Mccaffrey Anne - Jeźdzcy Smoków 08 - Opowieści Nerilki.pdf

(379 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl
A NNE M C C AFFREY
O POWIEŚCI N ERILKI
( P RZEŁOŻYŁA A LEKSANDRA J ANUSZEWSKA )
SCAN- DAL
PROLOG
Jeśli Czytelnik nie zapoznał się dotąd z serią Jeźdźcy Smoków z Pern, pewne
szczegóły mogą okazać się dla niego niezrozumiałe. Opowieści Nerilki stanowią uzupełnienie
poprzedniego tomu „Moreta, Pani smoków z Pern”. Jest to historia przedstawiona z punktu
widzenia jednej z drugoplanowych postaci tamtej powieści.
A zatem przedstawiamy tło wydarzeń:
Rukbat w gwiazdozbiorze Strzelca to złota gwiazda typu G. Miała pięć planet, dwa
pasy asteroidów i zbłąkaną planetę, którą przyciągnęła tysiąc lat temu. Kiedy ludzie osiedlili
się na trzeciej planecie Rukbatu i nazwali ją Pernem, nie zwrócili szczególnej uwagi na
dziwne ciało niebieskie obiegające gwiazdę po niezwykłej orbicie. Dwa pokolenia kolonistów
nie zaprzątały sobie głowy jaskrawą Czerwoną Gwiazdą - aż droga kosmicznego włóczęgi
przywiodła go w peryhelium siostrzanej planety. Gdy tego układu nie zakłócały inne planety
systemu, pasożytnicze organizmy żyjące na powierzchni przybysza z głębin kosmosu
usiłowały pokonać przestrzeń dzielącą je od planety o łagodniejszym, umiarkowanym
klimacie. Wówczas z nieba nad Pernem opadały srebrne Nici niszcząc wszystko, z czym się
zetknęły. Koloniści ponosili na początku nieoszacowane straty. W rezultacie zmagań z plagą
zagrażającą życiu na Pernie więź z ojczystą planetą, i tak krucha, uległa ostatecznemu
zerwaniu.
Chcąc odpierać ataki śmiercionośnych Nici - a Perneńczycy już dawno przerobili
statki kosmiczne na narzędzia rolnicze i zarzucili wyszukane technologie, nie znajdujące
zastosowania na tej sielankowej planecie - ludzie o otwartych głowach podjęli długofalowe
działania. W pierwszej fazie przystąpili do hodowli specjalnej odmiany ognistego jaszczura,
stworzenia występującego w ich nowym świecie. Mężczyzn i kobiety odznaczających się
wysokim stopniem empatii oraz pewnymi zdolnościami telepatycznymi uczono, jak
przestawać z tymi niezwykłymi zwierzętami.
Smoki - zawdzięczały tę nazwę podobieństwu do baśniowych ziemskich stworów -
odznaczały się dwiema cennymi właściwościami: mogły w jednej chwili przenosić się z
miejsca na miejsce, a po przeżuciu skały zawierającej fosfinę wydychały płonący gaz.
Ponieważ potrafiły latać, były w stanie spalić Nici w powietrzu.
W ciągu kilku pokoleń nauczono się w pełni wykorzystywać potencjał smoków.
Drugą fazę planu obrony obliczono na jeszcze dłuższy okres. Nici - przemierzające przestrzeń
kosmiczną mikroskopijne zarodniki - pochłaniały żarłocznie wszelką materię organiczną, a
gdy dosięgały ziemi, zagłębiały się w gruncie i rozmnażały z przerażającą szybkością.
Wyhodowano zatem symbiotyk, który miał zwalczyć pasożyta. Uzyskaną larwę
wprowadzono w glebę Południowego Kontynentu. Zgodnie z planem, smoki miały stanowić
pierwszą linię obrony i zwęglać Nici w locie, chroniąc domostwa i bydło osadników. Larwa -
symbiotyk - miała zaś chronić roślinność pożerając Nici, które zdołały przedrzeć się przez
ogień smoków.
Twórcy dwuetapowego planu obrony nie uwzględnili warunków geologicznych.
Południowy Kontynent, na pozór atrakcyjniejszy niż ląd północny o surowszym klimacie,
podlegał wciąż, jak się okazało, geologicznej transformacji, która zmusiła w końcu
kolonistów do ucieczki przed Nićmi na skalistą tarczę Północy.
Pierwsza Warownia na kontynencie północnym, wzniesiona u wschodnich podnóży
Wielkiego Łańcucha Górskiego Zachodu, okazała się wkrótce za ciasna dla kolonistów i
rosnącej liczby smoków. Drugą założono nieco dalej na północ nad wielkim jeziorem
rozciągniętym u stóp górskiej jaskini. Ale i Warownia Ruatha - jak nazwano tę siedzibę -
uległa wkrótce przeludnieniu. Czerwona Gwiazda ukazywała się na wschodzie, Perneńczycy
postanowili zatem założyć osiedle we wschodnich górach. Warunkiem było znalezienie
odpowiedniego miejsca, gdyż jedynie lita skała i metal, którego na Pernie dotkliwie
brakowało, nie poddawały się niszczącemu działaniu Nici.
Skrzydlate, ogoniaste i ziejące ogniem smoki w procesie hodowli doszły do takich
rozmiarów, że potrzebne im były bardziej rozległe pomieszczenia niż te, które były im w
stanie zapewnić górskie siedziby. Puste wnętrza stożków wygasłych wulkanów, jeden
powyżej Warowni, drugi w Górach Benden, okazały się dostatecznie obszerne i po
niewielkich zmianach nadawały się do zamieszkania.
Smoki i ich jeźdźcy z wysoczyzn oraz mieszkańcy jaskiniowych siedzib mieli do
wykonania różne obowiązki. W ten sposób wykształciły się różne obyczaje, które z czasem
okrzepły w tradycję i stały się obowiązującym prawem. Kiedy zbliżała się pora Opadu - gdy o
świcie Czerwona Gwiazda wschodziła nad Gwiezdnymi Kamieniami ustawionymi na
obrzeżach każdego Weyru - smoki i ich jeźdźcy szykowali się, by osłaniać lud Pernu.
Potem nastąpiła przerwa długości dwustu Obrotów planety Pern. Czerwona Gwiazda
niczym więzień tkwiła wówczas na dalekim krańcu orbity. Plaga Nici ustała. Perneńczycy
usunęli ślady zniszczeń i obsiali pola. Założyli sady i pomyśleli o zalesieniu ogołoconych
przez Nici górskich zboczy. Udało im się nawet zapomnieć o tym, że kiedyś groziła im
zagłada. Wędrowna planeta powróciła jednak, a wraz z nią na następne pięćdziesiąt lat
powróciły śmiercionośne Opady Nici. Perneńczycy ponownie dziękowali odległym o wiele
pokoleń przodkom za to, że wyhodowali smoki, które spopielały ognistym oddechem Opad,
zanim dosięgnął powierzchni planety.
Hodowcy smoków także prosperowali w czasie lat spokoju. Założyli wówczas cztery
nowe osady.
Wspomnienie ziemskiego pochodzenia z każdym pokoleniem zacierało się coraz
bardziej w pamięci Perneńczyków, aż przerodziło się w mit. Znaczenie Południowej Półkuli
oraz zasady postępowania wypracowane przez wcześniejsze pokolenia kolonistów uległy
zniekształceniu i zagubiły się pod wpływem niedogodności życia na niebezpiecznej planecie.
Do czasu szóstego Przejścia Czerwonej Gwiazdy wykształcił się skomplikowany
system socjalno-polityczno-ekonomiczny, który miał ułatwić przeciwstawienie się
powracającemu zagrożeniu. Sześć Weyrów, jak nazwano stare wulkaniczne siedziby
hodowców smoków, podjęło się bronić Pernu. Każdy Weyr wziął - dosłownie - pod swe
skrzydła określoną część Północnego Kontynentu. Reszta ludności zgodziła się utrzymywać
Weyry, jako że przy wulkanicznych siedzibach nie było ziemi ornej, a jeźdźcy nie mogli
zaprzestać szkolenia smoków i poświecić się innym zajęciom w okresach spokoju. Gdy zaś
Czerwona Gwiazda pojawiła się ponownie, cały ich czas wypełniała walka z Nićmi.
Osady, lub inaczej Warownie, rozwinęły się tam, gdzie znaleziono odpowiednią
jaskinię. Niektóre były większe i strategicznie lepiej położone od innych. Utrzymywanie w
ryzach przerażonej ludności podczas Opadów Nici wymagało silnej ręki. Gospodarka
żywnością przy zawsze niepewnych żniwach była możliwa tylko przy mądrej administracji,
do zarządzania ludźmi i zapewnienia im zdrowych warunków życia i pracy musiano stosować
środki nadzwyczajne.
Jednostki szczególnie uzdolnione w dziedzinie obróbki metali, tkactwa, hodowli
zwierząt, uprawy roli, rybołówstwa, wydobywania kruszców tworzyły Cechy przy każdej z
większych Warowni. Podlegały one jednej siedzibie Cechu, gdzie uczono rzemiosła i
przechowywano jego tajniki z pokolenia na pokolenie. Panowie Warowni nie mogli odmówić
produktów swoich Cechów innym Warowniom, gdyż Cechy cieszyły się niezależnością.
Mistrzowie rzemiosł winni byli posłuszeństwo Mistrzowi Cechu konkretnego rzemiosła,
który wybór na to stanowisko zawdzięczał biegłości zawodowej i zdolnościom
administracyjnym. Odpowiadał on za działalność swojego Cechu i za równy, sprawiedliwy
podział wszystkich produktów.
Panowie Warowni, Mistrzowie Cechów oraz, naturalnie, jeźdźcy smoków, od których
cały Pern oczekiwał ochrony podczas Opadów Nici, mieli prawa i przywileje.
W Weyrach dokonała się największa rewolucja społeczna, gdyż potrzeby smoków
uznano za absolutnie priorytetowe. Wśród smoków złote i zielone należały do rodzaju
żeńskiego, spiżowe, błękitne i brunatne - do męskiego. Spośród smoków rodzaju żeńskiego
jedynie złote odznaczały się płodnością; zielone były bezpłodne na skutek żucia ogniowej
skały. Miało to dobre strony, gdyż ich seksualna nadpobudliwość doprowadziłaby do
nadmiernego wzrostu smoczej populacji. Były za to najzręczniejsze i niezrównane w walce z
Nićmi, nieustraszone i agresywne. Błękitne samce odznaczały się silniejszą budową aniżeli
ich mniejsze siostry, charakterystyczną zaś cechą brunatnych i spiżowych była ich
wytrwałość podczas długich, zaciętych zmagań z Nićmi. Teoretycznie, wielkie złote samice,
płodne królowe, parzyły się z tymi smokami, z którymi zetknęły się podczas lotu godowego.
W zasadzie jednak zaszczyt ten przypadał spiżowym. W rezultacie jeździec na spiżowym
smoku, którego wierzchowiec odbył lot godowy z najstarszą królową Weyru, stawał się
przywódcą Weyru i kierował walką podczas Opadu Nici. Największa odpowiedzialność
spoczywała jednak na jeźdźcu królowej. Pani Weyru troszczyła się o wyżywienie i
utrzymanie smoków, a także dbała o dobro Weyru i jego mieszkańców. Obdarzona silną
osobowością pełniła rolę nie mniej ważną dla przetrwania Weyru jak smoki dla przetrwania
osadnictwa Pernu.
Na niej spoczywała troska o zaopatrzenie Weyru, wychowanie dzieci i wyszukiwanie
w Warowniach i Cechach kandydatów na opiekunów nowo wyklutych smoków. Mieszkańcy
Weyru cieszyli się dużym prestiżem i żyło im się łatwiej niż innym. Warownie i Cechy
szczyciły się zatem, że ich dzieci wychowywano tam właśnie, i chełpiły się znakomitymi
członkami rodu, którzy zostali jeźdźcami smoków.
Obecnie, za 1541 Obrotu wedle perneńskiej rachuby czasu, gdy szósty z kolei obieg
Czerwonej Gwiazdy zbliżał się do końca, osadnicy, Lordowie Warowni, Mistrzowie Cechów
i hodowcy smoków stanęli wobec nowej groźby, równie straszliwej jak Nici.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin