Dariusz Zientalak jr Papierowy tygrys - tygrys prawdziwy W po�owie czerwca koszmary znikn�y, Pawe� zacz�� sypia� normalnie. Pomy�la� wtedy, �e mo�e to ju� koniec i wszystko si� u�o�y. Naprawd� mog�o im si� uda� - jemu i Korce. Mieszkanie po ciotce przejdzie na jego w�asno��, a je�li nawet nie... to co� wynajm�, wystarczy zwyk�a kawalerka. Pobior� si�. Jego pensja i jej stypendium pozwol� prze�y�, zreszt� rodzice pewnie co� dorzuc�. Korka sko�czy studia, a wtedy zobaczymy. Mo�e powinni spr�bowa� szcz�cia za granic�. S� kraje, w kt�rych pensja lekarza nie wygl�da jak zasi�ek. Tak, to mog�o si� uda�. Przyszed� lipiec. Wysuszy� jeziora i rzeki, spali� ziemi�. Temperatura dosz�a do trzydziestu stopni, potem posz�a wy�ej i nie wszyscy wytrzymywali. Pewien m�czyzna z Sosnowca zamkn�� w kuchence mikrofalowej ukochanego peki�czyka swojej �ony. W �yrardowie pod Warszaw� trzydzietoletnia kobieta pchn�a �miertelnie m�a kuchennym no�em. Podobno romansowa� z m�od� bibliotekark�. I tak to lecia�o. Ale dopiero w po�owie sierpnia wszystko stan�o na g�owie. Wr�ci�y potwory - Pawe� mia� sen. Inny ni� wcze�niejsze. Gdy obrazy wygas�y i znikn�y, na u�amek sekundy Pawe� pozostawa� zawieszony pomi�dzy snem a jaw�, sam na sam z tym d�wi�kiem. Rytmicznym zgrzytaniem g�adkiej powierzchni o co� twardego. Kto� ostrzy� no�e. Jeszcze nie rozumia�, co to oznacza. Potem otworzy� oczy. Korka cofn�a d�o� z jego ramienia. Kuca�a naga przy ��ku. Wy�ej za oknem by�o ju� jasno, ale podw�rko-studnia pozostawa�o w cieniu. Pawe� odchrz�kn�� i potar� powieki. - Chyba si� zdrzemn��em. - Ju� po sz�stej. Ubieraj si�. Nie chc�, �eby ci� gospodyni zobaczy�a! Na policzku dziewczyny po�yskliwy p�atek odcina� si� od opalonej sk�ry. Jak przyklejona rybia �uska. Zmru�y�a oczy, kiedy dotkn�� tego miejsca i paznokciem zdrapa� zaschni�t� kropelk� nasienia. - Je�li zaraz nie wstaniesz, to przy najbli�szym telefonie ona wszystko podkabluje rodzicom. Capisci? - Jezu, czy ty przypadkiem nie by�a� adoptowana? - Wypl�ta� si� z prze�cierad�a, wci�gn�� d�insy i odnalaz� koszul�. Korka krz�ta�a si�, zbieraj�c porozrzucane cz�ci swojej garderoby. Kiedy sko�czy�a, sta� ju� przy drzwiach gotowy do wyj�cia. - Co robisz dzi� wieczorem? - zapyta� z palcami w jej w�osach. - Mam dy�ur. Id� teraz grzecznie do pracy i zadzwo� do szpitala jutro ko�o po�udnia. I odpoczywaj. To ci si� mo�e przyda�. U�miechn�� si�. - Powa�nie? - Oczywi�cie, �e tak, kmiotku - oburzy�a si�. - A co my�la�e�? Poca�owa�a go w usta. Mu�ni�cie spierzchni�tych i pogryzionych warg by�o jak magia. Ale siostrzany poca�unek nie pasowa� do wspomnie� o nocy, w kt�rej dusze nie narodzonych niecierpliwie kr��y�y nad ich g�owami. Czu� przez koszul� ciep�o jej piersi. Pomy�la� o pokoju dusznym od ich oddech�w, jej stopach skrzy�owanych na jego plecach i cichym odg�osie podobnym do miaukni�cia, z jakim szczytowa�a. Potrafisz sprawi�, �eby kobieta miaucza�a? Rany, znowu mu stawa�! Mo�e powinien i�� z tym do lekarza, po jakie� tabletki, czy co? - Kornelio - wymrucza�. - Zmykaj ju�, zmykaj - szepn�a niecierpliwie. W ka�dej chwili gospodyni mog�a si� obudzi� i wyj�� ze swojego pokoju. Przez uchylone drzwi sprawdzi�a korytarz. Pusty. Da�a Paw�owi znak, �eby cicho szed� za ni�. Przy drzwiach wej�ciowych ostro�nie poci�gn�a zasuw�. Pawe� westchn��. - Do jutra - wyszepta�a u�miechaj�c si� nerwowo. - Do jutra - odpowiedzia� wychodz�c na klatk� schodow�. Drzwi zamkn�y si� za nim bezszelestnie. Wczesne promienie porannego s�o�ca wpe�z�y pomi�dzy budynki, zepchn�y mrok do bram i wilgotnych piwnic. Na razie by� to rze�ki letni poranek, ale nim min� dwie godziny, s�o�ce zacznie przygrzewa� naprawd� ostro, a o jedenastej nie b�dzie ju� czym oddycha�. Zw�aszcza w mieszkaniu ciotki, kt�rego okna wychodzi�y na po�udnie. Wszystko jedno, nie zamierza� jecha� dzi� do pracy. I nie chodzi�o nawet o zm�czenie, bol�ce mi�nie, piasek pod powiekami. Zbyt wiele k��bi�o si� w nim my�li, by m�g� przez reszt� dnia spokojnie odlewa� gipsowe amorki. Chcia� da� sobie chwil� na uspokojenie tej burzy. Dzie� wytchnienia. To przecie� nie tak du�o. W tramwaju pomy�la�, �e powinien napisa� do rodzic�w. Ostatni raz widzia� ich kr�tko po Wielkanocy, kiedy umar�a ciotka i trzeba by�o zaj�� si� pogrzebem. To podczas stypy zdecydowano, �e mieszkanie przejdzie na Paw�a. Wi�c zosta� w Warszawie. W maju dosta� list od matki, pisa�a, �e koniec z jej prac� na poczcie. Teraz �yli tylko z pensji ojca. Zamierza�a zwr�ci� si� o zasi�ek - i to by�a ostatnia wiadomo��. Nie odpisa�. Mia� w�asne problemy. Mieszkanie znajdowa�o si� w dobrym punkcie miasta, trzy kroki od placu Bankowego, dziesi�� minut piechot� od Star�wki. By�o ciche i niezbyt czyste - Pawe� nie radzi� sobie z utrzymaniem porz�dku. Potrzeba mu by�o kobiecej r�ki. Mnie te�, my�la� pow��cz�c nogami przy wspinaczce na pi�te pi�tro. Mnie te� potrzeba kobiecej r�ki. Wzi�� prysznic i cho� nie czu� zm�czenia, zasn�� na ��ku, trzymaj�c r�cznik w zaci�ni�tej d�oni. I znowu mia� sen, kt�rego nie zapami�ta�. Kiedy si� obudzi�, skrawek nieba pomi�dzy widocznymi z okna topolami przybra� z kobaltowego kolor g��boko niebieski, a powietrze w pokoju by�o martwe jak w piekle. Otworzy� szeroko okna i plaskaj�c bosymi stopami pow�drowa� do kuchni przyrz�dzi� sobie sp�niony obiad. Wyj�� z piekarnika patelni�, pokroi� w cienkie plasterki cebul�, potem kie�bas�, przysma�y� to, wbi� trzy jajka, na koniec doda� starty ��ty ser. Zmniejszy� p�omie� i czekaj�c, a� jajecznica si� zetnie, smarowa� chleb mas�em. Od�o�y� n�, zala� herbat� wrz�tkiem, wreszcie usiad� do sto�u. W kuchni panowa� p�mrok, mimo to nie zapali� �wiat�a. Nie przeszkadza�y mu zapadaj�ce ciemno�ci, nawet jako dziecko nie mia� problem�w z ciemnymi pokojami ani piwnicami. Dop�ki mo�e zobaczy�, co je, wszystko w porz�dku. Zamar�. U�wiadomi� sobie, �e ca�y czas gapi si� na pomalowany na bia�o kredens ciotki, stoj�cy obok szafy pancernej. Jezu, czy�by... O nie... Od�o�y� kromk� i, wstaj�c, wytar� spocone d�onie o spodnie. Z oci�ganiem podszed� do kredensu. Kiedy dotkn�� palcami mosi�nego uchwytu, zatrz�s� nim dreszcz. Masz co� do zrobienia - pomy�la� i szarpni�ciem otworzy� szuflad�. Pochyli� si� spogl�daj�c na jej zawarto��. Powyjmowano stamt�d no�e, widelce i herbaciane �y�eczki. Teraz w �rodku znajdowa� si� tylko jeden przedmiot. Jatagan o lekko wygi�tej klindze i rozdwojonej g�owicy wysadzanej ma�ymi kamieniami, wsuni�ty w inkrustowan� srebrn� pochw�. Pawe� zamkn�� oczy. Bestia tu by�a, czu� to, kr��y�a w pobli�u czekaj�c na odpowiedni moment. Jak, do diab�a, m�g� pomy�le�, �e uda�o mu si� jej wymkn��. I to po tylu razach... Do diab�a, musi si� broni�! I nie tylko siebie. Tyle �e nie potrafi. W �azience odkr�ci� wod� i wszed� do wanny. Systematycznie namydli� ca�e cia�o, po czym sp�uka� pian� prysznicem. Jeszcze raz. I jeszcze. Zsun�� napletek i wymy� po��d� ciep�� wod�. Wyszorowa� z�by. Pa�eczkami higienicznymi wyczy�ci� uszy. Wytar� cia�o w�ochatym r�cznikiem i nagi wr�ci� do kuchni. Zabra� jatagan z szuflady, ustawi� na �rodku krzes�o, usiad� k�ad�c bro� na kolanach. Pozosta�o tylko czeka�. Drzewa zaszemra�y mu�ni�te nocnym podmuchem wiatru. Znowu zapad�a cisza przerywana natarczyw� gr� �wierszczy i odg�osami cienkich obcas�w szybko stukaj�cych o trotuar. Wi�kszo�� sodowych lamp nie dzia�a�a i gdyby nie fakt, �e w domach pali�y si� jeszcze �wiat�a, Barbara Tracz nigdy nie zdecydowa�aby si� na t� drog�. Ju� pr�dzej obesz�aby ca�y kwarta� i dotar�a do swojego bli�niaka g��wn� ulic�. Mieszka�a w domku z m�em i dzieckiem od sze�ciu lat i nie mia�a dot�d podobnych problem�w. Je�dzi�a samochodem. A teraz w�z sta� na kanale i je�li przewidywania technika o w�osach przetykanych �upie�em oka�� si� trafne, to naprawa odessie spor� cz�� pieni�dzy przeznaczonych na remont mieszkania. Jakby tego by�o ma�o, musia�a d�u�ej zosta� w pracy i w efekcie dopiero o dziesi�tej wysiad�a z autobusu. Obrzuci�a nerwowym spojrzeniem krzaki po drugiej stronie pustej ulicy. Chyba co� si� tam poruszy�o. Spokojnie, to tylko kot albo pies. Najpewniej. Mimo to przy�pieszy�a kroku, bo wcale nie musia� to by� pies, kot czy inny zwierzak. M�g� to by� zb�j wyrywaj�cy kobietom torebki. Albo gwa�ciciel. Poczu�a ch��d w �o��dku. Nie�wiadomie zacz�a rozwa�a�, co zrobi, je�li to JEST zb�j albo gwa�ciciel. Obejrza�a si�. Nic. Zawsze mo�e zacz�� krzycze�, ludzie jeszcze nie �pi� i kto� do cholery wyjrzy zobaczy�, co si� dzieje. Albo i nie. No wi�c b�dzie musia�a broni� si� sama. Ka�dy z jej but�w nie�le by si� do tego nadawa�. Czyta�a, �e napadni�ta kobieta wyj�a zbocze�cowi oko w�a�nie szpilk�. G�o�ny brz�k i odg�os szklanych od�amk�w sypi�cych si� na bruk. Nawet �wierszcze umilk�y. Barbara stan�a jak wmurowana. Z bij�cym w oszala�ym tempie sercem spojrza�a przez rami�. Ulica za ni� by�a ciemniejsza ni� przed chwil�. Lampa, zgas�a jedna lampa i - mog�o jej si� tylko wydawa� - ale w tej ciemno�ci chyba co� sta�o. Czeka�o. A� znowu odwr�ci si� plecami. Po raz pierwszy tego wieczoru Barbara Tracz zacz�a na serio odczuwa� strach. Mimo to pr�bowa�a si� opanowa�, bo przecie�, do diab�a, nie mog�a tak sta� w niesko�czono��. Tym bardziej, je�li grozi jej niebezpiecze�stwo. Czy lampa mo�e wybuchn�� sama z siebie? Pewnie tak. Odetchn�a g��boko i spr�bowa�a wy�owi� z ciemno�ci d�wi�k, kt�ry mog�a wyda� z siebie �ywa istota. Nic. Cisza. Barbara zacz�a i�� stawiaj�c drobne, szybkie kroczki. W pewnej chwili us�ysza�a - cho� znowu nie by�a tego pewna - czyj� oddech i odg�os st�pania, ale d�wi�ki te zla�y si� ze stukotem jej but�w. W ka�dym razie nie obejrza�a si� ju� za siebie. Do domu zosta�o jej nie wi�cej jak dwie�cie metr�w, ulica w tym miejscu lekko zakr�ca�a i mo�na by�...
Poszukiwany