McCallum Kristy - Strzelec i panna.pdf

(441 KB) Pobierz
708810168 UNPDF
Kristy McCallum
Strzelec i panna
(Hunted heart)
Przełożyła Felicja Tolkiewicz
708810168.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Carly z przerażeniem spojrzała w lustro.
– Naprawdę myślisz, że dam sobie radę?
– Ależ oczywiście, kochanie! Przecież jesteście podobne do siebie jak dwie krople wody.
– Może z wyglądu, ale nie z usposobienia. Matka udała, że nie słyszy.
– Robiłyście to już tyle razy!
– Ale wtedy miałyśmy po kilkanaście lat. No i tak długo nie widziałam Belli... – Carly
ugryzła się w język. Ukradkiem zerknęła na odbicie matki w lustrze.
– Nie musisz mi o tym przypominać – matka westchnęła ciężko. – Od sześciu tygodni jest
z ojcem w Bangkoku. Dobrze, że nareszcie przestał się włóczyć po świecie i zamieszkał
gdzieś na stałe. Mówiłam mu to tyle razy, ale nigdy nie słuchał. Nawet wtedy, kiedy byliśmy
małżeństwem. Dziwię się, że on jeszcze pracuje. W jego wieku mężczyźni myślą już o
emeryturze!
– Mamo, daj spokój! – Carly odwróciła głowę i czułe uśmiechnęła się do matki. – Wiesz
równie dobrze jak ja, że te jego filmy krajoznawcze ogląda mnóstwo ludzi. Wyrobił sobie
nazwisko. Ty jesteś znaną aktorką, a on producentem i reżyserem.
– Ale ja przynajmniej zrozumiałam zawczasu, że w moim wieku powinno się już grać
role charakterystyczne. On jest za stary, żeby ciągle stać przed kamerą.
Carly przygryzła wargi, powstrzymując uśmiech. Uwagę o ojcu pominęła milczeniem.
– I grasz je znakomicie! A tego serialu z tobą chyba nigdy nie przestaną kręcić.
– Właśnie – powiedziała matka, przechodząc do rzeczy. – Dlatego tak się przejęłam,
kiedy padła propozycja, żeby moją córkę w filmie grała twoja siostra. Gdybyście chociaż były
do mnie podobne... Ale przecież nie jesteście, prawda?
Podeszła do Carly i również stanęła przed lustrem. Z płomienistych, kasztanowatych
włosów wyłaniała się twarz w kształcie serca, której niepowtarzalny wyraz nadawała para
szafirowych, lekko skośnych, kocich oczu. Z trudem oderwała wzrok od swego odbicia i
spojrzała na córkę. Z tą oliwkową cerą i ciemnymi włosami spiętymi na karku aksamitną
zapinką Carly wyglądała niewinnie i słodko. Ciężkie brwi o pięknej linii ocieniały dwoje
ciemnobrązowych oczu z absurdalnie wręcz długimi, wywiniętymi rzęsami. Mały zgrabny
nosek i pełne, kształtne wargi. Carly była piękna i tak pociągająca, że chciałoby się ją zjeść.
– I cóż, kochanie, jak myślisz, mam ragę? Nie pytałabym cię o to, gdyby to nie było takie
strasznie, strasznie ważne!
708810168.003.png
– Dla ciebie wszystko jest „strasznie, strasznie ważne” – stwierdziła córka z przekąsem.
– Ale tym razem naprawdę jest! To może być dla Belli wielka szansa! Bóg jeden wie,
dlaczego jeszcze nie wsiadła do samolotu i nie wróciła do domu. Nie mogę dodzwonić się do
twojego ojca, więc nie wiem, co się stało. Wiem tylko, że bardzo zależało jej na tej roli.
Nawet ty musisz przyznać, że dzięki niej twoja siostra może stać się sławna!
Carly przywykła do egzaltacji, z jaką matka traktowała niemal wszystko, ale tym razem
musiała przyznać jej rację. Zwariowana bliźniaczka rzeczywiście stanęłaby na głowie, byleby
tylko zrobić karierę w teatrze. Carly miała poza tym niejasne i niemiłe przeczucie, że z siostrą
dzieje się coś niedobrego.
– Na pewno nie muszę znać roli? – Wciąż niepokoił ją fakt, że dała się w to wszystko
wciągnąć.
– Ależ skądże! Nikt nawet nie podejrzewa, że w ogóle coś o niej wiesz. Dzisiejsza kolacja
jest właśnie po to, żeby producent i reżyser mogli ci się przyjrzeć i zdecydować, czy się
nadajesz. A poza tym, kochanie, uspokój się, będę przy tobie. Nie zaryzykują rozmowy na
osobności. Na kolację przyjdzie sporo ludzi ze środowiska. Zbyt wielu z nich wie, że
producenci szukają młodej dziewczyny do obsadzenia roli mojej dawno zaginionej córki.
– A jeśli się im spodobam?
– Zostaw to mnie – odparła matka stanowczo. – Chciałabym tylko, żebyś potem jak
najszybciej poleciała do Bangkoku i sprawdziła na miejscu, co się właściwie stało. Muszę
przyznać, że trochę się niepokoję...
Spojrzenia niebieskich oczu matki i brązowych córki spotkały się. Minęła chwila, zanim
Carly się uśmiechnęła.
– Nie martw się, mamo! Gdyby stało się coś naprawdę złego, wiedziałabym o tym. – Za
plecami zrobiła „figę”. Z siostrą działo się coś złego i to od wielu miesięcy. Ale dopóki Bella
nic nie mówiła, Carly też nie wypadało niepokoić matki.
– Naprawdę? Wiedziałabyś? Tak, słyszałam, że bliźnięta są podobno obdarzone jakimś
dodatkowym zmysłem... – matka urwała i westchnęła. – Coś się jednak musiało przydarzyć,
skoro Bella nie zdążyła na samolot. Ale do dzieła! Podczas dzisiejszego wieczoru musisz
pamiętać, że jesteś dobrze zapowiadającą się aktorką. I nic więcej. Pamiętaj: aktorką, nie
projektantką mody.
Matka obrzuciła uważnym spojrzeniem suknię Carly. Niebieskie oczy na chwilę zwęziły
się jeszcze bardziej.
– Sama ją zaprojektowałaś?
– Oczywiście. Wiesz, że zwykle noszę rzeczy przez siebie zaprojektowane.
708810168.004.png
– Zawsze zapominam, że mam dwie utalentowane córki. Kochanie, musisz mi wybaczyć.
To dlatego że nikt w naszej rodzinie nie prowadzi tak spokojnego trybu życia, jak ty.
Carly znów powstrzymała uśmiech. Wróciła właśnie z Paryża z pokazu mody. Ale matka
i tak nie była w stanie wyobrazić sobie, że sprzedawanie ciuchów może być równie trudne,
jak życie gwiazdy.
– To, że większość czasu spędzam na wsi, wcale nie znaczy, że mam łatwe życie.
– Ależ, kochanie! Nie chciałam przez to powiedzieć, że twoje życie jest nudne. A ta mała
czarna, którą masz na sobie, to bardzo piękna rzecz. – Czarującym gestem wskazała suknię
córki. – Wyglądasz naprawdę jak wschodząca gwiazda sceny. No, a teraz już chodźmy.
Miejmy ten wieczór za sobą, żebyś jak najprędzej mogła wrócić do swoich spraw.
Carly westchnęła z rezygnacją, dając się porwać matce i jej nadzwyczajnej pewności
siebie. Carly brakowało takiej pewności, zwłaszcza odkąd trapiły ją złe przeczucia.
Niepokoiła się o siostrę, nigdy też nie czuła się dobrze w pełnym świetle reflektorów.
Powodziło się jej naprawdę znośnie, ale miała ten rodzaj talentu, który rozkwita najpełniej nie
w światłach sceny, ale w cieniu, za kulisami. Myśl o spędzeniu wieczoru w towarzystwie
wszystkich tych dziwnych ludzi z branży filmowej przyprawiała ją o mdłości. Bella na pewno
cieszyłaby się na to przyjęcie. Podobnie jak matka uwielbiała zwracać na siebie uwagę. Z
największą rozkoszą odwzajemniałaby każdy przejaw adoracji. Carly przeciwnie – zawsze
unikała występów publicznych. I gdyby nie miłość do siostry i kochanej przecież, choć często
trudnej do zniesienia, matki, nigdy by się na to nie zdecydowała. Teraz jednak nie miała
innego wyjścia. Musiała się zgodzić na poniesienie tej ofiary.
Wyprostowała ramiona i spróbowała wyobrazić sobie, że jest własną siostrą. W końcu
urodziła się pod znakiem Panny, a wszystkie Panny to z natury perfekcjonistki. Jeżeli więc
już musi udawać Bellę... No tak – albo opanuje lęk i przestanie się bać tej maskarady, albo nie
ma po co iść na przyjęcie.
Dwa dni później samolot, którym leciała Carly, dotknął kołami płyty lotniska w
Bangkoku akurat w czasie trwania tropikalnej burzy. Dziewczyna miała nadzieję, że nie jest
to zły omen. Ostatnie dwa dni dostarczyły jej wystarczająco wielu wrażeń. Było coś
wzruszającego w zaufaniu, jakim obdarzyła ją matka. Ale nim kolacja dobiegła końca, jej
wiara w zdolności aktorskie córki kilkakrotnie poddana została próbie i solidnie
nadszarpnięta. Zażenowana Carly nie poznawała przyjaciół Belli i tłumaczyła to migreną. W
ten sam sposób usiłowała wykręcić się od odpowiedzi na pytanie, co porabiała przez cały rok.
Była przekonana, że zamiast przysługi wyrządziła siostrze wielką krzywdę.
708810168.005.png
Matka nie szczędziła jej wprawdzie serdeczności, ale dziewczyna wiedziała, że i ona
bardzo przeżyła feralny wieczór. W końcu zaczęła namawiać Carly na wcześniejszy samolot.
Pomogła nawet zamienić bilety. Niewątpliwie chciała, żeby córka szybko wyjechała z
Londynu.
– Kochanie, zatelefonuj natychmiast, jak tylko będziesz na miejscu. Nie przejmuj się
różnicą czasu, chcę jak najszybciej wiedzieć, co dzieje się z Bella – powiedziała na
pożegnanie na lotnisku Heathrow.
Carly wiedziała doskonale, że jej akcje w rodzinie nigdy nie stały zbyt wysoko. Zdążyła
się już do tego przyzwyczaić. Teraz było jej nawet na rękę, że matka nie domyśla się, jak
dużą wagę przywiązuje do tej podróży. Leciała do Bangkoku, żeby odebrać przygotowany do
nowej kolekcji jedwab malowany w zaprojektowane przez siebie wzory. Poprzedni pobyt
wspominała z radością, bardzo poruszył jej wyobraźnię. Szczęśliwy traf sprawił, że ojciec
postanowił kręcić film o Tajlandii.
Ojciec, człowiek próżny i obojętny na wszystko, co nie wiązało się bezpośrednio z jego
karierą, zawsze tak samo cieszył się na przyjazd obu córek. Szczęśliwy, że może
porozmawiać z Bella o teatrze, równie chętnie dyskutował z Carly o modzie i sztuce. Dla
każdej z nich potrafił być zawsze czarujący.
Carly nie przejęła się zbytnio tym, że nie zastała go w domu. Okna jego mieszkania
wychodziły na spokojnie toczącą swe wody rzekę Chao Phraya, stanowiącą nadal coś w
rodzaju głównej ulicy tego rozległego miasta.
Jaśmin, młoda Tajka, która opiekowała się domem, była uszczęśliwiona wizytą
dziewczyny. Jak wszyscy Tajowie, których Carla poznała, Jaśmin miała ciepły, pełen
wdzięku uśmiech, który sprawiał, że przebywanie w jej towarzystwie sprawiało przyjemność.
Carly domyśliła się, że ojciec kręci film w zatoce Phang Nga, w pięknym obszarze delty,
rozsławionym przez wczesne filmy z Jamesem Bondem.
Mimo zmęczenia usiłowała wypytać dziewczynę o Bellę. Jaśmin mówiła dobrze po
angielsku, ale Carly odniosła wrażenie, że tym razem nie może się z nią porozumieć. Tajka
była wyraźnie zmieszana. Wyglądało na to, że nie wie nawet, że Carly ma siostrę. Kiedy, już
niemal zrozpaczona, poprosiła Jaśmin, żeby zaprowadziła ją do pokoju, w którym mieszkała
poprzednim razem, usłyszała coś, czego absolutnie się nie spodziewała.
– Pierwszy raz przyjechała pani do nas trzy miesiące temu, prawda? – Jaśmin była równie
zaskoczona i zdezorientowana. – Potem pani wyjechała, a sześć tygodni temu wróciła. Kiedy
Sir Richard Mayfield wyjechał na zdjęcia, pani wybrała się na kilka dni na wycieczkę ze
znajomym, po czym poleciała pani do Londynu, prawda?
708810168.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin