Rozdział 3. Alice i Jasper.doc

(25 KB) Pobierz

 Dziewczyna biegła przed siebie, zostawiając za sobą swoje dawne życie. Była silna, zdrowa, radosna... Jej ciało nie odczuwało chłodu, kamienie nie raniły bosych stóp, jednak czuła coś innego - głód!

         Przystanęła na chwilę, by ocenić swoje połozenie i coś postanowić. Oparła sięo drzewo i zaczęła rozmyślać. I wtedy coś zobaczyła...

         Młody chłopak wszedł do małego lokalu, by schronić się przed deszczem. Jego smutne, czarne oczy nagle coś dostrzegły. Przystanął i wpatrywał się w coś uważnie...

         - Kim jesteś? - szepnęła dziewczyna, kiedy wizja zniknęła. - Dlaczego cię zobaczyłam? - pytała sama siebie. Odpowiedź jednak nie nadeszła.

         Czas mijał, a ona nadal miała na sobie tylko białą koszulę. Musiała zdobyć jakieś ubranie, tylko...skąd?

         Dotarła do jakiejś wioski, uważnie przyglądając się wszystkiemu z oddali, przemierzała kolejne metry. Nagle dostrzegła coś, co ją ucieszyło. Na jednym z podwórek, suszyły się na sznurze ubrania. Nie widząc nikogo na swej drodze, postanowiła się tam zakraść i ukraść kilka rzeczy.

         - Przepraszam - szepnęła, oddalając się ku lasowi.

 

         Wykąpała się w rzece i przebrała w czyste ubranie. jednak ciągle nie miała butów. Nie martwiło jej to jednak.

         - Kiedyś je będe mieć - powiedziała z uśmiechem.

         Nagle odwróciła się, czując silny, kuszący zapach...

 

Kilka lat później...

 

        - Gdzie jesteś? - szepnęła Alice, patrząc jak po raz kolejny nie udało jej się go spotkać. - Ciągle mi się wymykasz...

        Nie wiedziała dlaczego ciągle widziała go w swych wizjach, ale czuła, że musi być kim ważnym. Nie pojawiał by się bez powodu.

        - Ile mam jeszcze na ciebie czekać...

 

***

 

        Musiał być twardy, walczyć, ale jak miał to zrobić?

        Znowu przegrał. Zabił po raz kolejny, bo jego pragnienie było zbyt silne. Ile jeszcze upadków zaliczy? Ile razy będzie musiał uciekać przed sobą i swoim losem? Czy cierpienie i piekło ma swój kres?

        Patrzył na ludzi i myślał o tym, która z tych osób może być jego następną ofiarą. Może uśmiechnięty trzydziestolatek, który czekał na swoją narzeczoną z bukietem kwiatów, a może poważna dziewczyna, wychodząca właśnie z kościoła, albo dziecko, które przebiegło obok?

        Czy  miejsce, do którego chciał się udać za kilka dni, będzie szczęślisze dla niego, od tego, w którym właśnie był?

 

        Jasper usiadł na ławce w parku i patrzył na zachodzące słońce. Gdyby cokolwiek go cieszyło i zachwycało, powiedziałby że widok odchodzącego dnia, był wspaniały o tej porze roku. Ale nie potrafił...

        Gdy opuszczał park, na niebie królował już księżyc. Jego delikatne światło oświtlało mu drogę. Chłopak uniósł głowę i wpatrzył sięw jego poświatę. Nawet nie wiedział, że pewna drobna, czarnowłosa istota, siedząca na dachu jednej z kamienic, zrobiła właśnie dokładnie to samo, co on...

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin