Cziedryn Pema_ Kiedy życie nas przerasta.pdf

(395 KB) Pobierz
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta - Notatnik
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta
Cziedryn Pema
Kiedy życie nas przerasta
Mudra
Tytuł oryginału: _When Things Fall Apart
Heart Advice For Difficult Times_
© 1997 by Pema Chödrön
Published by arrangement with Shambhala Publications, Inc.
P.O. Box 308, Boston, MA. 02117
© 2000 for Polish edition by Wydawnictwo MUDRA
Przekład: Agnieszka Burzyńska, Anna Różańska
Redakcja: Artur Kawińskki
Współpraca redakcyjna: Barbara Majewska
Korekta: Krystyna Stefaniak, Anna Kowalczyk
ISBN 83-87387-05-3
Wydawnictwo MUDRA, Kraków 2001
Sakjongowi Miphamowi Rinpocze z oddaniem, miłością i wdzięcznością.
Strona 1
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta
SPIS TREŚCI
Podziękowania
Przedmowa
Oswajanie lęku
Kiedy nasz świat się rozpada
Chwila obecna to najlepszy nauczyciel
Odnaleźć spokój w tym, co jest
Nigdy nie jest za późno
O niewyrządzaniu krzywdy
Brak nadziei i śmierć
Osiem światowych _dharm_
Sześć rodzajów samotności
Ciekawość egzystencji
Brak agresji i cztery _mary_
Dorastanie
Pogłębianie współczucia
Miłość, która nie umrze
Pod prąd
Wysłannicy pokoju
Poglądy
Ustny przekaz nauk tajemnych
Trzy sposoby radzenia sobie z chaosem
Złudzenie wyboru
Zatrzymanie koła _sansary_
Celem jest droga
Bibliografia
Słownik terminów buddyjskich
[8]
PODZIĘKOWANIA
Pragnę wyrazić szczerą wdzięczność Lynne Van de Bunte. Lynne nie tylko zachowała
taśmy, z których odtworzyliśmy zawarte w tej książce wykłady, ale również spisała z nich
teksty. Niektóre z taśm były w tak złym stanie, że nikt oprócz niej nie był w stanie odczytać
treści moich słów! Lynne poświęciła również wiele czasu, by znaleźć osoby, które spisały
pozostałe nagrania - przekazuję zatem podziękowania dla: Heidi Utz, Rexa Washburna,
Ginny Davies oraz Aileen i Billa Fellów (którzy zebrali wszystkie wykłady na dysku
jednego komputera). Wreszcie przekazuję szczególne wyrazy wdzięczności dla mojej
przyjaciółki i zarazem redaktorki, Emily Hilburn Sell, która sprawiła, że pudło pełne
Strona 2
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta
papierów w cudowny sposób przeistoczyło się w tę oto książkę. Bez jej talentu, szczerego
zaangażowania i ciężkiej pracy światła dziennego nie ujrzałaby ani ta, ani też wiele innych
publikacji. Niezwykle się cieszę, że możemy kontynuować naszą współpracę. [9]
PRZEDMOWA
W 1995 roku byłam na urlopie naukowym. Przez dwanaście miesięcy nie robiłam
właściwie nic. To był najbardziej inspirujący duchowo czas w moim życiu. Praktycznie -
jeden wielki relaks. Czytałam, chodziłam na wycieczki, spałam. Gotowałam, jadłam,
medytowałam i pisałam. Bez żadnego planu dnia, żadnego programu, żadnych "muszę to,
muszę tamto". W tym otwartym, nieograniczonym żadnymi zobowiązaniami czasie udało
mi się przeanalizować wiele spraw. Po pierwsze, zaczęłam powoli wczytywać się w
zupełnie surowe, nie opracowane redakcyjnie zapisy moich wykładów z lat 1987-1994. W
przeciwieństwie do nauk udzielonych podczas krótkich odosobnień medytacyjnych, które
złożyły się na książkę _The Wisdom of No Escape_, i tych poświęconych lodziong, z
których powstała praca _Start Where You Are_, materiały zapełniające całe dwa
tekturowe pudła zdawały się być niepowiązane ze sobą żadną myślą przewodnią. Co jakiś
czas przerzucałam kilka tekstów. Jedne wydawały mi się zbyt formalne, inne nieomal
zachwycające. Kontakt z taką obfitością własnych słów stanowił doświadczenie tyle
interesujące, co [10] krępujące. Stopniowo, w miarę lektury, zauważyłam, że bez względu
na temat wykładu, kraj, w którym byłam, czy czas - za każdym razem mówiłam o tym
samym: o wielkiej potrzebie _maitri_, miłującej życzliwości dla siebie samego, która
pozwala rozbudzić w sobie postawę wolnego od lęku współczucia wobec własnego
cierpienia i wobec cierpienia innych. Odniosłam wrażenie, że każdy wykład zawierał tę
samą myśl: można wkroczyć na obce, nieznane sobie terytorium i odnaleźć spokój w
braku poczucia bezpieczeństwa. Innym, wciąż powracającym motywem było dążenie do
rozluźnienia napięcia między "my" i "oni", "to" i "tamto", "dobro" i "zło" - poprzez przyjęcie i
oswojenie tego, czego zazwyczaj unikamy, a co mój nauczyciel, Czogiam Trungpa
Rinpocze, nazwał ufnym stąpaniem po ostrzu. Uświadomiłam sobie, że przez siedem lat
cały czas zgłębiałam i próbowałam przekazać innym te właśnie cenne, choć wymagające
w praktyce ogromnej siły woli nauki, których Trungpa Rinpocze udzielał swoim uczniom.
Przeglądałam dalej zawartość moich pudeł z tekstami i coraz bardziej jasnym stawało się
dla mnie, jak daleką mam jeszcze drogę przed sobą, nim w pełni pojmę i przyswoję to,
czego mnie uczono. Zrozumiałam też, że stosując, na ile potrafię, nauki Rinpocze w życiu
i starając się dzielić swoim doświadczeniem z innymi, odnalazłam najgłębsze szczęście i
spełnienie - jakich nie znałam wcześniej. Zastanawiające, co zresztą często podkreślam,
że oswojenie własnych demonów i przezwyciężenie własnego lęku niesie najprostsze,
niespodziewane uczucie radości i rozluźnienia.
Mniej więcej w połowie mojego urlopu Emily Hilburn Sell zapytała mnie nieoczekiwanie,
czy mam [11] jeszcze jakieś notatki, które mogłyby złożyć się na trzecią książkę.
Wysłałam jej dwa pudła. Przewertowała teksty i skontaktowała się z wydawnictwem
Shambhala Publications z informacją: "Mamy następną książkę".
Przez pół roku Emily sortowała, przestawiała, wyrzucała, poprawiała, a potem ja, z
ogromną satysfakcją, mogłam nadać ostateczny kształt każdemu kolejnemu rozdziałowi.
Jeśli akurat nie kontemplowałam oceanu lub nie spacerowałam po wzgórzach,
poświęcałam się tej pracy bez reszty. Rinpocze powiedział mi kiedyś: "Odpoczywaj i pisz".
Wtedy nie zanosiło się wcale, żebym kiedykolwiek miała zajmować się jednym albo
drugim, ale minęły lata i oto, proszę, zastosowałam się do zaleceń.
Niniejsza książkajest zatem owocem współpracy z Emily i roku mojego próżnowania.
Strona 3
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta
Niech pomoże ci znaleźć ład i spokój. Niech nauki o uczciwości, łagodności i odwadze
staną się częścią twojego życia. Jeśli jest ono chaotyczne i pełne napięć, znajdziesz w tej
książce niejedną radę. Jeśli stoisz na rozdrożu, cierpisz z powodu straty bliskiej osoby
albo czujesz nieokreślony głęboki niepokój, masz w ręce zbiór nauk napisanych
specjalnie dla ciebie. Każdemu z nas trzeba ciągle przypominać, każdego zachęcać, by
umiał znaleźć spokój w obliczu każdej sytuacji, by wszystko, co spotyka na swej drodze,
wykorzystał dla własnego rozwoju.
Stosując te nauki, dołączamy do nieskończonej linii nauczycieli i uczniów, którym Budda
towarzyszył w chwilach załamań i sukcesów ich codziennego życia. My teraz, tak jak
kiedyś oni, możemy zaprzyjaźnić się ze swoim ego i odkryć własny umysł mądrości. [12]
Dziękuję widjadharze, Czcigodnemu Czogiamowi Trungpie Rinpocze, za to, że bez reszty
poświęcił swe życie _dharmie_ i z wielkim zaangażowaniem starał się przekazać istotę
tych nauk społeczeństwom Zachodu. Pragnę, by inspiracja, którą czerpię od niego, stała
się zaraźliwa. Byśmy jak on wiedli życie _bodhisattwy_ i byśmy pamiętali o jego zaleceniu:
"Chaos przyjmuj jako niezmiernie dobrą nowinę". [13]
I
OSWAJANIE LĘKU
_Lęk jest naturalną reakcjcą, gdy zbliżamy się do prawdy._
Podjąć duchową podróż, to jak wypłynąć małą łodzią na ocean w poszukiwaniu
nieznanych lądów. Pełna oddania praktyka może stać się źródłem natchnienia, jednak
prędzej czy później rodzi również lęk. Wyruszając, wiemy tylko tyle, że po dotarciu do
horyzontu spadniemy z krawędzi świata. Jak wszyscy podróżnicy marzymy, aby odkryć
nieznane. Nie wiemy jednak, czy poradzimy sobie z tym, co nas czeka.
Jeśli interesujemy się buddyzmem i zmierzamy do bliższego jego poznania, szybko się
okazuje, że nauki Buddy oferują wiele rodzajów praktyki. Medytacja wglądu* umożliwia
ćwiczenie uważności - czyli pełnej obecności we wszystkich działaniach fizycznych i
umysłowych. Praktyka zen* "otwiera oczy na pustkę", stawia nas wobec wyzwania wejścia
w kontakt z otwartą, nieograniczoną przejrzystością umysłu. Nauki _wadżrajany_* [14]
wprowadzająw praktykę pracowania z każdą sytuacją, w ideę postrzegania tego, co się
pojawia, jako nieoddzielne od przebudzonego umysłu. Wszystko może stać się dla nas
inspiracją i podsycić chęć dalszej praktyki. Jeżeli jednak chcemy dodać jej głębi i
autentyzmu, musimy w końcu zetknąć się z lękiem.
Lęk jest powszechnym doświadczeniem, doznają go nawet najmniejsze istoty. Miękkie
ciała morskich stworzeń pozostające na morskim brzegu po odpływie instynktownie
kurczą się pod dotknięciem naszych palców. Wszystko, co żyje, podobnie reaguje na
zagrożenie. Odczuwać lęk w obliczu nieznanego nie jest zatem rzeczą niezwykłą. To
nieodłączny aspekt życia czujących istot, wspólny nam wszystkim. Lękiem reagujemy na
samotność, śmierć lub utratę poczucia bezpieczeństwa. Lęk jest naturalną reakcją, gdy
zbliżamy się do prawdy.
Jeśli jednak mimo poczucia zagrożenia postanowimy pozostać dokładnie tu, gdzie
jesteśmy, nasze doświadczenie stanie się bardziej żywe. Bo wszystkie doznania stają się
bardzo intensywne, kiedy nie ma dokąd uciec.
Pewnego razu podczas długiego medytacyjnego odosobnienia doznałam nagłego
olśnienia: zrozumiałam, że nie można być tu i teraz, a jednocześnie zajmować się swoją
przeszłością i przyszłością - rozpamiętywać i planować. Jest to może oczywiste, ale kiedy
sami dokonujemy tego odkrycia, zachodzi w nas przemiana. Nietrwałość staje się
Strona 4
Pema Cziedryn - Kiedy Życie nas przerasta
odczuwalna w każdej chwili, podobnie jak współczucie, zdumienie i odwaga.
To samo dotyczy lęku. Ten, kto znajduje się na krawędzi nieznanego - w pełni świadomy
tej pozbawionej [15] punktu odniesienia chwili - doświadcza braku oparcia. Wtedy właśnie
pojawia się zrozumienie - odkrycie, że chwila obecna to newralgiczny punkt naszej
własnej czasoprzestrzeni. Sama bardzo krucha, ale obdarzona mocą odbierania nam siły.
U progu swych duchowych odkryć jesteśmy pełni idei i oczekiwań. Szukamy, rzecz jasna,
odpowiedzi, które zaspokoją odczuwany od dawna głód wiedzy. Jednocześnie ostatnią
rzeczą, jakiej pragniemy, jest głębszy kontakt z własnym lękiem. Owszem, inni próbują
nas ostrzec. Przypominam sobie, jak po otrzymaniu pierwszych instrukcji do medytacji,
usłyszałam od swego nauczyciela: "Nie odchodź stąd z przekonaniem, że medytacja to
wakacje od rozdrażnienia". Tak już jest, że żadne ostrzeżenia nie przekonują nas do
końca - czasem to właśnie one nas przyciągają.
Mówię o poznawaniu i oswajaniu lęku, o zaglądaniu mu w oczy - nie twierdzę jednak, że
jest to sposób rozwiązywania problemów. To raczej metoda prowdząca do całkowitej
zmiany starych nawyków patrzenia, słuchania, wąchania, smakowania i myślenia. Prawdą
jest, że godząc się na tę zmianę, narażamy się na ciągłe upokorzenia. Nie będzie już
miejsca na arogancję towarzyszącą upartemu trzymaniu się z góry przyjętych schematów.
Arogancja, której tak trudno się pozbyć, będzie teraz bezustannie nękana przez naszą
odwagę stopniowego kroczenia naprzód. Odkrycia dokonywane dzięki praktyce nie mają
bowiem nic wspólnego z wiarą w cokolwiek. Wypływają one z odważnej gotowości, by
umrzeć, by umierać wciąż na nowo.
Wszystko, co możemy powiedzieć o uważności, pustce czy pracy z energiami, wskazuje
na jedno: bycie [16] tu i teraz przypiera nas do muru. Przygważdża nas dokładnie do tego
punktu w czasie i przestrzeni, w którym się znajdujemy. Jeśli się zatrzymamy, zamiast
odruchowo zareagować, jeśli nie będziemy niczego wstrzymywać, zrzucać winy na innych
ani też obwiniać samych siebie - zetkniemy się z problemem, którego nie da się
racjonalnie rozwiązać. Wtedy spotkamy się ze swym sercem. Jak to zręcznie ujął jeden z
uczniów: "Natura buddy, sprytnie przebrana za lęk, daje nam kopniaka w tyłek, abyśmy
wreszcie zaczęli odczuwać".
Byłam kiedyś na spotkaniu z człowiekiem, który w latach 60. przebywał w Indiach.
Opowiadał on o swoich ówczesnych duchowych przeżyciach. Wspominał o wielkiej
determinacji, z jaką starał się pozbyć negatywnych emocji, o tym, jak walczył z gniewem,
pożądaniem, lenistwem i dumą. Najbardziej jednak chciał się uwolnić od lęku. Nauczyciel
medytacji wprawdzie wciąż powtarzał mu, by zaprzestał tych zmagań, on jednak
interpretował te słowa jako instrukcje do praktyki polegającej na walce z przeciwnościami.
W końcu nauczyciel wysłał go na odosobnienie medytacyjne do maleńkiej chatki u
podnóża gór. Zaraz po zamknięciu drzwi mężczyzna zasiadł do praktyki, a kiedy zapadł
zmrok, zapalił trzy świeczki. Około północy usłyszał w kącie szmer i dostrzegł w ciemności
ogromnego węża, który wyglądał na królewską kobrę. Ułożyła się dokładnie naprzeciw - i
lekko się kołysała. Przez całą noc człowiek ten nie zmrużył oka, wpatrując się w węża. Był
tak przerażony, że nie był w stanie się poruszyć. Istniał tylko wąż, on i strach.
Tuż przed świtem dopaliła się ostatnia świeczka i wówczas mężczyzna rozpłakał się.
Płakał jednak nie [17] z rozpaczy, lecz ze współczucia. Poczuł bowiem tęsknotę
wszystkich ludzi i zwierząt tego świata; poznał ich daremne zmagania i alienację.
Uświadomił sobie, że jego dotychczasowa medytacja nie była niczym innym jak tylko
upartym izolowaniem się i walką. Całym sercem zaakceptował wówczas fakt, że zdarzało
mu się bywać wściekłym i zazdrosnym, że się upierał i walczył, a także to, że odczuwał
lęk. Uświadomił sobie również własną bezmierną wartość - niezależnie od tego, czy jest
mądry czy głupi, biedny czy bogaty - oraz to, że jest całkowicie niezgłębiony. Ogarnęło go
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin