Rozdział I - Piekło.pdf

(95 KB) Pobierz
Rozdział I Piekło
- Kąpiel gotowa panienko Demonette! - głos Gertrudy, mojej służącej, rozległ się w komnacie.
Od zawsze czułam, że tu nie pasuję. Ale gdzie moje maniery. Panna Bernadette - nauczycielka
etykiety, od razu by mnie zganiła. Tak więc - nazywam się Mignionette Aletha Daisy Genevieve
Alvarez, mam 17 lat i najgorszą fuchę na świecie. Jestem Demonette. Pytacie się pewnie: co to u licha
jest? Już wyjaśniam. Otóż, Demonette to określenie ni mniej, ni więcej jak na Księżniczkę Piekieł.
Myślicie, że zwariowałam, urwałam się z choinki albo przychodzi wam do głowy kilka innych,
barwnych epitetów, jakimi określa się osobę niespełna rozumu, ale niestety to prawda. Nawet nie
wiecie, jak bardzo tego żałuję. Moją matką jest, a raczej była, bo niestety nie żyje, Angelette.
Większość, która posiada choćby odrobinę inteligencji i umiejętności logicznego myślenia zauważyła,
że brzmi to podobnie do Demonette. Widzicie... Angelette to taki mój niebiański odpowiednik. Pytacie
więc: co córka Księżniczki Niebios robi w Piekle? Tu wchodzi postać mojego "ukochanego tatusia".
Wielka rewolucja nastała w Piekle, gdy dowiedziano się, że jego Pan i Władca, Jego Królewska
Wysokość, Lucyfer I ma córkę. Nikt się tego nie spodziewał. Gdy prawda wyszła na jaw, moją matkę
zdegradowano, a w Lucyferze obudziły się ojcowskie uczucia, i gdy się tylko się urodziłam, zabrał
mnie do siebie. Matki nigdy nie poznałam. Chyba, że liczą się jej jęki pomieszane z innymi w chórze
potępionych. Cudowne, prawda?
Widzicie więc, czemu tu nie pasuję. Nie jestem ani wystarczająco zła, ani wystarczająco
dobra, biorąc tę różną krew w moich żyłach. Tkwię sobie w jakimś zakichanym centrum w świecie,
który wykracza ludzkie umysły. Nie mam tutaj żadnych przyjaciół. Każdy albo się mnie boi, albo
obgaduje za plecami, a i tacy szybko dostają karę i dołączają do grupy, która odczuwa strach przed
moją osobą. Poza tym, nie ma tu za wiele osób w moim wieku. Jedynie Isafiel - syn doradcy mojego
ojca. Jednak nie mogę traktować go jak przyjaciela. On uważa, że skoro jesteśmy w podobnym wieku,
to będziemy razem. Przez to zachowuje się, jakby był moim chłopakiem albo nie wiadomo kim.
Nie mam tu własnego miejsca. Godzinami błąkam się korytarzami wielkiego, ponurego zamku.
Oczywiście, gdy nie pobieram nauk. Jako Demonette posiadam pewną moc magiczną. No, w sumie
nie pewną, a olbrzymią otrzymaną przez zmieszaną krew moich rodziców. Ale nikt o jej mierze nie
wie. Wyszłabym na jeszcze większą dziwaczkę niż jestem, zwłaszcza, że wzrost mojej mocy opiera
się na równomiernym rozwoju zarówno diabelskich, jak i anielskich zdolności. Od lat przemycam
książki, by się uczyć. Tylko gdy będę rozwijać anielską moc, mogę rozwijać demoniczną na zajęciach.
Ale mam już tego wszystkiego dość. Nie chcę udawać, nie chcę się ukrywać, nie chcę być osobą,
której każdy się boi. Chcę żyć normalnie, a nie jak ptak w złotej klatce.
Dlatego... Zamierzam się stąd wynieść.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin