Jeż Węgierski
moje zdziwienia budapeszteńskie
gołe baby na cmentarzu
Mam znajomego z Polski, który narzeknął mi kiedyś, że Węgrzy nigdy go nie zapraszają do domu ani niczego z nim nie robią, mimo, że przyjeżdza tu od lat. Strasznie miły człowiek więc postanowiłem coś z tym zrobić i od tej pory kiedy tylko tu przyjeżdza staram się go zabierać to tu to tam. Ostatnio wziąłem go na secesyjny cmentarz Kerepesi. Gołe baby będą, zachęcałem tylko na wpół żartobliwie.
Lubię chodzić na ten cmentarz. To takie trochę tutejsze Powązki ale mimo, że odgrywa podobną rolę jest jednak inny i to ta inność sprawia, że jest tak interesujący. Ale może zamiast opowiadać o nim na sucho lepiej go nieco pokazać.
Zaczęliśmy od cmentarza żołnierzy radzieckich. Leży nieco na uboczu choć niedaleko wejścia. Pojęcia nie mam dlaczego chowano tych żołnierzy tutaj, daty śmierci to cały okres powojenny. Królują gwiazdy.
Do cmentarza prowadziła kiedyś alejka. Obecnie obsiano ją trawą tak, że trudniej jest do niego trafić. Węgrzy nie niszczą wprawdzie pomników, ale zasiać trawę na alejce cmentarnej to co innego.
Od żołnierzy radzieckich poszliśmy, dokądżeby, do panteonu komunistycznego. Pasjonująco pisał o jego powstaniu i późniejszych losach István Rév, książce którego poświęciłem jeden z wcześniejszych postów. Pomnik główny, niewolny od komunistycznego kiczu, wygląda tak. W Polsce na żadnym normalnym cmentarzu (nie mówię o cmentarzach wojskowych) nie ma chyba tak wielkiego pomnika o charakterze komunistycznym.
Wokół groby komunistów rozrzucone raczej niż uszeregowane w aleję zasłużonych. Nieopodal najważniejszy z nich: Kádára.
Stamtąd ruszamy już do starszej, dziewiętnastowiecznej części cmentarza. Grobowce tutaj budowano według prostej zasady: im ważniejszy nieboszczyk tym większy mu grobowiec. Taki na przykład Batthyány spoczywa w niewielkim pałacyku.
Deák z kolei leży w skrzyżowaniu kamienicy z kościołem.
Pisarz Mór Jókai (mieszkał niedaleko ode mnie) też, jak widać, był ważnym człowiekiem. Tu poszli mniej w kubaturę grobowca a w jego powierzchnię - no i świetną lokalizację: grobowiec zamyka oś alei.
Uwagę naszą zwrócił też, jak rodzynek wśród ponadstuletnich grobów, śmiały eksperyment z lat 80tych. Mozaika jak na wiejskim domu.
W starej części pochowano też pierwszego niekomunistycznego premiera Józsefa Antala, który zmarł na raka podczas pełnienia urzędu. Spoczywa sam na sporej parceli a jego grób stoi na samym jej środku.
Przyznaję, że nie rozumiem tych kurtyn zwieszających się z powietrza ani postaci na rogach grobowca: jeźdzców z okresu zajmowania ojczyzny (na zdjęciu na prawo) czy też zakapturzonych mnichów pokazujących krzyż (na lewo).
Idąc dalej nieco rozbawił mnie nieco grób jakiegoś, najwyraźniej, żołnierza. "Zasnął w krzakach" nazwałem go.
Ławka z urnami była z kolei szokująca. Wyglądały jak gołębie czekające na karmę albo krasnale, które zebrały się, żeby im poczytać. Wrażenia okropne.
Przy odsłoniętym dwa, o ile pamiętam, lata temu pomniku ofiar drugiej wojny światowej rozmawialiśmy na temat pamięci historycznej Węgrów. Do czasu powstania tego pomnika na całym cmentarzu, lokalnych Powązkach, przypomnijmy, nie było żadnego odniesienia do wojny. Porównajmy to do dowolnego większego cmentarza w Polsce gdzie obok pomnika katyńskiego stoi krzyż upamiętniający dywizję AK, za nimi kamień ku czci zaginionych na wschodzie, dalej tablica brygady walczącej z Amerykanami - a tu nic. Nawet napis na tym nowym pomniku jest strasznie ogólnikowy: ofiarom drugiej wojny światowej. Tu jest znacznie mniej dyskusji na temat przeszłości, niemal nie ma książek, filmów, brakuje pomników. Zmierzenie się z ostatnimi stoma laty historii Węgrzy mają jeszcze przed sobą.
Znaleźliśmy też sobie nieco gołych bab. Nie do pomyślenia na cmentarzu w Polsce, sądzę, a tu stoją sobie spokojnie nikomu nie przeszkadzając. Ci tu z pewnością są alegorią wiernego małżeństwa.
Ta poniżej pociesza malarza Károlya Lotza i z pewnością wyobraża sztukę.
Ta tutaj to na pewno symbol mądrości, wszelkie podobieństwa do namiętności są przypadkowe i niezamierzone.
A ta tu może być tylko duszą opuszczającą ciało.
poniedziałek, 01 października 2007, jezw
poleć znajomemu » śledź komentarze (rss)
rikiman