śpiewnik gitarowy cz. 3.pdf

(337 KB) Pobierz
Mój śpiewnik II
1944
Kiedyś dadzą ci karabin, każą równo stać,
d F C d F C
Kiedyś każą załadować, potem oddać strzał.
Siłą wpędzą do okopu, błoto wbiją w twarz,
Potem padnie rozkaz "Umrzyj!" i skończy się czas.
Rozkaz, rozkaz – idziemy ze śpiewem!
d C d C F C
Rozkaz, rozkaz – a sztandar powiewa
d C d C F C
Nasz.
d F C d F C
Tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg,
Rozkaz pada, rzucasz granat, on już jest bez nóg.
Miał 20 lat jak ty i chciał rzucić też.
Ty dostaniesz wielki order, z niego tryska krew.
Rozkaz, rozkaz…
Deszcze niespokojne potargały sad,
d C d F D A
A my na tej wojnie ładnych parę lat.
d C d B C d
Do domu wrócimy, w piecu napalimy,
d F C d F C
Nakarmimy Szarika, a potem Gustlika.
Rozkaz, rozkaz…
– 1 –
270558688.002.png
A U NAS LATEM
Gdzie stare młyny dumnie stoją
e a
Nad rzeką której nie zna mapa
D G
I choć do domu stąd niedaleko
C G
Przewędrujemy kawał świata.
D G H 7
A u nas latem jest najlepiej
e a
Dywanem w złocie zboże tańczy
D G
I nasze słońce jest najlepsze
C G
Choć u nas nie ma pomarańczy.
D G H 7
Tam dziadek wiatrak zasłuchany
W żabie rechoty gdzieś za lasem
Tu znowu kamień na rozdrożu
Pomylił przeszłość z naszym czasem.
A u nas latem jest najlepiej…
Wędrować dobrze jest wśród jezior
Gdy słońce mówi nam dobranoc
I śmiać się nocą do księżyca
I kłaść się spać dopiero rano.
A u nas latem jest najlepiej…
Aż przyjdą czasy gdy ścierniska
Śniegi przykryją aż do wiosny
W lesie igłami nam się skłonią
Polskie, zielone zawsze sosny.
A u nas latem jest najlepiej…
– 2 –
270558688.003.png
BALLADA O SYRENIE OKRĘTOWEJ
Gdy nasz statek szedł na dno,
a e
Martwił się tym mało kto.
F G a
Co tam jeden statek mniej, jeden więcej.
F G C a
Zresztą miał opinię złą, przeznaczony był na złom.
F G C a
Już armator go skreślił w swojej księdze,
F G a
Gdy wiatr dmuchał, a deszcz siekł,
Tak jak sito kadłub ciekł,
Trzeszczał każdy dyl w nim, każdy gnat.
Krzywy komin sadzą wiał, wodę tak jak gąbka brał
Stara łajba, stare pudło, stary grat.
Pływaliśmy tyle lat,
Zwiedziliśmy cały świat
I trzeba było w końcu zejść z tego statku.
Najpierw Danny, potem Jim, a ja zszedłem razem z nim,
Dalej Billy no i szyper na ostatku.
Odpływała z nami łódź,
Szyper krzyknął wiosła rzuć,
Gwizdkiem mu ostatni salut dajmy.
Poszedł z wiatrem ostry dźwięk, a ze statku nagle jęk
Jęk syreny pełen smutku, pełen żalu.
Nikt nie został przecież tam,
On oddaje salut nam,
On nas żegna też jak zwyczaj każe.
Jeszcze komin w górze tkwi, jeszcze chwila i już znikł
I bez statku zostali marynarze.
Słowem się nie ozwał nikt,
Mechaniczny może trick,
Gdy dociekniesz i tak nic ci nie pomoże.
Jak poszliśmy wtedy pić, tak pijemy aż do dziś –
Dziwne rzeczy czasem dzieją się w morzu.
– 3 –
270558688.004.png
BESKID
A w Beskidzie rozzłocony buk
G C D G
A w Beskidzie rozzłocony buk
G C G D
Będę chodził Bukowiną
C D
Z dłutem w ręku
G
By w dziewczęcych twarzach
C
Uśmiech rzeźbić
G
Niech nie płaczą już
C D
Niech się cieszą po kapliczkach
C D
Moich dróg.
G
Beskidzie, malowany cerkiewny dach
G C D G
Beskidzie, zapach miodu w bukowych pniach
G C H 7 e
Tutaj wracam, gdy ruda jesień
C D
Na przełęcze swój tobół niesie
G C
Słucham bicia dzwonów
G
W przedwieczorny czas
C D
Beskidzie, malowany wiatrami dom
G C D G
Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią
G C H 7 e
Kiedy krzyczę w jesienną ciszę
C D
Kiedy wiatrem szeleszczą liście
G C
Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk
G C D
Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk.
C D G
A w Beskidzie zamyślony czas
A w Beskidzie zamyślony czas
Będę chodził gór poddaszem
By zerwanych marzeń struny
Przywiązywać niespokojnym dłoniom drzew
Niech mi grają na rozstajach
Moich dróg.
Beskidzie, malowany cerkiewny dach…
– 4 –
270558688.005.png
BIAŁA SUKIENKA
Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam,
a e F C
Kieruję wzrok za okno, wysoko tam,
a e F G C
Gdzie nad dachami domów i w noc, i dniem,
E a D 7 G
Nadpływa kołysząca…, marzeniem…, snem.
a e F G C
I ona taka w tej białej sukience,
C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.
C F C
Chwyciłem mocno jej obie ręce
G C F
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech.
C D 7 G
I cała w żaglach, jak w białej sukience,
C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.
C F C
Chwyciłem mocno ster w obie ręce
G C F
I żeglowałem zasłuchany w fali śpiew.
C D 7 G
Wspomnienia przemijają, a w sercu żal.
Wciąż w łajbę się przemienia dziewczęcy czar.
Jeżeli mi nie wierzysz, to gnaj co tchu,
Tam z kei możesz ujrzeć coś z mego snu.
I ona taka w tej białej sukience…
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zobaczę ją.
Czy tylko w moich myślach jej oczy lśnią?
Gdy pochylona, ostro do wiatru szła…
Znowu się przeplatają obrazy dwa.
I ona taka w tej białej sukience…
– 5 –
270558688.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin