XX niedziela ZW. b.doc

(31 KB) Pobierz
Co może nasycić człowieka

Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. A nie upijajcie się winem, ale napełniajcie się Duchem. Dziś wracam do rad i nakazów apostoła Pawła. Rad i nakazów – bo sądzę, że apostolskie rady trzeba traktować jak nakazy bądź zakazy. Tak, a nawet bardziej, jak rady rodziców. Paweł radzi: Nie upijajcie się winem! Wódki wtedy, i w ogóle mocniejszych trunków, nie znano. Z drugiej strony w krajach śródziemnomorskich i wtedy, i dziś wino jest codziennym napojem; wino mieszane z wodą. Już starożytni wiedzieli, że w winie jest jakiś tajemniczy duch. Potrafi człowieka rozweselić, ale potrafi ogłupić. Potrafi wyostrzyć jego uwagę, ale potrafi resztę rozwagi odebrać. Sił dodać, ale i z nóg zwalić. Tajemniczy duch? No właśnie, w języku Rzymian, po łacinie duch to spiritus. I to określenie pozostało do dziś, jako nazwa chemicznego związku zwanego alkoholem, który ma tak złożony wpływ na człowieka i jego psychikę.

Temu tajemniczemu „duchowi” tkwiącemu w winie apostoł przeciwstawia Ducha – i tu już duża litera. Wiemy – chodzi o Bożego Ducha, który nie jest już tylko czymś, ale jest Kimś. Jest boską osobą. Jego darem jest nie tylko radość, ale i mądrość, i cierpliwość, i łagodność – o czym apostoł pisał w innym liście. To przeciwstawienie ducha mieszkającego w winie i Ducha Bożego wynika stąd, że Boży Duch potrafi człowieka rozweselić głębiej niż to czyni alkohol, potrafi wyostrzyć jego uwagę na sprawy najważniejsze, potrafi dodać siły i rozgrzać serce, potrafi uśmierzyć ból, ale też dać wielką wrażliwość. Jedno „ale” – Boży Duch zawsze otwiera nowe perspektywy dobra. Duch tkwiący w winie, czyli alkohol, jest nieprzewidywalny – potrafi jakoś tam pomóc, ale wymyka się spod kontroli i wtedy niszczy ludzkie wnętrze, niszczy rodzinę, przekreśla wartości, odbiera rozum, wykrzywia sumienie. Ten „duch” jest niebezpieczny. Dlatego radę apostoła jak nakaz traktujemy.

A jednak wino jest Bożym darem. Spośród różnych alkoholi właśnie wino – bo jest przecież naturalnym produktem. Dlatego apostoł nie zakazuje, nie mówi „nie pijcie wina”. Radzi: nie upijajcie się winem. Podobnie jak nie zakazywał „nie gniewajcie się”, lecz mówił „nie grzeszcie”. Bo grzechem, gdy sięgamy po wino, czy w ogóle po alkohol, jest nie picie, lecz jego nadużycie. A zasadniczym problemem jest nie sam alkohol, a pustka w ludzkiej duszy. Bo taka już jest natura człowieka, że w jego duszy musi mieszkać jakiś duch. Stworzeni przez Boga potrzebujemy Bożego Ducha. Ale naszym problemem jest pustka. Wewnętrzna pustka w człowieku. Takich ludzi jest wielu. Bardzo wielu. Groźba pustki wisi nad każdym z nas. To chyba jeden z najgorszych skutków grzechu pierworodnego – duchowa pustka. By ją zapełnić, człowiek sięga po byle co. Jeden zatraca się w pracy – choć mógłby połowę czasu zostawić sobie i rodzinie. Ale już nie potrafi; nie wie, co z czasem i sobą można zrobić. Inny zanurza się w seksie i zdaje mu się, że znalazł miłość. Jeszcze inny znajduje sobie jakieś niby niewinne hobby – gołębie, znaczki, sport, modelarstwo – ale to niewinne zajęcie tak go zaprząta, że wypełnia nie tylko cały jego wolny czas, ale całą duszę. Widocznie jest w niej pustka.

Środkiem najpopularniejszym, szybko działającym i skutecznie wypełniającym wewnętrzną pustkę jest jednak alkohol. Jest to też sposób nieskomplikowany, nie wymagający wysiłku, myślenia, dostępny dla wykształconego i analfabety. Nawet pieniędzy nie trzeba – popatrzcie, ilu w naszym otoczeniu ludzi nie pracujących, nie zarabiających, a na piwo, „mamrota” i byle jaką wódę mają. Straszne, ale prawdziwe. Mają i muszą mieć, bo ludzki duch pustki nie znosi. Potrzebuje w sobie obecności innego ducha. Choćby to był ten opętańczy duch wina, piwa i wódki. Żadna to pociecha, że było tak od wieków. Przecież najważniejsze są lata mojego życia i moja wieczność.

Czytaliśmy dziś takie słowa: Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi! Czyje to słowa? Otóż tak woła z kart Biblii Mądrość Boża. Człowieka może nasycić to, co od Boga przychodzi: dobro, prawda, piękno. Wiara, która otwiera oczy. Nadzieja, dająca siłę życia. Miłość, która nie szuka swego. Jeśli w człowieku są te wartości i te cnoty – jego duch jest pełen radości. Nie potrzebuje wtedy sztucznych wypełniaczy.

Byłem kilka dni temu z młodzieżą w Biskupowie u benedyktynów oni też młodzi. Pytam: No i co zobaczyliście? „Oni tacy weseli”. Kiedyś byłem z kilkoma dziewczętami u nowicjuszek józefitek. Nie musiałem pytać. „Proszę księdza, to była sama radość”. Pewnie z tego samego powodu moi ministranci i ministrantki chętnie jadą ze starym (to znaczy ze mną) na wakacje w góry. Nie mówię tego, by się chwalić, ale by zaświadczyć o Bożych darach. Do każdego człowieka Mądrość Boża woła: Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Nikt z nas nie musi ani chodzić smutny, ani szukać pociechy w alkoholu.

Czy potrzebna lub wskazana jest abstynencja? Czasem tak. Musi być abstynentem każdy, kto choć przez jakiś czas miarę picia tracił. Bo nie wie, czy jakiś jeden kieliszek nie zniszczy go na powrót. Z tego samego powodu nie wolno ci częstować alkoholem nikogo, jeśli go nie znasz jako człowieka trzeźwego. Bo ten jeden kieliszek od ciebie przyjęty, może go zrujnować. Musisz być abstynentem, gdy patrzą na ciebie ludzie, dla których mógłbyś być zgorszeniem. Musisz być abstynentem, jeśli ktoś bliski potrzebuje twojego wsparcia ku trwaniu w trzeźwości. Musisz być abstynentem, jeśli masz prowadzić samochód lub iść do pracy. Trzeba też pamiętać o zasadzie, że najniebezpieczniejszy jest nie ostatni kieliszek, po który sięgniesz, ale ten pierwszy.

Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we mnie, a ja w nim – mówi Jezus. To właśnie On, jego Ewangelia, Komunia, którą przyjmujemy, najdoskonalej wypełniają przestrzeń naszego ducha. Kto znalazł Jezusa, nie musi szukać namiastek.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin