Nekroskop #2.pdf

(1740 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
BRIAN LUMLEY
Nekroskop II
Przełożył Jarosław Irzykowski
SCAN-dal
 
WAMPIRY
Nie był nietoperzem ani wilkiem, ale
jakimś stadium pośrednim między nimi.
Ludzka postać stanowiła jedynie skorupę,
kokon kryjący w sobie poczwarę. I teraz
ów kokon pękał. Zęby wampira stały się
stromymi, wykrzywionymi lodowcami
ścierającymi się w czerwonym oceanie
dziąseł. Jego paszcza krwawiła, potworne
zęby, niczym najostrzejsze z noży,
wypychały się w górę, rozrywając ciało...
 
ROZDZIAŁ 1
Popołudnie, ostatni poniedziałek
stycznia 1977, godzina czternasta
trzydzieści czasu środkowoeuropejskiego;
Zamek Bronnicy w pobliżu szosy
sierpuchowskiej, niedaleko od Moskwy. W
Tymczasowym Centrum Badań zadzwonił
telefon...
Zamek Bronnicy wznosił się na
torfiastej polanie, pośrodku otoczonej
gęstym lasem drogi, białej teraz od śniegu.
Dom, czy raczej dwór, odarty ze swego
dziedzictwa, łączył w sobie koncepcje
architektoniczne kilku epok. Parę skrzydeł
wzniesiono niedawno na starych,
kamiennych fundamentach, używając do
 
tego nowoczesnej cegły. Inne dobudowano
z tanich bloków żużlu, pomalowanych na
zielono i szaro - w barwy ochronne.
Dawny dziedziniec, zamknięty skrzydłami
pałacu, osłonięto dachem, pomalowanym
również tak, by zlewał się z otoczeniem.
Osadzone w masywnych, spadziście
zakończonych ścianach szczytowych,
bliźniacze minarety wznosiły wysoko
ponad okolicę spękane, baniaste kopuły o
zabitych deskami oknach,
przypominających zamknięte oczy.
Twierdza miała sprawiać wrażenie miejsca
opustoszałego - górne piętra wieżyczek
pozostawiono niszczejące, niczym zepsute
kły. Z lotu ptaka zamek wyglądał na starą,
zapadłą ruinę. Mijało się to jednak dalece
 
z prawdą.
Przed zadaszonym dziedzińcem stała
dziesięciotonowa ciężarówka z
odrzuconymi połami plandeki. Rura
wydechowa wypuszczała w mroźne
powietrze ostry, niebieskawy dym. Agent
KGB, w charakterystycznym "mundurze" -
znoszonym kapeluszu i ciemnoszarym
płaszczu, spojrzał na załadowaną
platformę samochodu i wzdrygnął się.
Wpychając dłonie głęboko w kieszenie,
odwrócił się do drugiego mężczyzny,
ubranego w biały kitel technika.
- Towarzyszu Krakowicz - mruknął. -
Czym oni są, u diabła? I co tutaj robią?
Feliks Krakowicz zerknął na niego.
- Gdybym wam powiedział, nie
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin