Krzysztof Boruń
W ŚWIECIE ZJAW I MEDIÓW
Spór o duchy
Fotografia Anna Ostrzycka – s. 108
Reprodukcje
Piotr Życieński – s. 68-70, 73-74, 76
oraz archiwum autora
Rysunki między rozdziałami Katarzyna Boruń-Jagodzińska
Powrót do odwiecznych pytań
Marzenia o życiu wiecznym, o przetrwaniu ducha wbrew śmierci, o odrodzeniu się w
nowym
ciele lub swobodnym bytowaniu w zaświatach, bez cierpienia i trosk, o spotkaniu
w
tych zaświatach z bliskimi nam zmarłymi, czy też osiągnięciu zdolności
przeniknięcia wyzwolonym
z ciała duchem, choćby na krótko, do tajemniczych, niedostępnych naszym zmysłom
obszarów ponadmaterialnego Uniwersum – marzenia te zdają się przeżywać kolejny
renesans. Na przekór zapowiedziom heroldów rychłego zwycięstwa „naukowego
światopoglądu”
ostatnie lata dwudziestego stulecia nie świadczą bynajmniej o dominującej roli
rozumu,
empirycznego poznania, realizmu, a zwłaszcza materialistycznego scjentyzmu w
kształtowaniu
osobowości „nowego człowieka”.
Ów „nowy człowiek” – a siłą rzeczy musi nim być dzisiejszy młody człowiek –
jeśli nie
hołduje maksymie carpe diem, skłonny jest coraz częściej szukać odpowiedzi na
dręczące go
pytania o siły rządzące światem i sens życia nie w przedstawianym przez naukę
obrazie przyrody
i człowieka, ani też w prawdach wiary, wyniesionej z domu rodzinnego, lecz w
tajemniczej
sferze ducha i nadzmysłowych, nadrealnych, intuicyjnych drogach zgłębiania
„istoty
rzeczy”. I oto na tej glebie odżywa w różnych formach wiara nie tylko w
istnienie świata
nadnaturalnego i niematerialnego, ale także w możliwość manifestowania się tego
świata w
sposób dostępny poznaniu zmysłowemu.
Zwrot ku spirytualizmowi światopoglądowemu jest zjawiskiem niemal powszechnym.
Wyraża się on nie tylko zaostrzeniem się sporów światopoglądowych i wzrostem
tendencji
fundamentalistycznych wśród wyznawców takich wielkich religii świata jak
chrześcijaństwo,
islam i judaizm, ale przede wszystkim mnożeniem się i ekspansywną działalnością
coraz to
nowych grup religijnych i quasi-religijnych, opierających swe systemy wierzeń na
własnej
interpretacji Biblii, starożytnych filozofiach wschodnich, a nierzadko różnych
pseudonaukowych
koncepcjach okultystycznych i spirytystycznych. Nawet tam, gdzie do niedawna
wojujący
ateizm odgrywał rolę oficjalnej państwowej doktryny światopoglądowej, a
wierzenia i
praktyki religijne traktowano jako zjawisko szczątkowe i marginalne, rośnie
znaczenie oficjalnie
uznawanych wielkich kościołów i grup wyznaniowych. Coraz śmielej też wychodzą z
ukrycia lub tworzą się nowe stowarzyszenia i wspólnoty, próbujące łączyć bardzo
odległe
światopoglądowo wierzenia i koncepcje filozoficzne.
Powrót do Biblii i szukanie w niej przez przywódców nowych ruchów religijnych
potwierdzenia
głoszonych tez lub inspiracji do ich formułowania to tylko jeden ze
współczesnych
nurtów ożywienia spirytualizmu, nie nowy zresztą i – mimo dużej aktywności – o
dość ograniczonym
zasięgu społecznym. Fenomenem naszych czasów – chociaż można doszukać się tu
prekursorów w stowarzyszeniach teofizycznych i spirytystycznych – są grupy
nieformalne,
skupiające ludzi o różnym statusie społecznym, wykształceniu, zawodzie i
poglądach politycznych,
szukających odpowiedzi na fundamentalne pytania, dotyczące Boga i świata, a
także
własnej drogi życiowej. W tych poszukiwaniach opierają się one na wybranych
koncepcjach
światopoglądowych hinduizmu, buddyzmu i paranauk oraz próbują dopasować do nich
pewne elementy światopoglądu chrześcijańskiego lub odrzucają jego
najistotniejsze dogmaty.
W grupach tych szczególnego znaczenia nabiera mistyczne pojmowanie
rzeczywistości jako
rzeczywistości duchowej i możliwość bezpośredniego, pozazmysłowego kontaktu
duszy z
Bogiem, pojmowanym najczęściej bezosobowo, panteistycznie, jako kosmiczny umysł
i
energia. Temu też celowi ma służyć stopniowe osiąganie drogą odpowiednich
ćwiczeń coraz
wyższych poziomów świadomości. Opanowanie wschodnich technik medytacyjnych i
całkowite
podporządkowanie się poleceniom przewodników duchowych stanowi zasadniczy
warunek
uwolnienia się od wewnętrznych napięć i zespolenia z Najwyższą Mądrością1.
Osobiste
przeżycie takiego stanu iluminacji staje się też dla wielu ludzi w pełni
przekonywającym dowodem
istnienia duchowego świata, zupełnie innego od tego, z którym styka się na co
dzień
nasza świadomość za pośrednictwem zmysłów. Poszerza to krąg wyznawców i
propagatorów
różnych metod kontaktowania się z owymi duchowymi formami bytu i
współuczestników
tych nowych ruchów. Tworzą się grupy ludzi wspólnie medytujących w celu
osiągnięcia
zmiany stanu świadomości. Organizuje się płatne zgromadzenia-seanse, podczas
których media
„transmitują” niezwykłe wieści ze świata istot pozaziemskich i od przewodników
duchowych.
Przeprowadza się szkolenia, które mają podnosić kwalifikacje personelu
kierowniczego
wielkich przedsiębiorstw za pomocą niekonwencjonalnych metod nowego,
holistycznego i
systemowego stosunku do świata i zadań zawodowych, zgodnie z ideami przewodnimi
nadchodzącej
Ery Wodnika.
Od lat siedemdziesiątych ten ruch, określany potocznie mianem New Age (Nowa
Era)2,
ogarnął Stany Zjednoczone i dotarł do Europy, przybierając różne, nieraz bardzo
zaskakujące
formy. Spotyka się on z rezerwą i potępieniem ze strony niemal wszystkich
kościołów i religijnych
ruchów chrześcijańskich, lecz pozostaje faktem, że wiara w możliwość zdobycia
nadnaturalnych
uzdolnień psychicznych, a także kontaktu z demonami i duchami zmarłych
utrzymuje się od wieków wśród wyznawców wielu religii, w tym również kościołów
chrześcijańskich.
Zjawiskiem nowym jest liczebność grup quasi-religijnych, których spirytualizm
opiera się raczej na różnego rodzaju hipotezach paranaukowych i
fantastycznonaukowych niż
doktrynalnych podstawowych tezach chrystianizmu. Przykładem może być popularny w
Europie
Zachodniej i USA (liczbę członków ocenia się na kilka milionów) ruch zwany
„scjentologią”.
Byłoby oczywiście przesadą opatrywać „scjentologię” etykietą ruchu SF, z tych
przyczyn, że jej twórca – L.R. Hubbard – był autorem opowiadań
fantastycznonaukowych i
niektóre z jego „odkryć” mogą śmiało konkurować z pomysłami innych pisarzy-
fantastów3
Niemniej jednak nietrudno dostrzec, że istnieje wspólny mianownik dla wzrostu
aktywności
poszukiwaczy nowych koncepcji światopoglądowo-religijnych i ekspansji fantastyki
„spirytystycznej”
na rynku wydawniczym, filmowym i telewizyjnym, podobnie zresztą jak i
poszerzania
się kręgu ludzi interesujących się parapsychologią, astrologią, ufologią czy
paleoastronautyką.
Znamienne jest również, że w literaturze fantastycznej, tak bujnie rozwijającej
się w drugiej
połowie naszego wieku, w ostatnich kilkunastu latach zaczyna dominować nurt
baśniowy
i ezoteryczny, a klasyczna, futurologiczna fantastyka naukowa coraz częściej
szuka inspiracji
w paranaukach. Kreśląc utopijne i antyutopijne wizje przyszłych społeczeństw,
twórcy SF
daleko odeszli od vernowskiego i wellsowskiego racjonalizmu i scjentyzmu.
Futurologiczne
obrazy cywilizacji i walki herosów nauki i techniki ustępują miejsca opisom
zmagań z samym
sobą i obcymi intruzami w świecie wewnętrznym – w mózgu bohatera. Ową
innerspace, z jej
nadrealnymi wizjami, fantasmagoryczną grą wyobraźni i wieloznaczną symboliką,
łączy, co
prawda, bliskie pokrewieństwo ze światem przeżyć średniowiecznych mistyków,
transowych
doznań królewskiej jogi i „pośmiertnych” halucynacji opisanych przez doktora
Moody, ale
jest to niewątpliwie nasz własny świat obaw i nadziei.
1 1. M.C. Burrell: Wyzwanie kultów. W zbiorze: Nie wszyscy są jednego ducha.
PAX,
Warszawa 1988, s. 99-113.
2 J. Drane: Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi? Signum, Kraków 1993.
3 M.C. Burrell: op. cit., s. 143–163.
Fantastyka i horror drugiej połowy dwudziestego wieku są czymś więcej niż
kolejnym cyklicznym
nawrotem romantyzmu. Lęki i tęsknoty epoki odbijają się w twórczości
artystycznej
jak w zwierciadle i choć bywa ono często zwierciadłem krzywym, nie są to lęki i
tęsknoty
urojone. Zainteresowanie problemami eschatologicznymi jest zrozumiałe w czasach,
które
zapisały się w historii najwyższą liczbą ofiar ludobójstwa i groźbą atomowego
końca świata4.
Gdzie szukać tropów w poszukiwaniach sensu bytu? W sporze o istotę i formę
pośmiertnych
losów człowieka argumenty empiryczne są równie ważne, a może ważniejsze niż
teoretyczne.
Znalezienie „materialnych”, niepodważalnych dowodów, że śmierć nie jest końcem
naszego „ja”, że to, co stanowi o naszej osobowości, o świadomości własnego
istnienia, o
naszych myślach i uczuciach, nie ginie wraz z ostatnim tchnieniem i uderzeniem
serca, zawsze
zaprzątało umysły filozofów i badaczy natury ludzkiej. Nasze czasy też nie są
wolne od
takich rozterek. Świadczy o tym nie tylko obfitość literatury religijnej różnych
wyznań i
wspólnot duchowych, ale także popularnych publikacji dotyczących życia
pośmiertnego, reinkarnacji,
wiedzy tajemnej, demonizmu i magii.
Wiara w duchy i demony, choć często wstydliwie skrywana i kamuflowana
programowym
sceptycyzmem – nie wygasła. W ostatnich dziesięcioleciach znów podniosła się
fala fascynacji
tą tematyką. Mit szatana opanowującego dusze ludzkie przeżywa renesans w filmie
grozy i
fantastyce, a dające raz po raz znać o sobie stowarzyszenia satanistyczne są
dowodem, że i
dziś metafizyczne problemy manicheizmu nie straciły na aktualności i mogą
przejawiać się
również w patologicznych formach kultu diabła5. Chyba nie należy się temu
dziwić: wiek
nasz przyniósł nie spotykaną dotąd w dziejach świata koncentrację sił Zła, a
szczególnie jaskrawym
przykładem wynaturzonego fideizmu są masowe zbrodnie dokonywane w imię...
sprawiedliwości społecznej.
Co gorsza, nadchodzący XXI wiek stawia przed ludzkością zupełnie nowe, niezwykle
skomplikowane problemy, a bezradność współczesnych systemów gospodarowania i
rządzenia,
dyplomacji, nauki i religii wobec wzrastających zagrożeń rzeczywistej nowej ery
staje się
coraz bardziej widoczna.
Dobiega końca stulecie wielkich nadziei i rozczarowań, czasy rozpadu imperiów i
najokrutniejszego
niewolnictwa, gwałtownego rozwoju gospodarczego i degradacji ekologicznej,
zadziwiających osiągnięć nauki i techniki, a jednocześnie – śmiertelnych
zagrożeń, spowodowanych
tym postępem. Nauka – ta magia naszych czasów – rzuca uroki i niepokoi umysły.
Nowy, polowy i organiczny obraz świata, który na początku naszego wieku ukazała
fizyka
relatywistyczna i kwantowa, w drugiej połowie zaś ewolucyjna teoria poznania,
zastąpił klasyczną,
mechanistyczną i redukcjonistyczną wizję rzeczywistości. Ten holistycznie
opisywany
świat, chociaż zdaje się stwarzać możliwość nowych relacji między światopoglądem
na-
4 Odsyłam tu Czytelnika do książki A. Tokarczyka: Czterech jeźdźców Apokalipsy.
Iskry,
Warszawa 1988, s. 123-178.
5 Satanizm – kult szatana; pojawił się w XI-XIII w. jako reakcja antykościelna;
w XX w.
ponownie daje znać o sobie jako zorganizowany ruch, działający najczęściej
niejawnie lub
półjawnie. Za ojca duchowego współczesnych satanistów uznawany jest Alister
Crowley
(1875-1947), założyciel sekty „Dzieci Baphometa”, sam siebie nazywający
najbardziej zwyrodniałym
moralnie człowiekiem. Jawną działalność satanistów zapoczątkował w 1966 r.
Sandor Anton La Vay, zakładając w USA pierwszy ,,kościół szatana” i ogłaszając
się „czarnym
papieżem”. Ruch jego skupiał w 1987 r. około 800 tysięcy wyznawców w 11 krajach
świata. W Polsce liczbę wyznawców i sympatyków oceniano pod koniec 1988 r. na
blisko 20
tysięcy. (A. Siciński: Kult szatana. „Znaki czasu” 1988 nr 11, s. 5).
ukowym i religijnym6, niepokoi abstrakcyjnością i nieprzetłumaczalnością
wykrywanych
prawidłowości na język wyobraźni i „zdrowego rozsądku”.
Nie tylko laikom, ale i uczonym, zwłaszcza niespecjalistom, łatwo utracić
...
Poszukiwany