Zimowe śluby 1 - Penny Jordan - Prezent na gwiazdkę.pdf

(2099 KB) Pobierz
7050273 UNPDF
7050273.030.png 7050273.033.png 7050273.034.png 7050273.035.png 7050273.001.png 7050273.002.png 7050273.003.png 7050273.004.png 7050273.005.png 7050273.006.png 7050273.007.png 7050273.008.png 7050273.009.png 7050273.010.png 7050273.011.png 7050273.012.png 7050273.013.png 7050273.014.png 7050273.015.png 7050273.016.png 7050273.017.png 7050273.018.png 7050273.019.png 7050273.020.png 7050273.021.png 7050273.022.png 7050273.023.png 7050273.024.png 7050273.025.png 7050273.026.png 7050273.027.png 7050273.028.png 7050273.029.png 7050273.031.png 7050273.032.png
Penny Jordan
Prezent
na Gwiazdkę
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Jaz uniosła dłoń i delikatnie przycisnęła guzik
windy. Była dziś w dziwnym, melancholijnym na-
stroju. Próbowała wiele razy przywołać się do
porządku, ale nie przyniosło to po˙ądanego rezul-
tatu. Usłyszała zbli˙ające się kroki i spojrzała ma-
chinalnie w stronę przybysza, lecz natychmiast
odwróciła wzrok. Przez moment miała ochotę z po-
wrotem wbiec po schodach na piętro, na którym
znajdował się jej apartament, jak gdyby chciała
uciec przed swoim przeznaczeniem. Stała jednak
bez ruchu, niczym przykuta do chłodnej marmuro-
wej posadzki holu, i nawet nie drgnęła. Po chwili
westchnęła cię˙ko. Do diabła, on był naprawdę
zabójczo przystojny, a przynajmniej na niej juz˙od
samego początku robił piorunujące wra˙enie.
W przytłumionych światłach foyer prezentował się
po prostu wspaniale. Był bardzo wysoki i wyjąt-
kowo dobrze zbudowany, a poza tym emanował
jakąś niezwykle pozytywną energią. Oboje stali
7
i w milczeniu czekali na windę. Po plecach Jaz
przemknął dreszcz podniecenia.
Po chwili nieznacznie zbli˙ył się do niej i stanął
tak, ˙e była zupełnie niewidoczna dla wszystkich
mijających ich osób, jak gdyby nie chciał, by
ktokolwiek inny, oprócz niego, na nią patrzył.
Amo˙e jej się tylkozdawało? Mo˙e tojej wybujała
wyobraźnia? Mo˙e równie˙ tylko wydawało się jej,
˙e niedwuznacznie omiótł ją spojrzeniem? Niczego
ju˙ nie była pewna. Miała cichą nadzieję, ˙e nie
dostrzegłtego,jakbardzosięjejpodoba.Itakbyłju˙
dostatecznie pewny siebie. Sama nie wiedziała, czy
tozpowodujegospojrzenia,czyraczejjejwłasnych
myśli,alecałyczasczułajakieśprzedziwnewewnęt-
rzne rozedrganie i podniecenie.
Zaraz, zaraz, zbeształa się w duchu, nie po to
przecie˙ tu przyjechałam, ˙eby komplikować sobie
˙ycie. Z trudem spróbowała skoncentrować uwagę
na właściwym celu swego pobytu w Nowym Or-
leanie. Przyjechała tu do pracy, a nie po to, by
wdawać się w jakieś przelotne flirty czy romanse
i pod ˙adnym pozorem nie powinna o tym zapomi-
nać. W Londynie, to znaczy w Cheltenham, praco-
wała w ekskluzywnym domu towarowym jako de-
koratorka wnętrz i witryn sklepowych. Właścicie-
lem tego domu był jej ojciec chrzestny, wuj John.
Imimo˙ewujnosiłsięwłaśniezzamiaremsprzeda-
nia tego domu, Jaz postanowiła utrzymać swoją
pozycję. Nadchodził więc dla niej czas próby
i chciała udowodnić sobie i światu, ˙e nie popełniła
8
błędu, wybierając tak nietypową, wprzekonaniu jej
rodziców, drogę. Nigdy nie zrozumieli, jak mo˙e
przedkładać studia w Wy˙szej Szkole Artystycznej
nad przywiązanie do rodzinnej farmy, na której się
wychowała. Z wielkim trudem, i to tylko dzięki
wsparciu ojca chrzestnego, zaakceptowali ten, ich
zdaniem, dziwny pomysł swojej jedynaczki. Za-
wsze podkreślali, jak wiele ich to kosztowało.
Wujowi zawdzięczała równie˙ pracę, którą ko-
chałaponadwszystko.Wiedziałajednak,˙erodzice
cały czas marzą po cichu o tym, ˙e pozna kiedyś
jakiegoś uroczego farmera, zakocha się w nim po
uszy i dzięki temu powróci do swojego dawnego
stylu ˙ycia. Ale ona przysięgła sobie ju˙ dawno, ˙e
niezakochasięwfacecie, któryniebędzierozumiał
jej fascynacji sztuką i potrzeby tworzenia. Zdawała
sobiesprawęzeswoichmo˙liwości.Wkońcuniena
darmo zabiegały o nią znane domy mody w jej
rodzinnymmieście.Byładobrzewykształcona,uta-
lentowana i ambitna, a do tego czuła się wolna i nie
chciała burzyć tego swojego świata, o który tak
długo musiała walczyć. Kochała swoich rodziców,
ale za nic nie chciałaby związać się z człowiekiem
pokroju jej ojca, choć musiała przyznać, ˙e ojciec
był dobry, wyrozumiały i szczodry.
Otrzymała wiele korzystnych propozycji w Lon-
dynie, postanowiła jednak być wierna domowi to-
warowemu wuja. Ten niezwykły dom zało˙ony
został jeszcze przez dziadka jej wuja, ponad sto lat
temu. A teraz wuj John, jako ˙e dobiegał ju˙
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin