Evangeline Anderson - Slave Boy [PL] - Rozdział 01.pdf

(367 KB) Pobierz
Microsoft Word - Rozdział 01.doc
SLAVE BOY
Evangeline Anderson
www.loose-id.com
Tłumaczenie: GeDeTe
282842940.001.png
UWAGA!!!
Książka zawiera dokładne opisy scen seksu oraz wulgarny język mogące być uznane za
nieprzyzwoite i obraźliwe przez niektórych czytelników. Przeznaczona jest tylko i
wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Historia zawarta w tej książce jest fikcją. Niektóre wydarzenia mogą sprawiać wrażenie
odwołania do aktualnych lub historyczny zdarzeń, istniejących miejsc, nazw i postaci
jednak wszystkie są całkowicie fikcyjne i stanowią wytwór wyobraźni autorki.
Rozdział pierwszy
- Ah, Mistrzu Haven, jestem niezmiernie szczęśliwy, że w końcu tu jesteś. -
ambasador Gowany skłonił się głęboko, jego owłosiona głowa i jasne turkusowe oczy
znikły na chwilę, kiedy wyszedł z obrębu ekranu.
- Jako Sługa Światła jestem zaszczycony mogąc pomóc w waszych pokojowych
negocjacjach. - Mistrz D’Lon Haven, najbardziej szanowany mediator w Zakonie
Światła ukłonił się także głęboko nad panelem kontrolnym tak, że koniec jego
kruczoczarnych włosów prawie otarł się o panel kontrolny pojazdu.
Zakon, którego był przedstawicielem był wiekowy, a jego członkowie byli bardzo
szanowani, zarówno ze względu na ich ogromne i niezwykłe moce umysłowe jak i ich
zaangażowanie w sprawy pokoju i jedności świata, jako całości. Długa nauka rzemiosła
i rygorystyczne fizyczne i psychiczne metody treningu używane w Zakonie Światła
oznaczały, że nie wszyscy, którzy znaleźli azyl w jego ścianach byli w stanie osiągnąć
tytuł mistrza albo mistrzyni. Ze względu na to, że większość wysoko
wykwalifikowanych mediatorów, uzdrowicieli i wszelkich uczonych we wszechświecie
pochodziło z Zakony, nigdy nie brakowało kandydatów pożądających pozycji
nowicjuszy, które była dostępna każdego ziemskiego roku.
Haven był Sługą Światła albo Niosącym Światło, jak czasami ich nazywano,
przez większość swojego życia. Został znaleziony w trakcie poszukiwania uzdolnionych
jako młode dziecko i zaczął swój trening w Zakonie w wieku dziesięciu lat, obecnie
miał koło trzydziestu dwóch. Jego szerokie ramiona i muskularna postura pod
standardowym uniformem Zakonu składający się z przewiewnej bladoniebieskiej tuniki
i dopasowanych czarnych spodni były dowodem, że jego trening nie był ograniczony
jedynie do dyplomacji. Słudzy Światła usiłowali nieść pokój i harmonię gdziekolwiek
byli, ale jeżeli fizyczne działanie było potrzebne, byli oni gotowi i zdolni zmierzyć się z
zadaniem.
Podczas wymiany uprzejmości z ambasadorem Gowany, Haven skanował
przestrzeń wokół ich statku, obserwując szybko zbliżającego się Triberioński statek
wojenny. Jago głębokie niebieskie oczy zwęziły się a duże dłonie zacisnęły się na lasce,
kiedy zobaczył olbrzymi groźnie wyglądający statek zbliżający się szybko od strony ich
prawej burty. To nie były kolejne negocjacje o szlaki handlowe czy zmniejszenie cła
albo podatku na towary i usługi. To był szczyt pokojowy – ostatnia szansa, aby uniknąć
rozlewu krwi i bezsensownej wojny.
Tiberioński cesarz, Rudgez Czwarty był gotowy zniszczyć miłującą pokój planetę
Gow gi Nef i zabić każdego Golańskiego mężczyznę, kobietę i dziecko. I na dodatek
Tiberioński cesarz miał podobno doznać, prawdziwej albo wymyślonej, obrazy podczas
rutynowego handlu z nieszczęsnymi Gowanami.
- Mistrzu, wiem, że jesteśmy prawie w zasięgu, ale chciałbym...oh, wybacz mi –
łagodny głos z tyłu przerwał rozmowę Havena. Odwrócił się, aby spojrzeć na swojego
ucznia, Wrena, stojącego za nim, wyraźnie odświeżonego po dźwiękowym prysznicu,
ponieważ był ubrany jedynie w ręcznik.
Obdarzywszy młodego groźnym spojrzeniem, Haven odwrócił się powrotem do
ekranu i grubego, futrzanego Gowańskiego ambasadora ubranego w wymyślną złotą
szatę, aby go przeprosić.
- Proszę wybaczyć przerwę Ambasadorze – powiedział gładko – i mówić dalej.
- Nie ma, za co, nie ma, za co. – Ambasador spoglądając przez ekran, chwilowo
skupił swa uwagę na smukłej atletycznej figurze Wrena, białym ręczniku nisko
owiniętym wokół jego wąskich bioder i blado złotej skórze nadal pokrytej kroplami
wody. – Wprost przeciwnie, Mistrzu Hazenie, jestem zarówno zadowolony jak i
uspokojony ze zabrałeś swojego niewolnika ze sobą.
- Słucham? – Haven uderzył lekko swój głośnik i zmarszczył brwi – Przepraszam
Ambasadorze, co Pan powiedział? Myślę, że mój uniwersalny translator musiał coś
przekręcić.
- Powiedziałem - Ambasador krzykną, jakby podnosząc głos chciał uczynić
znaczenie swoich słów jaśniejsze - Jestem zadowolony, że przywozisz stosownie
pożądanego niewolnika ze sobą, tak jak życzyłem sobie w mojej ostatniej transmisji.
Haven zamyślony podrapał swoją czystą i starannie przystrzyżoną kozią bródkę i
wąsy.
- To możliwe, że Twoja transmisja została zagmatwana w trakcie szyfrowania. –
powiedział Golańskiemu ambasadorowi – ale ja zrozumiałem po prostu, że oczekujesz
ode mnie że przywiozę towarzysza. Co uczyniłem – to jest Wren mój uczeń. Jest
terminatorem w Zakonie Światła – skiną na Wrena, który skłonił się głęboko, ochlapując
zimnymi kroplami wody ze swoich ciągle mokrych włosów tył pleców Havena za
monitorem.
- Nie, nie, nie! – Spiczaste brązowe uszy położyły się płasko na jego okrągłej
włochatej głowie z widocznym zdenerwowaniem. – To nie to, co powiedziałem!
Specjalnie poprosiłem abyś zabrał niewolnika do służenia podczas negocjacji. To
kwestia Tiberiońskiej etykiety! Wszystkie osoby o wysokiej randze w ich społeczności
mają jednego, i pojawienie się przed Rudgezem Czwartym bez niego byłoby obrazą.
- Założyłem, że chcesz abym przyprowadził towarzysza ma państwowy obiad i to
wszystko. – Haven powiedział gładko, jedną ręką wycierając krople wody ze swojej szyi
– ale ja zrozumiałem, że Triberiończycy kładą szczególny nacisk na protokół i symbole
rangi.
- Czy zrozumiesz, że moja planeta zostanie całkowicie zniszczona, jeżeli ty
okażesz Tiberiońskiemu cesarzowi obrazę. – wykrztusił ambasador. Jego duże
niebiesko-zielone oczy zwęziły się do szparek a jego wąsy drgały ze zdenerwowania. –
Zauważ – kontynuował, zrobił krok do tyłu od monitora odsłaniając Golańską kobietę,
która stała za min. Tak jak Gowański ambasador miała duże kryształowe oczy,
szpiczaste uszy na czubku głowy i futro pokrywające jej całe ciało. W jej wypadku futro
było wygolone jak Haven przypuszczał w we wzór o znaczeniu erotycznym, wokół jej
małych sprężystych piersi i wrażliwych miejscach pomiędzy jej udami.
- Twoja niewolnica jak przypuszczam. – powiedział neutralnie, kiedy Golański
ambasador wrócił na ekran.
- Oczywiście, że nie – Ambasador odpowiedział naburmuszony – My
Gowańczycy nie aprobujemy sprzedawania innych czujących gatunków – to jest
wstrętne. To jest Ylla - jest ona kurtyzaną specjalnie trenowana w dobrym zachowaniu i
gracji. Towarzyszy mi, jako moja niewolnica, aby zadowolić Tiberiońskie barbarzyńskie
wymagania.
- Pozdrowienia, Sługo Światła – erotycznie wygolona kurtyzana/niewolnica
ukłoniła się skromnie i uśmiechnęła się pokazując maleńkie, ostre białe zęby.
- Wiec, ten problem jest prosty do rozwiązania – Wren uśmiechną się i położył
rękę na szerokim ramieniem Havena – Po prostu ja będę udawał twojego niewolnika tak
jak Ylla udaje niewolnicę Ambasadora, Mistrzu.
- To może nie być wcale takie proste – Haven zmarszczył brwi i potrząsną głową
Nie proponuj tego dopóki nie zrozumiesz zadania, jakie podejmujesz, Uczniu ” przesłał
przez prywatne połączenie umysłów, które mistrzowie i nowicjusze dzielili podczas
współpracy. Ale było za późno – Golański ambasador zaakceptował już ten pomysł.
- Jak dla mnie do doskonałe rozwiązanie – Ambasador był ponownie
uśmiechnięty i prezentował własne ostre białe zęby kiwając popierająco głową.
Haven zmarszczył brwi.
- Ambasadorze, proszę wybacz nam na moment, mam kilka spraw do załatwienia.
Odezwę się do Pana jak tylko zadokujemy do Tiberiońskiego statku.
- Oczywiście – Golański ambasador ponownie ukłonił się głęboko, jego bogata
szata zaszeleściła przy ruchu a obraz złożył się do małej białej kropki w środkowej
części ekranu, kiedy Haven przerwał transmisję. Zanim zdołał wymówić, chociaż jedno
słowo, Wren staną przodem do niego patrząc z determinacja w jego szeroko rozstawione
bursztynowe oczy.
- Mistrzu poradzę sobie z tym.
Haven westchną i przejechał ręką po swoich kruczoczarnych włosach.
- Jak możesz wiedzieć, że sobie poradzisz, Uczniu, skoro nie wiesz, z czym masz
sobie poradzić? Czy wiesz, jakie są obowiązki niewolnika zgodne z Tiberiońskimi
obyczajami?
Wren z gracją wzruszył ramionami. Nigdy nie osiągną wzrostu ani rozmiaru
Hazena, ale miał budowę szczupłego pływaka z delikatnie zaznaczonymi mięśniami i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin