AKADEMIK.rtf

(12 KB) Pobierz

Akademik

 

Tego roku w maju były niespotykane upały. Żar lał się z nieba, wszystko kleiło się. Z piątkowego wykładu wyszedłem o 15-tej. Powrót do akademika nie był już tak przyjemny jak siedzenie w klimatyzowanym laboratorium. W tramwaju panował tłok, było duszno, także kiedy wróciłem do akademika całe moje ubranie było mokre. Podczas jazdy myślałem, tylko o tym, że kiedy wrócę wezmę zimny prysznic. Szybko wyskoczyłem z mokrych ciuchów i poszedłem się ochłodzić. Łazienka była stara i zdewastowana, a prysznic to nic innego jak kawałek rury z dwoma starodawnymi kranami, zakończonej sitkiem.

 

Kiedy tam wszedłem ujrzałem, że kilka osób ochładzało się. Był tam także Łukasz. Mój kolega jeszcze z liceum, wyskoki, dobrze zbudowany, podobał mi się. Nie znaczy to jednak, że jestem pedałem. Lubię po prostu piękno ciała. Sam także jestem nieźle zbudowany, wysportowany dlatego lubię się porównywać do innych. Stanąłem pod wolnym natryskiem, odkręciłem wodę i oddałem się ochładzaniu. Po kilku minutach usłyszałem za sobą głos Łukasza.

- Wpadniesz do mnie na imprezę jutro wieczorem? - zapytał. Teraz dopiero sobie skojarzyłem, że ma urodziny.

- Dobra przyjdę - odpowiedziałem, gorączkowo zastanawiając się, co mu kupić.

 

Zdecydowałem, że będą to perfumy. Wiedziałem także, że na zabawie będzie wiele ładnych dziewczyn i kilku nie mniej przystojnych chłopaków. Tak bywało do tej pory, więc sądziłem, że nic się nie zmieni. Wyszedłem z pod prysznica, wróciłem do pokoju. Narzuciłem na siebie t-shirt, dżinsy i poszedłem do miasta, żeby kupić mu prezent. Dość długo go wybierałem, bo wróciłem dopiero o 7, w sam raz aby zagrać w kosza. Na dworze ochłodziło się już, także można było swobodnie zagrać mecz. Graliśmy do późna w nocy. Umyłem się więc tylko i wskoczyłem do łóżka. Pokój był trzyosobowy, moi dwaj "towarzysze niedoli" także przygotowywali się do snu. Obudziłem się późno, zresztą jak zwykle. Marcin właśnie wstawał. Był nagi, podobnie jak ja i Robert, drugi współlokator, który jeszcze spał. Było tak gorąco, że inaczej spać się nie dało. Małe okno nie zapewniało odpowiedniej wentylacji pokoju. Usiadłem na łóżku i patrzyłem jak Marcin robi śniadanie dla wszystkich. Podziwiałem też jego wysportowane ciało. Szeroki w barach od pływania, umięśniony brzuch od pompek i do tego przyjemna twarz. Tak, był to niewątpliwie obraz godny wielkiego mistrza. Kiedy nacieszyłem oko, wstałem i usiadłem przy stole. Robert właśnie się obudził. Temu też nic nie brakowało z wyjątkiem wzrostu, był jednym z najmniejszych chłopaków na naszym piętrze.

- Idziecie wieczorem do Łukasza? - zapytałem ich.

- Tak - powiedzieli śmiejąc się.

 

Łukasz przezywany był już w liceum "pedałem", za swój sposób bycia. Ksywka ta przeniosła się także na studia. Z tego co wiem, nie był pedałem w czystym znaczeniu tego słowa. Dzień minął szybko. Impreza zaczynała się od 20. Kiedy tam weszliśmy uderzył nas niezwykły wygląd pokoju. Kadzidełko, napełniało pokój dziwnym zapachem. Nie było też w ogóle dziewczyn. Co jest? - pomyślałem...

Przy stole siedzieli tylko dwaj jego współlokatorzy Darek i Tomek.

- Nie będzie dziewczyn? - zapytałem.

- Nie - odparł i włączył jakąś wolną muzykę - będziemy tylko my, nie zapraszałem nikogo więcej, bo chciałem, aby ten wieczór był wyjątkowy nie tylko dla mnie, ale i dla każdego z was.

Zaniepokoiłem się tymi słowami. Czyżby rzeczywiście był pedałem. Nie, to niemożliwe, przecież znałem go długi czas, miał dziewczyny, nie, to nie mogła być prawda. Jednak nie mogłem się pozbyć dziwnego uczucia, które mną targało. Spojrzałem na innych, w ich oczach ujrzałem niepokój, połączony z ciekawością. W tle płynęła muzyka, która drażniła moje uszy, otaczała mnie, czułem się jak zniewolony. Wtedy też Łukasz zaczął zdejmować buty i skarpetki. Stał bosy, w dżinsach i luźnej koszulce.

- Zróbcie to samo co ja - rzekł.

- Po co? - spytałem.

- Będzie wam wygodniej - odpowiedział na moje pytanie uśmiechając się.

Zrobiliśmy o co prosił, w końcu to jego święto i on tu "rozkazuje".

- Zagramy w karty? - zaproponował i położył karty na stole.

- Czemu nie - powiedziałem - w końcu i tak nie było co robić, tak naprawdę to sądziłem, że będę się lepiej bawić, że będzie można potańczyć...

 

W czasie trwania gry wypijaliśmy kufle piwa, przegryzając je chipsami. Byliśmy w doskonałych nastrojach. Łukasz zmienił płyty i zabawa zaczęła się na całego. Głośna muzyka, piwo, czego chcieć więcej, no może kogoś do...

 

W pewnym momencie spojrzenie Łukasz spoczęło na mnie. Czułem, że mnie pragnie. Jego oczy wyrażały pożądanie pomieszane z prośbą. Nie, nie mogłem. Zrobiło się późno, więc postanowiłem wyjść. Wróciłem do siebie, ale wspomnienie jego oczu prześladowało mnie jeszcze długi czas.

 

Rozpoczął się nowy rok nauki. Wszyscy wróciliśmy na stare śmieci. Spodziewany remont akademika nie doszedł do skutku, znowu musieliśmy mieszkać w syfie. Na początku listopada, dostaliśmy z uczelni propozycję wyjazdu na dwa tygodnie do Nicei w ramach wymiany uczniów. Propozycja była ciekawa, więc postanowiłem z niej skorzystać, podobnie jak Łukasz, Marcin, Robert i jeszcze jeden nie znany mi chłopak Michał. Rzym w październiku jest piękny. Zakwaterowano nas domkach (akademikach) nie daleko od plaży. Pogoda była super. I wtedy to się stało. Pod koniec pierwszego tygodnia, w niedzielę. Obudziły nas o 8 hałasy dobiegające z pobliskiej kuchni. Nikomu nie chciało się wstać, każdy leniwie leżał na pościeli. Wtedy też zaproponowałem:

- Chodźmy na plażę, śniadanie będzie dopiero o 10-tej.

Propozycja została przyjęta, każdy ubrał się dżinsy i t-shirt, i wyszliśmy. Na spacerze zaczęliśmy się przepychać, efektem tego było wrzucenie Łukasza i Marcina to wody, i ochlapanie nią całej reszty. Wróciliśmy do domku mokrzy, uśmiechnięci, zadowoleni z życia. W domku zacząłem się rozbierać, zdjąłem tylko koszulkę, kiedy poczułem, że Łukasz przybliża się do mnie. Delikatnie musnął swoimi wargami moje plecy, kiedy się obróciłem pocałował mnie w policzek.

- Mogę? - zapytał.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Jego pytanie całkowicie mnie zaskoczyło. Stałem jak sparaliżowany, nie wiedząc co powiedzieć. Setki myśli kłębiły się w mojej głowie.

- Mogę? - powtórzył swe pytanie.

 

Nadal stałem jak skamieniały, wtedy on delikatnie wsunął mi swój język do moich ust, pieszcząc delikatnie moje podniebienie. Czułem jak mój kutas staje na baczność, kiedy swoją ręką delikatnie pieścił moje ciało schodząc coraz niżej, aż do samego fiuta. Delikatnie rozpiął i ściągnął mi spodnie i slipki. Łukasz rozebrał się także, kucnął i zaczął oblizywać mojego fiuta, delikatnie ściągając napletek swoimi gorącymi ustami wsuwając moją pałę głębiej. Chciałem protestować, ale nie miałem sił kiedy chwycił moje jaja z taką siłą, że pomyślałem, że je wyrwie. Zaczął je ściskać, jak by chciał je zgnieść. Czułem ból połączony z rozkoszą. Zacząłem dochodzić. Dałem mu znak, a on wtedy przestał. Wyjąłem swojego kutasa z jego ust. Był cały w ślinie. Spojrzałem na innych. Stali obok nas tylko patrząc.

- Połóż się - poprosił Marcin, a ja potulnie wypełniłem jego prośbę.

Jednym szybkim ruchem zarzucił mi nogi na barki i wszedł we mnie z ogromną siłą. Krzyknąłem z bólu, ale on na to nie zważał ruszając coraz szybciej biodrami. Jego fiut wytrysnął z taką siła i w takiej ilości jakiej nigdy nie widziałem. Jego sperma wylewała mi się z odbytu na pościel. Wtedy do boju ruszył Robert z Marcinem. Zaczęli wylizywać mój odbyt, wsadzając w niego swoje cieplutkie języki. Poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Eksplodowałem. Nasienie wylądowało mi na twarzy, klatce, brzuchu. Było go mnóstwo. Nigdy nie sądziłem, że tyle spermy mieści się w jajach. Leżałem rozkoszując się chwilą i zapachem wilgotnych obspermionych ciał.

- Bierz mojego mnicha i uczyń go niewolnikiem - powiedział Robert, dając mi do ręki swoją wielką pałę.

 

Zacząłem mu trzepać, a drugą ręką delikatnie dotykać jego owłosione jaja. Długo nie wytrzymał. Trysnął na mnie. Po chwili zaczął zlizywać swoje i moje nasienie, pieszcząc jednocześnie moją skórę swoimi ustami. Czułem się cudownie. Jedynie Michał stał z boku i przyglądał się nam. Marcin, Robert, Łukasz i ja pieprzyliśmy się, a on patrzył. Marcin i Robert położyli się obok mnie, a on ciągle stał. Wpadłem wtedy na genialny pomysł.

- Michał, może byś strzepał sobie chuja - powiedziałem.

- OK. - odparł i chwycił swojego sterczącego fiuta.

 

Obciągał swojego fiuta, a my patrzyliśmy zahipnotyzowani. Jego ruchy bioder i ręki wprawiały nas w stan coraz większego podniecenia, nasze pały były znowu gotowe do użytku. Myślałem o tym, jak sam sobie trzepałem konia. Jak byłem wtedy podniecony, jak to czułem się zażenowany, kiedy zobaczył to mój młodszy o 2 lata brat i powiedział mamie. Jego ciało zaczęło drgać i po chwili wydał okrzyk i zjednoczył się z nami. Jego kutas opadł, a sperma, którą wydalił swym małym otworkiem spoczęła na szafce stojącej obok i podłodze. Był to widok podniecający nas do granic możliwości. Czułem, że nie wytrzymam dłużej. Spojrzałem na leżącego na plecach obok mnie Roberta. Jego kutas stał twardy jak róg nosorożca na baczność niczym szeregowy na widok kaprala. Podniosłem się i nadziałem się na ten róg. Unosiłem się i opadałem, a on wziął moje jaja i pieścił je na przemian delikatnie i ostro. Wydawał przy tym niesamowite dźwięki, w końcu doszedł prawie jednocześnie ze mną. Opadłem na pościel dysząc ciężko, po wykonanej pracy. Wsłuchiwałem się w dźwięki, które wydawał Marcin z Łukaszem. Obaj leżeli na podłodze, kochając się ostro, co chwile krzycząc z rozkoszy. Nagle także oni skończyli i położyli się obok nas na łóżku. Tylko Michał stał ciągle patrząc. Chyba nie do końca wierzył w to się stało.

- Co tak stoisz? - zapytał Łukasz. Dzisiaj takie sprawy są normalne.

- Może masz racje - odpowiedział Michał i wyszedł do łazienki.

 

Ciągle leżeliśmy, ocieraliśmy się o siebie, czując nową falę podniecenia. Leżeliśmy tak długo. Nikt jednak nie zdecydował się zacząć po raz trzeci. Tego dnia doznałem chwili rozkoszy, jakiej nie dało mi nic dotychczas. Moi partnerzy, wspaniali koledzy dali mi wszystko czego pragnąłem. Nawet w snach nie mogłem spodziewać się takiego uniesienia, takiej radości z seksu z facetami. Wspólnie odkryliśmy każdy sekret męskiego ciała. Nigdy nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, myślę, że ten dzień wiele zmienił w moim życiu.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin