Zbiorowa - Sara w Avonlea Niepoprawny fantasta.txt

(227 KB) Pobierz
Sara w Avonlea
Niepoprawny fantasta
Cz�� I
GAIL HAMILTON, GRAHAME WOODS
Konkury
Cz�� II HEATHER CONKIE
Niepoprawny fantasta
Sara w Ayonlea
Niepoprawny fantasta
Na podstawie serialu telewizyjnego opartego na w�tkach powie�ci Lucy Maud Montgomery
Prze�o�y�a Ewa Fiszer
Nasza Ksi�garnia
Tytu�y orygina��w angielskich May the Best Man Win Dreamer of Dreams
� Polish edition by Wydawnictwo �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1997
May the Best Man Win Storybook written by Gail Hamilton � 1992 by HarperCollins Publishers Ltd., Sullivan Films Distribution Inc., and Ruth Macdonald and David Macdonald
Teleplay written by Grahame Woods � 1990 by Sullivan Films Distribution Inc.
Dreamer of Dreams Storybook written by Heather Conkie. � 1992 by HarperCollins Publishers Ltd., Sullivan Films Distribution Inc., and Ruth Macdonald and David Macdonald.
Teleplay written by Heather Conkie � 1990 by Sullivan Films Distribution Inc.
Published by arrangement with HarperCollins Publishers Ltd., Toronto. Based on the Sullivan Films Production produced by Sullivan Films Inc. in association with the CBS and the Disney Channel with the participation of Telefilm Canada adapted from Lucy Maud Montgomery's novels. ROAD TO AVONLEA is the trade mark of Sullivan Films Inc.
Translation � 1996 by Ewa Fiszer � Cover illustration by Ulrike Heyne, Arena Verlag GmbH Wiirzburg
Opracowanie typograficzne Zenon Porada
Cz�� I
Konkury
Rozdzia� pierwszy
Przyl�dek Latarni oferuje fotografowi wszystko,
o czym m�g�by zamarzy�: majestatyczne rude ska�y, wzburzone fale oceanu, a tak�e - jak na to wskazuje nazwa - latarni� morsk�. Jednak�e nasz fotograf, Jasper Dale, nie zwraca� uwagi na te cuda i skierowa� obiektyw na do�� rachityczny krzaczek naw�oci. Jego towarzyszka i przyjaci�ka, znana ostatnio jako dziennikarka, panna Oliwia King wpatrywa�a si� tymczasem w zbieraj�ce si� nad ich g�owami czarne chmury, z kt�rych lada chwila m�g� lun�� deszcz.
- No i jak ci idzie? - spyta�a maj�c nadziej�, �e Jasper zechce si� po�pieszy�.
Widzia�a w tej chwili tylko jego d�ugie nogi, reszt� cia�a okrywa�a czarna p�achta.
- Nie�le... nie�le - brzmia�a odpowied�.
Spod p�achty wysun�o si� d�ugie rami� i skierowa�o obiektyw jeszcze bardziej w d�. Jasper by� perfekcjonist� i d�ugo cacka� si� z aparatem, nim wreszcie zrobi� zdj�cie.
Oliwia wiedzia�a, �e musi uzbroi� si� w cierpliwo��, zn�w jednak niespokojnie zerkn�a na niebo. Rozleg�y si� grzmoty. Podskoczy�a. Zacz�� rz�-
7
si�cie kropi� deszcz. A Oliwia mia�a na g�owie �liczny kapelusik. -Pada...
Rzeczywi�cie, deszcz chcia� chyba pokaza�, co potrafi, bo po chwili la�o ju� jak z cebra. Czarne sukno i spodnie Jaspera szybko przemok�y, ale on by� tak poch�oni�ty fotografowaniem, �e nawet tego nie zauwa�y�. Zacz�� si� tylko zastanawia�, dlaczego barwne ga��zki naw�oci nagle poszarza�y.
�Co� si� sta�o ze �wiat�em" - my�la� patrz�c w obiektyw i nie zwracaj�c uwagi na pogod�.
Tymczasem Oliwia wierci�a si� niespokojnie, pr�buj�c zas�oni� r�kami drogocenny kapelusz.
- Jasperze! - zawo�a�a w ko�cu. - Jestem ju� ca�kiem mokra.
S�ysz�c ten okrzyk rozpaczy, Jasper Dale wy�oni� si� spod czarnej p�achty. By� potargany, okr�g�e okulary natychmiast zala� deszcz.
- Rzeczywi�cie, pada. Nic dziwnego, �e nie mog�em nastawi� obiektywu na odpowiedni� ostro��.
Chwyci� aparat i statyw, zacz�� biec. Sukno pl�ta�o mu si� wok� n�g, ka�dy krok grozi� upadkiem. Oliwia, kt�ra te� bieg�a, nagle obejrza�a si�.
- Zapomnia�e� o kliszach. - I mimo protest�w Jaspera wr�ci�a po kaset� z kliszami. Odk�d Jasper zacz�� towarzyszy� Oliwii w jej dziennikarskich wyprawach, panna King wiele si� dowiedzia�a o sztuce fotografii. Nie mog�a pozwoli�, by cenne klisze mok�y na deszczu.
Jasper z przykro�ci� patrzy� na mokre plecy Oliwii. Ch�tnie by j� os�oni� p�acht�, ale c�, nie mia� wolnej r�ki.
8
- Pr�dzej, pr�dzej - ponagla� j�. Gdy go dogoni�a, usi�owa� odebra� jej kaset�, �wiadom tego, �e nawet najbardziej ob�adowany d�entelmen nie mo�e dopu�ci�, by dama nios�a taki ci�ar.
- Pozw�l... prosz�...
Jasper nigdy nie by� zbyt zr�czny, a co dopiero teraz, kiedy potyka� si� o k�py wybuja�ej mokrej trawy. Ma�o brakowa�o, a by�by si� wywr�ci�.
- Nie, nie, �wietnie sobie poradz�. - Oliwia wzi�a kaset� w obie r�ce i przy�pieszy�a kroku.
Uda�o im si� wreszcie dotrze� do jedynego mo�liwego schronienia - chwiejnej szopy przylegaj�cej do starej stodo�y na farmie, kt�ra znajdowa�a si� tu� obok Przyl�dka Latarni. Krzywe deski wygl�da�y tak, jakby przy pierwszym powiewie wiatru mia�y im si� zwali� na g�ow�, ale chwilowo chroni�y od deszczu.
Jasper z�o�y� sw�j �adunek na ziemi i zwr�ci� si� ku Oliwii. By�a tak zadyszana, �e przerazi� si�, i� mo�e upa��, i chwyci� j� wp�. Nigdy, nigdy nie o�mieli�by si� tego zrobi� w innych okoliczno�ciach.
Zanim lun�� deszcz, Oliwia King i Jasper Dale zachowywali si� jak para weso�ych kole�k�w, kt�rzy wsp�lnie szukaj� w�t�ych z�otych r�zeg i kaskad dzikiego wina. Ale teraz, w tej szopie, Jasper podtrzymuj�c Oliwi� dozna� nagle ol�nienia - sta� nieruchomo i zapomnia� nawet, �e cz�owiek powinien oddycha�. Okulary zasz�y mu par�, serce wali�o jak m�otem.
Serce Oliwii tak�e zacz�o nagle ta�czy�, a nie mia�o to nic wsp�lnego z niedawnym szybkim bie-
giem. Dosz�a do wniosku, �e mi�o jest znale�� si� w ramionach Jaspera, ale w tym samym momencie Jasper uprzytomni� sobie, jak cudownie jest obejmowa� Oliwi�, i odskoczy� od niej jak oparzony. �eby ukry� swoje zak�opotanie, zdj�� okulary i zacz�� je energicznie przeciera� wielk� bia�� chustk�, kt�r� wyj�� z kieszeni marynarki.
- Wwszystko jest zamazane - wymamrota�.
Teraz mo�na by�o zobaczy�, jak �ywo i z jak� dobroci� patrz� jego oczy. Wci�� jeszcze nie przyszed� do siebie; potr�ci� statyw i aparatowi fotograficznemu grozi�a k�piel w b�ocie.
Jasper by� �wietnym fotografem i mia� du�e zdolno�ci manualne, ale w kontakcie z lud�mi zupe�nie traci� kontenans.
Do niedawna by� ca�kowitym odludkiem, w Avonlea przezywano go Dziwakiem, dopiero Sarze i Oliwii uda�o si� jako� nawi�za� z nim kontakt i sk�oni� do tego, by zgodzi� si� pracowa� jako fotograf dla �Kroniki".
W�o�y� z powrotem okulary i zamruga� oczyma. Spojrza� na Oliwi�, zobaczy� zar�owione policzki, u�miechni�te oczy, chmur� ciemnych w�os�w, na kt�rych b�yszcza�y krople deszczu. Zn�w podskoczy�o mu serce.
- Mo�e... mmo�e zzechcesz ppozowa� mi kt�rego� dnia do portretu.
Biedny Jasper strasznie si� j�ka� i g��wnie z tego powodu stroni� od ludzi. Tylko w obecno�ci os�b, z kt�rymi czu� si� bezpiecznie, a do tych nielicznych nale�a�y Oliwia King i Sara Stanley, m�wi�
10
prawie normalnie. Chyba �e si� czym� przej��. A w tej chwili by� przej�ty.
Spacery po polach z Oliwi� King okaza�y si� niebezpieczne - cz�owiek mia� czas przyjrze� si� jej ukradkiem, zobaczy�, jakie ma �liczne r�ce, jak weso�o si� �mieje, przekona�, jak �atwo si� z ni� rozmawia. I zaczyna� my�le�, �e najmilej by by�o sp�dzi� w jej towarzystwie ca�e �ycie.
Oliwia czu�a jeszcze ciep�y dotyk r�k Jaspera. Ona r�wnie� uwielbia�a ich wsp�lne fotograficzne wyprawy. Jasper Dale wydawa� si� jej najinteligentniejszym m�czyzn�, jakiego kiedykolwiek spotka�a. I bezgranicznie dobrym. Bardzo lubi�a patrzy�, kiedy w chwilach rozterki rozczesywa� palcami w�osy. No i �wietnie bawi�a si� w jego towarzystwie. Zawsze potrafi� j� roz�mieszy�.
Oliwia u�miechn�a si� i opu�ci�a oczy.
- Ale�, Jasperze, nie b�dziesz przecie� marnowa� kliszy dla mnie... Musimy robi� zdj�cia dla naszego tygodnika. Szukamy nowinek, szukamy czego� wa�nego.
- Cco? Jjak to? - Jasper zn�w zacz�� si� j�ka�, pr�buj�c znale�� w my�lach jaki� przekonywaj�cy argument. - Ty jjeste� bardzo wa�na.
Nie musia� na szcz�cie wdawa� si� w dalsze wyja�nienia, bo nagle rozleg� si� tupot kopyt i r�enie koni. Przed szop� pojawi� si� zwalisty m�czyzna, z kwa�n� min� prowadz�c par� koni w uprz�y. Na g�owie mia� pomi�ty kapelusz; wcisn�� go g��boko na oczy, rzucaj�c w ten spos�b wyzwanie ca�emu �wiatu. Gdy zobaczy� w szopie Oliwi� i Jaspera, w�ciek� si�.
11
- Hej, wy tam! Wle�li�cie do mojej szopy!
- Mmy... ramy...
- ...chcieli�my si� schroni� przed deszczem. -Oliwia sko�czy�a zdanie za Jaspera, kt�ry w obecno�ci rozjuszonych farmer�w j�ka� si� jeszcze bardziej.
Farmer uzna� to za s�ab� wym�wk�. On nie zwraca� uwagi na takie drobiazgi jak burza i takiego samego zachowania oczekiwa� od ka�dego, kto mia� odrobin� rozs�dku.
- Ju� nie pada! - skwitowa� kr�tko. Najwyra�niej nie nale�a� do ludzi go�cinnych.
Istotnie, przesta�o pada� - tylko �e Oliwia i Jasper wcale tego nie zauwa�yli.
Farmer ju� zbiera� si� do odej�cia, gdy nagle zobaczy� aparat fotograficzny i tr�jn�g, kt�re le�a�y u st�p Jaspera przys�oni�te niedbale czarnym suknem.
- A po co�cie tu w og�le przyle�li? - spyta� oskar�ycielskim tonem.
Jasper dumnie podni�s� czarn� p�acht�.
- Jak pan widzi, jest to aparat fotograficzny.
- Pisz� artyku� do �Kroniki" o jesieni - dorzuci�a z dum� Oliwia.
- O, nie! - wrzasn�� m�czyzna. - �adnych fotografii! Fotografie przynosz� nieszcz�cie. Zje�d�ajcie st�d! Ale ju�!
Wida� by�o, �e w�ciek�y farmer wcale nie �artuje. Oliwia i Jasper szybko zabrali rzeczy i poszli w kierunku dwuk�ki Jaspera, kt�ra sta�a pod pobliskim drzewem.
Nie zauwa�yli, �e kto� ich obserwuje. Kiedy far-
12
mer ze swymi ko�mi oddali� si� nieco, zza grubego pnia drzewa wysun�� si� o�mioletni mo�e ch�opiec. Ca�y czas przygl�da� si� temu, co dzia�o si� w szopie. Zaciekawiony, poszed� za Oliwi� i Jasperem, a towarzyszy� mu olbrzymi czarny nowofundland-czyk. Ch�opiec przygl�da� si�, jak nieznajomi pakuj� rzeczy do dwuk�ki.
- Och, Jasperze, jeste� jeszcze bardziej mokry ni� ja - powiedzia�a Oliwia i chcia�a strz�sn�� krople wody z klap marynarki Jaspera. Raptem us�ysza�a z ty�u weso�y ch�opi�cy g�osik.
- Cze��!
Opu�ci�a r�k� i oboje odwr�cili si�.
- Cze�� - odpowiedzia�a Oliwia, u�miechaj�c si� na widok przekrzywionej na bakier czapki ch�opca i �lad�w konfitur na policzkach. Ubranie dziecka by�o podarte, wida� ch�opiec nie mia� w domu n...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin