DROGA KRZYŻOWA (Boży plan miłości)
Niesprawiedliwy, krzywdzący wyrok, tchórzostwo Piłata znalazły swoje miejsce w planie Bożym. Chrystus przyjął ten wyrok jako wolę ukochanego Ojca.
Niech nam się przypomina Jezus przed sądem, gdy ludzie będą usiłowali udaremnić nasze szlachetne zamiary przez niesłuszne posądzenia. Przez przyjęcie woli Bożej – zwyciężymy.
Krzyż – narzędzie cierpienia i upokorzenia, przyjęte z miłością staje się znakiem zwycięstwa. MIŁOŚĆ! Nie chodzi o uczucie. Chodzi o ochotne podjęcie krzyża dla spełnienia woli Ojca.
Pragnienie wypełnienia woli Ojca aż do ostatecznego wyczerpania sił. Oto przykład, ile daje zjednoczenie z wolą Boga; to zjednoczenie z wolą Boga wcale nie jest fałszywą biernością, lecz korzystaniem z wszechmocy Boga, włączeniem się w niechybne działanie Boga.
Spotkanie to jest tajemnicą. Wewnętrzne przeżycia tego spotkania pozostaną zawsze dla nas tajemnicą.
Nie jesteśmy zdolni tak naprawdę zrozumieć ani Jezusa, ani Jego Matki, ale możemy być pewni, że Matka Bolesna jest pociechą dla Syna przede wszystkim przez przyjęcie woli Ojca.
Nieraz łatwiej jest przyjąć wolę Boga wobec siebie samego, niż wobec umiłowanych osób. Pociechą dla Jezusa jest to, że najmilsza dla Niego istota ludzka – tak doskonale jednoczy się z wolą Ojca Niebieskiego. To zapowiada Jego ostateczne zwycięstwo nad złem, bo przyjdą potem inni, którzy naprawdę będą chcieli przyjąć wolę Bożą.
Szymon Cyrenejczyk dla nas jest ostrzeżeniem przed ślepotą duchową, która przeszkadza w dojrzewaniu działania Bożego.
Gdy będziemy rozumowali po swojemu, po ludzku – niczego nie zobaczymy, nie zrozumiemy i stracimy okazję, by dobrowolnie pomóc Bogu – Człowiekowi.
Gdy przyjmiemy światło wiary – będziemy może niezrozumiani przez otoczenie, ale włączymy się w wolę Bożą, która nie zmienia się, która trwa i zwycięża.
Matka Bolesna zachowała, zawsze jako jedyna, prawo do dotknięcia Ciała czy Najświętszego Oblicza Swego Syna. I teraz jakby odstąpiła to swoje prawo Weronice, gdyż ujrzała, że ona zrozumiała wielkość Chrystusa – w Jego poniżeniu i udręce.
Weronika jest przykładem, jak miłość dostrzega i rozumie Miłość. Miłość pomaga coraz doskonalej rozpoznawać wolę Bożą i coraz doskonalej przyjmować Ją.
Złośliwość, popychanie – nawet do moralnego upadku, do grzechu, jest też w planie Bożym. I tego, że to ktoś usiłuje uczynić nas gorszym, nie możemy uważać za usprawiedliwienie dla siebie. On sam poniesie karę – a my, nie poddając się jego naciskom, mamy szansę otrzymać większą chwałę Boga.
Dlatego nie należy ulegać złym wpływom, ale trzeba właśnie wykorzystać taką chwilę, aby dać Bogu dowód wierności.
„A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: padnijcie na nas; a do pagórków: przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?” (Łk 23,27-31).
Bóg dopuszcza grzechy – ale ostrzega, nie chce grzechu – ale dał ludziom dobrą wolę. Kara za nadużycie wolności jest straszna – nawet, gdy nie jest wieczna.
Ostatni upadek Pana Jezusa możemy uważać za zadośćuczynienie za pewnego rodzaju bunt, czy sabotaż wobec woli Bożej. Tak to dzieje się na świecie.
Czy czegoś takiego nie widzimy w niejednym naszym postępowaniu? Tak jak byśmy chcieli na złość Panu Bogu czegoś nie zrobić, zaniedbać.
Panie Jezu, nigdy nie powiemy, że „mamy wszystkiego dość”.
Czym jest taka pozorna dobroć – chęć ulżenia przez napój odurzający – wobec całego okrucieństwa!
Jezus przyjmuje tę trochę dobroci, bo pochodzi od Ojca i znalazła się w planie Bożym. Jezus nie wzgardził najmniejszą odrobiną dobra.
Przyjmowanie woli Bożej pomaga dojrzeć dobroć w innych.
Łotrów, zbrodniarzy nie przybito, tylko przywiązano. Jezusa przybito z chęci znęcania się.
Czy Ojciec Niebieski może pozwolić na coś podobnego w naszym życiu, że będziemy gorzej traktowani niż inni, choć naszym zdaniem powinniśmy być potraktowani „ulgowo” ?
„Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę oddał ducha”
(J 19,28-31).
Co się wykonało? Odwieczny Boży plan zbawienia świata! Przez co? Przez złość ludzką. Skończona złość ludzka nie może udaremnić dobroci i Miłosierdzia Nieskończonego. Nie ma to nas rozzuchwalać w złu, w lenistwie – ale ma to nas umocnić w przeciwnościach, w podejmowaniu wysiłków, w przełamywaniu własnego egoizmu, a znoszeniu egoizmu cudzego.
Jezus już nie cierpi, Maryja nadal cierpi. Jedni już odczuwają ulgę, drudzy jeszcze nie. Nie powinniśmy czekać na ulgę, dopóki nie spełni się Boży plan zbawienia. Bo przecież naszym obowiązkiem jest włączenie się w ten Boży plan zbawienia, czyli coś robić, aby pomóc w wypełnianiu go, bo nieraz coś w nim psuliśmy. Co zrobimy dla zbawienia innych?
Nie wiemy kiedy nastąpi nasza śmierć, chyba żeby nam Bóg zechciał objawić.
Jakie będą jej przyczyny, okoliczności, gdzie nastąpi, w jakim kraju? To jest już w planie Bożym. Czy można to przewidywać? Chyba na niewiele się to zda. Natomiast pożyteczne będzie zgodzić się z planem Bożym. Pragnąć go wypełnić i jak najdoskonalej włączyć się w ten plan, który obejmuje całe życie i jego zakończenie.
2
voxdei