliżej - i niektóre jej prawdy przedostały się w szeroki świat w zniekształconej formie. Właśnie ta zdrada z jednej strony, z drugiej zaś konieczność, jaka zachodziła, aby kultura zachodnioeuropejska rozwijała się w ciągu XIX wieku bez żadnych ezoterycznych wpływów, te dwa powody sprawiły, że źródła mądrości różokrzyżowców pozornie cofnęły się w głąb, w ukrycie. W pierwszej połowie XIX wieku, a nawet jeszcze później, wiedza ta była w znacznej mierze niedostępna. Dopiero w naszych czasach ponownie stało się możliwe otwarcie źródła tej mądrości, aby mogła ona przeniknąć do kultury zewnętrznej. Jeżeli przyjrzymy się kulturze współczesnej, to zrozumiemy powody, dlaczego musiało się tak stać.

A teraz chciałbym podać dwie charakterystyczne cechy, którymi odznacza się mądrość różokrzyżowców, a które ważne są dla jej misji w świecie. Pierwsza związana jest z całą postawą człowieka wobec mądrości, która jest nieco inna niż ezoteryczna forma mądrości chrześcijańsko-gnostycznej. Jeżeli chcemy zdać sobie jasno sprawę z tego odrębnego stanowiska, musimy tu poruszyć, na razie pobieżnie, dwa aspekty życia duchowego. Pierwszy z nich to stosunek ucznia do nauczyciela i tu musimy poruszyć dwie rzeczy. Po pierwsze musimy rozważyć to, co nazywamy jasnowidzeniem, a po drugie to, co nazywamy wiarą w autorytet. Pod słowem jasnowidzenie - które właściwie nie jest dobrym wyrażeniem rozumiemy nie tylko widzenie, ale także i słyszenie duchowe. Są to dwa źródła wszelkich pouczeń o ukrytej mądrości świata i z żadnych innych źródeł nie może płynąć prawdziwe poznanie.

W metodzie różokrzyżowców mamy jednak ważną, zasadniczą różnicę między dochodzeniem, zdobywaniem prawd duchowych, a ich pojmowaniem. Dla różokrzyżowca istnieje ogromna różnica między dochodzeniem do prawd, otrzymywaniem prawd duchowych, a ich pojmowaniem. Kto nie rozwinął w sobie wyższych zdolności duchowych, czyli jasnowidzenia, nie może dojść bezpośrednio do duchowych prawd w wyższym świecie. Jasnowidzenie jest warunkiem koniecznym dla odkrywania duchowych prawd. Ale tylko dla odkrywania; gdyż do chwili obecnej żaden prawdziwy prąd różokrzyżowy nie przekazywał nauk, których nie można zrozumieć, posługując się zwykłym, logicznym myśleniem. Jeżeli ktoś zarzuca teozoiii różokrzyżowej, że do zrozumienia jej trzeba być jasnowidzącym, to nic ma racji. Nie chodzi tu wcale o zdolność bezpośredniego przeżywania wyższych prawd przy zaangażowaniu duchowego widzenia i słyszenia. Jeżeli ktoś nie może pojąć mądrości różokrzyżowej na drodze czysto rozumowej, oznacza to tylko, że nie wyrobi! w sobie jeszcze dostatecznej umiejętności logicznego myślenia. Jeżeli przyjmujemy to, co daje dzisiejsza kultura, jeżeli nie żałujemy trudu, cierpliwości, wytrwałości, żeby się uczyć, to z pewnością będziemy w stanie pojąć i zrozumieć to, co mówi nauczyciel różokrzyżowej mądrości. Jeżeli czyjś umysł odrzuca te prawdy i mówi: „Ja tego nic rozumiem", to powodem jest nie to, że świat ducha jest dla niego jeszcze niedostępny, tylko że za mało wykorzystuje swoje możliwości logicznego myślenia, nie pogłębia wystarczająco przcż)'ć oraz myśli, jakie mu daje zwykłe, dzisiejsze wykształcenie. Pomyślcie tylko, jak niesłychane spopularyzowanie wiedzy nastąpiło w przeciągu ubiegłych dwudziesta stuleci i spróbujcie wyobrazić sobie chrześcijański prąd różokrzyżowy w XIV wieku. Pomyślcie, jakże inny był stosunek rozproszonych po świecie ludzi do nauczycieli; można było wtedy oddziaływać tylko poprzez słowo mówione. Mało kto zdaje sobie dokładnie sprawę, jaka olbrzymia ewolucja dokonała się od tamtych czasów. Wystarczy wspomnieć o wynalezieniu druku. Dzięki temu wynalazkowi tysiącami, milionami dróg przedostaje się dzisiaj do nurtu ogólnej kultury to, co wypracowujemy na wyżynach życia duchowego.

Poczynając od książki, aż po najmniejszą wzmiankę w codziennej gazecie, mamy niezliczoną ilość dróg, którymi przenika w życie ogromna ilość pojęć. Są to jednak drogi, które otworzyły się dopiero niedawno i sprawiły, że intelekt zachodnioeuropejski przyjął zupełnie inną formę. Od tego czasu działa on zupełnie inaczej. Odwieczna mądrość, występując w nowej postaci, musi się z tym liczyć. Trzeba było stworzyć jej nową postać, tak by mogła dotrzymywać kroku temu postępowi. Mądrość różokrzyżowców jest dzisiaj w stanie oprzeć się każdemu zarzutowi ze strony zarówno popularnej wiedzy, jak i poważnej, głębokiej nauki. Mądrość różokrzyżowa sama w sobie stanowi ostoję przeciw ewentualnej krytyce ze strony nauki. Istotne zrozumienie współczesnej nauki, ale nie dyletanckie rozumienie, jakie zdarza się nawet u profesorów uniwersyteckich, lecz zrozumienie wolne od abstrakcyjnych teorii i fantastycznych wyobrażeń materializmu, zrozumienie opierające się ściśle na faktach dostarcza właśnie całego szeregu naukowych dowodów wykazujących prawdziwość poglądów różokrzyżowców.

Drugi charakterystyczny aspekt tej mądrości dotyczący stosunku ucznia do nauczyciela polega na tym, że ten stosunek różni się zasadniczo od innych wtajemniczeń. Sposób odnoszenia się ucznia do nauczyciela w obrębie tego ruchu jest właśnie czymś zupełnie innym niż wiara w autorytet. Postaram się to wytłumaczyć na przykładach z życia. Nauczyciel mądrości różokrzyżowej pragnie być dla swojego ucznia tym, kim jest biegły matematyk dla swego ucznia. Czy można twierdzić, że mamy tu do czynienia z wiarą w autorytet? Nie! Czy można twierdzić, że uczeń nic potrzebuje nauczyciela matematyki?

Niejeden powie, że tak, bo posługując się dobrymi książkami, można dojść do tego samego przez samodzielne studia, a tylko sposób poznania jest inny niż przy bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. W zasadzie jest to oczywiście możliwe. I tak samo każdy, po osiągnięciu pewnego stopnia jasnowidzenia, mógłby dojść do wszelkich prawd duchowych; tylko że nikomu nie wyda się rozsądne, aby dążyć do celu dłuższą drogą. Równie nierozsądne byłoby mówić: „Chcę sam z siebie dojść do wszelkich prawd duchowych". Gdy nauczyciel biegły w matematyce przekazuje uczniowi swą wiedzę, to uczeń nie potrzebuje uciekać się do wiary w autorytet, gdyż słuszność prawd matematycznych sama do niego przemawia i jego rzeczą jest tylko starać sieje zrozumieć. Podobnie jest z całym rozwojem ezoterycznym w ujęciu różokrzyżowców. Nauczyciel jest tu przyjacielem, doradcą, który prowadzi do przeżyć ezoterycznych, opierając się na własnym doświadczeniu. Gdy już raz się do nich dojdzie, to przyjmowanie prawd ezoterycznych na wiarę jest tak samo zbyteczne, jak przy twierdzeniu matematycznym, że suma kątów w trójkącie wynosi 180°. To, co w szkole różokrzyżowej spotykamy jako autorytet, nie jest autorytetem we właściwym znaczeniu tego słowa, tylko po prostu sposobem skrócenia drogi do najwyższych prawd.

Teraz trzeba omówić stosunek mądrości duchowej do ogólnej...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin