3677.txt

(689 KB) Pobierz
Janina Wieczerska
DZIECI
Z
BLOKOWISKA
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
SKOBLOWA DOLA
l. Czarny dzie�
�Czego oni si� tak guzdrz�? Szkoda dnia!� � my�la� Darek, patrz�c na pust� uliczk�.
Pierwszy dzie� wakacji, pogoda po ostatnich deszczach wreszcie si� odmieni�a, pi�ka odglancowana
Opu�ci� firank�, wzi�� pi�k� do r�ki, przejecha� jeszcze raz po szwach sk�rk� od s�oniny,
po czym zacz�� wciera� t�uszcz star� skarpetk�, nie �eby to by�o potrzebne, ale �eby co� robi�.
�Nie wyjd� im naprzeciw, jeszcze czego� � powstrzyma� ch�� opuszczenia posterunku
przy oknie � �By se za du�o nie my�leli�.
Jak ma si� co�, czego inni zazdroszcz�, to si� trzeba trzyma� ostro. Ja tu pan, ja
rz�dz�. Olek-Cholek (Cholewi�ski) ma na przyk�ad prawdziwy murzy�ski �uk i jeszcze
na dodatek umie z niego strzela� najlepiej ze wszystkich i co? Cep g�upi, �asi si� na
przerwach do tego i owego: �P�jdziesz ze mn� do lasu postrzela�?� Godz� si� jak z
�aski, cho� a� piszcz� z ochoty, a potem wszyscy strzelaj�, tylko nie Olek-Cholek. A
jak Jureczek-Anio�eczek zacz�� pru� do dzi�cio�a, to Olek zamiast strzeli� w mord�,
b�aga� i prawie becza�, co tylko Jureczka hecowa�o. Przesta� dopiero, kiedy trzecia i
ostatnia strza�a zosta�a na so�nie.
�Nie ze mn� takie numery� � doda� sobie wa�no�ci Darek. Wa�no�� wa�no�ci�, ale nuda
nud�. Na budziku dochodzi�a dziesi�ta, jak odj�� dwadzie�cia minut na spieszenie to w�a�ciwie
jakby by�o troch� po dziewi�tej. No tak, oni wszyscy albo jedz� �niadanie, albo nawet
le�� w betach. Trzeba by�o si� um�wi� na godzin�, punkt dziewi�ta trzydzie�ci jeste�cie, a jak
nie, to figa...
Chocia� w�a�ciwie, gdyby m�g�, te� by jeszcze spa�. Ale nie m�g�, bo ojcowej ni z tego ni
z owego zachcia�o si� robi� pranie i t�uk�a si� po kuchni od �witu, rozpala�a w westfalce, trzaska�a
wiadrem przy zlewie, a jak wyprawi�a ojca do roboty, w��czy�a pralk�. Darek na swojej
kozetce przy kredensie zatyka� uszy, jak m�g�, nic nie da�o...
Podszed� do pieca, wrzuci� zu�yt� do cna sk�rk� od s�oniny do paleniska. Musia�o tam by�
jeszcze troch� �aru, bo po chwili zasycza�o i po kuchni poni�s� si� zapach topionego t�uszczu.
Zapach wzbudzi� u Darka apetyt, pomy�la�, �e ta �ycha kaszanki, co dosta� od ojcowej na
�niadanie, nie starczy mu do obiadu, ukroi� sobie chleba, nawali� na kromki wszystek smalec,
jaki m�g� wyskroba� z garnuszka, siad� przy stole i kiwaj�c si� z krzes�em, ju� znacznie oboj�tniej
wygl�da� na ulic�.
Pojawili si� wreszcie, wszyscy pi�ciu. Przystan�li przed domem, jakby troch� zaskoczeni,
�e Darek na nich nie czeka na schodkach. Naradzali si�, popychali... �Boj� si� ojcowej, hehe�
� pomy�la� Darek, dojadaj�c drug� kromk�. Ojcowa bezlito�nie i obel�ywie p�dzi�a od drzwi
wszystkich jego kolesi�w; po prawdzie, gdyby gdzie� nie polecia�a, Darek ani chybi siedzia�by
teraz na progu i czeka�. No, ale nie musi.
Koledzy wypchn�li w stron� wej�cia Waldka-Klip�. S�usznie, jest najwy�szy, jego ojcowa
(gdyby by�a) nie zdzieli�aby �cierk�, jak kiedy� chudzin� Paw�a Mroczka.
5
� Wej��! � zawo�a� Darek w odpowiedzi na pukanie Waldka.
Waldek od drzwi najpierw obada� kuchni� i gdy si� upewni�, �e ojcowej nie ma, post�pi�
�mia�o naprz�d.
� Co, zaspa�e�? � spyta� Darka na dzie� dobry.
Darek uda�, �e dopija herbat� z pustego kubka, i dopiero potem powiedzia�:
� S� wakacje, co � nie? Zreszt� ju� mo�emy i��.
Wzi�� pi�k� pod pach�, w drug� r�k� klucz na tasiemce. W sieni da� pi�k� do potrzymania
Waldkowi, by w spokoju zamkn�� mieszkanie i zawiesi� klucz na szyi. To by� b��d. Bo nim
wpu�ci� klucz za koszul�, Waldek ju� by� na ulicy i kopn�� pi�k� do Mroczka, Mroczek do
Jacka, Jacek do ty�u, znowu do Waldka...
� Nie tu, g�upole � krzykn�� do koleg�w, biegn�c ca�� par�. � Dawa� pi�k�!
� Zaraz � odkrzykn�� kt�ry�, Darek do �mierci nie b�dzie wiedzia� kto, bo pi�ka najpierw
przelecia�a szczurem od Waldka do czyjej� nogi, a potem niewysokim �ukiem w sam �rodek
w�a�nie ods�oni�tej szyby kiosku owocowego na wprost wylotu uliczki.
� I po ptokach! � us�ysza� Darek za plecami.
Nie sprawdza�, kto to powiedzia�, tylko b�yskawicznie ruszy� w stron� kiosku, ratowa� pi�k�,
p�ki kioskarz nie postawi na ziemi okiennicy.
Drugi b��d. Kioskarz s�ysz�c brz�k szk�a prawie rzuci� okiennic� i odwr�ci� si� w stron�
Darka. �Taki grubas, a taki szybki� � zd��y� si� jeszcze zdziwi� Darek, nim kioskarz chwyci�
go za koszul�.
� To nie ja! � powiedzia� uprzedzaj�c ryk kioskarza.� Naprawd�! Ja nie chcia�em...
� Jakby� chcia�, to bym ci� na milicj� odda� � rykn�� kioskarz, ale do�� umiarkowanie. �
A, �e niechc�cy, to tylko sprz�tniesz szk�o i zap�acisz za szyb�.
Darek nie zapyta�: ile? Nie ma g�upich! Teraz kioskarz jest w�ciek�y, za��da B�g wie czego.
Trzeba odczeka�, a� si� wygotuje.
Pos�usznie i gorliwie zacz�� wyjmowa� resztki szk�a z ramy, licz�c, �e tym u�agodzi kioskarza.
Grubas przypatrywa� mu si� chwil�:
� Ty jeste� Banaszak, stamt�d � wskaza� na ceglasty szeregowiec, i to dok�adnie na Darkowe
drzwi.
�D�! Nie wykr�c� si� � pomy�la� Darek i potwierdzi�, bo co mia� robi�.
� Z tej meliny, no, no � pokiwa� g�ow� kioskarz i wszed� do budki. Po chwili rykn��, ju�
wcale nie umiarkowanie, na ca�y regulator: � Cholera na tych gnoj�w! W truskawki posz�a!
W pierwszy wyb�r!
�Posz�a� � oczywi�cie pi�ka. Gdyby nie ona, Darek by zwia�. Niechby kioskarz pr�bowa�
go potem �apa�, o, tyle by z�apa�. Ale pi�k� musi odzyska�, cho�by nie wiem co. Prze�egna�
si� i wszed� do kiosku.
Po�owa budy by�a ciemnawa, za to do drugiej po�owy, na wprost wybitej szyby, �wiat�a
wpada�o a� za du�o. W weso�ym, z�otym s�o�cu skrzy�y si� od�amki szk�a, b�yszcza� rubinowe
sok wyciekaj�cy niespiesznie z pojemnika z �pierwszym wyborem�.
� A w sa�acie szk�o � pomstowa� kioskarz. � �adnie mi si� dzie� zacz��!
� Ja wytrzepi� szk�o z sa�aty � ofiarowa� si� szybko Darek, omiataj�c wzrokiem wn�trze w
poszukiwaniu pi�ki. Jest, w samym k�cie, za skrzynkami. Jakby j� teraz nieznacznie wydosta�?
� Spr�bujmy, ale nie tu � zgodzi� si� kioskarz. � Wynie� skrzynk� na dw�r.
Pos�ucha�, z wielkiej gorliwo�ci zabra� te� gazet�, roz�o�y� na ziemi, ostro�nie zebra� wi�ksze
od�amki, a potem g��wka po g��wce potrz�sa� sa�at� nad gazet�. Kioskarz ratowa� tymczasem
�pierwszy wyb�r�, rzucaj�c pogniecione truskawki na t� sam� gazet�, co Darek szk�o.
Takie �adne truskawki! Musi by� otumania�y ze z�o�ci, bo przecie� ka�dy widzi, �e da�oby si�
je zje��.
6
Darek mimo woli prze�kn�� �lin�, podni�s� g�ow� znad sa�aty i zobaczy� Waldka-Klip�, jak
si� czai za kub�ami na s�siednim podw�rku. Da� mu znak, �eby czeka�. Mo�e uda si� niepodpadaj�co
wydosta� pi�k�, szurn�� ni� za kiosk, Waldek zabezpieczy.
Uporawszy si� z sa�at�, zacz�� pomaga� kioskarzowi przy truskawkach, co ju� nie trwa�o
d�ugo � po pierwsze, pi�ka nie czo�g, na miazg� nie zgniecie, po drugie-musia�a pa�� pod niegro�nym
k�tem, po trzecie � kioskarzowi si� znudzi�o przebieranie, przesypa� towar do innego
pojemnika, tak, �e na wierzchu znalaz�y si� truskawki zdrowe i ca�e. Postawi� je tu� przy
wadze:
� P�jd� na pierwszy hip, mniej strac� � powiedzia� do Darka prawie jak do wsp�lnika, ale
po�apa� si� zaraz, �e zmyli� ton, wi�c hukn��: � No, a ty hulaj po pieni�dze. Pi��set z�otych,
ale ju�!
� Ja nie zbi�em � zacz�� Darek.
� To �ap tego, co zbi�. No, na co czekasz? � doda� kioskarz, widz�c, �e Darek wci�� stoi.
� Na pi�k�. Jest w kiosku � Darek zrobi� krok w stron� drzwi.
� I b�dzie! � zatriumfowa� kioskarz zast�puj�c mu drog�. � M�drala!
Da�bym ci pi�k�, to tyle bym ci� widzia�. Zostanie za fant, a� nie zap�acisz.
� Z czego? To jest wszystko, co mam � Darek wyci�gn�� z kieszeni 50 z�. � Dosta�em
wczoraj za �wiadectwo. Niech pan zabierze.
� Wypchaj si�! Za pi�� dych to i szyby do klopa nie wstawi�.
� Sk�d wezm� wi�cej?
� Co mnie to obchodzi! Niech si� kolesie z�o��. Zreszt�, co ci b�d� radzi�. Sam sobie porad�.
Trzeba si� uczy�. Takie jest �ycie.
�Ty cholerny grubasie� � pomy�la� Darek. � �Kazania mi b�dziesz zasuwa�, zdzierco. Co
dla ciebie pi�� st�w�.
Kioskarz przesta� na niego zwraca� uwag�, wzi�� skrzynk� z sa�at�, wni�s� do �rodka, wyszed�,
zacz�� zdejmowa� drug� okiennic�.
� Czego jeszcze stoisz? � hukn�� znowu. � Sp�ywaj. Aha, i wrzu� ten chlew do kub�a �
wskaza� na gazet� ze szk�em i truskawkami.
Darek zebra� �chlew� i chc�c nie chc�c poszed�, gdzie mu kazano. Waldek-Klipa przesta�
si� kry�, podszed� do Darka.
� No i co, i co?
� S�ysza�e� chyba? Chce pi�� st�w, inaczej nie wyda pi�ki. Musimy si� z�o�y�.
� My? Niby czemu? � postawi� si� od razu Waldek. � To nie ja strzeli�em w szyb�.
� Ale ty pu�ci�e� pi�k� w ruch. Jakby nie ty, nic by nie by�o. I ty polecia�e� w t� stron�,
zamiast tam, gdzie zawsze.
� Nie ja, tylko Jacek � zatriumfowa� Waldek. � Bo internat ju� wyjecha� i mo�na gra� na
ich boisku. Tak m�wi�. Jacek, znaczy si�.
� Przesta� zalewa�, dawaj swoj� cz��. Waldek uderzy� w ton bezradnie � serdeczny:
� Ch�opie, ja bym ci i ca�o�� da�, jakbym mia�. Ale starzy teraz kutwi�, gronia mi do �apy
nie daj�.
� Nawet za �wiadectwo?
� Za �wiadectwo mi dali koszul�. Chytrusy, i tak by musieli kupi�... �K�amie, skurczybyk.
�al mu forsy. I jemu nie zale�y na pi�ce� -podsumowa� Darek. S�usznie, jak si� zaraz okaza�o:
� Stary, nie przejmuj si�, niech grubas trzyma pi�k�, a� mu si� nie znudzi. Nie ze�re jej, kiedy�
ci odda.
� Odda albo nie odda.
� Tylko nie wychodzi� z nerw. Nasypali piasku, chod� na ��k�, pogramy w klip�.
� Mam twoj� klip� w...
� Przeprosisz si� jeszcze, kapitanie bez pi�ki � nad�� si� Waldek i poszed�.
7
Darek nie musia� d�ugo g��wkowa�, �eby sobie pouk�ada�, co Waldek kombinuje. Chce
rz�dzi� i zrobi� z Darkowych pi�karzy swoich klipiarzy. �wirus jeden, hysia dosta� z t� klip�,
nikt w to od stu lat nie chce gra�, �miej� si� z niego, przezywaj�, a on nic, nawraca do tego,
jak szczur do �mieci.
Wzdrygn�� si�, dotarto do niego, �e stoi w�r�d kub��w, poczu� ich smr�d. Jeszcze by trzeba,
�eby nadzia� s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin