Śpiewnik 32.pdf

(189 KB) Pobierz
QPrint
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia
DokĢd pħdzisz w stal odziany?
Pewnie tam, gdzie bþyszczĢ w dali
Pewnie myĻlisz, Ňe w ĻwiĢtyni
Zniewolony Pan twj czeka,
AbyĻ przybyþ doı z daleka
Na na naj
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia.
Byþem dzisiaj w Jeruzalem,
Przemierzaþem puste sale,
Pana twego nie widziaþem.
Przed minutĢ, przed godzinĢ.
W chþodnym gaju na pustyni
Z Mahometem pije wino.
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia.
Chcesz oblegaę Jeruzalem.
StrzegĢ go wysokie wieŇe,
BroniĢ go mahometanie.
Na nic poĻwiħcenie twoje.
Po cŇ niszczyę biaþe Ļciany,
Po cŇ ludzi niepokoię ?
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia.
Porzuę walkħ niepotrzebnĢ,
Porzuę miecz i wþczniħ swojĢ
I jedŅ ze mnĢ i jedŅ ze mnĢ.
Bo gdy szlakiem ku pþnocy
PodĢŇajĢ hufce ludne,
Ja podnoszħ dumnie gþowħ
I wyruszam na poþudnie.
muz. Krzysztof Myszkowski, sþ. Jzef Baran
Tu krluje zeszþoroczny czas
Na posþaniu z liĻci buczynowych
StĢd do ziemi dalej niŇ do gwiazd
RosnĢ skrzydþa u ramion,
czas siħ w wiecznoĻę przemienia
Jeruzalem biaþe Ļciany.
AbyĻ przybyþ Go ocalię,
Pan opuĻciþ Ļwiħte miasto
Pan opuĻciþ Ļwiħte miasto,
Zachwytu swego nie wysþowisz
ObþoczniejĢ wszystkie ziemskie sprawy
gdy zbliŇamy siħ do szczytu po kamieniach
RosnĢ skrzydþa u ramion
Czas siħ w wiecznoĻę przemienia
Gry i wolnoĻę dokoþa
Chyba dostĢpimy tu wniebowstĢpienia
A w schronisku Ļwiħty Piotr z herbatĢ
I widoki nieziemskie na Ļwiat
Przy ognisku rozþoŇymy siħ z gitarĢ
Posþuchamy, co nam w duszy gra
Z plecw gry zrzucimy do stp
i zmħczenie rozzujemy z ng
To schronisko to prawdziwy raj
Niechaj wiecznie odpoczynek trwa
RosnĢ skrzydþa u ramion
RosnĢ przepastne bþħkity
ņycie peþne olĻnieı i zachwytw
TyĻ wħdrwkĢ najwytrwalszĢ ku szczytom
Gry - tu wszystko jest Ļwiħte
I wspinaczki nasze wniebowziħte
W grach los ma ĺwiatowida twarz
Od ogniska bije jeszcze baĻni blask
Wolna Grupa Bukowina
ChodzĢ ulicami ludzie
Maj przechodzĢ, lipiec, grudzieı
Zagubieni wĻrd ulic bram
Przemarzniħte grzejĢ dþonie
DokĢdĻ pħdzĢ, za czymĻ goniĢ
I budujĢ wciĢŇ domki z kart
A tam w mech odziany kamieı
Tam zaduma w wiatru graniu
Tam powietrze ma inny smak
Porzuę krokw rytm na bruku
Sprbuj - znajdziesz, jeĻli szukaę
ChodzĢ ludzie miastem szarzy
Pozbawieni zþudzeı, marzeı
OmijajĢc wciĢŇ gþwny nurt
KryjĢ siħ w swych norach krecich
i Ļnię nawet o karecie
Co lĻni zþotem nie potrafiĢ juŇ
ChodzĢ ludzie, asfalt depczĢ
Nikt nie krzyczy, kaŇdy szepcze
Zechcesz nowy Ļwiat, wþasny Ļwiat
Drzwi zamkniħte, zaklepany krĢg
Tylko czasem kropla z oczu
Po policzku w dþ siħ stoczy
I to dziwne drŇenie rĢk...
sþowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Anioþy sĢ takie ciche
zwþaszcza te w Bieszczadach
gdy spotkasz takiego w grach
wiele z nim nie pogadasz
NajwyŇej na ucho ci powie
gdy bħdzie w dobrym humorze
Ňe skrzydþa nosi w plecaku
nawet przy dobrej pogodzie
Anioþy sĢ caþe zielone zwþaszcza te w Bieszczadach
þatwo w trawie siħ kryjĢ i w opuszczonych sadach
W zielone grajĢ ukradkiem nawet karty majĢ zielone
zielone majĢ pojħcie a nawet zielony kielonek
Anioþy bieszczadzkie
bieszczadzkie anioþy
duŇo w was radoĻci
i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioþy
anioþy bieszczadzkie
gdy skrzydþem ciħ dotknĢ
juŇ jesteĻ ich bratem
Anioþy sĢ caþkiem samotne zwþaszcza te w Bieszczadach
w kapliczkach zimĢ drzemiĢ choę moŇe im nie wypada
Czasem taki anioþ samotny zapomni dokĢd ma lecieę
i wtedy caþe Bieszczady majĢ szalonĢ uciechħ
Anioþy bieszczadzkie bieszczadzkie anioþy
duŇo w was radoĻci i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioþy anioþy bieszczadzkie
gdy skrzydþem ciħ trĢcĢ juŇ jesteĻ ich bratem
Anioþy sĢ wiecznie ulotne zwþaszcza te w Bieszczadach
nas teŇ czasami nosi po ich anielskich Ļladach
One nam przyzwalajĢ i skrzydþem wskazujĢ drogħ
i wtedy w nas siħ zapala wieczny bieszczadzki ogieı
Anioþy bieszczadzkie bieszczadzkie anioþy
duŇo w was radoĻci i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioþy anioþy bieszczadzkie
gdy skrzydþem ciħ musnĢ juŇ jesteĻ ich bratem
sþ. i muz. Andrzej Starzec
Tu w dolinach wstaje mgþĢ wilgotny dzieı
Szczyty ogniem pþonĢ, stoki kryje cieı.
Mokre rosĢ trawy wypatrujĢ dnia,
Ciepþa, ktre pierwszy sþoıca promieı da.
Cicho potok gada, gwarzy poĻrd skaþ,
O tym deszczu, co z chmury trochħ wody daþ
ĺwierki zapatrzone w horyzontu kres
Gþowy pragnĢ wysoko, jak najwyŇej wznieĻę.
TħczĢ kwiatw barwny poþoniny þan
Sþoıcem wypeþniony jagodowy dzban.
Pachnie swieŇym sianem pokos pysznych traw,
Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.
SerenadĢ Ļwierszczy, kaskadami gwiazd
Noc w zadumie kroczy mroku ĻcielĢc pþaszcz.
Wielkim Wozem ksiħŇyc rusza na swj szlak,
Pozþocistym sierpem gasi lampy dnia.
Kiedy nadejdzie czas zwabi nas ognia blask
Na polanħ, gdzie krluje zþy.
Gwiezdny pyþ w ogniu tym þzy wyciĻnie nam dym
ĺpiewajmy wszyscy w ten radosny czas
ĺpiewajmy razem ilu jest tu nas
ChodŅ lata mþode szybko pþynĢ, wiemy, Ňe
W lesie gdzie licho Ļpi, ma przygoda swe drzwi
ChodŅmy tam, gdzie na Ļcianach lasw lĻniĢ
Oczy sw, wilcze kþy, rykiem powietrze drŇy
Tylko gwiazdy przyjazne dziĻ sĢ.
Dorzuę do ognia drew, w grħ niech pþynie Ļpiew
Wiatr poniesie go w wilgotny Ļwiat
KaŇdy z nas o tym wie - znowu spotkamy siħ
A poþĢczy nas bieszczadzki trakt.
Leszek Kopeę
TaıczĢ iskry z gwiazdami, a my:
Nie starzejemy siħ
Chcħ biec do ludzi,
Ktrzy wiedzĢ jak dziĻ jeszcze moŇna trwaę.
W to, Ňe jeszcze z gþħbi siebie mogħ coĻ daę.
DziĻ tak nam trudno wzbię siħ ponad szary dzieı,
Spojrzeę z obþokw na ten Ļwiat.
oczu znika blask, marzenia tracĢ ksztaþt.
Trochħ nam smutniej, zima zawrciþa znw.
Zamiast pierwiosnkw pada Ļnieg.
Czekamy na wiosnħ, moŇe coĻ nam speþni siħ.
PoĻrd Ňycia trosk znajdziemy wþasny los.
Trzeba zatrzymaę siħ na chwilħ w morzy spraw,
Popatrzeę z bliska w czyjĢĻ twarz.
OdnaleŅę ludzi, ktrzy myĻlĢ tak jak ja,
Przeczekaę poĻrd nich, aŇ nadejdzie lepszy czas.
sþ. Adam Ziemianin, muz. Krzysztof Myszkowski
Czwarta nad ranem - moŇe sen przyjdzie,
MoŇe mnie odwiedzisz.
Czwarta nad ranem - moŇe sen przyjdzie,
MoŇe mnie odwiedzisz.
Czemu ciħ nie ma na odlegþoĻę rħki,
Czemu mwimy do siebie listami?
Gdy ci to Ļpiewam u mnie peþnia lata,
Gdy to usþyszysz bħdzie Ļrodek zimy.
Czemu siħ budzħ o czwartej nad ranem
I wþosy twoje prbujħ ugþaskaę,
Lecz nigdzie nie ma twoich wþosw,
Jest tylko blada nocna lampka
ĺpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem.
Tak cicho, Ňeby nie zbudzię sĢsiadw.
Czajnik z gwizdkiem Ļwiruje na gazie,
Czwarta nad ranem...
Herbata czarna myĻli rozjaĻnia,
ņe moŇna go Ļpiewaę - za oknem mruczĢ bluesa
Topole z Krupniczej.
I jeszcze straŇak wszedþ na solo
Chcħ mocno wierzyę
RŇowe okulary zagubiþy siħ,
- ýysa Ļpiewaczka.
MyĻlaþby kto, Ňe rodem z Manhattanu
A list twj sam siħ czyta,
Ten, z Mariackiej WieŇy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin