Lermontow Michaił - Demon.txt

(39 KB) Pobierz
Demon - powieść wschodnia 
Lermontow Michaił


 I.


   Posępny Demon, duch wygnania,

Nad grzesznym ziemskim globem mknie.

I często, błądząc w tych otchłaniach,

Wspomina dawne szczęsne dnie.

Te dnie, gdy w czasie dobrym, innym,

W podwojach świata błyszczał on

Niewinnym, czystym cherubinem,

Kiedy kometa w biegu płynnym

Uśmiechnąć się lubiła doń,

Kiedy przez mgieł przejrzyste ściany -

Gdy wpadł w poznania chciwy szał -

Śledził w przestrzeni karawany

Kosmicznych wędrujących ciał,

Kiedy chciał wierzyć, kochać chciał...

Szczęśliwy, pierwszy płód twórczości,

On nie znał zwątpień ani złości,

I rozum jego jawnie kpił

Z bezpłodnych wieków i bezczynnych.

I wreszcie nie miał więcej sił

Na przypomnienie rzeczy innych.



II.


   Bezdomny błądzi niebios zbieg,

I granic nie ma ta pokuta.

Za wiekiem szybko pędzi wiek,

Jak za minuta mknie minuta,

I wciąż jednaki jest ten pęd.

Do ziemi poczuł Demon wstręt...

On na niej bez radości żywej

Kunsztowne nici złego siał,

Nie spotkał nigdzie w tym sprzeciwu,

Więc zła posiewu - dosyć miał.



III.


   Ponad Kaukazu gĂłr szczytami

W przelocie miga raju wrĂłg.

Na dole Kazbek diamentami

Lśni - przeolbrzymi śnieżny stóg.

Głęboko w górskiej rozpadlinie

Jak smok porusza siÄ™ i ginie

Darjału - rzeki ciemny łuk,

I Terek skacząc, rwąc swe pęta,

Niczem z kosmatÄ… grzywÄ… lew,

Ryczy - a ptaki i zwierzęta

Ze strachem patrzÄ… na ten gniew

Spod nieba lub ze skalnych grani.

Złociste kłęby lekkich chmur

Z południa krain, spoza gór,

Na północ wiernie gonią za nim.

I skał strzelistych ciasny tłum

Pochyla nad nim szczyty, sennych,

Niesamowitych pełne dum,

I śledzi bieg wód jego zmiennych.

Zamczyska skalne z lasem baszt

Ponuro patrzą w mgły i dymy -

WarujÄ…c groĹşnie dzierĹĽÄ… straĹĽ

U wrĂłt Kaukazu te olbrzymy.

Przepiękny był ten świata ruch,

Choć dziki też... Lecz hardy duch

Obrzucił wzrokiem pogardliwym

Swojego Boga cudny twĂłr

I obojętny, nieszczęśliwy

Poleciał dalej paśród chmur.



IV.


   Wtem ujrzał Demon obraz inny,

Kolorów żywych piękne gry:

Rozkosznej Gruzji doliny

Otwarły się, jak dywan pstry.

Szczęśliwy kraju! Cudnyś ty!

Kolumny dzikie, skał ruiny,

Radosny szept lub dzwonny zew

RuczajĂłw barwnych i potokĂłw,

Róż krzewy gdzie słowiczy śpiew

Miłości żąda pierwszych kroków

I wyznań słów, burzących krew.

Na pniach jaworu bluszcze pnÄ…ce,

Pod konarami miły cień,

Jaskinie, gdzie w upalny dzień

SwĂłj schron jelenie majÄ… drĹĽÄ…ce,

I liści szept, i życie, blask,

Stugębny pogłos, czasem wrzask,

Tysiące roślin, traw tysiące,

Południa przenamiętny żar,

Rosistych nocy dziwny czar,

I gwiazdy jasne jak oczęta

Gruzinki pięknej co pamięta

Dzieciństwa swego miły gwar.

Lecz prócz zawiści uczuć chłodnej

Nie zdołał wlać natury cud

Do piersi ducha zła bezpłodnej

Ni nowych sił, ni nowych nut,

I czuł on w duszy swojej twardej

Złość do wszystkiego i pogardę.



V.


   Wysoki dom, obszerny dwĂłr

Zbudował sobie Gudał stary.

Posłusznych rabów zastęp szary

Do pracy gnał dozorca gbur...

Na pochyłości bliskich gór

Od grodu pada cień w poranek,

W skale sÄ… stopnie wyrÄ…bane, 

Wiodące z jednej baszty w dół

Na brzeg Aragwy. Po tych schodach

Biała, spowita wonią ziół,

Tamara, córa księcia młoda,

Chodzi po wodę na swój stół.



VI.


   MilczÄ…co zwykle nad dolinÄ…

Ponury dom spoglÄ…da z gĂłr -

Lecz dziĹ› wydaje ucztÄ™ dwĂłr,

Dziś zurna dźwięczy, piją wino,

Zjadają wiele mięs i zup:

Gudała córy dzisiaj ślub.

Na płaskim dachu narzeczona

Siedzi, przybrana w piękny strój.

Zabawa, śpiewy, niewiast rój...

Czas mija prędko. Słońce kona,

GdzieĹ› w gĂłrach ginie dzienny znĂłj.

Klaskanie, gwar, gorejÄ… lica!

Gdzież tańca wir? Wiem chwyta w dłoń

Bębenek swój oblubienica

I idzie w tan... Bębenku, dzwoń!

I wypłyń w górę ponad skrań!...

Od ptaka fruwa lĹĽej tancerka...

Przystanie raptem - spojrzy w krÄ…g -

JakieĹ› nieznaczne ruchy rÄ…k -

Spod rzęs wilgotnym okiem zerka,

To czarnÄ… brew wprowadzi w ruch,

To płynie gdzieś na palców czubkach,

To znów dywanu miękki puch

Leciutko gniecie mała stópka.

Jej młody uśmiech - boski dar -

Dokoła sieje dziwny czar.

Księżyca promień, w wód oddechu

ĹamiÄ…cy swĂłj srebrzysty blask,

Jest niczym wobec jej uśmiechu,

Pełnego pieszczot, ognia, łask...



VII.


   Na nieba klnÄ™ siÄ™ gwiezdny dach

Na wschodu i zachodu błyski -

Nikt z władców, nawet Perski szach

Nigdy w najmilszych swoich snach

Takiej nie pieścił odaliski.

By w upał dać żądany chłód

Nigdy wodotrysk haremowy

Swej rosy rozprysk opalowy

Nie ciskał na podobny cud.

I dłonią błądząc wokół czoła

Nikt jeszcze nigdy tknąć nie zdołał

Warkoczy takich. Odkąd świat

Utracił raj - zaręczam słowem, -

Że nigdy w słońcu południowym

Nie kwitł podobnej krasy kwiat!



VIII.


   Po raz ostatni tak szalała...

Niestety, jutro już musiała

Odjechać wcześnie od Gudała

Do mężowskiego domu bram.

W ojczyźnie cudzej czekał na nią

Los inny: już nie będzie panią,

A niewolnicą będzie tam.

I często wątpliwości tajne

Na jasne lica kładły cień,

Lecz ruchy jej niejednostajne

Tak lekkie były, nadzwyczajne,

Tak pełne niewymyślnych drżeń,

Że gdyby Demon w swym przelocie

W tym czasie rzucił na nią wzrok -

Przypomniałby aniołów krocie

I z ciężkim sercem runął w mrok.



IX.


   Lecz Demon widział... i na chwilę

Wzruszeń nieznanych jego sile

Niejasne drżenia poczuł on.

W pustynnej duszy nieugiętość

Wpadł nowy dobrotliwy ton

Znów tedy pojął dobra świętość

I piękna i miłości głos...

I długo słodkim tym obrazem

On się zachwycał. Dawny los

Przypomniał mu się i zarazem

Ogarnął duszę marzeń rój.

On stał się dziwny - sam nie swój.

Mamiony niewidzialną siłą

Nowego smutku poznał łzy,

Uczucie naraz w nim zalśniło,

Pamięć wskrzesiła dawne sny.

Och, czyĹĽby widmo odrodzenia?

JuĹĽ moĹĽe coĹ› siÄ™ w nim odmienia?

Może chciał tego - gdyby mógł!

Zapomnieć? Nie da tego Bóg -

I Demon nie chce zapomnienia.



X.


   Zmęczony koń z trudnością gna...

Na ucztę ku schyłkowi dnia

Mknie oblubieniec niecierpliwie.

Oto wydostał się szczęśliwie

Na brzeg Aragwy. Bliski stÄ…d

Już cel podróży. Za nim rząd

Wielbłądów dźwiga swe ciężary

Brzęczeniem dzwonków znacząc krok -

To dla Gudała hojne dary,

By się ucieszył jego wzrok.

Młodzieniec, władca Sinodału,

SwÄ… karawanÄ™ wiedzie sam.

Odwaga jego nie zna tam,

W oczach moc ognia i zapału.

Jak złoto błyszczą szabla, nóż

I piękna strzelba - wierny stróż.

Rękawy czuchy wiatr rozwiewa,

Galony jej na słońcu lśnią.

Uzdeczka żółta z frendzlą pstrą

Nad uchem końskim z wiatrem śpiewa.

Siodło bogactwem swym zdumiewa.

Pod księciem w pianie pyszny koń

Krew w żyłach, jak błękitna toń,

Bezcenny złoty odcień maści.

Gdy krok swój zbliży ku przepaści

Nerwowy chrap wydaje pysk,

A w oczach miga lęku błysk.

Trakt biegnie wÄ…ski, niebezpieczny:

Na lewo stromych głazów ścisk,

Na prawo - wartki odmęt rzeczny.

Już późno. Śnieżny szczyt odwieczny

Zatracił blask swój, nastał zmrok...

I karawana zwiększa krok.



XI.


   Przy drodze tej - kaplica z wieĹĽÄ….

W niej święte czyjeś prochy leżą -

Ktoś spełnił swojej zemsty ślub

I zamordował. Odtąd grób

Zasłynął wszędzie: gdy na bitwę

Lub odpust jechał ktoś wśród sług

I zmówił zwykle tu modlitwę

PrzypominajÄ…c, ĹĽe jest BĂłg -

Chroniła go modlitwa boża

Od mahometańskiego noża.

Lecz zlekceważył przyszły mąż

PradziadĂłw zwyczaj swych. Jak wÄ…ĹĽ

Przebiegły Demon swymi czary

Sprawił, że młodzian niby śnił:

On widział usta swej Tamary

I słodycz ich w marzeniach pił...

Wtem - tam na drodze coĹ› majaczy...

Strzał, krzyki, zamęt... Co to znaczy?...

Zawrzała w księciu młoda krew -

Papachę dłonią wbił na brew,

Pochwycił swój karabin długi

JuĹĽ przeczuwajÄ…c prochu smak,

Harapem machnÄ…Ĺ‚ - i jak ptak

Poskoczył naprzód... Wystrzał drugi...

I raptem - rozpaczliwy krzyk

I po nim głuchy jęk ponury...

Potyczka trwała jeden mig -

I napastnicy zbiegli w gĂłry.



XII.


   Już zamilkł dawno bitwy szał.

Na straszny trupów ludzkich zwał

Wielbłądy patrzą z przerażeniem,

I tylko słychać pośród skał

Dzwoneczków głuche smętne pienie.

ZĹ‚upiono wiele cennych pak...

I koła kreśli nocny ptak

PatrzÄ…c na trupĂłw widok lichy

Ominie je grobowiec cichy,

Gdzie pod klasztornych sklepień mchem

ĹšpiÄ… prochy ojcĂłw wiecznym snem.

Nie przyjdÄ… siostry wraz z matkami,

Białymi skryte zasłonami,

Z modlitwą tęskną i ze łzami

Na grĂłb ich do klasztornych nisz!

KtoĹ› tam, majÄ…cy zbyt litosne

Serce, pobliskÄ… zrÄ…bie sosnÄ™

I w miejscu tym postawi krzyĹĽ.

I modry dziki bluszcz na wiosnÄ™

Otuli zewsząd święty pień,

Szmaragdem liści swych owinie,

I pielgrzym nieraz tam zawinie:

Gdy zmęczy go upalny dzień -

Pod krzyżem znajdzie miły cień.



XIII.


   Jak strzała pędzi koń po drodze.

Niby do boju, chrapiÄ…c srodze...

Wtem przerwie swĂłj szalony skok,

Nozdrzami zbada wiatru tok -

I znĂłw po twardej bijÄ…c ziemi

I po skalistej ziemi bijÄ…c

Kopytem dźwięcznym - kręcąc szyją -

Z rozwianą grzywą pędzi znów...

Jest nieprzytomny, coĹ› mu ciÄ…ĹĽy...

Na koniu bez okrzyków, słów -

W milczeniu cichy jeĹşdziec dÄ…ĹĽy.

Głowa na koński spadła kark,

Nogi głęboko tkwią w strzemionach...

JuĹĽ nie kieruje koniem sam...

A na czapraku krew czerwona

Odznacza siÄ™ szeregiem plam...

Rumaku dzielny! Swego pana

Wyniosłeś z bitwy razy sto,

Tym razem ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin