Leopold Staff ***Jak Ciebie, Panie mój, gwoździe do krzyża, Tak mnie do Ciebie miłość ma przybiła I nie oderwie mnie już żadna siła Od Twojej mocy, co - słaba! - omdlewa. Jakaż mi strona: czy prawa, czy lewa U boku Twego? Nie wiem, byle miła Dusza ma Tobie, Męczenniku była, Co jeno łaski Twojej się spodziewa. Nie wzniosłem, jako ów z Arymatei Człowiek, ciężkiego krzyża na Twej drodze, By Twe podzięki odebrać najsłodsze. Ale nie tracę, o, Panie, nadziei I grzeszne serce me nie żyje w trwodze, Boś z lewej strony dojrzał serce w łotrze.
Leopold Staff
Bóg był bliższy mnie niż ja sam siebie.
Ty wiesz, o Panie! Nie jestem subtelny, Nie umiem włosa rozszczepiać na czworo, Ale wie duch mój, że jest nieśmiertelny I że płomienie wieczności w nim gorą. Trawy, którymi wiatr cichy kolebie, Śmieją się ze mnie, wiedzące i zdrowe, Żem wieczność w Tobie odpychał od siebie, Jakbym chciał duszę swą skrócić o głowę. Wszystko się śmieje ze mnie, że Twą chwałę Pragnąc poniżyć, rozwiać w ułud dymie, Pisałem z głupią pychą przez b małe Wielkie, potężne Twoje, Boga, imię. Szukałem Ciebie w chmurach, na niebiosach I na tej niskiej, pełnej grobów glebie I dzisiaj widzę, w radosnych łez rosach, Że Bóg był bliższy niż ja sam siebie. I wiem to jedno, że gdy mnie ułożą Na sen wieczysty, żmudnego pielgrzyma, Natenczas ujrzę wieczną światłość Bożą Zamkniętymi na wieki oczyma.
Cyprian Kamil Norwid „Krzyż i dziecko”
- Ojcze mój! Twa łódź Wprost na most płynie - Maszt uderzy!...wróć... Lub wszystko zginie. Patrz! Jaki tam krzyż, Krzyż niebezpieczny - Maszt się niesie w wzwyż, Most mu poprzeczny - - Synku! Trwogi zbądź: To znak - zbawienia; Płyńmy! Bądź co bądź - Patrz, jak? Się zmienia... Oto - wszerz i wzwyż Wszystko - toż samo. - Gdzie się podział krzyż? - Stał się nam bramą.
Roman Brandstaetter
Przypowieść o Narodzeniu PańskimW pewnym człowieku narodził się Chrystus. Ale ów człowiek nie słyszał Anielskich harf, Ani śpiewu pasterzy, Ani nie przyniósł Chrystusowi w darze Złota i mirry Na podobieństwo trzech Mędrców. Nie miał złota i mirry. Ani nie uważał się za mędrca. Ofiarował Mu natomiast Swoją samotność, Swoje cierpienia, Swoje grzechy, Swoją biedę, Swoje upadki, Po prostu Wszystko, co posiadał. Powiedział: - Ty zawsze polujesz na człowieka, Panie. Upodobałeś sobie mnie, Chociaż nie wiem dlaczego... Tak narodził się Chrystus w pewnym człowieku.
Maria KonopnickaWierzęW mądrość przedwieczną, która światy tworzy, Słońca zapala, sieje blaski zorzy, Morza napełnia i gwiazd drogi strzeże, W Boga i w Ojca wszechistnienia wierzę. W miłość najwyższą, co wzgardziła niebem, Z ludźmi się dzieląc gorzkim życia chlebem, W miłość, co krew swą dała nam w ofierze, W zbawcę ludzkości, w krzyż Chrystusa - wierzę. W serc czystych Twórcę i Pocieszyciela, W światło, co wieki i ludy obdziela, W bóstwa z człowiekiem wieczyste przymierze, W Ducha Świętego, w Trójcę Świętą - wierzę. Wiarą tą znaczę piersi i czoło moje, O, spraw to, Panie, niech przy niej dostoję, Ukarz, gdy lud Twój zasłuży na karę! Lecz nam pozostaw ojców naszych wiarę!
Ks. Władysław Wojtoń
Wśród burzy Jak, gdy w przyrodzie dzikie żywioły Zerwą się naraz burzą straszliwą, I drą niebiosa gromem napoły I grożą zgubą i niwom - Tak nieraz w duszy wiatr się rozpęta, Ciemność ją czarna i lęk ogarnie, Iż zda się biednej, że jest przeklęta, Że chyba przyjdzie zginąć jej marnie, - O, wtenczas - jeśli jak ptak strwożona Do Serca Zbawcy ufna się zwróci, Wnet ciemności, smutek i lęk pokona I hymn radosny znowu zanuci; Bo Serce Boga zaraz się wzruszy I tym, co proszą, w pomoc pospieszy I wszelkie burze rozpędzi z duszy I obietnicą nieba pospieszy!
Edward Stachura
Confiteor Bosi na ulicach świata Nadzy na ulicach świata Głodni na ulicach świata Moja wina Moja wina Moja bardzo wielka wina! Zgroza i nie widać końca zgrozy Zbrodnia i nie widać końca zbrodni Wojna i nie widać końca wojny Moja wina Moja wina Moja bardzo wielka wina! Zagubieni w dżungli miasta - moja wina Obojętność objęć straszna - moja wina Bez miłości bez czułości - moja wina Bez sumienia i bez drżenia - moja wina Bez pardonu wśród betonu - moja wina Na kamieniu rośnie kamień - moja wina Manna manna narkomanna - moja wina Dokąd idziesz po omacku - moja wina I nie słychać końca płaczu - moja wina Jedni cicho upadają - moja wina Drudzy ręce umywają - moja wina Coraz więcej wkoło ludzi - moja wina O człowieka coraz trudniej - moja wina - moja wina - moja bardzo wielka wina!
Gdziekolwiek Gdziekolwiek jesteś, Wyjdź za bramę! Idź na pola, Słysz wołanie! To ja wołam. Gdziekolwiek jestem, To mnie nie ma. Jest maligna, Bo cię nie ma. Jest pustynia. Gdziekolwiek jesteś, Też cię nie ma. Jest maligna, Bo mnie nie ma. Jest pustynia. Gdziekolwiek jestem, Tam ty jesteś. Tak jesteśmy Jak milczenie Po tej pieśni. Jak dwa jabłka Na czereśni.
***
Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie wciąż, Dalej wciąż, Dokąd? Skąd? Dokąd! Skąd! Dokąd! Skąd! Jak zjawa senna życie jest człowieka; Zjawia się, Dotknąć chcesz, Lecz ucieka? Lecz ucieka! Lecz ucieka! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Będę szedł! Będę biegł! Nie dam się! Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie tam, Idzie tu, Brak mu tchu? Brak mu tchu! Brak mu tchu! Jak chmura zwiewna życie jest człowieka! Płynie wzwyż, Płynie w niż! Śmierć go czeka? Śmierć go czeka! Śmierć go czeka! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Będę szedł! Będę biegł! Nie dam się! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść!
Anna Kamienska NiewiaraKtóż może jeszcze wierzyć w Boga już kosmonauci przeszukali niebopod każdą gwiazdę jak pod krzesło zaglądaliDaremnie patrzą w górę łzawe oczy ikondrapią się w niebo wieże i kopułykrzyczą dżamije synagogiw dwudziestym wieku wierzą w Boga tylko starcyJeden sentymentalny staruch Einstein niezdarnie grał na skrzypcach chodził boso i rozmawiał z Bogiem o geometriiDrugi Jan w Rzymie leży cichopod kopułą Piotranie ma nic do powiedzeniaBo cóż tu mówićkiedy Bóg jak każda mądra miłośćjest milczeniem
beniaa53