Gdzieś w studio.
Wchodzą LINA i ZELDA.
LINA
Zeldo, sama chyba rozumiesz jak to jest. Trzeba zobaczyć na własne oczy, żeby uwierzyć. Gdybyś mi nie otworzyła oczu, nadal błądziłabym w ciemnościach.
ZELDA
Od tego są przyjaciele…
Jesteś prawdziwą psiapsiółką.
Opiera ręce na ramionach ZELDY, ZELDA robi to samo.
Ta branża to normalnie dżungla. Mięsożerni drapieżnicy. Sepy czyhające, żeby zjeść twojego trupa jeszcze za życia. A do tego ta gadzina czająca się w trawie, ta żmija.
Powiedziałam ci.
I miałaś rację. A ja nie chciałam uwierzyć.
Światło ukazuje garderobę LINY, która podchodzi do toaletki.
Masz pojęcie, ile musiała mu nakłamać? I to o mnie. O jego fiance [dw: przesadna wymowa „francuska”]. O dziewczynie, z którą się ożeni. Czytałaś w gazetach, co?
No jasne. Na pewno czujesz się dotknięta.
Rozpina suknię LINY.
Dotknięta? Ukąszona! Ale jedna mała żmija to za mało, żeby mnie wylaminować… Lina Lamont nie jest głupia, przecież wiesz.
LINA zaczyna zdejmować sukienkę.
Dzwonię do prawnika! Dzwonię do agenta! Dzwonię do mamy! Jestem gwiazdą!
LINA podnosi ramiona i sukienka zsuwa się z niej na podłogę.
ZELDA (podnosi sukienkę i wiesza ją na parawanie)
Jesteś gwiazdą, Lino. I masz swoje prawa.
LINA (kiedy ZELDA pomaga jej ubrać nocną koszulę)
Mam swoje prawa i mam swoją publiczność. Jak o tym myślę, robi mi się niedobrze. Chyba będę chora.
Daj spokój, kochana. Nie jesteś chora.
Zeldo, ty chcesz mi wmówić, że jestem zdrowa? Pomyśl tylko, co poczują ci ludzie, kiedy się dowiedzą, że to jakiś obcy głos, nie mój. A właściwie, to co jest z moim głosem? Coś nie tak?
Przeciwnie. Masz głos bardzo… gwiazdorski.
Co fakt, to fakt.
Podchodzi do lustra.
Nie upadaj na duchu, moja droga. Muszę uciekać.
Rusza do wyjścia, ale się zatrzymuje.
Tylko bądź spokojna. Bo się spocisz.
Ponownie rusza do wyjścia. I zatrzymuje się.
I pamiętaj. Poprzednim razem dostałaś pokrzywki.
Ponownie rusza do wyjścia.
Zeldo!
ZELDA odwraca się i na odległość odgrywają uściski, albo inny „babski rytuał”.
LINA + ZELDA (wyciągając do siebie ręce i mówią jednocześnie)
Psiapsiółki!
ZELDA wychodzi na prawo. LINA siada przy toaletce i przygląda się sobie w lustrze. Muzyka.
LINA (do lustra)
Jestem piękna, może nie?... No… I utalentowana. Może nie? No… Gdybyś była facetem od razu byś się we mnie zakochała… No. I nigdy byś mnie nie zdradzała? Nigdy! Zawsze byś mnie odoro-- adoro-- adorowała, prawda? Zawsze!...
Cieszy się, jakby to było naprawdę. Nagle smutnieje.
Nic z tego nie rozumiem!
1
Lina121992