Masońskie rytuały NASA i bakterie z Mono Lake.doc

(317 KB) Pobierz
Masońskie rytuały NASA i bakterie z Mono Lake

Masońskie rytuały NASA i bakterie z Mono Lake

Kategorie: Astronomia, Tajne stowarzyszenia, Teoria konspiracji
Tagi: bakterie, Carl Sagan, E.T., Isaac, Izaak Newton, loty kosmiczne, masoneria, meteory, Mike Bara, NASA, promy kosmiczne, Richard Hoagland,Teoria konspiracji, życie pozaziemskie

Konferencja prasowa NASA, na temat odkrycia nowej formy życia na Ziemi była wydarzeniem niezwykle doniosłym, choć oczekiwania były zapewne znacznie większe. Można powiedzieć, że większość zainteresowanych po raz kolejny poczuła się rozczarowana rewelacją NASA. O ile przed tym wydarzeniem cały internet aż trząsł się od domysłów, spekulacji i przecieków, tak po ogłoszeniu, że w kalifornijskim jeziorze Mono bytują mało atrakcyjne bakterie żyjące na arsenie – temat błyskawicznie umarł śmiercią naturalną. Ale nie na NA.

Pytanie bowiem brzmi, dlaczego bakterie żyjące w Mono Lake tak bardzo lubią arsen? Jest to zjawisko unikalne w skali światowej i nigdzie indziej nie znaleziono podobnego przykładu. Ta ich wyjątkowość oprócz wielu innych elementów może oznaczać, że… pochodzą one z innej planety, a w Mono Lake znalazły idealne warunki rozwoju! Wielu astrofizyków uważa, że życie pozaziemskie w postaci bakterii spada nam na głowy nieustannie. Znakomita większość z tych bakterii nie jest w stanie przetrwać na ziemi. Inne próbują poprzez mutacje dostosować się jakoś do warunków na naszej planecie. Niektórzy naukowcy kojarzą ze sobą fakt pojawienie się na ziemi rozmaitych wirusów z deszczami meteorów, które od czasu do czasu nawiedzają Ziemię. Z tego punktu widzenia bakterie w Mono Lake być może znalazły tam dla siebie odpowiednią niszę, pozwalająca im przetrwać. To każe wierzyć, że na następnej podobnej konferencji NASA ogłosi miejsce, skąd przybyły te bakterie i tym samym raz na zawsze potwierdzi istnienie życia pozaziemskiego.

NASA z sobie znanych powodów uznała, że świat wciąż nie jest gotowy na taką informację i dozuje ją w małych porcjach, powoli przyzwyczajając nas do tej myśli. Przez lata utrwalano nam w świadomości, że jesteśmy jedynym życiem we wszechświecie. Koniec kropka. Dlatego niełatwo jest to odkręcić i stąd to dozowanie informacji i powolne Ujawnienie (Disclosure) niewątpliwego faktu, że nie jesteśmy w Kosmosie sami. Takie podejście NASA do ujawniania odkrytych przez agencje faktów dobrze wpisuje się w tradycję tej organizacji. Richard Hoagland i Mike Bara wspólnie napisali znakomitą książkę pt: „Dark Mission. The Secret History of NASA”. W książce tej obaj autorzy wykazują, że NASA oprócz oczywistego naukowego podejścia do wszechświata, jest także organizacją… religijną (!), opartą na ściśle określonych tajnych rytuałach. Dlatego ostatnia konferencję prasową NASA trzeba odbierać właśnie w ten sposób. Jest to być może część misterium, które powoli zmierza do pełnego Ujawnienia, które nastąpi w… 2012 roku. Być może kalendarz Majów jest tylko pretekstem, bo tak naprawdę 2012 jest istotne z punktu widzenia NASA i my sami jesteśmy częścią tego rytuału.

Pytanie jakie w sposób oczywisty się tu nasuwa dotyczy tego – jakiego rodzaju są to rytuały i co to za religia. Uproszczona odpowiedź brzmi, że są to rytuały masońskie. NASA nie jest monolitem. Jednak trzy najbardziej dominujące grupy są złożone z ludzi, którzy uwielbiają rytuały. Są to: masoni, magicy i naziści. Tworzą oni organizację, która swymi korzeniami sięga nie setek nawet a raczej tysięcy lat. Sięga czasów w których Wiedza była wyłącznie w posiadaniu wąskiej elity. Z jakichś powodów (rytualnych zapewne) ten stan rzeczy ma się wkrótce zmienić, dlatego w sposób stopniowy informuje się nas o tym, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. W taką ocenę zjawiska wpisuje się choćby oświadczenie Hawkinga ostrzegającego przed (być może) niebezpiecznymi kosmitami. Papież Benedykt też okazał się skłonny chrzcić istoty pozaziemskie. Wszystko to wygląda na przygotowywanie całej ludzkie populacji do owego legendarnego Ujawnienia. Z tego powodu bakteria odkryta w Mono Lake, inkorporując do swojego DNA kompletnie nowy element doskonale mieści się w kryteriach ustalonych przez Carla Sagana, mających pomóc w rozpoznaniu życia pozaziemskiego. Oczywiście na informację, że organizmy w Mono Lake pochodzą z innej planety, będziemy musieli jeszcze poczekać.

O rytualnym charakterze NASA decyduje hierarchia wewnątrz agencji, która podejmuje wszelkie istotne decyzje. NASA była taka od samego początku swego istnienia, kiedy powołano ją do życia w 1958 roku, i trwa to do teraz. Widać to wyraźnie w kolejnych działaniach agencji. Ostatni lot promu kosmicznego Atlantis oparty był na charakterystycznych masońskich symbolach. Był on przejściem w nową jakość i otwierając nową erę eksploracji przestrzeni kosmicznej. Reprezentuje także przejście od fizyki Newtona (opartej na energii uzyskanej z paliw kopalnych) do fizyki kwantowej (gdzie energia pochodziłaby z kosmosu): temat ostatnio często poruszany na NA (fizyka hiperprzestrzenna, energia torsyjna). Nawet numery kolejnych misji mają swoje magiczne znaczenie i przejście z misji 132 do misji 133 to kolejny niezwykle ważny rytuał masoński. Masoni 32 stopnia są ciągle poza barierą wtajemniczenia i dopiero 33 stopień daje dostęp do prawdziwej wiedzy. Z kolei przemianę źródła energii można znaleźć w kolejnej cyfrze jaką oznaczony jest zbiornik paliwa promu kosmicznego. Numer ten to 137, który określa tzw. stałą struktury subtelnej, w elektrodynamice kwantowej jest kluczowym równaniem przejścia z fizyki obecnej do fizyki hiperprzestrzennej.

Na dodatek NASA nie kryje się ze swoimi rytuałami. Podczas misji 132 na Stacji Kosmicznej odbyła się ceremonia newtońska. Na stację zabrano niewielką plakietkę, w którą wmontowana była deseczka z drewna jabłkowego – z tego samego pod którym siedział Newton wymyślając zasady teorii grawitacji. Plakietkę ufundowało Królewskie Towarzystwo Naukowe. Liczba 137 jest także liczbą pierwszą (bo ma tylko dwa dzielniki: jedynkę i samą siebie). Jeśli ustawić takie liczby w kolejności od najmniejszej w górę, to liczba 137 będzie 33 w kolejności liczbą pierwszą. Szukając dalej magii liczb nie sposób pominąć liczby atomowej arsenu, czyli… 33 (!) :)

Tak więc być może jesteśmy tylko trybikami w wielkiej maszynie dziejów uruchomionej przez NASA i jej kapłanów wiedzy i zmierzamy ku nieznanemu przeznaczeniu śladem naszych przodków, którzy rozpoczęli ten marsz tysiące lat temu.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin