Zew Krwi - 2kk.pdf

(292 KB) Pobierz
Zew Krwi
Zew Krwi
1 |
S t r o n a
805932691.001.png
Prolog
Obserwowałam go od kilu dni. Musiałam poznać jego nawyki. Nic nie mogło mnie
zaskoczyć.
Musiałam być perfekcjonistką. Zadbać o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. O
ułożenie mebli, ulubioną potrawę.
Kiedy moja ofiara wychodziła z mieszkania wkradałam się do niej i studiowałam
ułożenie mebli. Wiedziałam wszystko: jakie książki czyta, z kim się spotyka, gdzie pracuje i o
której wraca do domu.
Nie mogłam ryzykować. Wiedziałam, że policja czeka na jakikolwiek mój błąd.
Uwielbiałam zabijać. Rozkoszować się bólem i szokiem ofiary kiedy na mnie patrzyła.
Obserwować jak uchodzi z niej życie, tak samo jak powietrze z balonika.
Przeskoczyłam przez płot i wbiegłam do jego mieszkania. Wyciągnęłam z kieszeni
klucze i otworzyłam drzwi. Pchnęłam je delikatnie. Stąpałam delikatnie po podłodze, każdy
mój krok wykonywałam z namysłem.
Zawsze ktoś mógł ukryć się przed moim wzrokiem. Mógł chować się w domu. Nigdy
nie wychodzić, nigdy nie podchodzić do okien.
Skręciłam prawo. Znalazłam się w jego gabinecie. Książki stały poukładane na półce.
Przejechałam palcami po ich grzbietach. Były ułożone alfabetycznie.
Syknęłam ze wstrętem. Każdy kolejny, którego udało mi się wyłowić miał skazę. Nie
był tym samym, który już na zawsze złamał mi serce. Nie był idealny.
Mój książę ciemności znienawidził mnie, gdy poznał prawdę. Nie wolno mu było
otwierać drzwi do naszej piwniczki. Czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal…
Ale teraz było już za późno. Nie mogłam nic zrobić. Nic prócz ciągłego szukania go.
Szukania zemsty. Powodu do odejścia z tego świata.
Pamiętam te dni, w których się ode mnie odwrócił. Gdy zaczął jeszcze bardziej
nienawidzić, a wszystko co kiedykolwiek nas łączyło odeszło w niepamięć. Próbował wysłać
mnie do szpitala dla psychicznie obłąkanych, wpakować za kratki czy nawet ugodzić swymi
słowami celnie jak nożem.
Twierdził, że miałam na jego punkcie obsesję. Miał rację. Byłam zakochana i gdy
spotykałam potencjalną konkurentkę bez krzyku się jej pozbywałam.
Nie byłam taka jak teraz… Popełniałam błąd za błędem. Przyszło mi zapłacić
najwyższą cenę. Wystawił mnie, policjanci bez trudu próbowali przetransportować mnie do
jednego ze swoich najpilniej strzeżonych oddziałów.
Wymknęłam się.
Od tej pory ścigałam zakochanych jak zwierzynę. Aż pewnego dnia przestałam.
Chciałam by czuł pustkę, by nie wiedział czego się spodziewać.
Żyłam w odosobnieniu. Przeciętna kobieta, niewyróżniająca się z tłumu. Płaciłam jak
każdy rachunki, uczyłam się, pracowałam.
Moje odrętwienie przerwał JEGO widok. Byłam pewna, że zobaczyłam mego księcia.
Ale nie był sam. Był z kobietą, którą wybrał. Zamiast mnie. Podbiegłam do nich i chwyciłam
go za rękę.
To nie był ON. Ale dla mnie to był jasny znak.
Więc szykuj się kochany. Nadchodzę.
2 |
S t r o n a
Schowałam się za kanapą. Czas poczekać na moją ofiarę.
3 |
S t r o n a
Rozdział I
4 |
S t r o n a
Rozdział II
5 |
S t r o n a
Zgłoś jeśli naruszono regulamin