Osoby: Narrator, sarenka Trusia, zając Kicek, wiewiórka Rudka, jeż Kolczatek, sowa Mądralina, lisek Chytrusek, mama Lisica, leśniczy, drwale, dzieci z pobliskiej szkoły. Epizody: Dzięcioł Doktorek, zły kłusownik, grzybiarze. Narrator: Z pięknej ongiś Puszczy Łódzkiej dziś pozostały już niewielkie lasy, które z trudem przypominają dawną świetność. Zniknęły ogromne rozłożyste dęby i buki, stare sosny, pobielone brzozy o liściach jak serduszka. Dzisiejsze lasy wokół Łodzi są w coraz gorszej kondycji. Jednak życie w nich musi toczyć się swoim rytmem. Jak dawniej, żyją tu zwierzęta, choć przetrwać jest im znacznie trudniej. Dziś opowiemy Wam o tym, jak kilkoro przyjaciół - sarenka Trusia, jeż Kolczatek, wiewiórka Rudka i zając Kicek postanowiło wybrać się na wędrówkę w poszukiwaniu leśnej polany.
Narrator: Pod drzewem jałowca drzemał sobie zając Kicek, gdy odwiedzili go Trusia z Rudką i Kolczatkiem. Wszyscy byli bardzo zaaferowani nowym pomysłem, którym teraz postanowili podzielić się ze swym przyjacielem. - Kicku, nie śpij w taki piękny letni dzień - powiedziała Rudka, sadowiąc się na leżącym obok pniu. - Chcemy, żebyś wyruszył z nami na wędrówkę po lesie. Wszyscy mamy już dość tych porozrzucanych wokół butelek, puszek, papierów po kanapkach i innych śmieci i bardzo jesteśmy ciekawi, czy gdzieś w okolicy jest choć jedna czysta polanka, na której moglibyśmy się bawić. - Tak, tak - zawtórował jej zasapany Kolczatek. - No właśnie - cichutko dodała sarenka Trusia. - Czy wiesz - ciągnęła sarenka - że dziś znów przyjechali do lasu grzybiarze? Okropnie hałasują, ciągle się nawołują, a jeden z nich krzyknął tuż koło mnie. Jeszcze teraz drżą pode mną nóżki ze strachu. - To prawda - sapnął Kolczatek. - Wszystkie ptaki z okolicy uciekły na drugą stronę szosy, by nie słuchać tego wrzasku. W dodatku jeden z grzybiarzy ma takie pudełko na pasku, które cały czas wydaje z siebie jakieś okropne dźwięki. - Dobra - przerwał jeżowi Kicek. - Sam jestem ciekaw, czy jest jeszcze w naszym lesie jakieś spokojne, niezaśmiecone miejsce. Chętnie sprawdzę to razem z wami, ale może zamiast wędrować, zapytamy kogoś starszego i mądrego? - A kogo masz na myśli? - zapytała Rudka. - No jak to, oczywiście sowę Mądralinę. Przecież ona wie wszystko, doradza nawet naszym rodzicom. Na pewno będzie wiedziała o takim miejscu. - Masz rację, Kicusiu - przyznała Rudka. - Mojej mamie poradziła niedawno, jak dbać o przednie zęby, które rozbolały ją od chrupania orzechów. - Chodźmy więc najpierw do sowy - zgodziła się Trusia.
Narrator: Sowa mieszkała opodal, na wysokiej sośnie, w której miała dziuplę wyposażoną w wiele bardzo potrzebnych rzeczy. Na półkach stały buteleczki z lekarstwami na różne choroby, na ścianach wisiały pachnące zioła, a na regale, który zajmował połowę dziupli, stało wiele mądrych ksiąg. Sama sowa wypoczywała teraz na gałęzi przed dziuplą, rozkoszując się ciepłem promieni słonecznych i lekkim powiewem południowego wietrzyku. Gdy czwórka przyjaciół stanęła pod sosną, Mądralina zaciekawiona otworzyła jedno oko i zapytała: - Moi kochani, co was do mnie sprowadza w ten leniwy dzień? - Droga Mądralino - odezwał się zajączek - przyszliśmy do Ciebie, by zapytać, czy wiesz, gdzie w naszym lesie można znaleźć do zabawy polankę, na której nie leżałyby papiery, potłuczone butelki i inne śmieci? Sama wiesz, że tutaj nie można się bawić. Rodzice nam na to nie pozwalają, bo boją się, że skaleczymy sobie łapki. Czy myślisz, że gdzieś w pobliżu jest bezpieczne dla nas miejsce? - Muszę was zmartwić, maluchy - odrzekła sowa - mimo że czasem latam po okolicy, to nigdzie nie widziałam bezpiecznej do zabawy i czystej polanki. Jestem jednak już stara i nie odlatuję zbyt daleko od mojej sosny. Zapytajcie o to dzięcioła, on jest młodszy, ma lepszy wzrok i wiem, że często wybiera się na wędrówki po lesie w poszukiwaniu chorych drzew. O, właśnie, słyszę jego stukanie, pewnie znowu leczy jakieś drzewo. Idźcie do niego, on z pewnością wam pomoże. - Dziękujemy ci, Mądralino, już biegniemy. Do zobaczenia! Narrator: Kierując się w stronę odgłosów pracy dzięcioła Doktorka, przyjaciele pobiegli żwawo, by jak najprędzej dowiedzieć się, czy w ich lesie jest wymarzona do zabawy polanka. Nagle dostrzegli zastawiającego sidła kłusownika. Przycupnęli cichutko pod krzakiem leszczyny i bacznie obserwowali, co robi ten zły człowiek. On zaś sprawdził efekt swej pracy, z zadowoleniem pokiwał głową i gwiżdżąc oddalił się w stronę wsi. Przerażeni przyjaciele, drżąc jak listki na wietrze, nie mogli się ruszyć z miejsca, gdy zobaczyli tuż przed sobą rudego koleżkę. Był to lisek Chytrusek, który właśnie wyszedł z norki, by odwiedzić swych przyjaciół. - Cześć, kochani, właśnie was szukałem, co tu robicie? - wykrzyknął lisek. - Cicho, czego tak krzyczysz - odparła Rudka. - No jak to? Cieszę się, że was widzę! - powiedział Chytrusek. - A nie mógłbyś cieszyć się nieco ciszej? - zapytał Kicek. - Nie gniewaj się na nas, ale jeszcze cała się trzęsę ze strachu - rzekła drżąc Trusia. -Widzisz, przed chwilą był tu kłusownik i zastawił sidła. Spójrz tam! - wskazała miejsce pod dębem. - Ojej, a ja tamtędy właśnie przechodziłem, to cud, że w to nie wpadłem. - Właśnie, ale inni mogą już nie mieć tyle szczęścia, co ty - powiedział Kicek. Musimy coś z tym zrobić - dodał. - Tak, ale co my możemy na to poradzić? - zapytała Rudka. - Jeszcze nie wiem, ale zapytamy Doktorka. Chodźmy już wreszcie do niego. - A po co idziecie do dzięcioła i czy ja też mogę iść z wami? - zapytał lisek. - Jasne, że idziesz z nami! Chcemy go zapytać o czystą polankę do zabawy, to przy okazji powiemy mu o tych sidłach - odpowiedział, jak zwykle sapiąc, jeżyk. - Wiecie co, najpierw muszę powiedzieć mamie, że idę z wami na spacer, żeby się nie martwiła. Może skoczymy razem do mojej norki. - No pewnie, że pójdziemy z tobą, przy okazji zapytamy twoją mamę, czy nie zna jakiegoś fajnego miejsca do zabawy - stwierdził zajączek. Narrator: Teraz już piątka przyjaciół wspólnie pobiegła do mamy liska. - Mamusiu! - już od progu zawołał Chytrusek - nie wiesz, czy w naszym lesie jest jakaś czysta polanka do zabawy? Bo chcemy z kolegami mieć takie bezpieczne miejsce do gry w piłkę albo w chowanego, albo w ganianego, albo... - Ależ lisku, nie gorączkuj się tak, tyle razy cię prosiłam, żebyś mówił powoli. - Tak, tak, wiem mamusiu, ale to dla nas ważne. - Kochanie, gdybym znała takie miejsce w pobliżu, to przecież już dawno bym ci o tym powiedziała. Ja także chciałabym, żebyście mogli bawić się bezpiecznie, jednak w okolicy to nie jest możliwe. - No właśnie, a wiesz mamusiu, że widzieliśmy, jak kłusownik zastawiał sidła pod starym dębem? - Dzieci, czy aby was nie widział, czy nie pokazałyście mu drogi do naszej norki? - Na pewno nie, proszę pani - odezwał się zajączek.- Widzieliśmy, jak odchodził w stronę wsi. Ale teraz martwimy się, że ktoś może wpaść w to okropieństwo i nie wiemy, co zrobić. - Sami widzicie, jak niebezpieczny jest nasz las. Nie dziwcie się więc, że ja i inni rodzice bardzo martwimy się o was, gdy oddalacie się od domu. - Tak, rozumiemy to - sapnął jeżyk. - No dobrze. Nie odchodźcie teraz nigdzie, a ja pójdę zobaczyć, czy nikt się nie złapał w te sidła. Po drodze pomyślę, jak ostrzec zwierzęta.
Narrator: Gdy dzieci bawiły się przed norką liska, mama lisica skradała się do starego dębu. Wtem usłyszała odgłos zbliżających się ludzkich kroków. Schowała się w gęsto rosnących tu krzewach leszczyny i obserwowała. W stronę dębu szli leśniczy i dwóch drwali. - No, panowie - mówił leśniczy - musicie wyciąć stare gałęzie drzew, żeby trochę prześwietlić las. W niektórych miejscach nie widać słońca cały dzień. Jest tu ponuro, a młode drzewka i krzewy potrzebują do wzrostu światła. Zacznijcie od tego dębu. O! A co to? - leśniczy spojrzawszy w dół, dostrzegł zastawione przez kłusownika sidła. Schylił się i zaczął demontować pułapkę. - Popatrzcie, to znów robota tego kłusownika. Koniecznie musimy zająć się tym, bo gotów wytrzebić nam zwierzynę. - To prawda, szefie - odrzekł drwal - to już trzecia pułapka w tym tygodniu. - Na szczęście żadne zwierzę się nie złapało - dodał drugi drwal. - Dziś w nocy przypilnujemy drania - powiedział leśniczy. -Zaczaimy się na niego przy drodze do wsi. Tym razem to on wpadnie w nasze ręce. - Pewnie, szefie - odparli drwale. - Teraz wy zabierajcie się do pracy, panowie, a ja wracam do leśniczówki, bo przyjdą do nas dzieci ze szkoły, które postanowiły pomóc nam uporządkować las i oczyścić go ze śmieci i dzikich wysypisk. Już od dziś zaczynamy naszą akcję sprzątania. Narrator: Drwale zabrali się do swej pracy, leśniczy poszedł przywitać małych pomocników, a szczęśliwa lisica czym prędzej pobiegła z radosną wiadomością do domu. - Dzieciaki - wołała uradowana - czy wiecie, czego się dowiedziałam? - No, czego? Mów mamusiu - prosił lisek. - Po pierwsze widziałam, jak leśniczy zdemontował i zabrał z lasu sidła, więc nikomu już się nic nie stanie. Po drugie słyszałam, jak razem z drwalami umówił się, że w nocy zasadzą się na tego kłusownika i wreszcie go złapią, a po trzecie leśniczy powiedział, że od dziś on i dzieci ze szkoły we wsi będą sprzątać las i wkrótce oczyszczą go ze śmieci. Będziecie więc miały miejsce do zabawy. Wtedy nasza polanka niedaleko norki Kicusia świetnie będzie się nadawała do waszych zabaw.
Narrator: Leśniczy, gdy dochodził do leśniczówki, spotkał dzieciaki z workami, kijkami zakończonymi szpikulcem, rękawicami do zbierania śmieci. - Dzień dobry - powiedziały dzieci. - Dzień dobry, kochane dzieciaki - odparł leśniczy. - Widzę, że się nie rozmyśliłyście i nadal chcecie pomóc mi w sprzątaniu lasu. - No jasne, przecież i my chętnie tu przebywamy, przychodzimy na jagody, grzyby i na spacery i już dość mamy widoku porozrzucanych wszędzie butelek, puszek, papierów po kanapkach i innych śmieci. Chcemy żyć w czystym środowisku. - To wspaniale, że tak uważacie. Widzę, że czujecie się odpowiedzialni za przyrodę. W takim razie chodźmy do pracy. Narrator: Leśniczy i dzieci ruszyli oczyszczać las, a piątka przyjaciół - lisek, jeżyk, sarenka, zając i wiewiórka - obserwowała ich pracę. - Wiecie co - powiedział zając - myślę, że i my moglibyśmy pomóc dzieciom w tej pracy. - Tak, ale zupełnie nie wiem, w jaki sposób - odparła sarenka Trusia. - No jak to, przecież i my możemy zbierać papiery i odnosić je w jedno miejsce. Wtedy dzieciom będzie łatwiej je znaleźć i wrzucić do worka - powiedziała Rudka. - To świetny pomysł - orzekł jeż. Narrator: Zwierzątka rozbiegły się po lesie i zaczęły znosić śmieci w jedno miejsce. Wkrótce wyrosła spora górka papierów, pudełek, butelek i puszek. Wtedy dotarły do tego miejsca dzieci. Zwierzątka szybko pobiegły w stronę domu, by nikt ich nie zauważył, a dzieci dokończyły pracę, wrzucając odpadki do worków. - To dziwne - powiedziała jedna z dziewczynek, ale to wygląda tak, jakby ktoś nam pomagał, znosząc śmieci w jedno miejsce. - Masz rację - przyznała druga. - Ciekawe, kim są pomocnicy? - Tego się chyba nie dowiemy - dodała trzecia - ale i tak jestem wdzięczna, bo jest nam łatwiej uprzątnąć ten bałagan.
Narrator: Pod koniec wakacji las wyglądał przepięknie. Był czysty, prześwietlony, a przy wejściach do niego widniały tabliczki z napisem "Tu jest bardzo czysto i pięknie, zachowaj to miejsce w takim stanie. Proszą o to drzewa, zwierzęta i dzieci, które sprzątnęły dla WAS ten kawałek ŚWIATA". Muszę Wam też powiedzieć, że piątka przyjaciół nie musiała już szukać polany do zabawy, bo wszędzie mogli biegać bez obaw. Tym bardziej, że i kłusownik wpadł w ręce leśniczego, który odstawił go na policję, a tam wymierzono mu zasłużoną karę. Lidia Ulatowska
Wrzesień to miesiąc, w którym dzieci, szczególnie z klas młodszych, wyruszają porządkować zaśmiecone lasy, rowy, pola i łąki, biorą udział w wielkiej akcji sprzątania świata. Zanim jednak wyruszą w teren, można przygotować krótką inscenizację, która uświadomi cel tej akcji. (Każde dziecko trzyma w ręku worek pełen śmieci, do którego dorzuca kolejne odpady, o jakich mówi w tekście.) UCZEŃ I:Czy w dzień zwykły, czy w niedzielę,w każdym domu śmieci wiele.To kartonik po śmietaniezawsze przecież mamie zostanie.(Dziecko wkłada kartonik do worka)UCZEŃ II:Jakaś folia po paluszkach,to po coli pusta puszka.(Śmieci wędrują do worka)UCZEŃ III:Zbierają się całe sterty śmieci,wyrzucają je dorośli i dzieci.Wystarczy rozejrzeć się, a gdzieś bliskoz pewnością straszy dzikie wysypisko.(W rogu sceny wznosi się wcześniej przygotowana sterta śmieci, a przed nią tabliczka informująca, że to jest wysypisko. Wszystkie zebrane i posegregowane śmieci uczniowie zanoszą na to miejsce.)UCZEŃ IV:Czy to w szkole na boisku,czy przy grillu, przy ognisku.Czy też może gdzieś na plażyleżąc w słońcu sobie marzysz.
CZEŃ V:To zjesz loda na patyku,to wypijesz soczek w kartoniku.Smaczne zajadasz cukierkii wyrzucasz byle gdzie papierki.UCZEŃ VI:To na trawnik, to znów w lesie,a wiatr te papierki niesie.UCZEŃ VII:Zatrzymają się pod płotemlub w kałużę wpadną z błotem.Ktoś podepcze je butamilub przejedzie oponami.Różne papiery fruwająi świat cały zaśmiecają.WSZYSCY UCZNIOWIE RAZEM:A więc papierki z batonikawyrzucamy zawsze do śmietnika.(Jedno dziecko podchodzi do pojemnika na śmieci i wyrzuca papierek tak, aby wszyscy to widzieli.) UCZEŃ IX:Trudno i nieprzyjemnie żyje się w bałaganiedlatego mamy akcję "sprzątanie".We wszystkich szkołach gromadki dziecizbierają w okolicy szpecące śmieci.UCZEŃ X:Pola, lasy, łąki, rowy - oczyszczone wszystkie napotkane śmieci - podniesione.Wracają uczniowie, niosą worki śmieci- zmęczenie widać na twarzach dzieci.UCZEŃ XI:Nie trzeba by było zbierać wstrętnych śmieci,gdyby nie wyrzucali ich dorośli i dzieci.Umęczona Ziemia - nasza Planetana dobre czyny mieszkańców czeka.(Na koniec wszystkie dzieci śpiewają piosenkę pt. "Wiosenne porządki" zaczerpniętą z książki "Wesoła szkoła - przewodnik metodyczny", autorstwa J. Straburzyńskiej. )
WIOSENNE PORZĄDKI Kiedy rano słońce świeciwybiegają na dwór dzieci.Lecz zabawa się nie klecibo dokoła sterta śmieci.Ref:Śmieci precz, brudzie preczład, porządek dobra rzecz.Śmieci precz, brudzie preczład, porządek dobra rzecz.Tu papierek od cukierka,tam po soku jest butelka.Ówdzie puszka po napojui pudełko - może twoje?Ref:Śmieci...Żyć nie można w bałaganie,więc się bierzmy za sprzątanie.Zmykaj śmieciu do śmietnika,bałaganie, brudzie znikaj.
Jolanta JunkiertNauczycielka w Szkole Podstawowejw Chlebowie, woj. wielkopolskie
"Wiek XXI będzie stuleciem ekologicznym, albo nie będzie go wcale" (H. Skolimowski). Kierując się tym przesłaniem, postanowiliśmy w naszą edukację ekologiczną w tym roku włączyć rodziców. Podstawą tej edukacji jest zrozumienie, że to Ziemia daje nam to wszystko, bez czego niemożliwy jest byt człowieka. Jak w poprzednim roku, skupiliśmy się na tematach: rozmawiamy o naszej Mamie - Ziemi, pomagamy jej jak umiemy, przytulamy ją. Zamiast dawać jej zerwane kwiaty, robimy dla niej coś dobrego. W poprzednim roku postawiliśmy na gości i ich zaangażowanie w świętowanie Dnia Ziemi, a w tym roku na rodziców. To oni teraz poznawali z nami przyrodę, obserwowali ją, utrwalali na zdjęciach, uczestniczyli w wielkich poszukiwaniach i tworzeniu razem z nami wspólnej mapy naszych przyrodniczych atrakcji, poszukiwali pomników przyrody. Na koniec to oni robili dla Ziemi coś dobrego, czyli sadzili drzewa. Nauczyliśmy się bardzo dużo, bawiliśmy się znakomicie i mamy nadzieję, że choć troszeczkę pomogliśmy naszej Ziemi. Rozmawiamy stale o naszej Ziemi, poznajemy ją, robimy dla niej dobre uczynki przez cały rok, nie tylko z okazji święta. Zajęcia opracowałam na podstawie książeczki "Tomek i trzy tajemnice". Opowiada ona o: I - tajemnicy zatrucia Ziemi, II - niebezpieczeństwach dziury ozonowej, III - efekcie cieplarnianym. Wydana została przez Komisję Europejską we wszystkich językach Unii. Wydawnictwo "Wokół nas", Gliwice 2001 r. Zaplanowałam z moimi przedszkolakami zabawy oddziałujące na wyobraźnię: 1. "Jak wyglądałby świat bez drzew, bez roślin?" (Brak powietrza - powietrze z butli , aparaty do oddychania na ulicy, betonowy świat. Ulice bez zielonych roślin, sztuczne kwiaty, śpiew ptaków puszczany z taśmy). 2. Oglądanie ilustracji, rozmowa na temat, czy jest to straszna bajka, czy może to inna planeta. Niestety to obrazki z naszej Ziemi (Tokio i aparat z tlenem, ulica wielkiego miasta bez jednego drzewa, ogromna hałda śmieci). Rozmowy: "Czy może istnieć świat bez roślin i zwierząt?" (Przypomnienie dzieciom, skąd się bierze tlen w powietrzu wokół nas i kto oczyszcza to powietrze z trujących dla człowieka gazów. Skąd mamy produkty spożywcze potrzebne do życia, takie jak chleb, mleko, i inne). Zorganizowałam dla przedszkolaków konkurs plastyczny na temat "Dzień Ziemi" i "Jak my możemy chronić Ziemię". Większość dzieci umiejscowiła Dzień Ziemi w lesie, a jej ochrona oznaczała po prostu sprzątanie tego, co sam człowiek naśmiecił. Zdarzały się jednak i pomysły, aby wszystkie śmieci wysłać na inną planetę lub stworzyć maszynę zjadającą śmieci. Były nawet projekty maszyn, które ze śmieci produkują zabawki. Na zajęciach czytałam moim maluchom artykuły z EKOŚWIATA o ginących gatunkach, o sposobach ich ratowania. Aby dowiedzieć się jeszcze więcej na ten temat, zaprosiliśmy przedstawicieli organizacji Ligi Ochrony Przyrody ze Szkoły Podstawowej w Raciechowicach. Spotkanie odbyło się oczywiście w naszym Leśnym Domku, z udziałem wszystkich dzieci przedszkolnych i dwóch klas drugich SP w Raciechowicach. Celem naszego spotkania było kształtowanie zachowań proekologicznych poprzez dowiadywanie się o istnieniu zwierząt zagrożonych wyginięciem i podlegających ochronie. Nasi goście przedstawili nam, jak wygląda ich praca na rzecz ochrony środowiska. Zaśpiewaliśmy wspólnie piosenkę "Pokochajmy drzewa", ale tak, aby słyszące nas ptaki nie powypadały ze swych gniazd. Zaprezentowaliśmy nasze prace plastyczne na "Dzień Ziemi" oraz "Jak możemy chronić Ziemię". A laureaci opowiedzieli o nich. Pani Małgorzata Sikora z LOP opowiedziała wszystkim, jakie ssaki, płazy, gady i ptaki są w Polsce pod ochroną. Wybrani uczniowie referowali, które gatunki zagrożone są wyginięciem. Wspólnie oglądaliśmy drzewa sadzone co roku przez naszych przedszkolaków i ich gości. Rozpoznawaliśmy znane nam drzewa. Rozpoznawały "szkolniaki", a przedszkolaki sprawdzały, czy uczniowie się nie pomylili. Przedszkolaki przedstawiły "swoje" drzewa, do których zawsze się przytulają i zaproponowały "szkolniakom" szybki konkurs na odnalezienie najgrubszego drzewa. Sprawdzali to razem, obejmując wybrane drzewo. Wygrało dwóch chłopców, którzy w nagrodę dostąpili zaszczytu posadzenia swoich drzewek przy Leśnym Domku. Były to jodełki, nadaliśmy im imiona chłopców, którzy je zasadzili. Pani Małgorzata na zakończenie spotkania sprawdziła, ile wiedzy o chronionych gatunkach pozostało w naszych głowach. Po każdym pytaniu był las rąk, aż trudno było wybrać kogoś do odpowiedzi. Odśpiewaliśmy wspólnie piosenkę pt. "Ekologiczny świat". Przeprowadziliśmy jeszcze mini - konkurs na rysunek chronionego gatunku, patyczkiem na ziemi. A na zwycięzców czekała niespodzianka - przepłynięcie łódką po stawie z rybami. Przespacerowaliśmy się po całym zagajniku, porównując drzewa sadzone 10, 5, 2 lata temu i, niestety, musieliśmy się rozstać... ale tylko do następnego spotkania, kiedy znów razem z naszymi gośćmi i rodzicami będziemy sadzić drzewa w "naszym" lesie. Maria SosnowskaWychowawczyni w Ekologicznym Przedszkoluw Raciechowicachkoło Krakowa Od redakcji:To jeden z kilkunastu scenariuszy zajęć proekologicznych z przedszkolakami, opracowanych i zrealizowanych przez Marię Sosnowską w ekologicznym przedszkolu w ekologicznej gminie Raciechowice k. Krakowa. Do scenariuszy tych będziemy często sięgać, dając je jako świetny wzór do naśladowania w innych placówkach przedszkolnych w kraju.
SCENA I (Kurtyna zasłonięta. Cicho gra muzyka. Światło skierowane na osobę stojącą na środku sceny, która przebrana jest za Matkę Ziemię) MATKA ZIEMIA: Nie czas żałować róży, kiedy płoną lasy,Nie czas lasów żałować, kiedy płonie świat.Gdy obszar ziemski jedną staje się SaharąNie czas żałować świata, gdy wznowił się chaos. (Muzyka cichnie)Słowami Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej pragnę gorąco powitać Państwa na dzisiejszym spotkaniu z ekologią. Zastanówmy się wspólnie przez kilka chwil nad dręczącym nas - ludzi XXI wieku - problemem zanieczyszczeń i ginącej przyrody. (Światło rozświetla scenę) DRZEWO I: Kochany człowieku, w twoje ręce złożono wszystko. Życie wszelakich istot zostało tobie zawierzone. Mógłbyś być ogrodnikiem w raju współczesnego świata, w którym śliczne kwiaty rozkwitałyby ci za darmo. DRZEWO II: Niestety, twoje ręce i nogi zamieniłeś w ogromne, techniczne potwory niosące śmierć Naturze, aby stawiać sobie pomniki z betonu na swoją cześć i chwałę. Niszczyłeś Naturę i teraz siedzisz wśród tysięcy martwych tworów. (Drzewa śpiewają piosenkę "Lato z ptakami odchodzi". Światło gaśnie. Przy dźwiękach muzyki, powoli na scenę wchodzi Matka Ziemia i jej "świta". Zanieczyszczenia trzymają w rękach wzory chemiczne. Otaczają Matkę Ziemię. Muzyka cichnie i wchodzi Elegancik.) MATKA ZIEMIA: Zatrzymaj się na chwilę, człowieku. Pędzisz codziennie do pracy samochodem, używasz dezodorantów, pracujesz w wielkiej fabryce, chcesz ułatwić ludziom życie, ale czy wiesz, że umiera Natura! Wraz z nią giniesz i ty! Spójrz, jak wygląda moja atmosfera. (Wskazuje ręką swoją "świtę".) PYŁ: Ja jestem pył, a to jest dym. To my sprawiamy, że powietrze jest brudne. ELEGANCIK: Skąd was tyle w powietrzu? PYŁ: Ja powstaję w zakładach produkujących materiały budowlane, na budowach, tworzę się też w czasie uprawy ziemi. DYM: Ja tworzę się przy spalaniu benzyny, węgla, drewna. Wielką radość nam sprawia podrażnianie waszych oczu. PYŁ: Sprawiamy też, że trudno się wam oddycha i bolą was gardła!
MATKA ZIEMIA: Niebezpieczny dla ludzi i zwierząt jest także dwutlenek węgla. DWUTLENEK WĘGLA: Och! Niebezpieczny to wielkie słowo. Przecież ja jestem niewidoczny, nie można mnie nawet wyczuć! Powstaję przy spalaniu benzyny i węgla! A ty tak lubisz jeździć samochodem. ELEGANCIK:...
teri1965