Medeiros Teresa - UROKI.pdf
(
1391 KB
)
Pobierz
3455204 UNPDF
TERESA MEDEIROS
Prolog
T
abitha Lennox była wściekła, że jest czarownicą. Tyl
ko jedno było gorsze od bycia czarownicą: być bogatą
czarownicą. Ale w tej materii miała bardzo niewiele albo
zgoła nic do powiedzenia, bo urodziła się jako jedyna dzie
dziczka zarówno wielomiliardowego imperium finansowego
ojca, jak i nieprzewidywalnych, paranormalnych uzdolnień
matki.
Mama nadała jej imię Tabitha, twierdząc, że to solidne,
porządne, purytańskie imię. Ojciec zgodził się bez oporów,
a powód jego cichutkiego chichotu nie był dla niej w pełni
zrozumiały, dopóki nie obejrzała
Maratonu uroków
Nicka
i Nite. Wtedy o mało nie udusiła się ze złości.
— Wiedzieliście, że ta bezczelna smarkula ma na imię
Tabitha? - zapytała, odwołując się do Darrina i Samanthy
Stevensów w sprawie pochopnie nadanego córce imienia.
- Przepraszam, kochanie. Musiałem kompletnie stracić
głowę. - Ojciec opuścił na kolana „Wall Street Journal"
i spojrzał na nią znad okularów do czytania niewinnymi
szarymi oczami.
Zdradził go złośliwy uśmieszek. Matka Tabithy zaczęła
gonić męża wokół komfortowego, wielkiego pokoju, okładając
7
TERESA MEDEIROS
go puszystą poduszką z kanapy, dopóki nie upadli oboje na
otomanę, zanosząc się od śmiechu.
- Nie możesz mieć do mnie pretensji - wysapał jej tata,
łaskocząc żonę, żeby się poddała. - Dałaś mi do wyboru to
imię albo Chastity! Dziewictwo!
Kiedy ich żartobliwa bijatyka została zakończona czułym
pocałunkiem, siedmioletnia Tabitha przeniosła wzrok na tłus
tego czarnego kota, leniwie wyciągniętego przy kominku,
i zastanowiła się, dlaczego jej rodzice nie komunikują się za
pomocą e-mailów albo swoich prawników, jak rodzice wszyst
kich pozostałych dzieci ze szkoły Montessori.
Od najwcześniejszego dzieciństwa Tabitha uporczywie
domagała się spokojnej, nudnej, codziennej rutyny życia
domowego, tak jak inne dzieci dopominają się o zabawki
i słodycze.
Kilkoro jej rówieśników jeździło do szkoły luksusowymi
limuzynami o przyciemnianych szybach i organizowało przy
jęcia urodzinowe w Czterech Porach Roku, ale żadne inne
dziecko po powrocie ze szkoły nie zastawało domowego kota,
który recytował Szekspira stojącym na półce zasłuchanym
roślinom doniczkowym i trzem wyglądającym spomiędzy nich
elfom. Mama Tabithy nie piekła zwyczajnych ciasteczek.
Piekła tańczące ciasteczka, które miały denerwujący zwyczaj
wskakiwania do ust dziewczynki, kiedy otwierała buzię, żeby
się poskarżyć. Kiedyś Tabitha z dumą pochwaliła się pracą
domową, odrobioną dzień wcześniej, niż to było konieczne,
i zobaczyła, jak Jej praca rozwiewa się niczym dym w lekkim
wieczornym powietrzu.
Ojciec z entuzjazmem pomagał jej mnożyć ułamki, podczas
gdy matka odmieniała francuskie czasowniki i przepraszała
gorliwie za to, że nie zawsze panuję nad magią. I choć jej
skrucha z powodu sprawionej córce przykrości była całkiem
szczera, matka nigdy nie zdołała ukryć dumy, że dziewczynka
odziedziczyła po niej ten niezwykły dar.
8
UROKI
Tabitha nie uważała tego za dar. Uważała to za przekleń
stwo. Dlatego właśnie, kiedy w jej trzynaste urodziny z pur
purowego lukrowego napisu na urodzinowym torcie ode
rwały się cukrowe kuleczki i zaczęły wirować wokół jej
głowy jak aureola, poczuła nie zachwyt, tylko wielkie przera
żenie.
Ścigana przez rój purpurowych kulek, wbiegła po schodach
i rzuciła się na pokryte koronkową narzutą łóżko, szlochając
tak, jakby jej małe serce miało za chwilę pęknąć.
Rodzice pospieszyli za nią, usiedli po obu stronach łóżka
i wymienili bezradne spojrzenia ponad głową zanoszącej się
od płaczu istotki. Ojciec gładził drżące ramiona córki, podczas
gdy matka głaskała jej proste jak druty włosy.
- Nie płacz,
ma petite -
wyszeptała mama. - Musisz nauczyć
się traktować swoje zdolności jako dar od Boga. Już niedługo
przyzwyczaisz się do myśli, że jesteś odmienna.
- Nie rozumiesz! Ja nie chcę był odmienna! Chcę być
zwyczajna! - wybuchła Tabitha, spazmatycznie łapiąc oddech.
Przycisnęła do siebie Królewnę Śnieżkę, przytulankę, której
zwykle nie znosiła. - Chcę, żebyście zaczęli na siebie krzyczeć,
zamiast się bez przerwy całować. Chcę, żeby moje zabawki
przestały gadać i żeby naczynia przestały uciekać razem ze
sztućcami. Chcę mieszkać w przyczepie samochodowej i nosić
ubrania z wyprzedaży. - Głos dziewczynki załamał się, a potem
podniósł aż do krzyku. - I chcę mieć przyjęcie urodzinowe
u McDonalda!
Ta wstrząsająca deklaracja spowodowała wymianę jeszcze
bardziej zdziwionych spojrzeń rodziców i grymas niesmaku na
ustach ojca.
Na przekór częstym i niejednokrotnie fatalnym w skutkach
przejawom swych paranormalnych zdolności, Tabitha nadal
kręciła swym drobnym noskiem na filmy Disneya
z
gadającymi
czajnikami i śpiewającymi myszkami. Wolała solidne, ponure
obrazy Ingmara Bergmana od tych głupich księżniczek zawsze
9
TERESA
MEDEIROS
wzydychających do książąt z bajki i czekających, aby przybyli
na siwym koniu i zabrali je w siną dal.
Tabitha Lennox nie miała wyjścia: musiała wierzyć w czary.
Ale nie wierzyła w bajki.
Ani w szczęśliwe zakończenia.
Ani w książąt z bajki.
Na razie.
Plik z chomika:
regis2004
Inne pliki z tego folderu:
Medeiros Teresa - UROKI.pdf
(1391 KB)
Medeiros Teresa - Skandal.doc
(1369 KB)
Medeiros Teresa - Ofiara.pdf
(987 KB)
Medeiros Teresa - Kochanka nocy.doc
(1123 KB)
Medeiros Teresa - Cisza.pdf
(1092 KB)
Inne foldery tego chomika:
Maas Sarah J
MacLean Alistair
Maite Carranza
Mallery Susan
Mancusi Mari
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin