26 niedziela.doc

(27 KB) Pobierz
26 niedziela

26 niedziela

„Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę.”
Umiłowani w Chrystusie, Siostry i Bracia!
W mądrościowych księgach Starego Testamentu, w Psalmach i Księdze Syracha bardzo często znajdujemy określenie kija jako podstawowego narzędzia pedagogicznego: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje… Rózga i karcenie udziela mądrości; chłopiec pozostawiony sobie jest wstydem dla matki… W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd”.
Jednym z pierwszych wymagań wychowawczych było przygotowanie do pracy. Starożytna tradycja rabinacka uczyła, że „ojciec, który nie uczy syna zawodu, wychowuje go na złodzieja”…
Pracowitość więc i słowność - dotrzymywanie danego słowa - są tematem dzisiejszego pouczenia, jakie daje nam nasz Pan.
Jak to jest z tymi cnotami dzisiaj?
Przypomnę, że cnota, to trwały nawyk czynienia dobra i unikania zła…
Wielokrotnie zapewne słyszeliśmy w kościelnych kazaniach, że dzieci i młodzież wychowywane są dzisiaj bez jakiegokolwiek nakładania na nich trudu, pracy, czy wysiłku.
Wystarczy popatrzeć na dzieci dowożone do szkoły pod same drzwi (powiecie zapewne: „czasy są złe, niebezpiecznie dziecko zostawić samo”)… wystarczy zapytać w szkole: „dlaczego nie przygotowałeś na dziś zeszytu i książki?”, aby usłyszeć beztroskie: „zapomniałem”… wystarczy posłuchać wypowiedzi dzieci na katechezie, by stanęła przed oczyma dzisiejsza scena z Ewangelii: „<Pójdę>, i nie poszedł”… wystarczy wpadający przez okno owad, by całkowicie zburzyć przebieg lekcji zajmując 90 procent klasy swą obecnością… wystarczy wreszcie stanąć przy szkolnym automacie sprzedającym słodycze, aby przekonać się, że można się najeść - nie płacąc, a więc dokonując kradzieży…
Cnota to trwały nawyk czynienia dobra i unikania zła… Trwały nawyk.
Pracowitość - dziś rzecz zgoła nieznana - uprosić się o wykonanie zadania domowego graniczy z cudem (jasne, że nie u tych „najlepszych”), zachęcenie do zaangażowania w katechezę - niemożliwe do wykonania: przecież dzieci przychodzą rano do szkoły i już są zmęczone… Czym? Telewizją, grami komputerowymi, późnym układaniem się do snu…
A co stało się z rodzicami? Ulegają dzieciom na każdym kroku…
Czyż więc nie ma szans na nauczenie pracowitości i karności?… Szkoda, można by rzec…
Choć Pan Jezus pokazuje nam dziś owego drugiego syna - on poszedł i pracował…
A słowność? Ileż to obietnic składają moi uczniowie mówiąc na przykład o swej obecności na Mszy świętej szkolnej… I… Nie ma ich.
Ileż to razy sami obiecywaliśmy różne rzeczy i nie dotrzymywaliśmy danego słowa mając nadzieję, że jakoś to będzie…
Dlaczego tak jest? Może ze strachu, bo „głupio” jest wprost odmówić zaproszeniu na Mszę, a może i dlatego, że mamy co prawda dobrą, ale przecież słabą wolę…
A jak jest z naszymi obietnicami dawanymi Bogu samemu? Obiecujemy, że codziennie odmawiać będziemy modlitwę poranną i wieczorną, obiecujemy, że nie będziemy już nigdy opuszali Mszy świętej niedzielnej, przyrzekamy, że nie będziemy się kłócić, kłamać, kląć, kraść, że nie będziemy już popełniali takiego, czy innego grzechu…
Czy są to słowa rzucane na wiatr?
Co robić, by to wszystko ogarnąć i zmienić?
Nie wolno zrażać się niepowodzeniami, ale każdego dnia, zrobiwszy rachunek sumienia, po każdej spowiedzi – przeprosiwszy Pana Boga zaczynać na nowo walkę ze swymi wadami. Trzeba każdego dnia uczyć się dotrzymywania słowa, choćby było to niezwykle wymagające, uczyć się wierności danemu słowu, tak, by kiedyś móc się cieszyć, że TAK wypowiedziane znaczy rzeczywiście TAK, a NIE – NIE.
Trzeba każdego dnia bez wyjątku uczyć się przełamywania lenistwa, uczyć się pracowitości, wykonania wszystkiego, co nam zadano - czy to w szkole, czy w wykonywanym przez nas zawodzie…
Myślę też, że szczególnie dzisiaj powinniśmy wszyscy gorąco modlić się o odnowę w naszym życiu tych cnót - słowności i pracowitości, aby nam po prostu było lepiej.
Teraz.
I na wieki.
Amen.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin