Gornicka Jadwiga - Na zdrowie - Porady Dr Gornickiej.doc

(818 KB) Pobierz

Warto spróbować, by zachować zdrowie

Poznałam doktor Jadwigę Górnicką jeszcze na początku lat 80., w czasie gdy kierowałam popularnym miesięcznikiem „Magazyn Rodzinny" Ten kontakt zawdzięczałam mojemu teściowi, doświadczonemu pszczelarzowi, który wysłuchał wykładu doktor Górnickiej na temat leczniczych właści­wości miodu i jego produktów. Naturalnie, sam wiele wiedział na ten temat z własnej praktyki, ale po raz pierwszy był świadkiem, jak lekarz potwierdził lecznicze znaczenie produktów pszczelich. Od rozmowy na temat miodu w leczeniu i profilaktyce zdrowotnej zaczęła się nasza wieloletnia współpra­ca, choć muszę przyznać, że wielu moich kolegów redakcyjnych nie kryło swoich negatywnych opinii na temat medycyny naturalnej oraz mojej decyzji o jej popularyzacji.

Porady doktor Górnickiej sprawdzałam na sobie i swojej rodzinie. Okazało się, że płukanie chorego gardła wodą z propolisem szybko usuwa stan zapalny, smarowanie nosa wewnątrz i na zewnątrz miodem propolisowym przyspiesza pozbycie się kataru, a okłady z rozgniecionych liści kapusty na gardło i czoło chorego dziecka likwidują gorączkę, stan zapalny i nie dopuszczają do rozwoju choroby Mojemu ciągle chorującemu synkowi lekarze zapisywali jeden anty­biotyk po drugim. Zastosowanie produktów pszczelich przerwało ten zaklęty krąg. Chłopiec zaczął lepiej jeść i zdrowiej wyglądać.

Przez lata popularyzowałam te sposoby leczenia, niektóre bardzo kon­trowersyjne, na przykład urynoterapię. Znajoma starsza pani cierpiała na ostrogę piętową. Zabiegi, zalecone przez lekarza, skutkowały na pewien czas, po czym dolegliwości powracały. Wystarczyło moczenie stóp przez kilka dni we własnej ciepłej urynie, by problem zakończył się raz na zawsze, a bóle nigdy już nie powróciły. Z tej rady skorzystały także znajome tej pani i efekt był równie pozytywny. Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego ta metoda jest tak skuteczna, ale z pewnością jest.

Inny przykład. Od dawna systematycznie przeprowadzam kontrolne badania lekarskie, bo wiem, że wczesne wykrycie choroby daje większe szansę na jej wyleczenie. Otóż kilka lat temu podczas badania USG jamy brzusznej okazało się, że mam w woreczku żółciowym kamień długości 1,5cm. Nie sprawiał mi żadnych dolegliwości, byłam mocno zapracowa­na i nie zajęłam się leczeniem, zwłaszcza że lekarz także nie namawiał mnie na operację. Kolejne badanie USG wykazało, że kamień trochę się powiększył, nadal nie przysparzając kłopotów. Aż wreszcie wykonane w następnym roku USG wykazało, że ma on długość 3,5 cm (patrz niżej). Tym razem lekarka zasugerowała przeprowadzenie laparoskopii, ponieważ takie tempo wzrostu kamienia mogło być niebezpieczne, a brak stanów zapalnych umożliwiał zabieg.

WYNIK BADANIA: USG

z dnia: 18.04.2007

p. Sabina Zwolińska-Kantoch

BADANIE USG JAMY BRZUSZNEJ

Wątroba niepowiększona, o zarysie gładkim, bez zmian ogniskowych.

Pęcherzyk żółciowy bez cech zapalenia, zawiera kamień 35 mm - foto.

Drogi żółciowe nieposzerzone.

Trzustka o prawidłowej echostrukturze.

Nerki położone prawidłowo.

Struktura korowo-rdzeniowa oraz układy zbiorcze nerek bez zmian.

Śledziona niepowiększona o prawidłowej echostrukturze.

Węzły chłonne okołoaortalne w normie.

WNIOSKI: choiecystolithiasis.

Bałam się operacji, a krążące negatywne opinie pacjentów o warunkach szpitalnych nie zachęcały mnie, by zdecydować się na zabieg w ośrodku publicznej służby zdrowia. Z kolei cena zabiegu w prywatnych jednostkach była zbyt wysoka. Nie chciałam jednak czekać, aż kamień zacznie dalej się powiększać, by nie doprowadzić do poważnych komplikacji, o których lekarka mnie uprzedziła. W tej sytuacji zdecydowałam się na kurację rozpuszczania kamienia mieszanką zalecaną przez doktor Górnicką, tro­chę przystosowując tę kurację do swego stylu życia i przyzwyczajeń. Nie byłam na przykład w stanie pić mieszanki na czczo, najpierw musiałam wypić poranną kawę na obudzenie. Dopiero potem mogłam przygotować mieszankę składającą się z 2 łyżek oleju rzepakowego, bo takiego używam w domu, 2 łyżeczek Cholesolu, 1 łyżeczki Solarenu oraz soku z cytryny, najpierw z połowy, później z całej. Do tej mieszanki wlewałam trochę gorącej wody i wypijałam. Po godzinie, zgodnie z zaleceniem, zjadałam zdrowe śniadanie, na które przepis podajemy w tej książce. Początkowo smak mieszanki był nienadzwyczajny, bo zioła wątrobowe są gorzkie, ale kiedy zwiększyłam ilość soku z cytryny do całego owocu, nabrała ona kwaśnego smaku i całkiem przyjemnie można ją było wypić. Trwało to od połowy września do maja następnego roku. USG, wykonane w maju 2008 roku, wykazało, że kamień zmniejszył się o 1,5 cm, obniżył się poziom cholesterolu we krwi, poprawiły się proporcje między złym a dobrym cholesterolem (patrz niżej). Wątroba zaczęła lepiej pracować i na przykład zmiana kuchni podczas wyjazdów czy wielogodzinne siedzenie w autoka­rach nie sprawiały mi żadnych kłopotów. O ile przedtem musiałam brać ziołowe leki, wspomagające wątrobę i trawienie, o tyle już po 3 miesiącach stosowania tej kuracji nie było takiej potrzeby.

WYNIK BADANIA: USG

Z dnia: 20.05.2008

p. Sabina Zwolińska-Kańtoch

Wątroba niepowiększona, o jednorodnej echogeniczności, bez zmian ogniskowych. Drogi żółciowe nieposzerzone. PZW ma średnicę 5mm. Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, niepowiększony, zawiera pojedynczy złóg długości 20mm. Trzustka prawidłowa. Śledziona niepowiększona. Położenie i wielkość obu nerek prawidłowe. Długość nerki prawej ok. 104 mm, lewej 103mm. Zarysy nerek gładkie. Echostruktura miąższu nerek prawidłowa. Szerokość warstwy miąższowej obu nerek do 20mm. UKM nieposzerzone. Nie stwierdzam cech USG kamicy nerek. Aorta nieposzerzona. Nie stwierdzam wolnego płynu w jamie otrzewnej ani zmian ogniskowych w okolicy okołoaortalnej. Pęcherz zawiera mało moczu - ok 30 ml, nie do oceny.

Po pewnym czasie picia mieszanki zauważyłam także, że budząc się rano, nie miałam na zębach czegoś w rodzaju osadu. Mam świadomość, że kurację muszę kontynuować, na szczęście nie sprawia mi żadnej przy­krości picie tej mieszanki. Być może gdybym ściśle stosowała się do za­leceń kuracji, opisanej w rozdziale o oczyszczaniu wątroby, efekty byłyby lepsze. Nie należę też do bardzo wzorowych pacjentów. Niekiedy robiłam dzień przerwy, bo nie miałam wyciągów ziołowych lub cytryny, a mimo to kuracja zadziałała.

Czy wszyscy mogą ją stosować? Nie! Nigdy w stanach zapalnych w obrębie układu trawienia, czyli przy zapaleniu wątroby, trzustki, śluzówki żołądka, jelit, przy wrzodach żołądka, zaburzeniach funkcji tych organów. Najpierw należy usunąć te dolegliwości. Kiedy warto pić mieszankę? Przy wszystkich problemach z trawieniem, zbyt wysokim poziomie cholesterolu, zaparciach. Piszemy o tym szczegółowo w książce.

Kolejny przykład skuteczności metod medycyny naturalnej - kilka mie­sięcy temu zaczął mnie boleć duży palec u lewej stopy. Nawet dotyk lekkiego koca sprawiał mi ból. Potem nieoczekiwanie na paznokciu pojawiła się sina plama. Takie dolegliwości skończyły się u mojej matki zrywaniem paznokcia, bólami oraz trudnościami w chodzeniu przez 2-3 miesiące, trochę się więc obawiałam wizyty u lekarza. W tej sytuacji zdecydowałam się na przykłada­nie rozgotowanej cebuli. Zdecydowałam, że jeśli po 14 dniach kuracja nie poskutkuje, pójdę do lekarza. Jednak najpierw postanowiłam spróbować. Dużą, obraną, pokrojoną cebulę zalewałam taką ilością wody, by ją całko­wicie zakryła, i gotowałam w rondelku pod przykryciem na małym ogniu przez 20 minut, aby się nie przypaliła - przypalona traci swoje lecznicze właściwości. Potem miksowałam, powstawała gęsta papka, z której robiłam opatrunek na palec. Rano opatrunek zdejmowałam i mogłam chodzić do pracy, a wieczorem znów przykładałam papkę. Po 10 dniach siny naciek zaczął się zmniejszać, palec przestał boleć, a po 18 dniach naciek całkowicie zniknął. Obyło się bez zrywania paznokcia, a palec jest zdrowy.

Jeszcze inny przykład działania cebuli. Mąż, podbiegając do autobusu, przewrócił się i boleśnie stłukł kolano. Nim wrócił do domu, było ono sine, spuchnięte, a na domiar wyrósł na nim wielki jak jajko naciek pełen krwi i wody. Był wieczór, mąż źle się czuł i nie chciał jechać do lekarza. Zrobiłam mu więc okład z cebuli, aby nie rozwinął się stan zapalny. Przygotowałam papkę jak poprzednio i przyłożyłam ją na obolałe miejsca. Rano naciek znik­nął, ale kolano nadal było spuchnięte, sine i bolało. Skoro jednak w moim przypadku kuracja zadziałała, nadal przykładałam cebulę rano i wieczorem. Powoli opuchlizna i siność ustępowały, kolano mniej bolało, więc okłady zakładałam tylko na noc. Rano posypywałam zdarty do krwi wierzch kola­na Dermacolem i opatrywałam na sucho, tylko na wieczór kładłam cebulę. Trwało to 7 czy 10 dni, nie pamiętam. Jednak kolano zostało wyleczone, nie było trudności w chodzeniu, więc mąż nawet nie sprawdzał, czy nie ma pęknięcia. Gdyby było takie podejrzenie, należałoby udać się do chirurga.

Opisane przykłady świadczą o tym, że pozornie proste metody lecze­nia mogą być skuteczne. Mimo to nie namawiam nikogo, by rezygnował z wizyty u lekarza, bo niejednokrotnie bywa ona niezbędna. Jak wiadomo, zdiagnozowanie w porę choroby może uratować życie.

Staram się prowadzić zdrowy tryb życia: zaczynam dzień od śniadania, zalecanego przez doktor Górnicką, ograniczam spożycie mięsa i słodyczy, kilka razy w tygodniu wykonuję różne ćwiczenia, opisane w tej książce, robię masaż shiatsu. Stosowanie się do tych zasad daje mi spokój, pozwala pokonać stresy, przyczynia się do poprawy stanu mojego zdrowia. Uważam bowiem, że nie zagwarantuje mi go nawet najlepsza służba zdrowia. Dlatego namawiam wszystkich Czytelników, by - nie rezygnując z leczenia farma­kologicznego i opieki lekarskiej - spróbowali tych metod, takich jak ssanie oleju słonecznikowego przy chorobach reumatycznych, codzienny masaż shiatsu i ćwiczenia oddechowe, masaż stóp, oczyszczanie jelita grubego, zażywanie pyłku kwiatowego z miodem propolisowym, uzupełniających mikroelementy i witaminy w organizmie, sokoterapia czy wiele innych, opisanych w tej książce. Te metody są niekiedy pracochłonne, wiem o tym dobrze, trudno się też zmusić do codziennych ćwiczeń, ale naprawdę warto spróbować.

Specjaliści alarmują, że społeczeństwo się starzeje. Oznacza to, że każdy z nas będzie potrzebował porad u większej liczby lekarzy, rehabilitantów, zażywał więcej leków, słowem, wymagał specjalistycznej opieki. Trudno oczekiwać, że NFZ w pełni temu sprosta. Zwłaszcza że koszty opieki me­dycznej wzrastają choćby z tego powodu, że nowoczesne leki oraz urządzenia diagnostyczne czy służące przeprowadzeniu zabiegów operacyjnych są coraz droższe. I dlatego o swoim zdrowiu każdy musi myśleć sam, nie oglądając się na innych.

Chińskie przysłowie mówi, że nie jest ważne, czy kot jest biały, czy czarny, ważne, aby dobrze łowił myszy. W myśl tej zasady namawiam nawet tych Czytelników, którzy dotychczas nie mieli przekonania do medycyny natu­ralnej, ziołolecznictwa, apiterapii czy innych tu przedstawionych metod, by spróbowali je zastosować, nie rezygnując z fachowej opieki lekarskiej. Mogą je potraktować jako sposób zapobiegania schorzeniom.

Sabina Zwolińska-Kańtoch - dziennikarka, wielka zwolenniczka i ceniona popularyzatorka medycyny naturalnej. Pracowała m.in. jako zastępczyni redaktora naczelnego „Świata Młodych", zastępczyni, a następnie redaktor naczelna „Świata Kobiety", sekretarz redakcji „Pani Domu Poleca". Autorka wielu tekstów dotyczących zdrowego trybu życia, ziołolecznictwa, apiterapii i innych. Tłumaczka z języka niemieckiego, m.in. książki „Inteligencja ciała".

 


FILARY

ZDROWIA


ODDYCHANIE I OCZYSZCZANIE

Prawidłowe oddychanie

Oddychanie to podstawowa funkcja naszego organizmu. Tlen jest niezbędny do życia, bez dopływu powietrza szybko się dusimy. Nawet kilkuminutowa przerwa w do­stawie tlenu do mózgu sprawia, że komórki nerwowe obumierają, często nieodwracalnie. Ponieważ wszystkie funkcje organizmu ludzkiego są ze sobą ściśle powiązane, wiele poważnych problemów zdrowotnych stanowi konse­kwencję płytkiego oddychania i braku dostatecznej ilości tlenu, koniecznej do przyswojenia substancji odżywczych przez tkanki i komórki, wytworzenia energii oraz odnowy. Tlenu potrzebujemy także po to, by nastąpiło prawidłowe usunięcie wszystkich szkodliwych produktów przemiany materii. Przy płytkim oddychaniu organizm otrzymuje go mniej, z konieczności słabsze jest także oczyszczenie or­ganizmu z gazowych toksyn. Te zaś, później już w postaci trwałej, odkładają się w różnych organach, np. stawach, jelicie grubym.

Tysiącletnie doświadczenia Wschodu

Prawidłowe oddychanie należy do filarów wszystkich kuracji leczniczych w medycynie wschodniej. W wielu religiach i filozofiach wschodnich traktuje się je z wiel­kim szacunkiem oraz z przekonaniem, że jest to nie tylko chemiczny, ale także skomplikowany pod względem ener­getycznym proces, który wpływa na witalność i nastrój, stanowi warunek zdrowia, pozwala kontrolować pracę serca, wątroby, systemu nerwowego i, co bardzo ważne, wydłuża życie. Właśnie w Indiach, Tybecie, Chinach oraz w Japonii zostały opracowane różne techniki głębokiego oddychania, które stanowią ważny element oczyszczania organizmu z toksyn, leczenia schorzeń, a także istotny ele­ment medytacji jako metody osiągania wyższego rozwoju duchowego. Zdaniem lekarzy z tamtych regionów przy niedostatecznej dostawie tlenu do organizmu toksyny w postaci gazowej, które stanowią aż 70 proc. wszystkich szkodliwych produktów przemiany materii, pozostają w organizmie.

Jedną z takich technik jest tzw. metoda odwróconego oddychania opracowana w Japonii, ale propagowana także w Europie. W Tokio odnotowano wyleczenia tym sposobem nowotworów płuc, ponieważ okazało się, że tlen zabija komórki nowotworowe. Głębokie oddychanie pozwala schudnąć, a także uruchomić mięśnie twarzy lub innych partii ciała po mikro wylewach. Ćwiczenia odde­chowe są szczególnie ważne dla palaczy. Jeśli nie są oni w stanie rzucić palenia, niech przynajmniej ćwiczą głę­bokie oddychanie, aby oczyścić oskrzela i płuca oraz do­tlenić cały organizm. Moja wieloletnia praktyka lekarska potwierdza konieczność usprawnienia oddychania jako niezbędnego warunku leczenia wszystkich schorzeń.

Jak wygląda proces oddychania?

Przy wdechu powietrze dostaje się najpierw do jamy no­sowej, tam ulega ogrzaniu, nawilżeniu oraz oczyszczeniu z kurzu i bakterii. Jest to możliwe dzięki wyścieleniu jamy nosowej błoną śluzową. Następnie powietrze przepływa do gardła i krtani. W gardle krzyżują się drogi oddechowe i przewód pokarmowy. Przez krtań i tchawicę powietrze dochodzi do oskrzeli, by w końcu trafić do pęcherzyków 5 płatów płucnych. Jeżeli mamy drożny nos, zdrowe zatoki, wystarczająco dużo się ruszamy, oddychamy przeponowo, wówczas wszystkie 5 płatów napełnia się powietrzem. Serce, nasza pompa, nie musi wtedy wykonywać dużego wysiłku, tylko pracuje lżej.

Co się dzieje, gdy mamy za mało tlenu?

Z mojego doświadczenia wynika, że wszyscy mamy za mało tlenu. Przede wszystkim żyjemy w zatrutym śro­dowisku, organizm broni się przed wdychaniem takiego powietrza, a pęcherzyki płucne się kurczą. Druga przy­czyna to niedrożne zatoki i brak umiejętności głębokiego oddychania. Przy niedrożnych zatokach oddychamy us­tami, bo przecież potrzebujemy powietrza. Wtedy w od­...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin