Mira Jaworczakowa Gdy odbijamy od portu KRAK�W Z WSZYSTKICH MIAST POLSKI NAJZNAMIENITSZE ��todzi�b . ? � Jedzcie � powiedzia� chudy, wysoki jak tyka ch�opak, podaj�c kolegom na d�oni par� czerwono-z�otych jab�ek. � Jedzcie � powt�rzy� � to z domu. Matka mi da�a na drog�, pyszne s�. Wszystkie stragany na krakowskim Rynku mo�ecie obej��, a takich nie znajdziecie. � Dlaczego nie? � spyta� drugi ch�opiec o ciemnych, weso�ych oczach. � Jakby poszuka�... � ...to fig� by� znalaz�. Ty si�, Janosz, nie wym�drzaj, tylko zapami�taj sobie lepiej, �e takich jab�ek, jak s�deckie, nasze znaczy si�, w ca�ym Kr�lestwie nie ma, bo... Trzeci z nich, piegowaty, przysadzisty blondynek wtr�ci� zaraz, niby z wielk� powag�: � ...bo to nie znasz, Janosz, Maciejka? Dla niego wszystko co s�deckie najlepsze: jab�ka, gruszki, �liwy � sypn�� nazwami owoc�w � a i jeszcze to miasto! Dziw tylko ogromny, �e mistrz Wit Stwosz * w Krakowie sw�j o�tarz robi�, a nie w S�czu, kt�ry to gr�d przecie� najznaczniejszy, najurodziwszy... � na�ladowa� w zabawny spos�b g�os kolegi. � E, da�by� spok�j, S�awek � pogodnie zgasi� ten potok wymowy Maciejek. � Przyjedziecie kiedy� do nas, zobaczycie. � A przyjedziemy � zgodzili si� ochoczo. � Na jab�ka � wybe�kota� pe�nymi ustami piegowaty S�awek. � Patrzcie, ju� si� schodz� �acy, ja tych �nowych" to z daleka poznaj�. * Obja�nienia wyraz�w oznaczonych gwiazdk� znajduj� si� na ko�cu ksi��ki. 7 � Ja te� poznawani � zapewni� Janosz. � Poznaj� � poprawi� go Maciejek. � No w�a�nie. Polski j�zyk bardzo... � Janosz zastanawia� si� przez chwil�, czy ma powiedzie� �trudna" czy �trudny", w ko�cu machn�� r�k� i szybko wybrn�� z k�opotu, przechodz�c na �acin�, kt�r� ka�dy z nich zna� dobrze, bo to i wyk�ady na wszystkich akademiach w tym j�zyku by�y prowadzone, i ksi��ki, z kt�rych si� uczyli, pisane. __ Chytrus z ciebie, Janosz � za�mia� si� blondynek � ale po polsku i tak musisz umie�, bo ci� �adna przekupka na rynku nie pojmie, gdy do niej tym j�zykiem uczonych o precla czy piernika zagadasz. Stali w pobli�u bramy wiod�cej na dziedziniec Akademii, pod drzewem, kt�re sypa�o im na g�owy z�oto��te jesienne li�cie. Mru��c oczy patrzyli pod s�o�ce ku wylotowi ulicy, pogryzali wonne s�deckie jab�ka i bawili si� odgadywaniem, kto z ukazuj�cych si� ch�opc�w jest nowicjuszem. Szli ci nowi przewa�nie sztywno, jakby r�ce i nogi mieli z drewna, g�owy trzymali wysoko, nie rozgl�dali si� doko�a, nie szukali �adnych znajomych, bo ich tu zreszt� mie� jeszcze nie mogli. Ale na twarzach mieli wypisan� ca�� burz� uczu�: i dum�, �e oto stan� si� uczniami najwspanialszej w ca�ej �rodkowej Europie Akademii, i obaw� przed tym wszystkim nowym, co ich na niej czeka�o, i nie�mia�o��, kt�r� za wszelk� cen� starali si� ukry�, bez �adnego zreszt� powodzenia. � Teraz b�dziemy odgadywa� nacje * � zaproponowa� Maciejek. � Ten tam, co idzie, to W�gier. Janosz �ywo zaprotestowa�: __ Gdzie tam W�gier. Co ty? Rodaka bym nie pozna�? W�och idzie. __ Niech ci b�dzie � zgodzi� si� S�awek. � Ale tamten niechybnie Niemiec. Ja wam to m�wi�. __jak na pogrzeb przyodziany! � zakpi� Maciejek. Niemiecki ch�opak wcale nie by� przyodziany jak na pogrzeb, mia� po prostu str�j przepisowy, to znaczy obcis�e spodnie, kaftan barwy czarnej, a na tym wszystkim czarn� tunik�. Mijaj�c Janosza, Maciejka i S�awka z wyra�nym zdzi- 8 wieniem zatrzyma� wzrok na ich tunikach: purpurowej, niebieskiej i ��tej. Ch�opcy parskn�li �miechem, a wtedy ich niemiecki kolega zaczerwieni� si�, odwr�ci� g�ow� i przy�pieszy� kroku. � No a tamci? � wskaza� Janosz dw�ch ch�opc�w id�cych ku bramie Akademii. � Jakiej nacji s� tamci dwaj? � W ka�dym razie to bracia � zawyrokowa� Maciejek. � Starszy wygl�da ca�kiem do rzeczy. � Polacy na pewno. � M�odszy zupe�ny niemrawiec � stwierdzi� S�awek. � Ju� z niego Akademia nasza wielkiej pociechy mie� nie b�dzie. Ja wam to m�wi�. Mo�liwe, �e m�odszy z braci �ywi� to samo prze�wiadczenie, bo min� mia� mocno niewyra�n�, nie rozgl�da� si� te�, tylko raczej patrzy� pod nogi. Wydawa�o si�, �e mia� zamiar lada chwila gdzie� czmychn�� i schowa� si� cho�by w mysi� dziur�. Starszy nie zwraca� na niego wi�kszej uwagi, ca�kowicie zaj�ty ogl�daniem ulicy, dom�w przes�awnej Akademii, a tak�e scholar�w*, kt�rzy ich mijali lub stali grupami, opowiadaj�c sobie co�, czasem nawet w j�zykach obcych, wykrzykuj�c i �miej�c si� g�o�no. Starszy brat � ju� to tak�e nasi ch�opcy spod jesiennego drzewa zd��yli zauwa�y� � niczego si� na pewno nie obawia�, nic go nie przejmowa�o niepokojem. Szed� krokiem niemal tanecznym, jakby si� wybiera� na zabaw�, a nie do nauki. Gdy si� zbli�yli, pos�a� Janoszowi przyjazny u�miech, a tak przy tym radosny i uroczy, �e w�gierski ch�opak po prostu musia�, bez jednej chwili zastanowienia, odpowiedzie� mu tym samym. � To�my od dzi� koledzy! � zawo�a� do ch�opc�w. � Mnie na imi� Andrzej, a wam? � Janosz, jemu za� S�a... W tej chwili sta�o si� co�, czego obaj bracia-nowicjusze nie byli w stanie przewidzie�: S�awek po prostu wpad� w furi�. � Jacy koledzy? � rozwrzeszcza� si� na ca�� ulic�. � Ty ��todziobie nieociosany, o�le niczego nie umiej�cy! Uszu ci najpierw przyci�� trzeba, zanim si� z nami r�wna� o�mielisz. 9 patrzcie go! � S�awek a� si� zasapa� ze z�o�ci. � My tu ju� drugi rok, a taki ��todzi�b do nas �koledzy" gada... Andrzejowi u�miech zgas� na twarzy. Rzeczywi�cie nie rozumia�, o co grubasowi chodzi: zagada� przecie� do nich naj-przyja�niej, a tu... � Andrzeju, chod�my, ja ci� prosz�... � m�odszy brat poci�gn�� go za r�kaw kaftana. � Odczep�e si�! � mrukn�� Andrzej. � Ty strachaj�o! przecie� nas tu nie zjedz�. � Ale mo�e by� zwada. � To b�dzie. I w zwadzie dam sobie rad�. Zostaw mnie, najlepiej id� si� wpisa� do ksi�g Akademii. Obecno�� m�odszego brata zaczyna�a mu ci��y�. Od pocz�tku zreszt� nie zgadza� si� z matk�, gdy twierdzi�a: �Szcz�cie, �e razem jedziecie do Krakowa; Andrzej starszy, to si� bratem zajmie". Rzeczywi�cie, wielkie mi szcz�cie wci�� si� na kogo� ogl�da�, wys�uchiwa�: �Andrzeju to, Andrzeju tam-t0j ja ci� prosz�". A na tego grubego wrzaskuna tak�e si� spos�b znajdzie. Kie ogl�daj�c si� na brata, Andrzej ruszy� bojowym krokiem w stron� S�awka, kiedy mu Janosz wyskoczy� naprzeciw. � Ty si� nie b�j � zd��y� szepn�� i klepn�� go w rami�. � To ju� tak musi by�, p�niej pojmiesz. Ja te� w zesz... zesz... roku... Zapl�ta� si� zn�w w trudno�ciach polskiego j�zyka i pr�no no Andrzej wypytywa�: � Co musi by�? Co ty tak�e? Janosz u�miechn�� si� bezradnie i odszed� szybko do koleg�w, kt�rzy go przywo�ywali. Andrzej wzruszy� ramionami; obejrza� si� za bratem, ale nigdzie go w t�umie nie zobaczy�. �Przecie� nie zginie" � zdecydowa� i wszed� na dziedziniec Akademii. Istotnie nie zgin��, a nawet, pozostawiony samemu sobie, sia� si� jakby swobodniejszy i wyzbyty obaw. Nie potrzebowa� dostosowywa� si� do starszego brata, m�g� sobie chodzi�, 10 gdzie chcia�, ogl�da�, na co mia� w�a�nie ochot�, niepostrze�enie przys�uchiwa� si� prowadzonym przez grupki scholar�w rozmowom. Pada�y w nich nazwiska ch�opcu nie znane, stara� si� je jednak zapami�ta�, by potem spyta�, dowiedzie� si�, o kim to z takim zapa�em, a czasem i z zachwytem starsi scholarowie rozprawiaj�. � Wielka to strata, �e Wojciech z Brudzewa* nie naucza ju� astronomii na Akademii. Ja jeszcze chodzi�em na jego wyk�ady, a w zesz�ym roku na prywatne lekcje � opowiada� jaki� ch�opiec w zielonej mycce na g�owie. � Daje prywatne lekcje? � zdumia� si� kto� w t�umie. � Tylko pewnie drogo ka�e sobie p�aci�. � A drogo � przyzna� ten w zielonej mycce, kt�ra przy bli�szych ogl�dzinach okaza�a si� mocno wystrz�piona, tak jak i ca�y ubi�r jej w�a�ciciela. Nic on zreszt� sobie nie robi� z tego, �e przyodziewek mia� znoszony, a i jego kolegom chyba nie przeszkadza�o, bo nie zwracali na to uwagi i dalej �ywo rozprawiali. � S�ysza�em jednak, �e Wojciech z Brudzewa filozofii Arystotelesa * na Akademii teraz naucza. Prawda to? � Prawda � przytakn�� kto� w grupie � ale ja bym wola� tamte wyk�ady... � To musisz zaoszcz�dzi� pieni�dzy � poradzi� niefrasobliwie ch�opiec w podbitej futrem szubie, kt�r� wci�� rozchyla�, bo jesie� tegoroczna by�a pogodna i ciep�a jak rzadko. � Musisz zaoszcz�dzi� na te lekcje. W odpowiedzi rozleg� si� �miech. � A niby z czego? Zarobi� musz�! Mo�e odzie� b�d� naprawia� albo te� jak w zesz�ym roku za go�ca si� najm�. � A ty czego si� tu kr�cisz i pods�uchujesz? � zwr�ci� si� nagle ten w zielonej mycce do nieruchomo stoj�cego w�t�ego ch�opca z ciemnymi w�osami, kt�re mu na ramiona opada�y. � Tak tylko stan��em; nie pods�uchuj� � wyja�ni� uprzejmie brat Andrzeja. � Chcia�em zapyta�, gdzie si� op�at� wnosi w Akademii. � Na pi�tro p�jdziesz tymi schodami, potem w lewo. Spytasz zreszt� po drodze, to ci powiedz�. 12 �Powiedz� albo i z krzykiem si� rzuc�, wyzywaj�c od os��w d�ugouchych" � pomy�la� sobie brat Andrzeja, ale sk�oni� si� i odszed� we wskazanym kierunku. Schodami przeciska� si� w t�umie, id�c niemal stopie� po stopniu. ��ebym tylko pieni�dzy nie zgubi� � zaniepokoi� si� nagle i dotkn�� r�k� wisz�cej u pasa sakiewki. � Wuj pewnie nierad by�by, gdybym si� gdzie� do pos�ugi naj��, boby to jego wysokiemu stanowisku mog�o uw�acza�. Zreszt� szy� nie umiem... Zle to, �e takie wysokie op�aty za lekcje u Wojciecha z Brudzewa..." � Pozw�lcie przej�� � usi�owa� si� przepchn��, ale t�um na schodach wci�� g�stnia� i nie spos�b by�o i�� pr�dzej. Gdy si� wreszcie znalaz� w korytarzu, by� tak zgrzany, �e mu si� w�osy lepi�y do czo�a, przystan�� wi�c, by je nieco przyg�adzi�, gdy w tej�e chwili tu� za drzwiami rozleg�o si� rozpaczliwe wo�anie: � Ludzie, ludzie! Nie chc�, ju� zostawcie! Odpowiedzi� na to b�aganie by� jedynie gromki wybuch �miechu, a potem sypn�y si� docinki: � Deiikac...
marszalek1