Luter Marcin - Postylla domowa. Kazania.doc

(2330 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

Marcin Luter

 

 

 

 

 

Postylla Domowa

 

Kazania

 

 

 


Postylla Domowa

Postylla Domowa to zbiór kazań ks. dr Marcina Lutra, który służył przez wieki ewangelikom, szczególnie podczas nabożeństw domowych okresu prześladowań ze strony kontrreformacji. Zamieszczona edycja to przekład z 1883 r., wydany w Cieszynie, zawiera 62 kazania na niedziele, święta oraz 2 kazania okolicznościowe (do małżonków i pogrzebowe)


Kazanie na pierwszą niedzielę adwentową. Ewangelia Mateusza 21. 1-9

 

 

 

" A gdy się przybliżyli do Jeruzalemu, i przyszli do Betfagi, do góry oliwnej, tedy Jezus posłał dwu uczniów, mówiąc im: Idźcie do miasteczka, które jest na przeciw was, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i oślę z nią, odwiążcież je a przywiedźcie do mnie. A jeśli by wam co kto rzekł powiedźcie iż Pan ich potrzebuje, a zarazem puści je. A to się wszystko stało, aby się wypełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto, Król twój idzie tobie cichy, a siedzący na oślicy, i na oślęciu, synu oślicy, pod jarzmem będącej. Poszli tedy uczniowie, a uczyniwszy tak, jako im był rozkazał Jezus, przywiedli oślicę i oślę, i włożyli na nie szaty swoje, i wsadzili go na nie. A wielki lud słał szaty swoje na drodze, a drudzy obcinali gałązki z drzew, i słali na drodze. A lud przed nim i za nim idący wołał, mówiąc: Hosanna synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim, Hosanna na wysokościach" (Ewangelia Mat. 21. 1-9. Miano w r. 1553)

 


Żydzi mieli wiele pięknych i wspaniałych obietnic o Mesjaszu, czyli Chrystusie, jako na świat przyjść, wieczne królestwo ustanowić, lud swój od wszelkiego złego wybawić, jemu wiecznie pomóc miał. Takoż ze wszystkich zwiastowań prorockich widzimy, iż najzacniej, o przyszłym królestwie Chrystusowym mówią. A takowe obietnice żydom bardzo dobrze były znajome. Ale się potem znalazło wielu fałszywych kaznodziei i cielesnych nauczycieli, którzy lud do tego mniemania wiedli, które im bez tego najbardziej do serca przypadało, jakoby Chrystus przyjść miał ze świecką okazałością, i wjechać, jako świeccy królowie zwykli przyjeżdżać, gdzie się wszystko jak najstrojniej i najwystawniej dzieje. Z tego przyszli na fałszywe pomysły, jakoby się wszyscy wielkimi książety i możnymi pany stać mieli. Takoż oni aż do dzisiejszego dnia tak o tym myślą, iż kiedy Mesjasz przyjdzie, tedy będą panami wszystkiego świata, a poganie będą ich sługami. Takowego Mesjasza czyli Chrystusa oni jeszcze czekają, nie żądając ku temu Mesjasza, to jest Pan Chrystusa, któryby ich od grzechów i wiecznej śmierci wybawił.


Aby więc żydzi byli ostrzeżeni, a przez takowych cielesnych nauczycieli nie byli oszukani, tedy Pan Bóg dawno przedtem przez proroka Zachariasza kazał im oznajmić: iż Chrystusa nie przyjdzie jako król świecki, z wielkim strojem i kosztowną oprawą, ale iż bez wszelkiej okazałości świeckiej na oślicy wjedzie do Jeruzalemu, gdzie, jako w głównym mieście żydowskiej ziemi, kościół i służba Boża była. Nasza dzisiejsza ewangelia nam oznajmia, iż się to tak stało. A żeby się żydzi nie mogli wymawiać: Byśmy byli wiedzieli, iż tak ubogo i skromnie do nas przyjdzie, tedybyśmy też byli na to zważali i bylibyśmy go przyjęli, dla tego im prorok dawno przedtem dał dosyć jasno o tym znać. Stała się też ta sprawa jawnie we dnie, iż Pan Chrystus tam jechał na pożyczonym ośle, nie mając ani siodła, ani żadnych innych rzędów, tak iż uczniowie jego musieli szaty swoje na osła włożyć, aby się ten ubogi król jakkolwiek wspomóc mógł. A przetoż się żydzi żadnym sposobem nie mogą wymówić. Bo tu jest jawne i jasne proroctwo: Iż gdy Pan Chrystus będzie miał do Jeruzalemu wjechać, tedy nie tak wjedzie, jako królowie świeccy, na pysznych koniach, w zbroi, a pikami i z broniami, ale przyjedzie, jak ewangelista mówi, cichy, albo jako prorok powiada, ubogi i nędzny. Prawie jakowy tu prorok chciał każdego tu ostrzec i powiedzieć: miejcież na tego osła dobrą baczność, i wiedzcie, iż ten, który na nim przyjeżdża jest prawy Mesjasz.


Proroctwo tedy jest dla Pana przyczyną do takiego wjazdu. Wiele mu też na nim zależy i dlatego tę sprawę tak pilnie uczniom swoim poleca. Stąd też nie chce w nocy, ani potajemnie, ale owszem jawnie, w jasny i widny dzień do Jeruzalemu wjechać, nie sam jeden, ale z mnóstwem ludu, przed nim i za nim idący, który by go prawym synem Dawidowym witał, jemu tu jego królestwu szczęścia i błogosławieństwa życzy. Cały tedy Jeruzalem musi ten wjazd spostrzec, musi osła i króla ubogiego widzieć i słyszeć, o którym Zachariasz był prorokował i żydów ostrzegał, by się z jego ubogiej osoby i z jego wjazdu nie gorszyli, ale owszem porzucili ten błąd, jakoby Chrystus ze świecką okazałością miał przyjść. Będzie to wprawdzie król, mówi Zachariasz, ale nędzny i ubogi król, który się żadną miarą nie zda być królem, jeżeli by go podług zewnętrznej okazałości, jakiej królowie świeccy przed ludźmi okazują, sądzić miano.


Wszakże mówi Zachariasz, iż ten ubogi król będzie miał inną moc, jakiej żaden cesarz ani król na świecie nigdy nie miał. Ta moc i wielmożność jego jest, iż nazwany jest Sprawiedliwy i Zbawiciel. Nie bogaty, sławny i możny król według świata, ale sprawiedliwy i zbawiciel, który sprawiedliwość i zbawienie przynieść, grzechy i śmierć zgładzić, a nieprzyjacielem grzechowi i zwycięzcą śmierć ma się stać. Na to on bowiem przychodzi, aby tym wszystkim od grzechu i wiecznej śmierci dopomógł, którzy weń wierzą, onego za króla swego przyjmują, a nic się nie gorszą z tego ubogiego i pożyczonego osła. Którzy go tak we wierze przyjmują, tym mają być grzechy odpuszczone, śmierć im nie ma szkodzić, ale owszem mają mieć żywot wieczny. A chociaż oni cieleśnie raz umrą i pogrzebani będą, tedy im to nie ma być śmiercią, ale tylko snem. Tego nas chce prorok o tym królu przez to nauczyć, że mu daje te dwa sławne, nawet boskie tytuły i imiona, zowiąc go sprawiedliwym i zbawicielem, który śmierć zgładzi, piekłu pysk rozedrze, diabła nogami zdepce, a tak nas, którzy weń wierzymy, od grzechów i śmierci wybawi, i między anioły przywiedzie, gdzie jest żywot wieczny i zbawienie. Zostawia on innym królom ich zewnętrzne panowanie, rządy i okazałość, ale tego kunsztu jednak nie umieją, ani tego nie dokażą, co ten ubogi król umie i dokaże. Albowiem żaden cesarz ani król ani żaden pan, ze wszystką mocą swoją, nie może od najmniejszego grzechu pomóc, ani też swoimi pieniędzmi i majętnościami najmniejszej niemocy uleczyć, nie mówiąc już o tym, żeby który od wiecznej śmierci i od piekła miał wybawić. Ale ten ubogi król, Pan Chrystus, nie tylko od jednego grzechu pomaga, ale od wszystkich moich grzechów, a nie tylko od moich, ale od grzechów wszystkiego świata. I dlatego też przyszedł, iż chce zgładzić nie tylko niemoce, ale też i śmierć, nie tylko moją, śmierć, ale wszystkiego świata śmierć.


To tedy ewangelista według proroka powiada i zwiastuje córce Syjońskiej, żeby się nie gorszyła z jego nędznego przyjścia, ale aby oczy zamknęła a uszy otworzyła, a nie patrzyła na ten nędzny wjazd, ale aby raczej słuchała, co o tym ubogim królu jest jej zwiastowane. Rozum na to jedynie patrzy, że Pan tak nędznie i nieokazale wjeżdża na ośle, nie mając ani siodła ani ostróg, i z tego się gorszy. Ale że on grzech z nas zdejmie, śmieć zgładzi, wieczną świętobliwość, sprawiedliwość, wieczne zbawienie i wieczny żywot nam daruje, na to nie patrzy. Dlatego trzeba to opowiadać i zwiastować, ażeby ludzie słyszeli i wierzyli. To ma na myśli ewangelista przy tych słowach: "Powiedzcie córce Syjońskiej". Na co? Żeby o tym wiedziała i nic o to nie dbała, ani się z tego gorszyła, że Pan tak nędznie wjeżdża, i wkrótce potem tak haniebnie umiera. Wszystko to bowiem tobie się dzieje, aby ci pomógł, jako zbawiciel, od diabła i śmierci, aby cię poświęcił i od wszystkich grzechów wybawił. Kto atoli tych rzeczy nie chce uszami i sercem przyjąć, ale oczami widzieć i rękoma ująć, ten tego króla nie znajdzie. Wszystko bowiem u niego inaczej, niż u innych królów. Bo cokolwiek oni czynią, to czynią z okazałością, a wszystko tam u nich wielkie i sławne. Tego wszystkiego nie znajdziemy przy Chrystusie. Jego urzędem i dziełem jest, iż od grzechów i śmierci chce pomóc. Tego zaś nie czyni w sposób zewnętrzny, ale przez słowo ewangelii, które nam opowiadać i zwiastować każe, również przez znaki, które dodaje ku obietnicy, a przez które chce skutkować i u nas być. Na przykład: Najprzód zanurza nas we chrzcie; tu oczy nie widzą nic innego, tylko prostą wodę, jaką i inna woda jest. Tak samo zamknął dzieło swoje w słowie i kazaniu; tu oczy widzą tylko tchnienie człowiecze. Lecz musimy się wystrzegać, abyśmy oczom nie wierzyli, ale takowe zamknęli a uszy otworzyli i słuchali słowa. Ono uczy, jako nasz Pan Jezus Chrystus krew swoją wylał ku odpuszczeniu grzechów, abyśmy żywot mieli. Takie dary chce nam dać we chrzcie świętym, świętej wieczerzy, w kazaniu i w spowiedzi; znajdziemy je tam na pewno. Wydaje się to wprawdzie lichą rzeczą, żeby przez omycie wody, przez słowo, i przez świętość wieczerzy Pańskiej tak wielkie rzeczy miały być spełnione. Ale się oczom tym nie daj zwieźć. Tam się też to wydawało dziwną i podłą rzeczą, żeby ten, który na pożyczonym ośle wjeżdżał, a potem się dał ukrzyżować, miał grzech, śmierć i piekło odjąć. Nikt by tego nie był poznał, ale prorok to powiada. Przetoż to prosto musimy uszami przyjąć, a sercem temu uwierzyć, oczami tego nie dojrzymy. Dlatego mówi ewangelista, jako rzeczono: "Powiedzcie córce Syjońskiej". A prorok mówi: "Wesel się bardzo córko Syjońska! Wykrzykuj córko Jeruzalemska! Oto, król twój przyjdzie tobie". Jakoby chciał rzec: To tobie powiedziano, a Bóg chce to tobie oznajmić, żebyś go przyjęła i weń uwierzyła, a przez wiarę takową pociechy i radości dostąpiła w twoim zwątpieniu i w twojej trwodze, dla twojej niegodności i twoich grzechów. Cóż jej tedy jest powiedziane, i z czegóż się ma weselić? Z tego: "Oto król twój przyjdzie tobie". Co za król? Święty i sprawiedliwy król, zbawiciel i pomocnik, który cię chce uleczyć i zbawić. Albowiem on chce swoją chwałę i sprawiedliwość tobie darować, abyś był od grzechów uwolniony, a życie swoje chce za ciebie dać, abyś przez jego śmierć od wiecznej śmierci był wybawiony. Przetoż się nie gorsz z jego ubogiej nędznej postaci, ale dziękuj mu za to i nim się ciesz. Bo cokolwiek on przez to przyjście swoje wykonał, to stało się dla ciebie i tobie. Bo on tobie tak od śmierci i grzechów chce pomóc a uczynić cię sprawiedliwym i zbawionym.


Taki to król jest ten nasz miły Pan Jezus Chrystus i takie jest jego królestwo i urząd. Nie zajmuje się on złotą koroną ani państwem, ani wielką świecką wystawnością. Ale kiedy umrzeć musimy a nie możemy dłużej żyć, tedy to jest jego urząd i dzieło, że nas od grzechów, śmierci i mocy szatana wybawi. A zwiastuje nam taką radosną nowinę w swoim słowie, abyśmy takiej pomocy i łaski pewni, przez wiarę pociechę mieli w naszych grzechach i w trwodze śmierci, tak żebyśmy mogli rzec: Oto żem zwyciężył przez mego miłego króla, Jezusa Chrystusa, sprawiedliwego i zbawiciela. Tenci dlatego tak ubogo i nędznie przyszedł i dlatego się dał na krzyżu przybić, aby mię usprawiedliwił i poświęcił. On to mój grzech i moją śmierć utopił, on daruje mi swoją sprawiedliwość i zwycięstwo nad śmiercią i piekłem, on daje mi do tego ducha swego świętego, przez którego w sercu mam zapewnienie i zatwierdzenie pomocy jego. Kto temu tak wierzy, jako słyszy, i jako mu to w ewangelii mu to bywa opowiadane, ten też to tak istotnie ma. Bo dlatego chrzest święty jest od Chrystusa ustanowiony, iż on przezeń ciebie w swoją sprawiedliwość chce przyoblec, aby się jego świętobliwość stała świętolbliwością, jego niewinność twoją niewinnością. Myśmy bowiem wszyscy nędzni grzesznicy, ale w chrzcie świętym, a potem przez całe życie (jeżeli się do niego nawrócimy), pociesza nas Chrystus, mówiąc do nas tak: Daj mi twój grzech, a weź sobie moją sprawiedliwość i świętobliwość, zewlecz twoją śmierć, a przyoblecz się w mój żywot. To tedy jest naprawdę Pana Chrystusa panowanie i królestwo. Bo wszystek jego urząd i sprawa ta jest, że nas na każdy dzień z grzechów naszych i śmierci wyciągnie, a w świętobliwość swoją i żywot nas przyobleka.


Takowego kazania słusznie byśmy mieli z wielką radością słuchać i przyjmować je, a przez nie się poprawiać i stawać się pobożnymi. Ale w czym pożal się Boże, prawie się to przeciwnie dzieje, i staje się świat, im dalej tym gorszy. A to wszystko zaiste jest samego diabła sprawą. Takoż jawną jest rzeczą, że większa jest teraz na świecie bezbożność, chciwość, niemiłosierdzie, rozpusta inna złość, niżeli było przedtem w papiestwie. Skąd że to? Nauka tego istotnie nie sprawuje, ale to, że na to kazanie nikt nie zważa, aby je sobie obrócił ku nawróceniu i polepszeniu, to jest, ku pociesze sumienia, i ku wdzięczności za łaskę, i miłosierdzie Boże w Chrystusie Jezusie. Lecz każdy więcej dba i troszczy się o pieniądze i majętności i o inne świeckie sprawy, niżeli o ten zbawienny skarb, który nam przynosi Pan nasz Jezus Chrystus. Bo myśmy prawie wszyscy takiego ducha, że gdy tylko nie czujemy strasznego ucisku grzechu i śmierci, wolelibyśmy z żydami takiego mieć króla i Chrystusa, który by nam tu na świecie bogactwa i wygodne życie zgotował, a nic nie dbamy o to, że on nas w ubóstwie, krzyżu i trwodze chce cieszyć. Oto świat nie dba, a gdy się mu tego (czego żąda) od Chrystusa i ewangelii nie dostanie, na wiatr też takową puszcza, a nic się ani o ewangelię ani o Chrystusa nie troszczy. A przetoż każe je też zaś nasz Pan Bóg, mówiąc: Izali się z tego nie chcesz weselić, ani mi za to nie chcesz dziękować, iż ja przez mękę i śmierć syna mego jednorodzonego grzech i śmierć od ciebie oddalam? Jeżeli tak to dobrze! Ponieważ to trak koniecznie chcesz mieć, wszak ja ci namnożę grzechu i śmierci do syta, gdzie cię przedtem tylko jeden diabeł opętał i po tobie jeździł, tedy teraz siedem gorszych diabłów po tobie jeździć będzie. Widzimy to dobrze po wsiach i po miastach i w każdym stanie od najwyższego aż do najniższego, jako haniebny nieporządny żywot wiodą w łakomstwie, we wszeteczeństwie, w pijaństwie i we wszelakiej innej niecnocie i złości. A przetoż każdego, kto chce chrześcijaninem być, jako od samego Boga, napominam, aby tego kazania z chęcią i z miłością słuchał, takowe ze wszelką wdzięcznością przyjmował, a Pana Boga naszego serdecznie prosił, by mu mocniej wiary dać i użyczyć raczył, aby tę naukę zachować mógł. Tedy też zapewne stanie się co dzień pokorniejszym, posłuszniejszym, łagodniejszym, skromniejszym i pobożniejszym. Bo ta nauka ma tę przyrodzoną w sobie własność, iż czyni ludzi bogobojnymi, skromnymi, posłusznymi i pobożnymi. Którzy jej atoli nie chcą przyjąć z miłością i z chęcią, ci się staną siedmiokroć gorszymi, niżeli przedtem byli, póki jeszcze ku tej nauce nie byli przyszli, jako tego przykłady wszędzie dosyć znajdujemy. Ale przyjdzie zaiste ta godzina a nie ominie nas, że Bóg taką niewdzięczność ukarze. W ten czas się okaże, co świat na tym zyskał. Gdy tedy żydzi proroka nie chcieli słuchać, nam to jest powiedziane, że nasz król przychodzi do nas cichy i ubogi, abyśmy się od żydów nauczyli rozumu, a z tego ubóstwa się nie gorszyli, ani też, jako żydzi, na świecką wystawność i bogactwa nie patrzyli, ale żebyśmy się owszem nauczyli, iż Pan Jezus Chrystus jest takim królem, który jest sprawiedliwy i zbawiciel, a pomaga nam od grzechów i wiecznej śmierci. Takie tedy kazanie, powiadam, przyjmujemy z radością, a Panu Bogu serdecznie za nie dziękujemy; inaczej bowiem samego diabła przyjąć będziemy musieli z narzekaniem, płaczem i zgrzytaniem zębów.


Do tego napomina nas także przykład apostołów i całego ludu, który z Chrystusem Panem do Jeruzalemu wchodzi. Bo Pan Chrystus królem będąc musi też mieć królestwo i lud, który by mu, jak przystoi, służył. Jaką tedy ma być ta służba, ta historia nam pięknie pokazuje. Widzimy tu bowiem ludzi, którzy Chrystusa królem być poznają, a nie wstydzą się obok osła postępować, na którym ten król jedzie. Między nimi pierwsi są apostołowie; oni poznali, że ten Pan jest prawdziwy Mesjasz, który grzeszników usprawiedliwia, a zbawicielem jest od śmierci. Przetoż "przywodzą do niego oślicę", to jest, przywodzą do Chrystusa żydów, którzy dotąd pod zakonem żyli i jarzmo zakonu nosili. Przy oślicy wiodą też do Chrystusa młode oślę, pogan, którzy jeszcze nie byli pod jarzmem zakonu. Bo Chrystus jest zbawicielem wszystkich ludzi, i do niego wszyscy kaznodzieje i nauczyciele każdego wieść i przyprowadzić mają. Takie tedy jest jedno usługiwanie, jakie się królowi temu należy, żebyśmy go sprawiedliwym i zbawicielem być poznali, przyjęli, wychwalali i wysławiali, a wszystkich do niego przywodzili.


Drugie usługiwanie królowi temu należy, żebyśmy Chrystusowi Panu także śpiewali: "Hosanna", żebyśmy też jego królestwu życzyli błogosławieństwa, jawnie go wyznawali, i wszystko czynili, co by się do rozszerzenia i pomnożenia jego królestwa przyczynić mogło. Bo to słowo "Hosanna" po polsku znaczy: "Pomóż Panie, Synowi Dawidowemu". Jako w modlitwie Pańskiej prosimy: "Przyjdź królestwo Twoje". Szatan bowiem i słudzy jego wszystko uczynią, aby to królestwo powstrzymać, i słowo Boże albo zniszczyć albo sfałszować. Przetoż trzeba się modlić i prosić, żeby Bóg tę szatańską wolę i radę złamał i powściągał.


Po trzecie trzeba także "słać szaty swoje Chrystusowi po drodze", co dzieje się przez to, że wedle możności wspieramy posługowanie słowa i w tym celu pomagamy pieniędzmi i majątkiem naszym, aby wychować ludzi uczonych, bogobojnych, którzy by zborom umieli w nauce przewodniczyć. Tych zaś, co już są w służbie słowa Bożego tak należy utrzymywać, aby mogli oddawać się naukom i sprawom swego powołania, a nie musieli ich zaniedbywać. Gdzie tedy pieniędzy i majątku swego na to używamy, aby urzędy kościelne dobrze były obsadzone a ludzie mieli dobrych przewodników duchownych, tam ścielimy Chrystusowi po drodze szaty swe, aby tym świetniej swój wjazd mógł odprawić. Takim to sposobem trzeba służyć temu królowi a nie zważać na kapłanów najwyższych i na faryzeuszów, którym przeciwny jest wjazd tak ubogi, i bardzo się na to gniewają, że go się jako króla wysławia, przyjmuje i czci, czemu by bardzo radzi przeszkodzić chcieli. Ale Chrystus chce, by wszystkie przeszkody uprzątnięte były. Ponieważ bowiem jest królem, przeto chce też mieć swych dworzan i swoją służbę dworską. Błogosławieni są też, którzy mu służą: bo ten król także nam służyć chce. On nawet w tym tylko celu przychodzi, aby nam służył, wprawdzie nie pieniędzmi albo majątkami, ale sprawiedliwością przeciwko grzechowi a pomocą przeciwko śmierci i wiecznemu potępieniu.


Przeto też powinniśmy mieć ochotę i gotowość do służby jego, a nie dbać o krzyk i zły przykład papieża, i innych ludzi, którzy nie chcą iść przykładem apostołów i przywieść osła do Chrystusa Pana, aby go nań wsadzili; ale przeciwnie chcą go z niego zrzucić, aby sami przez swoje ludzkie nauki nad ludźmi panowali, a nie mogą tego ścierpieć, aby przez ewangelię odprawiał Chrystus adwent swój i mógł być widziany i słyszany. Fałszywi ci nauczyciele mają także swych uczniów, którzy im schlebiają i palmy i gałązki oliwne po drodze ścielą; ale na Chrystusa rzucają kamieniami. Bo prześladują ewangelię jego i tych co ją opowiadają. Ci natomiast także jak żydzi przekonają się, że sprawiedliwym królem i zbawicielem pogardzili, gdy pójdą na wieczne potępienie, którzy go zaś przyjęli i wyznali i ubóstwa swego na jego chwałę użyli, otrzymają od niego żywot i chwałę wiekuistą. Amen.


Kazanie na drugą niedzielę adwentową. Ewangelia Łukasza 21. 25-36

 

 

 

 

"Tedy będą znaki na słońcu i księżycu i na gwiazdach, a na ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą, gdy zaszumi morze i wały. Tak, iż ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat; albowiem moce niebieskie poruszą się. A wtedy ujrzą Syna człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i chwałą wielką. A gdy się to zacznie dziać, poglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze. I powiedział im podobieństwo: Spojrzyjcie na figowe drzewo i na wszystkie drzewa; gdy się już pukają, widząc to, sami to uznawacie, że blisko jest lato. Także i wy, gdy ujrzycie, iż się to dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam, że nie przeminie ten wiek, ażby się to wszystko stało. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. A strzeżcie się, aby snadź nie były obciążone serca wasze obżarstwem i opilstwem i troską o ten żywot, a nagleby na was przyszedł ten dzień. Albowiem jako sidło przypadnie na wszystkich, którzy mieszkają na obliczu całej ziemi. Przetoż czuwajcie modląc się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego, co się dziać ma, i stanąć przed Synem człowieczym." Ewangelia Łukasza 21. 25-36


Samże to Pan Bóg, od początku świata, ten zwyczaj miał, że, gdy chciał co nowego uczynić, osobliwymi i wielkimi znakami te rzeczy poprzedzał Tako gdy chciał Egipt karać, i lud swój stamtąd wyprowadzić, a uczynić z niego swój własny lud, tedy przedtem działy się różne znaki, dobre i złe. Szarańczą, gradem, wrzodami i innymi plagami straszył i trapił Egipcjan, aż na ostatku zabił jednej nocy wszystkich pierworodnych, a resztę ludu w Morzu Czerwonym potopił. Żydom zaś dał dobre znaki, jako gdy ich przez Morze Czerwone suchą stopą przeprowadził, nieprzyjaciół ich w nim utopił, mannę im dał, i tym podobne.


O tym boskim zwyczaju, że nic wielkiego bez poprzedzających znaków nie czyni, dobrze Żydzi wiedzieli, będąc o tym z własnego doświadczenia przekonani. Przychodzą tedy także apostołowie do Pana Chrystusa, z zapytaniem, jakie znaki poprzedzą zburzenie Jerozolimy i koniec świata, nimby się ono wieczne królestwo Chrystusowe rozpoczęło. Nieraz bowiem od niego słyszeli, i są tego pewni, że on jest królem, i królestwo swoje na całym świecie ustanowi, a przecież widzą, jako własny lud jego, a osobliwie miasto Jeruzalem, nie chce go przyjąć, ale jako go owszem ci, którzy moc i urząd mają, prześladują. Dla tego tedy myślą sami u siebie, jakoby musiał coś wielkiego począć, aby królestwo swoje i panowanie ustanowić, a nieprzyjaciół swoich ukarać.


Na to im tedy odpowiada Pan i mówi: Jużcić będą znaki nie tylko o zburzeniu i końcu miasta Jeruzalemu, ale całego świata. Zaginie bowiem kościół, wraz z całym miastem i panowaniem jego, (dla prześladowania ewangelii), a niedaleko już aż do tego czasu. Owszem, gdy ujrzą (którzy tego jeszcze dożyją), miasto wojskiem oblężone, tedy z tego mają poznać, że to jest jego koniec, a mają nie myśleć, jakoby jeszcze z nim w żydowskiej ziemi panowali. Również, powiada, będą wszędzie znaki końca świata, aby sobie nie myśleli, iż on na tym świecie nowy porządek i panowanie postanowi, gdzie by się tam wszystko według ich woli działo, a oni mieli swoje pięknie urządzone panowanie i posłuszeństwo. Owszem, mają to wiedzieć, że królestwo jego nie jest z tego świata, i że świat aż do swego końca nie przestanie prześladować i uciskać Chrystusa, jego ewangelii i kościoła. Również nie będzie znaków, które by oznaczały, że on z zewnętrzną mocą wpadnie do królestw, a sam chce zostać świata tego panem, jak oni w ten czas jeszcze myśleli, że wszystko jemu będzie poddane, i że wszędzie na świecie chrześcijanie będą panowali. Owszem takie tylko znaki będą, które okażą, że Bóg ostatecznie świat ten zatraci, ze wszystkim co jest na świecie. Krótko tak się wszystko dziać będzie, iż kościół Boży nauczy się tego i dozna, jako na tym świecie jego panowaniu i dobrach się nie może cieszyć, ale będzie to owszem musiał uznać, że na tym świecie będzie coraz gorzej i gorzej, szczególnie zaś w ostateczne dni, gdy się namnoży onych strasznych kar, a nastanie w całym świecie wielkie zamięszanie. Tak aż do końca zostanie kościół Boży w ucisku, ale przecież wpośród tych strasznych kar i końca świata, zostanie cudownie od Boga zachowany, aż na on dzień, w którym Syn Boży przyjdzie, nowe niebo i nową ziemię uczyni, wszystkich bezbożnych odda na wieczne potępienie, a koniec położy wszelkiemu utrapieniu swoich wybranych. To jest suma kazania Pańskiego o tych znakach, z którego przede wszystkim to uważać należy, że nie trzeba się nam o to troszczyć, jako i kiedy, krótko czy długo przed sądnym dniem znaki te dziać się będą. Dosyć jest, jeżeli się z tego nauczymy, że, jako Bóg samże dawał światu wiele i różnych znaków swojego gniewu i swojej kary za grzechy, tak samże takowe straszne znaki, oznaczające i przynoszące z sobą kary Boże, pozostaną; w czasie zaś ostatecznym osobliwie będzie ich wiele i wielkie.


Pilnie tu tedy uważajmy, na co Pan nasz takie powiada kazanie, i z jakiej przyczyny potrzeba była, i jeszcze jest, o tym zwiastować i wiedzieć. Naprzód tedy dla tego, aby kościół wiedział, iż znaki takie i towarzyszące im kary nie przychodzą same od siebie, przypadkiem, jako bezbożny świat rozumie. Owszem grozi nimi Bóg i dopuszcza takowe, jako karę za wzgardę jego i wszystkie inne grzechy, także z nich łatwo poznać możemy straszny i święty gniew Boży nad grzechami tego świata, a osobliwie, że mają one w czasie ostatecznym być coraz większe i cięższe, iż pod nimi świat ostatecznie zginąć i koniec swój wziąć musi. Bóg bowiem nade wszystko tego chce, aby poznano w kościele jego, jak wielkim i strasznym jest jego gniew przeciw grzechowi, żeby kościół ten w bojaźni i pokorze przed nim żył, a tym więcej łaski jego pragnął i szukał. Na ostatku mamy się tym cieszyć, że Bóg kościoła swego i tych, co się do niego nawrócą, nie odrzuci, chociaż na nie różne i ciężkie uciski nakłada, a nawet większe na nie utrapienia, niż na innych ludzi, dopuszcza. Nie chce Bóg, żeby o jego pomocy mieli zwątpić, a myśleć, jakoby ich przez te kary i znaki gniewu swego pospołu z bezbożnymi chciał zatracić. Owszem wszystkie te rzeczy na to na nie dopuszcza, aby każdego do pokuty i nawrócenia napomniał, i żeby ci, którzy się do niego przez pokutę, wiarę i naprawienie żywota swego nawrócili, w takim ucisku i krzyżu, wiary swojej i pobożności doświadczyli, a nic nie wątpiąc pomocy jego czekali. Takoż i w tej ewangelii, i na innych miejscach częstokroć nas do modlitwy i wzywania pomocy Bożej napomina, ulżenie kary i pomoc Bożą przyrzeka, a kościół swój zapewnia, że go Bóg aż do końca świata, ku żywotowi wiecznemu zachowa.


Naprzód tedy powiada Chrystus o znakach, które się dziać będą na słońcu, na księżycu, na niebie i innych stworzeniach, również w wodzie i na morzu, co potrzeba (jak mnie się zdaje) rozumieć nie tylko o jednym czasie, jakoby się takie znaki tylko przed sądnym dniem dziać miały. Przeciwnie mówi tu Pan powszechnie o znakach, jakie się zawsze i wszędzie w świecie, aż do końca dziać mają. Wiele wprawdzie tych znaków dzieje się przyrodzonym sposobem i można o nich z nauki o biegu ciał niebieskich naprzód wiedzieć i obrachować je, jako np. zaćmienie słońca i księżyca, nie mniej ale dzieje się też wiele nadzwyczajnych, o których naprzód wiedzieć nie można i które przychodzą nagle oprócz wszelkich obrachunków. Takim było zaćmienie, które się stało, gdy Chrystusa Pana ukrzyżowano, a które nastąpiło w czasie, w którym w sposób przyrodzony zaćmienie stać się nie może.


Po wtóre mówi Chrystus o innych znakach, które się będą działy w powietrzu, na morzu i na ziemi. To będą dziwne, straszne i nadzwyczajne burze, wiatry będą szumiały, jakoby wszystko przepaść miało. Takoż się to na niejednym miejscu już stało, że się ziemia i ludzie potopili i zapadli, czegośmy i za naszej pamięci doznali. Tak i my niewiele lat temu słyszeliśmy o wielkim trzęsieniu ziemi, i zaginięciu kilku miast nad morzem, o czym Pan Chrystus na innym miejscu przypomina. Wszystkie te rzeczy zaś będą znakiem, że się ze światem ma ku końcowi, i że koniecznie zginie. Bo jako i człowiek, gdy ma umrzeć, naprzód zaczyna narzekać, bywa niemocnym, tak i ten świat musi chorować, trzeszczeć i skrzypieć, pierwej nim wszystko zaginie i przepadnie. Na ostatku opowiada też o znakach, które się na ludziach stać mają, a powiada osobliwie to, że drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat. To się ma stać po tych znakach na niebie. Bo takie znaki na niebie, w powietrzu i w wodzie nie przejdą próżno, ale przyniosą z sobą wielkie i straszne plagi i zmiany, których będą przepowiednią. Jako to i Pan Chrystus wykłada u Mateusza w r. 24 "iż powstanie naród przeciwko narodowi, i królestwo przeciwko królestwu", i będzie głód i mór i trzęsienia ziemi miejscami. Wszystkich tych rzeczy tedy namnoży się nade wszystko w ostateczne czasy, i będą one znakiem, że Bóg ostatecznie chce świat karać i przewrócić. Nastanie tedy wielkie spustoszenie królestw i krajów, w końcu okropne wzruszenie, ustanie wszelkiego porządku, cnoty, uczciwości i karności; natomiast pełno będzie, niewierności, zdrady i wszelakiej zbrodni, a to wszystko bez oporu i bezkarnie. Wszak to i Pan Chrystus powiada: "a iż się rozmnoży nieprawość, oziębnie miłość wielu". Stąd też tedy Pan Chrystus o znakach, które się dziać będą na ludziach powiada: "iż ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na cały świat". Gdy bowiem taką nędzę i taki okropny stan świata ujrzą ludzie, którzy jeszcze nie są zupełnie bezbożni, a tym bardziej ludzie uczciwi, szczerzy, roztropni i rozsądni, którzy jeszcze pozostaną, gdy i na nich spadną ucisk i ciężkie kary (wojny, spustoszenia i inne), i gdy sobie przypomną wszystko, co jeszcze ma nastąpić, nie będą mogli tego wszystkiego znieść, i wielu ich od strachu i bojaźni będzie drętwieć i usychać. Takoż tego na każdy dzień można doświadczyć, że ludzie w takim wielkim ucisku, kłopocie i żałości schną i przed czasem umierają. Co zaś Pan powiada: "Ludzie drętwieć będą przed strachem", ja mam za to, że wielka, owszem największa część tego wszystkiego jest to, czegośmy w papiestwie dożyli i doświadczyli, osobliwie ci, którzy chcieli być szczerze pobożnymi, i surowy a świętobliwy chcieli wieść żywot. Takież to tam bowiem przez ludzkie nauki i przykazania sprawiano sumieniom utrapienie trwogi i męki, które Pan Chrystus u Mateusza w rozdziale 24 jawnie między plagami kościoła w ostatnich czasach wylicza, mówiąc, iż "powstaną fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak iżby zwieść (jakby można) i wybranych". A to wszystko stąd pochodziło, iż nauka ewangelii i prawe pocieszenie przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa na kazalnicach prawie było zagłuszone, a żaden prawie nie wiedział o tej nauce pisma, iż przez wiarę mamy odpuszczenie grzechów z łaski w Chrystusie Jezusie, bez zasługi z uczynków. Do tego owszem przywiodły kazania papieskie, żeśmy się Chrystusa na śmierć bali, gdyż nie pokazywały, jaka jest u niego łaska i pociecha, lecz, że jest pełnym gniewu, strasznym sędzią, przed którym nikt nie znajdzie łaski, chybaby miał tyle własnej świętobliwości i dobrych uczynków, aby wszystkie grzechy mogły przeważyć, alboby sobie pozyskał jego matki i wszystkich świętych przyczynne modlitwy. Dzięki Bogu wszechmogącemu, czysta nauka i pociecha w Jezusie Chrystusie na nowo nam świeci, i trwoga taka minęła, ale pożal się Boże! Za wcześnie o niej zapomniano. Bo młode pokolenie, teraz wyrastające, nic już o tym wszystkim nie wie i nie dba. A były to jednak straszne znaki, ta trwoga i to udręczenie w kościele Chrystusowym. Powinno o tym tak prędko nie zapominać. Choć bowiem w tej żyję nadziei, że to wszystko po większej części minęło, mogłoby się jednak stać, jeżeli świat nie zechce ewangelii wdzięcznie przyjąć, ale się o to stara (jako rzymianie albo niewierzący czynią), jakoby słowo Boże na nowo zagłuszyć i zacienić, że też na nowo takie utrapienie się wzmoże i rozmnoży.


Niejeden, choć strachowi się nie poddaje, ani w Chrystusie nie zwątpi, przecież taki smutek i trwoga ciężko trapi i prawie strawi. A choć takie znaki znosić i czuć muszą, nie powinny one ich trwożyć, ale raczej bezbożnych, którzy właśnie w zatwardziałości swojej wszystkie te znaki i groźby Boże za nic sobie mają, i nimi gardzą, myśląc sobie, że się im nie śpieszy, ponieważ Bóg nie wywraca zaraz całego świata, ale z gniewem swoim odwłacza. A gdy się im wskazuje na znaki, i oni same takowe, dziś te, a jutro inne, na własne oczy widzą, przecież na to nie zważają, mówiąc: Było już wiele znaków, a przecież nie przyszedł koniec. Dlatego też i Pan takich bezbożników puszcza mimo siebie, a zwiastuje raczej chrześcijanom ku pociesze o swoim przyszłym przyjściu. Gdy bowiem świat gardzi onymi strasznymi znakami i karami, które widzi, jużci nie usłucha ani kazania tego, które jednak do tego posłuży, że się świat nie będzie mógł wymówić, i własne sumienie tym bardziej ich potępi. A ponieważ nie chcą wierzyć, gdy im jest opowiadane, muszą tedy koniecznie się uczyć, gdy nagle na nie przypadnie ogień sądu, jako powiada Chrystus: "Tedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z mocą i z chwałą wielką". Że zaś to wszystko chrześcijanom wierzącym w Chrystusa i czekającym przyjścia Jego, będzie ku pociesze i zbawieniu, naucza Chrystus tymi słowy: "A gdy się to pocznie dziać, poglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze".


To tedy jest bardzo miła pociecha, jaką tu Pan Chrystus swoich chrześcijan pociesza. Boć wprawdzie pokazuje Bóg kościołowi swemu takie znaki i zsyła na nich takie kary, najprzód, aby kościołowi były napomnieniem do pokuty, żeby z innymi gniewem Bożym nie gardził, potem ażeby wiedział, że na tym świecie musi wiele cierpieć, aby sobie tym bardziej obrzydził grzech, a szukał i czekał innego żywota, gdzie grzech i wszelkie zło zaniknie, również, aby w tym ucisku wołał i wzdychał do zbawiciela swego o wybawienie swoje; nie mniej jednak znaki te mają być pociechą kościołowi Bożemu, który z nich ma poznać, że Bóg bezbożnemu światu grozi, i sąd zapewnie przyjdzie, w którym bezbożni wezmą zapłatę swoją, wieczne potępienie, ale kościół przez zbawiciela swego wybawionym zostanie i dostąpi radości wiekuistej. Dlatego chrześcijanie wśród tych znaków i utrapienia wesoło przyjścia Syna Bożego czekać mają. Musisz tedy, jako chrześcijanin, o tych znakach dnia sądnego tak rozumieć, jakobyś był przez nieprzyjaciół i zbójców warownej wieży więziony, i słyszałbyś, jako pobożny twój Król z wielką potęgą zbliża się do niej i zaczyna ja gwałtownie obstrzeliwać, tak że wszystko wokoło zaczyna się walić. Takiego strzelania i szturmowania nicbyś się wtedy nie bał, owszem byś się z niego cieszył, wiedząc, że się to dzieje, aby cię wybawić. I tu tedy tak czyńcie. Nie lękajcie się, choć się świat będzie krzywił.


Ku takiej pociesze służy też i piękne i nadobne podobieństwo o puszczających pąki drzewach, które Pan opowiada uczniom, aby sobie tę pociechę tym lepiej przyswajali. To podobieństwo niechaj będzie waszym doktorem i nauczycielem, a drzewa niech będą waszymi księgami, z nich się uczcie, jako dnia sądnego czekać macie. Pan Bóg bowiem wpisał ten artykuł o powstaniu z umarłych nie tylko w księgi, ale i w drzewa, i w inne stworzenia. Bo jako rychło lato następuje, gdy drzewa dostają sok i liście, tak też nie bójcie się, gdy ziemia będzie się trzęsła, niebo będzie drżało, słońce i księżyc się zasmucą i zaćmią. Albowiem to nędzne ziemskie życie jest jako nieurodzajna zima, gdzie wszystko usycha, umiera i ginie. Ta tedy w ten czas koniec weźmie, a przyjdzie nadobne, wieczne lato, tj. królestwo Boże, które zburzy królestwo diabelskie, dla któregoście i wy musieli tyle cierpieć na świecie.


Tak się też nam (jeżeli doczekamy) sądnego dnia stanie. Straszliwe to zaiste będzie, gdy niebo i ziemia poczną gorzeć. Ale chrześcijanin musi nie zważać na to, co będzie widział, ale słuchać, jako to Chrystus Pan wykłada, a zwłaszcza że to jest pięknym kwiatem i zieloną latoroślą. Tak, choć się ciało tego strasznego widoku zlęknie, przecie serce przy słowie zostanie, nim się naprzeciw zewnętrznemu widokowi umocni, i samo sobie rzecze: Nie lękajże się, przecież to nie jest ani nie znaczy nic złego, ani szkodliwego, ale jest owszem znakiem, iż blisko jest mój odkupiciel i moje wybawienie. Witajże mi tedy mój miły Boże i Panie Jezu Chryste, i racz przyjść, jako to częstokroć prosiłem, aby królestwo twe do mnie przyszło, a skończyło się już królestwo szatana. Kto tedy Pana Chrystusa tak przywitać może, ten w oka mgnieniu będzie w wiecznej chwale, gdzie jako piękne słońce będzie się świecił.


Ale jeszcze jednej rzeczy słabe sumienia bardzo się lękają. Bo powiada Pan, że dzień sądny przyjdzie nagle, i stanie się ludziom jako ptaszek leśny, który z rana wylatuje głodny, aby szukać pokarmu, w nadziei, że znajdzie takowy, jak w inne dni. I znajduje pokarm, zasiada do niego wesoło i dobrej myśli, ale w tym, nim się spodzieje, przypada sidło i dusi go. To sobie pobożni i bogobojni ludzie biorą do serca, a wiedząc z codziennego doświadczenia, jak prędko człowiek upada, lękają i trwożą się tym. Myślą sami w sobie: Któż wie, jakim cię ten dzień znajdzie. Może przyjdzie, gdy będziesz najmniej przygotowany, i najmniej go oczekujesz, w tym lub owym znajdujesz się grzechu. A tak będzie po tobie, a z tego dnia radości stanie się dzień smutku na wieki. Lecz i w tym nie chce nas Pan zostawić bez pociechy, i naucza swoich chrześcijan, jakoby temu zaradzić mieli, mówiąc: "A strzeżcie się, aby snadź nie były obciążone serca wasze obżarstwem i opilstwem i troską o ten żywot, a nagleby na was przyszedł ten dzień. Albowiem jako sidło przypadnie na wszystkich, którzy mieszkają na obliczu całej ziemi. Przetoż czuwajcie modląc się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego, co się dziać ma, i stanąć przed Synem człowieczym".


To tedy jest nauka bardzo potrzebna, którą powinniśmy zachowywać w sercu. Nie zakazuje Pan jedzenia i picia. Ale tego się strzeżcie, aby tym wszystkim nie były obciążone serca wasze, tak że byście zapomnieli o moim przyjściu. Owszem czuwajcie, to jest czekajcie mnie na każdy czas, i żyjcie bogobojnie, dobre mając sumienie. To jest pierwsza rzecz. Po wtóre módlcie się, abyście uszli wszelkiej pokusie i utrapieniu, i godni byli stanąć przed Synem człowieczym. O co też w ostatnich prośbach modlitwy Pańskiej pięknie prosimy: Niw wwódź nas w pokuszenie, ale nas zbaw ode złego! Jeżeli tak czynić będziecie, nie macie się czego bać, i ogień sądny będzie wam dniem zbawienia, choćby was spotkał czy u stołu, czy w łożu, czy w kościele, czy na targu, czy we śnie, czy w niespaniu: a to dlatego, ponieważ was znajdzie w bojaźni i opiece Boskiej.


Na ostatku to tylko jeszcze trzeba pamiętać, że człowiek nie może godnie Boga wzywać, ani się modlić, jeżeli nie chce odstąpić od naumyślnych grzechów, ani się nie chce poprawić. Ku prawej modlitwie należy też szczera pokuta i wystrzeganie się grzechów przeciw sumieniu, tj. żeby człowiek nie dał się złym skłonnościom swoim, przeciw Boskiemu przykazaniu, umyślnie i zwiedzą. Potem trzeba prosić o łaskę Bożą w imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Choć się bowiem Bóg nad grzechem szczerze gniewa i takowy strasznie karze, przecież w tym żywocie przede wszystkim na to ludzi karze i trapi, aby przez to mieli napomnienie do pokuty, nawrócili się, i tak przez zasłużony i sprawiedliwy gniew jednak łaski dostąpili, jak o tym jasno naucza św. Paweł w I Liście do Koryntian, rozdział 11: "Gdy sądzeni bywamy, od Pana bywamy sądzeni, aby ze światem nie byli potępieni". Dlatego nas też Pan Chrystus napomina, abyśmy się w tym ostatnim ucisku i udręczeniu kościoła, do niego nawracali i uciekali w modlitwie, i przy tym wiedzieli, że Bóg chce złagodzić swój gniew, aby kościół jego nie zginął, ale gdy świat zginie, aby on jednak zachowanym a w końcu wybawionym został. A mają się chrześcijanie według tego napominania i obietnicy, codziennie ćwiczyć w takiej wierze i modlitwie, aby tym pewniej tę pociechę mieli, że Bóg nie wyleje na nie całego gniewu swego, ale owszem i w gniewie nie zapomni miłosierdzia swego. A tak przyjmujmy wdzięcznie taką radę i naukę, a przygotowujmy się, jak przystoi na ten łaskawy dzień zbawienia naszego. Do tego nam wszystkim dopomóż, Panie Jezu Chryste, zbawicielu nasz! Amen.


Kazanie na trzecią niedzielę adwentową. Ewangelia Mateusza 11. 3-10

 

 

 

"A Jan usłyszawszy w więzieniu o uczynkach Chrystusowych, posławszy dwóch z uczniów swoich, rzekł mu: Ty żeś jest on, który ma przyjść, czyli innego czekać mamy? A odpowiadając Jezus rzekł im: Szedłszy oznajmijcie Janowi, co słyszycie i widzicie. Ślepi widzą, a chromi chodzą, trędowaci biorą oczyszczenie, a głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, a ubogim ewangelia opowiadana bywa. A błogosławiony jest, który się nie zgorszy ze mnie. A gdy oni odeszli począł Jezus mówić do ludu o Janie: coście wyszli na puszczę widzieć? Izali trzcinę chwiejącą się od wiatru? Ale coście wyszli widzieć? Izali człowieka w miękkie szaty obleczonego? Oto, którzy miękki szaty noszą, w domach królewskich są. Ale coście wyszli widzieć? Izali proroka? Zaiste powiadam wam i więcej niż proroka. Boć ten jest, o którym napisano: Oto, Ja posyłam Anioła mego przed obliczem twoim, który zgotuje drogę twoją przed tobą. Zaprawę powiadam wam: nie powstał z tych, którzy się z niewiast rodzą, większy nad Jana Chrzciciela; ale który jest najmniejszy w królestwie niebieskim, większy jest, niżeli on. A ode dni Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają je. Bo wszyscy prorocy i zakon aż do Jana prorokowali. A jeśli to chcecie przyjąć, on ci jest Eliasz, który miał przyjść. Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha. Amen". Ewangelia Mateusza 11. 3-10


W tej ewangelii są dwie części. Pierwsza jest o tym, jako Jan posyła z więzienia uczniów swoich do Chrystusa, aby go słuchali, oglądali jego cuda, i przyjęli go za prawego Mesjasza, czyli Chrystusa. To nam ma ku temu służyć, żebyśmy także słów Pana naszego Jezusa Chrystusa chętnie słuchali, i mieli je sobie za wielki skarb, na którym polega nasze zbawienie. Druga część jest kazaniem, w którym Pan nasz Jezus Chrystus na przód wychwala św. Jana, jako wzór dla innych kaznodziei, ponieważ tak dokładnie sprawuje swój urząd, że sam będąc w więzieniu i nie mogąc kazać, przecież posyła uczniów swoich do Chrystusa. Potem też karze Żydów dla niedowiarstwa ich, że sobie takiego kaznodzieję lekceważą i o kazanie jego się nie troszczą. To nam ku temu ma służyć, abyśmy się strzegli, byśmy słowem Bożym nie gardzili, ale takowego chętnie słuchali i uczyli się.


Jan, będąc już w więzieniu, skoro tylko usłyszał o cudach Chrystusowych, śle do niego uczniów swoich z...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin