101 - Welcome To Royston Vasey.txt

(20 KB) Pobierz
00:00:02:Drogi Benjaminie, jestemy bardzo|zadowoleni, że przyjeżdżasz do nas
00:00:06:nawet tylko na jednš noc.
00:00:08:Mam nadzieję, że ty i twój przyjaciel|będziecie zadowoleni z wakacyjnych pieszych wycieczek,
00:00:12:i nie stwierdzisz, że nasze miasteczko jest zbyt nudne.
00:00:16:My nigdy nie biwakowalimy. Wujek Harvey|nie radzi sobie z tymi chemicznymi toaletami.
00:00:22:Przepraszam ? To jest prywatne.
00:00:25:Zbliżamy się do|Royston Vasey.Następny przystanek Royston Vasey.
00:00:31:To jest koniec linii.
00:00:42:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:46:Witamy w Royston Vasey |nigdy stšd nie wyjedziesz!
00:01:15:- Gdzie, kolego?|- Posiadłoć Swanmills, proszę.
00:01:18:Dobrze!
00:01:21:Jeste tutaj dla pracy czy dla przyjemnoci?
00:01:24:Przyjemnoci. Zostaje u krewnych |i zamierzam chodzić na wycieczki z przyjacielem.
00:01:28:To jest miła częć miasta: Swanmills.|liczne sklepy.
00:01:33:To włanie stšd pochodzš moje sukienki.
00:01:38:Dobra rzecz to  taka, że już mnie znajš tam.
00:01:41:Nie mógłbym pójć do Dorothy Perkins | od kiedy mój biust zaczšł być widoczny.
00:01:48:Tylko jechałem na hormonach przez 18 miesięcy,|a moje brodawki sš jak kule.
00:01:55:- Dzień dobry, Dr. Chinnery.|- Dzień dobry, Barbaro.
00:02:00:Dziękuje|za zostawienie listu we mnie.
00:02:27:Przepraszam, chłopaki.
00:02:30:Dzień dobry, pani Dyson.
00:02:42:ZAGINIONY | Czy widziałe mój palec ?
00:02:52:GNOJEK
00:03:27:Słucham?
00:03:29:Oh, przepraszam. Otwarte macie?
00:03:32:Tak.
00:03:35:W czym mogę pomóc wogóle?
00:03:37:Nie dziękuje. Ja tylko... się rozglšdam.
00:03:48:Nie widziałam ciebie wczeniej. Czy jeste miejscowy?
00:03:51:Nie, przyjechałem spotkać się z przyjacielem.
00:03:56:- Czołem.|- Wczym mogę pomóc wogóle?
00:03:59:- Tak, w jakiej cenie ta nieżyca?|- Ahh!
00:04:03:- Co ty robisz?|- Przepraszam.
00:04:07:Nie dotykaj rzeczy!
00:04:10:To jest miejscowy sklep dla miejscowych ludzi.|Nie ma tu nic dla ciebie.
00:04:14:- Mogę zapłacić.|- Trzymaj ręcę tak żebym mogła je widzieć.
00:04:18:Mam męża. Jest na górze.|On napewno wszystko słyszy.
00:04:23:Jeli mógłby wrócić |i dotknšć ich, ja...
00:04:27:- Edward, Edward!|- Witam, witam!
00:04:31:Co tutaj się dzieje? Co to za|wrzaski? Nie chcemy żadnych kłopotów tutaj.
00:04:36:Złapałam go jak kradł ze sklepu.
00:04:39:Kto to jest? Czy jego tożsamoć jest znana?
00:04:42:On nie jest miejscowy.
00:04:44:Słuchaj. Jestemy dumni ze |swojego miasta, to jest przyzwoite miasto,
00:04:48:i miejscowy sklep.Nie chcemy mieć żadnych kłopotów tutaj.
00:04:51:- Poprosił mnie żebym otwarła kasę.|- Nie!
00:04:54:On ma plan. On pożšda |cenne rzeczy ze sklepu.
00:05:00:Niedzielny złodziej, co? Wszyscy jestecie tacy sami.
00:05:04:Przychodzicie tutaj. Młodzi...
00:05:06:Sprubójecie i dotykacie miejscowych rzeczy.
00:05:09:Przypuszczam również że będziesz rozpryskiwał |jednš z tych puszek farby.
00:05:14:Smarować biednš Tubbs tutaj tym gównem.
00:05:19:Mam twój numer, dzikusie. Nie zajedziesz daleko.
00:05:23:Próbował zajrzeć mi pod obranie.
00:05:26:Zboczeniec, co? Tylko seks mu w głowie?
00:05:30:Mokre łóżko, założę się, jako chłopiec miałe. Żadnych sióstr.
00:05:37:Byłem na wojnie,|I płaciłem mniej niż ty.
00:05:41:To jest pożšdne miasto i miejscowy|sklep. Nie ma tu nic dla ciebie.
00:05:46:Powiedz mu, że i tak nie mogę mieć dzieci.
00:05:49:Powiedz mu, że moje wnętrznoci sš całe zepsute.
00:05:52:Diabeł! Dalej, we te cenne rzeczy|ze sklepu, spal nasz dom.
00:05:59:Zgwałć nasze martwe usta!
00:06:02:Tak długo żebym nie musiał już nigdy słuchać |twojej wstrętnej paplaniny.
00:06:07:Ah!
00:06:09:Przepraszam, jeli co zrobiłem, |zaniepokoiłem, obraziłem które z was.
00:06:13:Chciałem tylko zajrzeć do waszego cholernego sklepu.
00:06:18:Nieważne, odejdę cicho.
00:06:25:Słyszała go, Tubbs.
00:06:29:Rozbieraj się.
00:06:39:Tak, to jest całkiem prosta operacja.
00:06:42:W zasadzie,to oni podzielajš penis na dwa
00:06:46:i odwrócš to używajšc ich jako błony.
00:06:55:Hokey, cokey, pig in a pokey.
00:06:59:Witam, panowie!Jest wpół do dziewištej.
00:07:02:Czas dla ludzi pracujšcych, żeby poszli do pracy.
00:07:05:Inni ludzie zostajš w łóżkach do obiadu|oglšdajšc Tots TV
00:07:09:mylšc jacy sš bezwartociowi i żałoni.
00:07:13:Dzień dobry, poszukiwacze pracy!
00:07:17:Mówilimy wczoraj o zawodach.
00:07:21:Pamiętacie? Na czy zakończylimy?
00:07:26:Nikt nie wie.
00:07:28:Nie, Ross. Zakończylimy|że czeka na nas dużo zwodów
00:07:33:i potzrbujemy wiedzieć jakie mamy możliwoci do wyboru.
00:07:38:Dlatego dzisiaj będziemy mieli|burzę mózgów.
00:07:42:Nie martw się, Mickey, kochanie. To nie będzie bolało.
00:07:46:Najpierw, kto mi powie, co to jest?
00:07:54:- To jest pisak.|- Tak, Ross. Jeden  z Pauliny pisaków.
00:07:58:Ja i pan Pisak idziemy na mały spacer
00:08:01:w dół głównš ulicš, i widzimy |dużo ludzi wykonujšcych dużo zawodów.
00:08:07:Nie naszš głównš ulicš.
00:08:09:Oh, patrzcie! Tam jest pan Ciasto.
00:08:12:- Jak mylicie jaka może być jego praca?|- Piekarz.
00:08:15:Tak, dobrze! Piekarz.
00:08:18:Zapiszę to na naszej tablicy..."Piekarz"...
00:08:21:Następnie... Oh, patrzcie któż tam jest!
00:08:26:To pan Kapusta. I jego zawód to...?
00:08:30:Starażak!
00:08:32:Nie, Mickey, kochanie. On jest sprzedawcš warzyw.
00:08:37:Lecz jego dobry kolega to pan Płomień a on jest...?
00:08:42:Sprzedawcš warzyw.
00:08:45:- Nie.|- Srażakiem.
00:08:47:Dobrze! Dalej, podawajcie więcej zawodów.|Zróbmy listę.
00:08:52:- Strażak!|- Mamy to już, Mickey, kochanie.
00:08:58:- Sprzedawca gazet.|- Dobrze!
00:09:02:- Policjant, Czyciciel dywanów...|- To jest zawód, nieprawdaż?
00:09:05:Doktor, weterynarz, tenisista...
00:09:08:- Piłkarz.|- Chwileczkę. "tenisista"...
00:09:12:- Strażak!|- Czycicial okien, ogrodnik, architekt.
00:09:15:- Zwolnijcie!|- Majster, krawiec, żołnierz, szpieg.
00:09:18:Rzenik, piekarz, lichwiarz.|Rybak, konstruktor, robotnik.
00:09:22:W porzšdku, sprytny Chuju.
00:09:26:Wystarczy.
00:09:30:- Astronauta.|- Odwal się!
00:09:36:Krzycz tyle zawodów ile chcesz, Ross.
00:09:38:Nigdy żadnego nie zdobędziesz, ty żałosna szumowino.
00:09:53:Możesz wymyleć jaki zawód, Mickey, kochanie?
00:09:56:- Tak.|- Ahhh!
00:09:59:Widzisz, Ross? Ten nędzny gnojek|nie umie nawet przeliterować słowa "praca",
00:10:03:ale przynajmniej próbuje.
00:10:04:P-R...
00:10:09:Co to jest?
00:10:10:"Drogi Panie Mickey, chcemy się spotkać z Panem | tego popołudnia na rozmowę."
00:10:16:To wspaniale, Mickey. Jaka to praca?
00:10:19:Strażak.
00:10:24:Nie jest tak le raz sie|golisz i zostajesz naznaczony szminkš.
00:10:27:Ale nie będziemy wiedzieli o smarowaniu,| dopóki mnie nie otworzš.
00:10:41:- Witaj, Ciociu Val.|- Wejd do rodka. Szybko, szybko...
00:10:48:- Tędy, Benjaminie, proszę.|- Dziękuje, ciociu Val.
00:10:51:- To bardzo uprzejme z twojej strony, że pozwalacie mi tu zostać.|- Wcale nie.
00:10:54:Mówił tylko o tobie|wójek Harvey przy niadaniu,
00:10:58:że nie widzi doć często twojej strony rodziny.
00:11:02:Tak długo jak tu zostaniesz,|chcemy żeby się zrelaksował,
00:11:04:przychodził i wychodził jak ci się podoba|i traktował to miejsce jak swój dom.
00:11:08:- Ja tylko zostaję na jednš noc.|- Tak wiem.
00:11:11:- I muszę się póniej spotkać z Martinem.|- Oczywicie.
00:11:15:- Oh...|- Co się stało?
00:11:17:To tylko taka mała rzecz, ale prosimy cię żeby| zostawiał swoje buty w przedsionku.
00:11:23:- Kto pozostawiał lady na dywanie?|- Przepraszam, to ja.
00:11:28:Ah, Benjamin! Tu chodzi tylko o to,|że w tym domu zostawiamy buty w przedsionku.
00:11:34:- Pod barometerem.|- Przepraszam za to.
00:11:37:Włanie wyjaniałam Benjaminowi, że chcemy| żeby się odprężył i poczuł jak w domu.
00:11:43:Oczywicie, oczywicie.
00:11:45:Zdejmij buty.
00:11:54:Tędy.
00:11:57:Dobrze.
00:12:00:- Mylelimy, że będziesz...|- Nie tutaj. Tutaj.
00:12:05:Troszkę w lewo.
00:12:08:A prawy bliżej lewego.
00:12:12:Niech będzie.
00:12:15:Mylelimy, że będziesz zadowolony|sofš na dole.
00:12:17:- Masz do dyspozycji prysznic i WC.|- Do którego nie podajemy ciał stałych.
00:12:26:I nie będziesz miał dziewczynek biegajšcych w tam i spowrotem.
00:12:29:Brzmi wspaniale.
00:12:30:Będę trochę sprawiał kłopot,|ponieważ ten pokój przaznaczam na moje badania,
00:12:34:ale mogę zostać dłużej w gabinecie.
00:12:36:- Jeli to jest jaki kłopot to...|- Nie.
00:12:39:W porzšdku.
00:12:45:Wyjanie ci jednš lub dwie rzeczy,|więc poczujesz się jak w domu.
00:12:49:- Po pierwsze, klucze.|- Oh tak.
00:12:57:Sš ułożone kolorami,|dlatego nie powinno ci to zajšć zbyt dużo czasu.
00:13:02:Włanie o tym mówie, Geoff.
00:13:04:Nie będzie żadnej pracy dpółki|nie popiesż się z tš cholernš drogš.
00:13:08:- Umieramy na własnych dupach tutaj.|- Będzie wszystko w porzšdku.
00:13:10:Chod, Brian! Wiesz, mamy tylko |godzine na obiad.
00:13:14:- Cholera on jest chyba głuchy.|- Wiesz jak to mówiš, Geoff.
00:13:18:- Co?|- Mmm.
00:13:22:- Eh?|- Mmm.
00:13:24:- Nie słyszę cię.|- Powiedzaiłem, że wózki widłowe sš głuche.
00:13:28:Ahhh!
00:13:29:- Dobre to było.|- Też tak uważam.
00:13:33:Przepraszam chłopaki. Rezerwowałem ten stół na dzisiejszy wieczór.
00:13:36:Brian, wiesz jak to mówiš, nie?
00:13:40:Wózki widłowe sš głuche.
00:13:43:- Co masz na myli?|- Sš głuche, no nie?
00:13:45:Wózki widłowe sš głuche.
00:13:49:Nie wiem wogóle o czym mówisz, Geoff.
00:13:53:Ja też nie. Mike tak powiedział.
00:13:57:Naprawde sie miał z tego.
00:14:05:Dobrywieczór.
00:14:07:To jest tutaj, panie weterynarzu.
00:14:11:Dobry młodzian z ciebie.
00:14:13:Dziekuję że przyjechałe w tak krótkim czasie.
00:14:18:Ona jest w swoim koszyku
00:14:20:Wiem że nie będzie cier...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin