!Steven Saylor - Rzymska krew.txt

(741 KB) Pobierz
 

STEVEN SAYLOR
RZYMSKA KREW
Przeoy: Janusz Szczepaski
Wydanie polskie: 2001
CZʌ PIERWSZA
WIELCY I MALI
ROZDZIA PIERWSZY
Niewolnik, ktry przyby po mnie tego niezwykle ciepego wiosennego poranka, by czowiekiem modym, nie mg mie wiele ponad dwadziecia lat. Zazwyczaj, kiedy klient po mnie posya, wybiera do tego kogo spord najniszych sug domostwa - kalek, winiopasa, przygupiego chopca stajennego, mierdzcego nawozem i kichajcego od drobin somy, ktrej zawsze ma peno we wosach. To jakby utarty zwyczaj: kiedy kto potrzebuje usug Gordianusa Poszukiwacza, zachowuje pewien dystans i powcigliwo. Zupenie, jakbym by trdowatym albo kapanem jakiego nieczystego orientalnego kultu. Przywykem do tego. Nie obraa mnie to - dopki wystawiane przeze mnie rachunki pacone s w caoci i w terminie.
Niewolnik, ktry stan u mych drzwi tego ranka, by jednak bardzo czysty i starannie przyodziany. Jego zachowanie wyraao szacunek, ale dalekie byo od czoobitnoci - rodzaj grzecznoci, jakiej oczekuje si od modzieca zwracajcego si do kogo starszego od siebie o dziesi lat. Jego acina bya nieskazitelna (lepsza od mojej), a gos mia pikny i melodyjny. Nie winiopas zatem, lecz najwyraniej wyksztacony i rozpieszczony ulubieniec pana. Na imi mia Tiro.
- Z domostwa najczcigodniejszego Marka Tulliusza Cycerona - doda, zawieszajc gos i nieznacznie unoszc gow, jakby chcia sprawdzi, czy to nazwisko co mi mwi. Nie mwio. - Mj pan yczy sobie twoich usug z polecenia...
Wziem go za rami, pooyem mu palec na ustach i poprowadziem do rodka. Po srogiej zimie nastpia upalna wiosna; mimo wczesnej pory byo ju zbyt gorco, by sta w otwartych drzwiach. Byo take za wczenie, by wysuchiwa paplaniny owego modzieca, choby nie wiem jak piknie brzmia jego gos. W moich skroniach huczay Jowiszowe gromy, a w kcikach oczu zapalay si i znikay cieniutkie pajczyny byskawic.
- Powiedz mi - odezwaem si - czy znasz lekarstwo na kaca?
Mody Tiro spojrza na mnie z ukosa, zaskoczony zmian tematu, podejrzliwy wobec mojej nagej poufaoci.
- Nie, panie.
Skinem gow i powiedziaem:
- Zapewne nigdy nie miae kaca?
- Nie, panie - odpar, rumienic si lekko.
- Czyby twj pan nie pozwala ci pi wina?
- Oczywicie, e pozwala. Ale, jak mawia, umiarkowanie we wszystkim...
Kiwnem gow i skrzywiem si. Najlejszy ruch wywoywa przeszywajcy bl.
- Umiarkowanie we wszystkim - powtrzyem - poza godzin, o ktrej przysya niewolnika, by dar si u mych drzwi.
- Och, wybacz mi, panie. Moe powinienem przyj jeszcze raz nieco pniej?
- To byaby strata twojego i mojego czasu. By ju nie wspomnie o twoim panu. Nie, zostaniesz, ale nie bdziesz mwi o interesach, dopki ci tego nie polec, i zasidziesz ze mn do niadania w ogrodzie, tam powietrze jest przyjemniejsze.
Ujem go znw za rami i powiodem przez mroczny korytarz i atrium do perystylu. Widziaem, jak unosi brwi ze zdziwienia, cho nie byem pewien, czy zaskoczya go wielko ogrodu, czy jego stan. Ja do niego przywykem, oczywicie, ale dla obcego musia przedstawia opakany widok - dziko rozronite wierzby paczce o gaziach splecionych z wysokimi chwastami, wyrastajcymi z pylistego gruntu; fontanna porodku ogrodu dawno wyschnita, a zdobica j figurka Pana przebarwiona ze staroci; wski staw, wijcy si porodku, zamulony i zaronity egipskimi rolinami wodnymi. Ogrd zdzicza na dugo przedtem, zanim odziedziczyem dom po ojcu, i nie uczyniem nic, by go odnowi. Podoba mi si taki wanie - nieokieznany spache dzikiej zieleni ukryty porodku rzymskiego porzdku - cichy gos sprzeciwu wobec ceglanych murw i zdyscyplinowanych klombw. Poza tym nigdy nie mgbym sobie pozwoli na robocizn i materiay niezbdne do nadania ogrodowi poprawnej formy.
- Przypuszczam, e u twojego pana wyglda to troch inaczej, co?
Usiadem na krzele, delikatnie, by nie prowokowa blu, i wskazaem mu drugie. Klasnem w donie i natychmiast tego poaowaem. Zagryzem wargi i krzyknem:
- Bethesda! Gdzie jest ta dziewczyna? Zaraz przyniesie nam posiek. Dlatego sam otworzyem ci drzwi, ona jest zajta w kuchni. Bethesda!
Tiro odchrzkn i powiedzia:
- Istotnie, jest raczej wikszy ni mojego pana.
Popatrzyem na, nie rozumiejc. Burczenie w moim brzuchu szo teraz o lepsze z szumem w skroniach.
- Co takiego? - spytaem.
- Dom, panie. Jest wikszy ni mojego pana.
- Zaskoczyo ci to?
Spuci wzrok, bojc si, e mnie obrazi.
- Czy wiesz, jak zarabiam na ycie, mody czowieku?
- Niezupenie, panie.
- Ale wiesz, e jest to co nie do koca godnego szacunku, przynajmniej o tyle, o ile cokolwiek jest jego godne w dzisiejszym Rzymie. Nie jest jednak nielegalne, przynajmniej o tyle, o ile legalno ma jakiekolwiek znaczenie w miecie rzdzonym przez dyktatora. Zatem zdziwio ci, e zastae mnie w tak duym domu, cho tak zaniedbanym. Nie ma w tym nic zego, ja sam si temu czasami dziwi. No, jeste, Bethesdo. Postaw tac tu, pomidzy mn i moim nieoczekiwanym, ale miym modym gociem.
Bethesda spenia polecenie, cho nie omieszkaa przy tym spojrze z ukosa, i cicho, wzgardliwie parskna. Sama bdc niewolnic, nie aprobowaa mojej poufaoci z innymi niewolnikami, a ju najmniej karmienia ich z mojej wasnej spiarni. Kiedy skoczya nakrywa, stana przed nami jakby w oczekiwaniu na dalsze polecenia. To bya tylko poza. Dla mnie, jeli nie dla Tirona, byo jasne, e przede wszystkim chce si lepiej przyjrze mojemu gociowi. Chyba czu si bardzo nieswojo pod spojrzeniem dziewczyny. Kciki jej ust nieznacznie opady, grna warga cigna si w subtelny uk szydzcego umieszku. U wikszoci kobiet taki grymas jest mao pocigajcym wyrazem pogardy. Z Bethesd nie mona byo mie takiej pewnoci. Szyderczy grymas nie odbiera jej mrocznego, zmysowego powabu. Rzekbym, e moe jej go nawet doda. A w jej ograniczonym, ale penym wyobrani cielesnym sowniku taki umieszek moe oznacza wszystko pomidzy grob a zuchwaym zaproszeniem. W tej chwili, jak podejrzewaem, by odpowiedzi na opuszczony skromnie wzrok Tirona, min chytrego lisa na widok milutkiego zajczka. Mylaem, e jej apetyt zosta zaspokojony poprzedniej nocy, jak to si stao z moim.
- Czy mj pan yczy sobie jeszcze czego? - spytaa.
Staa przed nami z przycinitymi do bokw rkami, wyprostowana, z odchylonymi w ty opatkami i uniesionymi piersiami. Powieki opady jej niej, uwidaczniajc wci nie starty makija z poprzedniego wieczoru. W jej gosie brzmia zmysowy, lekko seplenicy wschodni akcent. Bethesda najwyraniej zdecydowaa, e mody Tiro, niewolnik czy nie, wart jest prby zauroczenia.
- Ju niczego, Bethesdo. Zmykaj.
Skonia gow, odwrcia si i posza przez ogrd do domu, kluczc pomidzy zwisajcymi gaziami wierzb. Wwczas zawstydzenie Tirona nagle znikno. Poszedem za jego spojrzeniem, od rda w szeroko otwartych oczach do punktu skupienia, gdzie tu nad agodnie koyszcymi si poladkami Bethesdy. Zazdrociem mu tej skromnoci i wstydu, jego godu, urody i modoci.
- Twj pan nie pozwala ci na picie wina, a w kadym razie nie za wiele - odezwaem si. - A czy pozwala ci od czasu do czasu cieszy si damskimi wdzikami?
Nie byem przygotowany na jego gwatowny rumieniec, gboki i czerwony jak zachd soca nad otwartym morzem. Tylko modzi o gadkich, mikkich policzkach i czoach mog si tak rumieni. Nawet Bethesda bya na to za stara, jeli w ogle byaby do tego zdolna.
- Niewane - rzekem. - Nie mam prawa zadawa ci takich pyta. Prosz, we troch chleba. Bethesda piecze go sama i jest lepszy, ni mgby si spodziewa. To przepis jej matki z Aleksandrii. Tak w kadym razie twierdzi; ja podejrzewam, e ona nigdy nie miaa matki. A chocia kupiem j w Aleksandrii, jej imi nie jest ani greckie, ani egipskie. Mleko i liwki powinny by wiee, cho nie rcz za ser.
Jedlimy w milczeniu. Ogrd wci by zacieniony, ale czuem, jak soce namacalnie, niemal gronie wspina si po krytym dachwk dachu, niczym wamywacz szykujcy si, by wtargn do domu ofiary. W poudnie cay ogrd bdzie skpany w nieznonie gorcym, olepiajcym blasku, lecz na razie jeszcze byo tu chodniej ni w domu, wci nagrzanym od wczorajszego upau. Nagle w kcie poruszyy si pawie, najwikszy z samcw wyda przenikliwy zew i ruszy przed siebie, rozwijajc wachlarz ogona. Tiro spostrzeg go i drgn, jakby zaskoczony widokiem. uem pokarm bez sowa, krzywic si od czasu do czasu, kiedy fala blu ogarniaa moje skronie. Znowu zerknem na Tirona, ktry oderwa wzrok od dumnego pawia i spojrza na pust sie, w ktrej znikna Bethesda.
- Czy to lekarstwo na kaca, panie?
- Co, Tironie?
Zwrci ku mnie twarz, ktrej absolutna niewinno bardziej olepiaa ni soce, wanie wygldajce znad szczytu dachu. Nosi greckie imi, ale z wyjtkiem oczu mia wszystkie klasyczne cechy Rzymianina - gadko wyrzebione czoo, policzki i brod, lekko uwydatnione wargi i nos. Zadziwi mnie wanie kolor jego oczu, bladoliliowy, jakiego jeszcze w yciu nie widziaem. Z pewnoci nie by rzymskim dziedzictwem; raczej pamitk po matce czy ojcu niewolnikach, bogowie wiedz skd przywiezionych do serca imperium. Te oczy byy o wiele za ufne i niewinne, by mogy nalee do Rzymianina.
- Czy lekarstwem na kaca jest posi kobiet o poranku? - pyta Tiro.
Rozemiaem si gono.
- Bynajmniej. Znacznie czciej jest to kolejne stadium choroby. Albo te zacht do wyzdrowienia na nastpny raz.
Popatrzy na jedzenie, biorc w palce kawaek sera, cho bez entuzjazmu. Najwyraniej przywyk do lepszej strawy, cho by niewolnikiem.
- A wic chleb i ser?
- Jedzenie pomaga, o ile da si utrzyma w odku. Jednak prawdziwe remedium na t przypado zdradzi mi mdry lekarz w Aleksandrii prawie dziesi lat temu. Byem wwczas w twoim wieku, jak sdz, a wino nie byo ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin