TOM 02 Korzenie_-_Cienie_z_przeszłości.doc

(1182 KB) Pobierz

Cienie

z przeszłości

Torill Thorup


tom 2.

KORZENIE


1

Gaupås, czerwiec 1906 roku

Inga zamrugała oczami, patrząc na Nielsa i Gudrun,
którzy stali tuż obok. Nie mogła uwierzyć własnym
uszom! Ojciec zmusił ją, żeby wyszła za starego Nielsa
z Gaupås, tak, zmusił ją... A pierwszego dnia po ślubie
dowiaduje się, że to Gudrun, najstarsza córka Nielsa,
jest panią we dworze! To, że od tej pory będzie musiała
zginać kark przed Gudrun, słuchać jej poleceń i pytać
o wszystko, wprawiło ją we wściekłość. Bez pozwole-
nia Gudrun nie może nawet wziąć garstki ziarna ze
spiżarni.

Już miała się odgryźć ojcu i córce za to, jak ją potrak-
towali, ale się powstrzymała. Przypomniała sobie mądre
słowa drogiej Emmy. W dniu, w którym ojciec załadował
rzeczy Ingi na wóz, żeby je przewieźć z dworu Svartdal
do jej nowego domu w Gaupås, Emma wzięła ją na stro-
nę i powiedziała: „Pomimo niechęci musisz przeciągnąć
Nielsa na swoją stronę. Nie mówię, że masz knuć intry-

5


gi, ale powinnaś go słuchać i uprzyjemniać mu życie, jak
tylko potrafisz". W uszach Ingi zadźwięczały wyraźnie
ostatnie słowa starej służącej: „Jeśli zdobędziesz jego za-
ufanie i miłość, Gudrun nie będzie ci zagrażać. Bo wów-
czas Niels wybierze ciebie..."

Inga pokiwała głową, ale nie potrafiła ukryć rozcza-
rowania. I wcale nie chciała go ukryć. Niels powinien
zrozumieć, że podjął niesprawiedliwą i haniebną decy-
zję.

- Wydawało mi się, że Gaupås to dwór z tradycjami.
Miałam nadzieję, że jesteś człowiekiem honoru, Niels,
sądziłam, że klucze nosi tutaj żona gospodarza! - Gniew
znów zaczął w niej wzbierać, zagryzła więc zęby, żeby
nad sobą zapanować. Podczas krótkiej pauzy szukała
właściwych słów. - Ale akceptuję, że Gudrun sprawu-
je tu dozór. Na razie. Wykorzystam ten czas na naukę.
Spodziewam się, że przekażesz mi klucze, gdy uznasz,
że się do tego nadaję. - Próbowała się do niego uśmiech-
nąć, ale uśmiech nie sięgnął jej oczu.

Niels pochylił się nad stołem i odetchnął z ulgą. Oba-
wiał się najwyraźniej awantury.

Gdy Inga obróciła się na pięcie, żeby odejść, poczu-
ła na sobie nienawistne spojrzenie Gudrun. Spojrzenie
głęboko osadzonych, lśniących i zimnych oczu.

Sigrid biegła w podskokach w stronę dworu 0vre Gull-
haug. Dręczyły ją wyrzuty sumienia, że nie pomogła
sprzątać po weselu, ale postanowiła, że przynajmniej raz
posłucha swego wewnętrznego głosu. Tym razem nie
będzie przedkładać obowiązków nad wszystko inne; te-
raz musi się dowiedzieć prawdy o swojej matce!

6


-              Czy to ty, Sigrid, przybiegasz tu taka zziaja-
na? - Pani Hedvig ścierała właśnie ze stołu i układała
na nim serwetę w czerwoną kratkę. - Nie spodziewałam
się, że zobaczę dziś kogoś z Gaupås. Zaraz po weselu.

W przytulnej kuchni Hedvig Sigrid czuła się jak
w domu. Od wielu lat jej najbliższą przyjaciółką była
Ingebjorg, córka Hedvig.

Hedvig nalała kawy do dwóch filiżanek. Przyjaznym
gestem podsunęła kawę gościowi. Sigrid pochyliła się
nad filiżanką i zaczęła wchłaniać zapach ciepłego napo-
ju. Oddychała już spokojniej, rytm serca wracał do mia-
ry.

-            Ingebjorg poszła z Halvdanem...

-            Nie przyszłam dziś do Ingebjorg - wtrąciła Sigrid
ostrożnie. - Chciałam porozmawiać z tobą.

-            Ze mną? - Hedvig położyła rękę na sercu, udając
przerażenie.

Sigrid ociągała się z pytaniem. Nie miała pojęcia, jak
zadać te delikatne pytania, wiedziała jednak, że tylko
Hedvig odważy się na nie odpowiedzieć. Ludzie mają
rację, nazywając Hedvig plotkarą, i to... i to teraz moż-
na wykorzystać. Sigrid łyknęła trochę ciepłej kawy.

-            Opowiedz mi o mojej matce...

-            O Andrine? - Hedvig zmierzyła ją spojrzeniem
swoich zielonych oczu z brązowymi cętkami. - Co
chcesz wiedzieć?

Sigrid poruszyła się niespokojnie.

-              Rozmawiałam z Gulbrandem i odniosłam wraże-
nie, że chciał przede mną coś ukryć...

Hedvig wzięła głęboki oddech.

-              A więc to tę historię chcesz poznać...

. Sigrid nie ośmieliła się ani odpowiedzieć, ani na-
wet spojrzeć na panią tego dworu. Pomyślała ze stra-

7


chem, że jeśli zrobi teraz najmniejszy nawet ruch,
Hedvig zamilknie. Ręce miała spocone, więc otarła je
o spódnicę.

-              Andrine zjawiła się u starego pastora Rollefsena
i jego żony, gdy miała piętnaście lat...

Sigrid nie mogła uwierzyć własnym uszom.

-              Pojawiła się? Co znaczy „pojawiła się"? Myślałam,
że była ich córką.

Hedvig odpędziła muchę, która brzęczała jej koło
głowy.

-              A więc to ci powiedzieli! Nie, ona została umiesz-
czona u Rollefsenów po pewnym szczególnym wydarze-
niu. Została umieszczona pod ich nadzorem, tak bym
powiedziała. Komisja gminna stwierdziła, że tak będzie
najlepiej. Dostojni panowie uznali, że pastor zdoła wy-
pędzić grzech z jej zbłąkanej duszy.

Oczy Sigrid zaszły mgłą. Wydawało się jej, że znała
swoją matkę, a okazało się, że jest całkiem inaczej!

-              I komisja gminna miała rację! Pan Rollefsen na-
prawdę wychował twoją matkę na dobrego człowieka.
Z czasem stała się pobożna, uczynna i skromna. Gdyby
ludzie nie znali jej przeszłości, nikt by nie przypuścił,
że była zdolna do... do czegoś takiego...

Lęk ścisnął serce Sigrid żelazną obręczą. Już nie zdo-
łała powstrzymać łez.

-            Co takiego zrobiła moja matka?

-            Ojciec najprawdopodobniej zabronił jej wyjść
za mąż za wędrownego kramarza. A ona zemściła się,
nie znając miłosierdzia. Ukarała ojca, podkładając ogień
w domu i w stodole. Podobno jej rodzina uszła z życiem,
ale matka, która była właśnie w domu, miała bardzo po-
parzoną twarz. Zostały jej tak straszne blizny, że ludzie
odwracali się od niej z odrazą.

8


Sigrid pochyliła się nad stołem i załkała. Hedvig po-
łożyła jej dłoń na głowie i pozwoliła płakać.

-              Andrine drogo zapłaciła za swoją zemstę. Ten kra-
marz nie chciał jej znać po tym, co się stało. Matka się
do niej przestała odzywać. A ojciec... - Hedvig pokrę-
ciła głową. - Pobił Andrine do nieprzytomności. Gdyby
służba go nie powstrzymała, zabiłby dziewczynę włas-
nymi rękami. I w ten sposób Andrine została przybraną
córką pastora i jego żony...

Sigrid potarła zaczerwienione oczy.

-            Pomyśleć, że nigdy o tym nie słyszałam. Myślałam,
że matka była córką Rollefsena. I nigdy nie zauważyłam
w niej nic niepokojącego.

-            No właśnie! Andrine stała się porządnym człowie-
kiem. Po tym strasznym wydarzeniu twojej matce nie
można było nic zarzucić. Nikt by złego słowa o niej nie
powiedział.

Sigrid zdusiła w sobie jęk. Jakże teraz żałowała swojej
ciekawości. Wiedziała już, po kim Gudrun mogła odzie-
dziczyć to swoje szaleństwo, ale najpiękniejsze wspo-
mnienia, jakie jej pozostały po matce, roztrzaskały się
jak warstewka lodu na jesiennych kałużach.

Inga w ponurym nastroju powlokła się na górę do sy-
pialni. Pochyliła się i oparła czoło o szybę. Zimne szkło
chłodziło jej czoło. Z westchnieniem zamknęła oczy.
Nie była pewna, czy wygrała potyczkę słowną tam na
dole, w kuchni. Gzy okazała dość zdecydowania i po-
słuszeństwa zarazem? Czy Gudrun i Niels zrozumieli,
że nie będą nią rządzić, jak zechcą, że Inga ma własne
zdanie? Tak, wydawało jej się, że zdołała to pokazać.

9


Zrozumieli zapewne, że zapyta jeszcze o pęk kluczy do
dworu. Nie sądzą chyba, że Gudrun będzie zarządzać
dworem w nieskończoność.

Niels powiedział przecież, że Gudrun zachowa klu-
cze przez pewien czas. Przez pewien czas! Czy to ozna-
cza tygodnie, miesiące czy lata? Żołądek jej podszedł do
gardła, gdy pomyślała, że to może rzeczywiście oznaczać
lata. Długie, nieznośnie długie lata.

- Nie, nie - szepnęła Inga, użalając się nad sobą. - Oj-
cze niebieski, wiesz, że rzadko się modlę, ale tym razem
musisz spojrzeć na mnie w swojej łaskawości. Klucze
oznaczają nie tylko możliwość zamykania budynków i do-
stęp do spiżarni. To mój ratunek! Rozumiesz? - Ostatnie
słowo zabrzmiało jak krzyk o pomoc.

O, gdyby tylko Bóg zesłał jej jakiś znak, że jej słu-
cha! Wyrosła już z dziecięcej wiary i w gruncie rzeczy
przestała myśleć, że los jest w rękach Boga. Tylko od niej
zależało, jak będzie wyglądało jej życie. Sama wyznacza
swój kurs każdego dnia.

Ta świadomość dała jej poczucie bezpieczeństwa.
Ku jej własnemu zaskoczeniu. W zasadzie powinna ją
przerazić myśl, że może polegać tylko na sobie, a jed-
nak wypełnił ją niewytłumaczalny spokój. Wiedziała,
że sama musi sobie poradzić z Gudrun i z wszystkimi
wyzwaniami losu. Trzeba przede wszystkim podejmo-
wać właściwe decyzje, gdy przyjdzie na to pora.

Inga widziała wprawdzie wszystkich służących ze dwo-
ru, ale w wielkim tłumie, podczas weselnego zamętu,
nie potrafiła odróżnić gości od służby, a tym bardziej
przywitać się ze wszystkimi. Okazja nadarzyła się dopie-
ro następnego dnia podczas obiadu.

10


Siedziała sztywno na krześle i czuła się jak intruz.
Z czasem atmosfera się rozluźniła, gdy Inga podniosła
się, żeby podać rękę każdemu z osobna. Siostry Kri-
stiane i Marlenę poznała już wcześniej. Gdy uśmiech-
nęły się do niej życzliwie, zrobiło jej się cieplej na du-
chu.

W Gaupås pracowało mnóstwo ludzi. Oprócz Gu-
drun, Sigrid i pary sióstr dygnęła przed nią jeszcze jed-
na służąca.

-              Mam na imię Eugenie - powiedziała wyrośnięta
dziewczyna z krzywymi zębami. - To ja odpowiadam za
dojenie krów i gotowanie.             

Stary Gulbrand, główny służący, od razu polubił
Ingę. Miał długą, rudą brodę i zielone, przyjazne oczy.
Kiedy się uśmiechał, w jego oczach zapalały się iskry.
Jej niewielka dłoń całkiem znikła w jego wielkiej. Po-
łożył sobie jej rękę na prawej dłoni i poklepując lewą,
oświadczył:

-              Witaj we dworze, Inga! Jeśli miałabyś jakieś kłopo-
ty, zwróć się do mnie. Zawsze ci coś poradzę - zakończył
z serdecznym śmiechem.

Gdy Gulbrand usiadł przy stole, wystąpił Torę. Ukło-
nił się grzecznie, ale nie ośmielił się spojrzeć jej w oczy.
Młody Torę miał ciemne, kręcone włosy i niebieskie
oczy.

-            Obiad jest szczególnie wystawny ze względu na
ciebie - oświadczył nieśmiało Niels, skłaniając głowę
w stronę Ingi. - Zaraz podadzą gorącą zupę z kluskami,
bo to twój pierwszy dzień w małżeństwie.

-            Dziękuję, bardzo mi miło - mruknęła Inga, lekko
dotknięta. Od razu się zorientowała, że to nie jest co-
dzienny posiłek. Wszyscy pochylili się nad talerzami
i zabrali się do jedzenia świeżej zupy.

11


Inga miała nadzieję, że nikt nie zapyta, co myśli
o dworze i jak widzi swoją tu przyszłość. Nie wiedziała-
by, co powiedzieć. Okoliczności były dla niej zbyt przy-
kre, by mogła odpowiedzieć szczerze... Nim zdążyła
dokończyć tę myśl, Gulbrand otarł sobie brodę ręką i za-
pytał:

-              I co, Inga, myślisz, że spodoba ci się u nas?

Inga poczerwieniała w okamgnieniu, policzki pa-
liły ją jak ogień. Wielki Boże, co ma odpowiedzieć?
Nie chciała kłamać, ale nie mogła przecież dać upustu
rozpaczy, która ją trawiła od środka.

-              Nooo, taaak - wyjąkała, przeciągając tę ogólni-
kową odpowiedź i szukając gorączkowo jakiejś roz-
sądnej repliki. Spojrzała z ukosa na Nielsa. Twarz mu
poszarzała. Czyżby obawiał się, że Inga zdradzi tę po-
nurą tajemnicę, że została sprowadzona na ten dwór
jak krowa wygrana na loterii? Że nie pozwolono jej
nawet wypowiedzieć się na temat transakcji, którą
Niels przeprowadził z jej ojcem? Nawet Niels musiał
się wstydzić tego, co zrobił. Inga dostrzegła, że pot
mu się perli na czole i że wbił tępy wzrok w pusty ta-
lerz po zupie. Nie, na pewno nie spodobałoby mu się,
gdyby powiedziała głośno, w jaki sposób doszło do
tego małżeństwa.

Przy stole zapadła cisza. Niels i Gudrun pochylili gło-
wy. Służba natomiast przyglądała się jej z coraz większą
ciekawością.

-              Oczywiście, oczywiście. Na pewno mi się spodo-
ba - powiedziała cicho Inga. I dodała powoli: -...z cza-
sem.

12


-              Nie zabawię tam długo, Brandt - zapewnił Lau-
rens Storedal woźnicę. - Idź tymczasem do stajni i utnij
sobie pogawędkę z Gulbrandem. Pan Gaupås pomoże
mi tylko wypełnić te papiery.

Laurens stał przez chwilę, przeczesując palcami swo-
ją krótką brodę. Wzrokiem szukał Ingi, ale nigdzie jej
nie było widać. Jakie to dziwne, stać tu w Gaupås, wie-
dząc, że zamieszkała tu córka Kristiana Svartdala. O tylu
sprawach powinienem porozmawiać z Ingą, pomyślał
z bólem. Nie wiadomo jednak, co dziewczyna wie o kon-
flikcie między ich rodzinami. Pewnie niewiele. Kristian
słynął z tego, że długo chował urazę, i pewnie z nikim
się nie dzielił swoimi problemami. O tak, Laurens znał
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin