Walsch N. D. - Wspólnota z Bogiem.rtf

(409 KB) Pobierz
Spis treści

Wspólnota z Bogiem

 

Neale Donald Walsch

 

 

V

Wprowadzenie

Witaj na pokładzie.

Chciałbym, abyś rozważył niezwykłą rzecz.

Chciałbym, abyś rozważył taką możliwość, że książka ta powstała właśnie dla ciebie.

Jeśli dopuszczasz taką ewentualność, sądzę, że jesteś u progu przełomowego doświadczenia swego życia.

Teraz pragnę, abyś rozważył coś jeszcze bardziej niezwykłego.

Pragnę, abyś rozważył taką możliwość, że ta książka powstała dla ciebie dzięki tobie.

Jeśli umiesz wyobrazić sobie świat, w którym nic nie zdarza się tobie, lecz wszystko zdarza się dzięki tobie, dotarła do ciebie wiadomość, którą zamierzałeś sobie wysłać w tych siedmiu zdaniach.

Nie można doprawdy wymagać od książki szybszego przekazu.

Witaj w tej chwili.

Szczęśliwie tu „zawitałeś", ponieważ przeznaczeniem tej chwili było doprowadzić cię do błogosławionego doświadczenia, jakie ciebie zaraz czeka.

Tropiłeś odpowiedzi na najdonioślejsze kwestie życia, dochodziłeś ich uporczywie, żarliwie i szczerze, w przeciwnym razie byś tu nie trafił.

Poszukiwania te trwały w twoim wnętrzu, niezależnie od tego, czy uczyniłeś z nich ważny składnik twego zewnętrznego życia czy nie; to właśnie skłoniło cię do sięgnięcia po tę książkę.

Kiedy to zrozumiałeś, rozwikłałeś jedną z największych zagadek życia: dlaczego rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją.

Potrzeba było na to zaledwie czternastu zdań.

Witaj na spotkaniu ze Stwórcą.

Tego spotkania nie da się uniknąć. Wszyscy stają przed obliczem Stwórcy, pytanie tylko, kiedy to nastąpi.

Żarliwi poszukiwacze prawdy przeżywają to spotkanie raczej prędzej niż później. Uczciwość jest jak magnes. Przyciąga Życie. A Życie to inne określenie Boga.

Kto uczciwie szuka, uczciwie dostaje. Życie nie oszukuje siebie.

W ten właśnie sposób doszło do tego, że znalazłeś się tutaj, z tymi słowami przed oczami. Sam siebie tu umieściłeś, i to nieprzypadkowo. Zastanów się dobrze, jak tu trafiłeś, a zobaczysz.

Wierzysz w Boską Inspirację? Ja tak. Wierzę w nią ze względu na ciebie, i wierzę ze względu na mnie.

Niektórym ludziom nie podoba się, gdy ktoś oznajmia, że jest natchniony przez Boga. Moim zdaniem, składa się na to szereg przyczyn.

Przede wszystkim, ludzie przeważnie nie dopuszczają, że sami kiedykolwiek zostali natchnieni przez Boga, przynajmniej nie wprost - to znaczy, przez bezpośredni przekaz - zatem ktoś, kto występuje z takim twierdzeniem, natychmiast staje się podejrzany.

Co więcej, podawanie, że czerpie się natchnienie od samego Boga trąci nieco pychą, ponieważ daje do zrozumienia, że nie można się z nim spierać ani niczego mu wytykać, ze względu na pochodzenie przekazu.

Ponadto, osoby powołujące się na Boską Inspirację na ogół nie należały do łatwych we współżyciu – weźmy na przykład Mozarta, Rembrandta, Michała Anioła czy któregokolwiek z papieży, jak również niezliczone rzesze innych, którzy w imię Boga robili przeróżne szalone rzeczy.

Wreszcie, z tych, których, jak wierzymy, natchnął Bóg, uczyniliśmy takie świętości, że nie wiemy, jak się do nich odnosić ani jak z nimi postępować. Innymi słowy, mimo że są cudowni, czujemy się przy nich nieswojo.

Tak więc jesteśmy przeczuleni na punkcie osób powołujących się na Boga jako źródło swojej wiedzy. Być może słusznie. Nie chcemy chłonąć wszystkiego, co mówią inni tylko dlatego, że jak podają, głoszą przesłanie Najwyższego.

Ale skąd możemy wiedzieć, co jest Boską Inspiracją a co nie? Jak można mieć pewność, że ktoś przekazuje odwieczną prawdę?

No właśnie, to wielkie pytanie. A oto wielki sekret. Nie trzeba tego wiedzieć. Wystarczy znać własną prawdę, nie cudzą. Kiedy to pojmiemy, pojmujemy wszystko. Pojmujemy, że to, co mówią inni, nie musi być Prawdą; ma nas tylko przywieść do naszej własnej. I przywiedzie. To jest nieuchronne. Wszystkie rzeczy prowadzą nas do naszej najgłębszej prawdy. Taki jest ich cel.

W rzeczy samej, taki jest cel Życia.

Życie to prawda, objawiająca się sobie.

Bóg to Życie, objawiające się sobie.

Nie mógłbyś powstrzymać tego procesu, gdybyś chciał. Ale możesz go przyspieszyć. To właśnie tu robisz. Dlatego postawiłeś siebie przed tą książką.

Ta książka nie podaje się za wyrocznię Prawdy Jedynej. Ma ona za zadanie naprowadzić ciebie na twą własną mądrość w twoim wnętrzu. Do tego nie jest konieczne, abyś zgadzał się z jej treścią. W gruncie rzeczy, bez znaczenia będzie, czy się zgadzasz czy nie. Jeśli się zgadzasz, to dlatego, że dojrzysz w niej swoją mądrość. Jeśli się nie zgadasz, to dlatego, że nie ujrzysz w niej swojej mądrości. Tak czy inaczej, odnajdziesz drogę do swej własnej mądrości.

Podziękuj więc sobie za tę książkę, ponieważ już unaoczniła ci jedną istotną rzecz: Najwyższy autorytet masz w sobie.

Jest tak, ponieważ każdy z nas ma bezpośrednią łączność z Boskością.

Każdy z nas posiada dostęp do odwiecznej mądrości. Wierzę wręcz, że Bóg zsyła natchnienie każdemu, w każdej chwili. Chociaż wszyscy tego doznają, niektórzy nadają temu inne miano:

Traf.

Zbieg okoliczności.

Szczęście.

Przypadek.

Zrządzenie losu.

Odchylenie od normy.

Może nawet palec Boży.

Skłonni jesteśmy uznać, że Bóg wkracza w nasze życie, ale nie potrafimy pogodzić się z tym, że Bóg naprawdę może podsunąć nam myśl, pomysł, słowa czy konkretne działanie. To zakrawa na lekką przesadę.

Ja również posunę się za daleko.

Wierzę, że to Bóg zainspirował mnie do napisania tej książki, a ciebie do sięgnięcia po nią. Sprawdźmy teraz, jak to stwierdzenie wytrzyma „próbę" zarzutów, jakie mógłbyś przeciwko niemu podnieść.

Po pierwsze, jest dla mnie jasne, co podkreśliłem wcześniej, że wszyscy z nas są inspirowani przez Boga, cały czas. Nie uważam, że ty i ja jesteśmy wyjątkowi, że Bóg obdarzył nas jakąś szczególną mocą czy udzielił nam specjalnego przywileju obcowania z Boskością. Wierzę, że każdy nieustannie obcuje z Bogiem i może świadomie tego doświadczyć, ilekroć zechce. W istocie, jak rozumiem, to właśnie obiecują wyznawcom religie świata.

Po drugie, nie uważam, że skoro ktoś doświadcza chwili otwartego kontaktu z Boskością, to natychmiast staje się nieomylny w swoich słowach i czynach. Z należnym szacunkiem dla wszelkich religii czy ruchów twierdzących, że ich założyciel czy obecny przywódca są nieomylni, sądzę, że osoby natchnione przez Boga mogą popełniać błędy. Sądzę nawet, że popełniają je nagminnie. Dlatego też nie wierzę, że każde słowo w Biblii, Bhagavadgicie czy Koranie jest dosłowną prawdą, że każda wypowiedź papieża wygłaszana ex cathedra jest trafna, że każde działanie Matki Teresy było słuszne i stosowne do okoliczności. Wierzę natomiast, że Matka Teresa była natchniona przez Boga, ale być natchnionym nie znaczy być niezawodnym.

Po trzecie, sam potrafię być uciążliwy dla innych (poznały to na własnej skórze osoby mi bliskie), i choć nie przypisuję tobie wad, nie sądzę, aby moje przywary stały na przeszkodzie temu, abym otrzymywał od Boga pomoc i wskazówki. Wierzą, że jest wręcz odwrotnie.

Wreszcie, nie wierzę, że grozi mi to, abym stał się „święty" na tyle, aby inni w moim towarzystwie czuli się nieswojo. Ponownie, prawdą może być przeciwieństwo. O ile ludzi krępuje moje towarzystwo, to chyba dlatego, że nie dość jestem dla nich święty. To prawdziwe wyzwanie popierać słowa czynami. Potrafię pisać bardzo budujące rzeczy, potrafię mówić bardzo budujące rzeczy, ale czasem łapię się na robieniu rzeczy mało budujących.

Jestem w drodze, nie dotarłem jeszcze do celu. Wygląda nawet na to, że wciąż jestem od niego daleko. Od „wczorajszego mnie" różni mnie tylko to, że przynajmniej odnalazłem swoją drogę. To wielki postęp w moim przypadku. Przez dłuższy czas nie miałem pojęcia, dokąd zmierzam, a potem dziwiłem się, że do niczego nie doszedłem.

Teraz wiem, dokąd idę. Wracam do Domu, do pełnej świadomości i wspólnoty z Bogiem. I nic mnie przed tym nie powstrzyma. Obiecał to sam Bóg. Teraz wreszcie wierzę w tę obietnicę.

Bóg pokazał mi też drogę. Jedną z wielu. Albowiem największą Bożą prawdą jest to, że nie ma jednej drogi powrotnej do Domu, lecz wiele. Do Boga wiedzie tysiąc różnych szlaków i każdy doprowadzi ciebie do Niego.

W rzeczy samej, wszystkie drogi prowadzą do Boga. Dlatego, że nigdzie indziej nie można pójść.

O tym mówi ta książka. O powrocie do Domu. Przedstawia doświadczenie Jedności z Boskością, czyli jak ja to nazwałem, wspólnoty z Bogiem. Opisuje drogę do niej prowadzącą: przez iluzje ludzkości do Ostatecznej Rzeczywistości.

Ta książka przemawia jednym głosem. Wierzę, że to głos Boga, inspiracja i obecność Boża przejawiająca się przeze mnie, a także przez ciebie. Gdybym nie wierzył, że głos, inspiracja i obecność Boga mogą przejawiać się przez każdego z nas, nie mógłbym uwierzyć w to, że religie świata wzięły swój początek z Bożego natchnienia.

Lecz wierzę, że religie mają rację: Bóg wkracza w nasze życie, w namacalny sposób, i nie trzeba być świętym ani mędrcem, aby tego zaznać.

Nie musisz przyjmować na wiarę moich słów. Największym szczęściem byłoby dla mnie, gdybyś nie wierzył w to, co tu znajdziesz.

Nie wierz.

Wiedz.

Po prostu wiedz.

Zobacz, czy coś zabrzmi dla ciebie prawdziwie. Jeśli tak, to dlatego, że połączyłeś się na powrót ze swą głęboko ukrytą mądrością. Jeśli nie, poznasz to też - dlatego, że połączyłeś się na powrót ze swą mądrością. W jednym i drugim przypadku zyskasz wiele, ponieważ doznasz, w chwili tego połączenia, swojej wspólnoty z Bogiem.

A z takim właśnie zamiarem trafiłeś tutaj.

Na stronice tej książki.

Na tę planetę.

Bądź pozdrowiony Neale Donald Walsch, Ashland, Oregon, lipiec 2000

Bóg przemawiał do ciebie wiele razy na wiele sposobów przez wiele lat, lecz rzadko tak jak teraz.

Tym razem zwracam się do wprost do Ciebie, co w dziejach waszej rasy miało miejsce zaledwie kilka razy.

Niewielu ludzi miało w sobie dość odwagi, aby tak właśnie Mnie odebrać - przemawiającego wprost do nich. A jeszcze mniej liczni są ci, którzy podzielili się z innymi tym, co usłyszeli. Ci, którzy to uczynili, zmienili świat.

Należeli do nich Ezop, Konfucjusz, Lao Tse, Budda, Mohamet, Mojżesz i Jezus.

Podobnie Czuangtsy, Arystoteles, Huangho, Sahara, Mahavira, Krisznamurti.

Również Paramahansa Yogananda, Ramana Mahariszi, Kabir, Ralph Waldo Emerson, Thich Nhat Hanh, Dalaj Lama, Elisabeth Clinton.

Oraz Sri Aurobindo, Matka Teresa, Meher Baba, Mahatma Gandhi, Khalil Gibram, Baha Allah, Ernest Holmes, Sai Baba.

Obok nich Joanna d'Arc, święty Franciszek, Joseph Smith... i wielu innych, których tu nie wymienimy. Lista mogłaby być dłuższa. Lecz w porównaniu z całkowitą liczbą ludzi, którzy żyli na tej planecie, to zaledwie garstka.

Ci nieliczni byli Moimi posłańcami - wszyscy oni bowiem głosili Prawdę, którą odnaleźli w swoich sercach - w miarę swojego doskonałego rozumienia, w najczystszy znany im sposób. I choć stanowili niedoskonały filtr, to jednak udostępnili waszej świadomości nadzwyczajną mądrość, z której czerpała korzyści cała ludzka rasa.

Zadziwiające jest to, jak podobne były ich objawienia. Mimo że występowali w tak różnych miejscach i czasach, oddzieleni od siebie setkami mil i lat, to równie dobrze mogliby wszyscy przemawiać w tym samym czasie, tak znikoma jest ich odmienność, a tak ogromna zbieżność.

Czas teraz powiększyć listę o tych żyjących obecnie, jako Moich najnowszych posłańców.

Przemówimy jednym głosem.

Chyba że stanie się inaczej.

Dokonasz wyboru, tak jak zawsze. Albowiem w każdej Chwili Teraźniejszości podejmujesz decyzje i ogłaszasz je działaniem.

Na początku twoje myśli są Moimi, a Moje twoimi. Na początku bowiem inaczej być nie może. Jest tylko jedno Źródło Tego Co Jest, i to jedno Źródło jest Tym Co Jest.

Z tego Źródła wyłaniają się wszystkie rzeczy i objawiają się jako pojedyncze upostaciowania Całości.

Indywidualne interpretacje jednego przesłania dają w wyniku cud Jedności w wielu formach.

Tę Jedność w wielu formach nazywacie Życiem.

Życie to Bóg, przełożony na wiele form.

Pierwszy poziom to przekład z ujednoliconej nie-fizykalności na zindywidualizowaną nie-fizykalność.

Drugi poziom to przekład ze zindywidualizowanej nie-fizykalności na zindywidualizowaną fizykalność.

Trzeci poziom to przekład ze zindywidualizowanej fizykalności na ujednoliconą fizykalność.

Czwarty poziom to przekład z ujednoliconej fizykalności na ujednoliconą nie-fizykalność.

W ten sposób dopełnia się cykl Życia.

Nieustanny proces przekładu Boga wytwarza nieskończone zróżnicowanie w obrębie Boskiej jedności. To zróżnicowanie w obrębie jedności nazwałem „pojedynczym upostaciowaniem". To indywidualny przejaw tego, co wprawdzie nie jest oddzielne, ale może być wyrażone indywidualnie.

Celem wszelkiego indywidualnego przejawu jest dostarczenie Mi doświadczenia siebie jako Całości, przez doświadczenie części Całości. Chociaż całość jest większa niż suma części, mogę tego doświadczyć tylko przez poznanie sumy.

Tym właśnie jesteście.

Jesteście Sumą Bożą.

Mówiłem to wam wielokrotnie i do wielu dotarło, że są synem Bożym. To też jest prawdą. Jesteście synami i córkami Boga. Nie ma znaczenia, jakich użyjecie nazw czy określeń. Końcowym wynikiem i tak będzie Suma Boża.

Tak jak i wszystko dookoła. Wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne. Wszystko Co Jest, Wszystko Co Kiedykolwiek Było i Wszystko Co Kiedykolwiek Będzie. Wszystkim Czym Jestem, jestem już teraz.

Jam Jest Który Jest -jak powtarzałem wam po wielokroć.

Nie przestałem być tym, czymkolwiek byłem kiedyś. I nie będę tym, czym nie jestem już teraz. Nie mogę stać się czymś, czym teraz nie jestem, ani przestać być, czymkolwiek byłem kiedyś.

Tak było na początku, jest teraz i będzie zawsze, na wieki wieków. Amen.

Zwracam się do was teraz, w tym dniu i czasie, kiedy wkraczacie w następne tysiąclecie, abyście mogli rozpocząć je inaczej: znając Mnie w końcu, wybierając Mnie wpierw i będąc Mną zawsze, pod każdym względem.

Wybór czasu nie jest przypadkowy. Zacząłem ten nowy przekaz na początku ostatniej dekady, prowadziłem dialog przez schyłek stulecia, a u progu nowego tysiąclecia przypomniałem wam, jak nawiązać przyjaźń ze Mną.

Obecnie, w pierwszym roku nowej ery, przemawiam do was jednym głosem, abyśmy mogli zaznać wspólnoty.

Jeśli wybierzesz doświadczenie wspólnoty z Bogiem, poznasz wreszcie, co to pokój, radość bez granic i miłość bez reszty, całkowita wolność.

Jeśli wybierzesz tę prawdę, odmienisz świat.

Jeśli wybierzesz tę rzeczywistość, powołasz ją do istnienia i doświadczysz wreszcie swojej prawdziwej istoty.

Będzie to najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś, i najłatwiejsza, jaką zrobisz.

Będzie to najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś, ponieważ będziesz musiał wyprzeć się tego, za kogo się uważasz, i przestać wypierać się Mnie.

Będzie to najłatwiejsza rzecz, jaką zrobisz, ponieważ potem nic nie będziesz musiał robić.

Wszystko, co musisz, to być, i to być Mną.

Nawet to nie będzie aktem woli, lecz prostym uznaniem. Ja nie wymagam działania, lecz dopuszczenia.

Kiedy dopuścisz, że jesteś Mną, wpuścisz Mnie do swego serca. To twoja przepustka do nieba: bilet wstępu dla, czy lepiej, do Jednego.

Kiedy otwierasz przede Mną serce, otwierasz sobie bramę do nieba. A niebo możesz znaleźć na Ziemi. Zaiste wszystko może być „jako w niebie tak i na ziemi", gdy dobiegnie końca okres rozdziału i bliska jest pora pojednania.

Pojednania ze Mną, pojednania z wszystkimi innymi ludźmi, i każdą żyjącą istotą.

To właśnie przyszedłem wam objawić, raz jeszcze, przez dzisiejszych posłańców. Rozpoznacie ich, gdyż wszyscy będą głosić to samo przesłanie:

Wszyscy Stanowimy Jedno.

Tylko to jedno się liczy. Jest tylko to przesłanie. Wszystko inne w Życiu jest jego odbiciem. Wszystko inne śle tę wiadomość.

To, że do tej pory jej nie odebrałeś (słyszałeś) ją często, ale jej nie odebrałeś), przyczyniło się do wszystkich bez wyjątku nieszczęść, smutków, rozdźwięków i zgryzot w twoim doświadczeniu. Było przyczyną każdego morderstwa, każdego gwałtu i napadu, każdej wojny i każdej napaści, pomyślanej, słownej lub czynnej. Sprawiło każdą chorobę i spotkanie z, jak to nazywacie, „śmiercią". To tylko złudzenie, że nie jesteśmy Jednym.

Ludzie raczej wierzą w Boga: po prostu nie wierzą w Boga, który wierzy w nich.

Bóg w nich wierzy. I Bóg kocha ich bardziej, niż na ogół zdają sobie sprawę.

To nieprawda, że Bóg przestał rozmawiać z ludźmi dawno temu i milczy jak głaz.

To nieprawda, że Bóg gniewa się na ludzi i wypędził ich z Raju.

To nieprawda, że Bóg wyznaczył sobie rolę sędziego i ławy przysięgłych, i będzie decydował o tym, kto pójdzie do nieba, a kto do piekła.

Bóg kocha każdą ludzką istotę, która żyła, żyje lub będzie żyła.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin