5889.txt

(590 KB) Pobierz
Marian Brandys

Nieboska komedia 
Cz. V cyklu "Koniec �wiata szwole�er�w"

I 
W pismach politycznych Walentego Zwierkowskiego przetrwa� dla 
potomno�ci opis godnego uwagi dokumentu. Chodzi o obwieszczenie 
�wie�o mianowanego w�wczas gubernatorem Warszawy genera�a 
Wojciecha Chrzanowskiego, wydane w tydzie� po wydarzeniach 15 
sierpnia i b�d�ce niejako tych wydarze� oficjalnym zamkni�ciem. 
"Warszawa 22 sierpnia 1831 
G(enera�) gubernator miasta Warszawy 
Smutne wypadki nocy 15 sierpnia rb., przez kt�re powaga praw 
zachwiana, a tym samym porz�dek i bezpiecze�stwo publiczne 
zagro�one zosta�y, wskaza�y potrzeb� szybkiego i przyk�adnego 
ukarania przest�pnych. W tym celu przytrzymane pod s�d wojenny 
nadzwyczajny oddane zosta�y nast�puj�ce osoby: 
1. ksi�dz Kazimierz Aleksander Pu�aski; 2. ksi�dz Ignacy 
Szynglarski, kapelan wojskowy; 3. Jan Czy�ski, pe�ni�cy obowi�zki 
audytora; 4. Ignacy Romuald P�u�a�ski, sekretarz Komitetu 
Rozpoznawczego; 5. Micha� Radoszewicz, pisarz Komisji Wojny; 6. 
Maciej Kozi�ski, adiunkt komisarza wojennego; 7. Cyryl Grodecki, 
by�y s�dzia trybuna�u wo�y�skiego; 8. Franciszek Salezy 
Dmochowski, by�y redaktor; 9. Jan Brawacki, dokt�r wojskowy; 10. 
Tomasz Wolski, dymisjonowany �o�nierz; 11.. Teofila Ko�cia�kowska, 
kawiarni� utrzymuj�ca; 12. J�zef Czarnecki, szynkarz: 13. Wincenty 
Drago�ski, s�u��cy oficerski; 14. Stanis�aw Sikorski, nieprawnie 
oficerem mieni�cy si�; 
z kt�rych: Tomasz Wolski, J�zef Czarnecki, Wincenty Drago�ski, 
Stanis�aw Sikorski za przyczynienie si� bezpo�rednio do rozruch�w 
nocy 15 sierpnia br. i nast�pnych st�d morderstw, na kar� �mierci 
skazani i w moc tego wyroku rozstrzelani zostali; za� Teofili 
Ko�cia�kowskiej na kar� �mierci tym�e wyrokiem skazanej genera� 
gubernator z mocy udzielonej sobie w�adzy na lat trzy do kajdan 
naznaczon� kar� zmieni�. W ko�cu Ignacego Szynglarskiego 
ksi�dza...; ksi�dza Kazimierza Pu�askiego, Jana Czy�skiego, 
Ignacego P�u�a�skiego, Micha�a Radoszewicza, Macieja Kozi�skiego, 
Cyryla Grodeckiego, Franciszka Dmochowskiego i Jana Brawackiego od 
zarzut�w nale�enia do bezprawi�w w nocy z dnia 15 na 16 sierpnia 
rb. w stolicy zasz�ych z mocy paragrafu 415 ordynacji kryminalnej 
zupe�nie uwolnionych z aresztu na wolno�� wypu�ci� rozkaza�em. 
(podpisano) gen. dyw. Wojciech Chrzanowski". 
Niemal r�wnocze�nie z podaniem do wiadomo�ci publicznej 
komunikatu, z kt�rego ludno�� stolicy dowiadywa�a si� po raz 
pierwszy o wszcz�ciu post�powania �ledczo-s�dowego przeciwko 
mniemanym winowajcom zaburze� 15 sierpnia, zosta�y wykonane 
orzeczone przez S�d Wojenny Nadzwyczajny wyroki �mierci. Ten 
podejrzany po�piech wszystkich zadziwi�. Wielu kronikarzy 
powstania wyra�a pogl�d, �e gdyby i poprzednio sprawiedliwo�� 
powsta�cza by�a tak rychliwa, nie dosz�oby mo�e wcale do krwawych 
samos�d�w sierpniowych. 
Skazanych "burzycieli i oprawc�w" rozstrzelano w tym samym 
miejscu, gdzie przed tygodniem rozszala�y t�um wojskowych i 
cywil�w pastwi� si� nad zw�okami eks-szwole�era genera�a Antoniego 
Jankowskiego. "W godzinach bardzo rannych - wspomina Walenty 
Zwierkowski - niespodziewanie orszak pod siln� eskort� jazdy 
otaczaj�cy dwa wozy, na kt�rych siedzia�o czterech skazanych na 
�mier�*, (* Na plac Zamkowy przywieziono czworo skaza�c�w: J�zefa 
Czarnieckiego, Wincentego Drago�skiego, Stanis�awa Sikorskiego i 
Teofil� Ko�cia�kowsk� [vel Ko�cia�owsk�]; pi�tego skazanego na 
kar� �mierci Tomasza Wolskiego, dymisjonowanego �o�nierza, 
rozstrzelano o tej samej porze na Nowym Mie�cie - w pobli�u domu, 
z kt�rego wyszed� na sw� drog� m�cze�stwa major Walerian 
�ukasi�ski.) przejecha� przez Krakowskie Przedmie�cie, prawie 
lotem b�yskawicy stan�� pod Zygmuntem, gdzie z Zamku Kr�lewskiego 
mocne oddzia�y piechoty wysz�y, zatamowa�y wyjazdy i wych�d od 
Podwala, Starego Miasta, Senatorskiej ulicy, tak, �e tylko lud, 
kt�ry za wi�zionymi post�powa�, m�g� si� zbli�y�. Jazda 
eskortuj�ca stan�a za wi�zionymi, przez co i tym (tzn. 
post�puj�cym bezpo�rednio za skazanymi - M.B.) utrudniono 
przyst�p. Ko�o zrobione na placu potr�jnym szeregiem uzbrojonych w 
bagnety innym zbli�enie si� tamowa�o. Postawiono os�dzonych przy 
murze, na kt�rym pomalowano fa�szywe okna, i natychmiast 
rozstrzelano, trup�w sprz�tni�to, kobiet� u�askawion� do wi�zienia 
odwieziono. Wszystko to sta�o si� z tak� szybko�ci�, �e masa ludu 
dopiero po dokonaniu egzekucji dowiedzia�a si� o ukaraniu. Czyn 
ten oburzy� bardzo wielu, a lubo nie nast�pi�a eksplozja, 
jednakowo� nienawi�� i nieukontentowanie przeciw Krukowieckiemu do 
wysokiego stopnia okazywa� si� zacz�o..." 
Z zapis�w Zwierkowskiego wy�ania si� dok�adny obraz �wczesnej 
sytuacji politycznej. Utworzony 17 sierpnia nowy rz�d powsta�czy 
pod prezydencj� genera�a Krukowieckiego - godz�c si� na 
uniewinnienie aresztowanych przyw�dc�w Towarzystwa Patriotycznego 
a ukaranie �mierci� nikomu nie znanych "prostych wykonywaczy 
wiesza�" - d��y� najwidoczniej do za�atwienia "sprawy 15 sierpnia" 
w spos�b kompromisowy. Ale kompromis ten nie zadowoli� nikogo. 
Konserwaty�ci nie mogli darowa� genera�owi prezesowi, �e maj�c w 
r�ku tylu wybitnych dzia�aczy Towarzystwa Patriotycznego, nie 
skorzysta� z okazji do uwolnienia si� od nich raz na zawsze. Na 
wie�� o uniewinnieniu z braku dowod�w najwa�niejszych oskar�onych, 
jedna z pierwszych dam "spo�ecze�stwa" warszawskiego, te�ciowa 
Adama Czartoryskiego, stara ksi�na z Zamoyskich Sapie�yna* (* 
By�a ona tak�e te�ciow� ksi�nej Jadwigi z Zamoyskich Sapie�yny, 
wspomnianej parokrotnie w korespondencji Zygmunta Krasi�skiego z 
Henrykiem Reeve'em.) pofatygowa�a si� osobi�cie do genera�a 
Krukowieckiego, aby wyb�aga� u niego wyroki �mierci tak�e dla 
klubist�w. 
Jeszcze bardziej niezadowolona by�a lewica, dla kt�rej 
rzeczywistymi winowajcami wydarze� sierpniowych byli rzecznicy 
polityki konserwatywnej w rz�dzie i w wojsku*. (* Uwa�ano tak nie 
tylko na lewicy. Dow�dca gwardii narodowej wojewoda Antoni 
Ostrowski, ust�puj�c ze swego stanowiska, o�wiadczy� publicznie, 
�e "rz�d dawnego sk�adu i w�dz Skrzynecki s� g��wnymi sprawcami 
nocy 15 sierpnia, kt�rzy takow� wywo�ali przez swe post�powanie, 
przez dyplomatyzowanie, a nie walczenie z nieprzyjacielem".) 
W ukaraniu �mierci� czterech "prostych wykonywaczy na latarnie 
wzi�cia", wybranych na chybi� trafi� z "rozd�sanego" posp�lstwa 
stolicy, Zwierkowski dopatruje si� ch�ci zatarcia w�a�ciwego sensu 
"nocy narodowej pomsty". "Jakich�e to rostrzelano? - obrusza si� w 
swoich zapiskach - oto czterech rodak�w: szynkarza, 
dymisjonowanego �o�nierza, s�ug� oficerskiego i nieprawnie 
oficerem mieni�cego si�. I ci to padli ofiar�, nie maj�c ani 
protekcji �adnej silnej partii, ani wstawienia si� jakiej 
znacz�cej osoby. Padli dla przyk�adu, dla zaspokojenia ��da� 
partii chc�cej przyk�adu, chc�cej krwi braterskiej, aby siebie 
uniewinni�, chocia� jej bez por�wnania sami swymi dzia�aniami 
wi�cej wytoczyli". 
Nie ma co do tego �adnych w�tpliwo�ci, �e na �mier� wybrano ludzi 
przypadkowych, najmniej znacz�cych, nie mog�cych liczy� na �adn� 
protekcj�; - innych - tak samo mo�e albo i wi�cej obci��onych, ale 
z widokami na wstawiennictwo wysoko postawionych os�b - 
potraktowano bez por�wnania �agodniej. Zwraca na to uwag� wielu 
kronikarzy powstania, w�r�d nich genera� Ignacy Pr�dzy�ski, 
�wiadek w danym wypadku jak najbardziej bezstronny. Wystawiaj�c 
ca�� okropno�� morderstw dokonanych w nocy 15 sierpnia, Pr�dzy�ski 
podaje dla przyk�adu, �e "odznacza� si� w tej krwawej robocie 
ch�opiec zaledwie z dzieci�cego wieku wychodz�cy, Czarnomski, 
kt�ry dla �o�nierskiej ochoty, jaka si� w nim okazywa�a i przez 
wzgl�d na stryja, b�d�cego genera�em, podporucznikiem 2-go pu�ku 
u�an�w by� mianowany". Ot� dowiadujemy si� od Pr�dzy�skiego, �e 
owego generalskiego bratanka - jakkolwiek o jego wyczynach by�o 
g�o�no w ca�ej Warszawie - nie pr�bowano nawet oddawa� pod s�d; 
ukarano go po domowemu, wed�ug starego patriarchalnego obyczaju: 
dow�dca jego dywizji genera� Kazimierz Skar�y�ski kaza� po prostu 
�ci�gn�� z niego mundur i spu�ci� mu t�gie lanie. 
Dokumentacja pierwszych dni po 15 sierpnia uk�ada si� w 
dramatyczny scenariusz literacki. Z po��k�ych r�kopis�w i starych 
ksi�g wynurzaj� si� postacie i sceny godne pi�ra Szekspira. W 
Warszawie wiedz� ju� wszyscy, �e powstanie zmierza do 
nieuchronnego upadku. Pi�ciog�owy Rz�d Narodowy, nie mog�c 
sprosta� sytuacji, podaje si� do dymisji. Rozpacz podnieca umys�y 
i przyczynia si� do zaostrzenia konflikt�w politycznych i 
spo�ecznych. Powsta�cza lewica przegra�a w dniu 15 sierpnia swoj� 
wielk� szans�, bo nie uda�o si� jej skierowa� gniewu ludu na tory 
przewrotu politycznego*. (* W Towarzystwie Patriotycznym �ciera�y 
si� podobno dwa projekty przewrotu politycznego: jeden Czy�skiego 
i Pu�askiego zalimitowania sejmu i przekazania w�adzy 
dyrektoriatowi, z�o�onemu z 9 os�b, w�r�d kt�rych byliby przyw�dcy 
Towarzystwa [m.in. Walenty Zwierkowski]; drugi Mochnackiego, by 
pe�ni� w�adzy przekaza� gen. Krukowieckiemu. Na posiedzeniu 
Towarzystwa, odbytym 16 sierpnia, zwyci�y� wniosek Czy�skiego; 
klub postanowi� domaga� si� utworzenia dyrektoriatu. Zamiarom tym 
przeszkodzi�y aresztowania przyw�dc�w Towarzystwa, dokonane przez 
gen. Chrzanowskiego. Wniosek o utworzenie dyrektoriatu wni�s� pod 
obrady sejmowe 17 sierpnia kasztelan Narcyz Olizar. Sejm wniosek 
Olizara utopi� w komisjach, a boj�c si� nowych rozruch�w, 
powierzy� w�adz� "bohaterowi nocy sierpniowej" genera�owi 
Krukowieckiemu.) Po 15 sierpnia rusza do ataku na w�adz� najwy�sz� 
powsta�cza prawica. Nadziej� konserwatyst�w jest sprawuj�cy 
funkcj� naczelnego wodza genera� Henryk Dembi�ski*, (* Po 
usuni�ciu Skrzyneckiego Dembi�ski zosta� mianowany zast�pc� 
naczelnego wodza. Dopiero ust�puj�cy Rz�d Narodowy "nie chc�c 
pozostawia� armii bez g�owy" przes�a� mu formaln� nominacj� na 
na...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin