Dżem, śpiewnik, akordy.doc

(131 KB) Pobierz

Abym mógł przed siebie iść

 

Pewnie ciężki znów będzie dzień,      / E / A / E /

Głód i chłód obudziły mnie.                              / A / E /

W zastaw dałem jedyne palto,

Które nosiłem przez tyle lat.

Zimno mi, zimno mi i forsy brak,          / H / A /

Ale nie jest źle, o nie!                      / E /

 

Został jeszcze nadziei cień,

Kiedyś przecież zapomnę, że

Miałem własną żonę i dom,

I że dobrze było mi z nią.

A jeszcze mam nadziei cień,

Że to był tylko zły sen.

 

Nikt już nie, nie namówi mnie,

Abym został na dłużej gdzieś.

Muszę przecież wolnym być, abym mógł,

No abym mógł przed siebie iść.

Czy ktoś z Was zrozumie to,

Że w tym właśnie sens

Aby sobą być, prawdzie patrzeć w twarz,

Kochać wszystkich ludzi i pokój z sobą nieść.

 

 

 

 

Autsajder

 

Chociaż puste mam kieszenie,       /C(C* C**)C C**/

No i wódy czasem brak.             /C(C* C**)C C**/

Ja już nigdy się nie zmienię,  /G(G* G-v.2)G G-v.2/

Zawsze będę żył już tak.           /C(C* C**)C C**/

 

Nie słuchałem nigdy ojca,

Choć przestrzegał: "Zgnoją Cię!"

Z naiwności w oczach chłopca

Dziś już wielu śmieje się.

 

Ale jedno wiem po latach.                       /F/

Prawdę musisz znać i ty:                        /F/

Zawsze warto być człowiekiem,                   /D/

Choć tak łatwo zejść na psy                     /G/

 

Kumpel zdradził mnie niejeden

I niejeden przegnał, lecz

Nie szukałem zemsty w niebie.

Co kto robi jego rzecz.

 

To dziewczyna, którą miałem,

Chciała w życiu tylko mnie.

Teraz z innym jest na stałe,

Każdy kocha tak jak chce.

 

Ale jedno wiem po latach,

Prawdę musisz znać i ty:

Zawsze warto być człowiekiem,

Choć tak łatwo zejść... zejść na psy!

 

Chociaż puste mam kieszenie,

No i wódy czasem brak.

Ja już nigdy się nie zmienię,

Zawsze będę będę tak!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Balada o dziwnym malarzu

 

uste kieszenie i torba pełna snów,       /C g F C/

Oto malarz dziwny, który bywał tu.        /C g B B/

Wszyscy go znali, wiedzieli o tym, że:    /C g F C/

Duszę swyą zaprzedał światu pędzli stu.   /C g B B/

 

Nie wierzył ludziom i sobie chyba też,

Zbyt wiele bólu doznał, za dużo wylał łez.

Karmiony pogardą i rzuconym groszem,

ćzęsto tu siedział, obrazy sprzedać chciał.

/ F / C /

Kto choć jeden kupi dziś?                   

/ F / G / C / G / a / G /

Nie widziałeś, skręcasz w lewo, chcesz już iść.

/ F / G / C / G / a / G /

A być może, gdy zobaczysz właśnie je

/ F / B /

Znajdziesz słabość swą i marzenia blask.

/ C /

Kto wie?

Życie swe zamienił w deliryczny sen,

Gubiąc gdzieś po drodze prawdę swą i sens.

By W końcu się odważyć i zapukać tam,

Gdzie teraz białą farbą maluje wieczny czas.

Kto choć jeden kupi dziś...

Boże daj dom

 

Boże daj mu dom, cichy kąt,                 /G F C/

ojca matkę i rodziny smak,                 

Zwykły uśmiech, ludzki gest,               

Łóżko krzesło płyty dwie.

Boże daj mu dom, cichy kąt.

 

Boże daj mu dom, mama jak z obrazka,        /G F C/

Ojciec tez jak z żurnala mód.

Wszystko tu na pokaz, z telewizji świat.

Dadzą Ci kawałek kiedy tylko chcesz.

Boże daj dom, Boże daj mu dom.      /G  F C d e F /

                                 /C F C - C G a f /

 

Nie zobaczą nawet kiedy jest już źle.

Boże daj, daj mu dom, cichy kąt.

Kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz.

Zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz.

 

Boże daj dom. Boże daj mu dom.

Kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz.

Zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz.

Masz niby rodzinę, niby wszystko gra.

 

Boże daj mu dom, cichy kąt i psa.

Boże daj dom, Boże daj dom,

Boże daj dom, daj mu dom.            /G F C d e F /

Chciałby żyć inaczej chciałby być nawet sam./CG CG/

Boże daj mu dom, daj mu dom, cichy, cichy kąt. /CG/

Daj mu dom, daj mu dom,                      /CG/..

Cichy kąt, cichy kąt,

Daj mu dom, cichy kąt,

Cichy kąt.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Być albo mieć

     / a / G / C / F /

Pędzący tłum mija Cię, powietrzem jakbyś był.

Na ulicy setki aut i krzyk.

Siedzisz sam na ławce tej, poezji czytasz tom,

Nie spiesz się w ten słoneczny dzień, Ty wiesz:

 

Albo być, albo mieć               / C / F / C / F /

Albo być, albo mieć

 

Jakiś grosz przydałby się, przyjaciół zabrać gdzieś

Małe święto i mały bal - za grosz.

A ludzie pędzą jakby świat za chwilę zniknąć miał.

Dalej sam na ławce tej - Ty wiesz:

 

Albo być, albo mieć

Albo być, albo mieć

Albo być, albo mieć

Albo być, albo mieć...

 

 

 

 

 

 

 

 

Czarny chleb

 

 

Tam czarny chleb, tam czarny chleb smakuje,     /A/

Tam zawsze brak, tam zawsze brak,               /D/

Tego się życie, życie się osłodzi               /A/

I gorzki czaj i gorzki czaj Ci wchodzi.     /E D A/

 

Sam sobą się, sam sobą się pokochaj,

Bo żona Twa, jeśli Ją masz,

To w domu szlocha, to w domu szlocha.

 

Jak forsę masz, jak forsę masz,

To przegrasz ją w pokera.

Tam żaden zgred, tam żaden zgred,

Przeważnie nie grypsuje.

 

I żaden klucz, i żaden klucz

Do zamka nie pasuje, nie pasuje.

Tam tylko sny są erotyczne, erotyczne.

Tam wszystko masz co trzeba,

Jedynie nikt wolności ci nie sprzeda.

 

 

 

 

 

Czerwony jak cegła

Nie wiem jak mam to zrobić,                 / E A /

ona zawstydza mnie.                         / E H /

Strach ma tak wielkie oczy,                 / E A /

wokół ciemno jest.                          / E H /

Czuję się jak Benjamin                      / E A /

i udaję, że śpię.                           / E H /

Może walnę kilka drinków,                  / E fis/

one nakręcą mnie,                           / E A /

Nakręcą mnie!                                / E7 /

Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec,       / A /

Muszę mieć, muszę ją mieć.                    / E /

Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech. /HCCisA/

Muszę mieć, muszę ją mieć                     /EAH/

 

Nie wiem jak mam to zrobić, by mężczyzną się stać

I nie wypaść ze swej roli, tego co pierwszy raz.

Gładzę czule jej ciało, skradam się do jej ust.

Wiem, że to jeszcze za mało, aby Ciebie mieć,

No aby Ciebie, Ciebie mieć!

 

Czerwony jak cegła...

Nie wiem jak to się stało, ona chyba już śpi,

Leżę obok pełen wstydu, krótki to był zryw.

Będzie lepiej, gdy pójdę, nie chcę patrzyć jej w twarz.

Może kiedyś da mi szansę, spróbować jeszcze raz,

Jeszcze jeden, jeden raz!

Człowieku co się z Tobą dzieje

 

/ D7 /

Kiedyś przez drogę przebiegł mi dziki, płowy kot

/ G7 / D7 /

Wtedy to właśnie zrozumiałem, że wielką szansę mam

/ A7 / G7 / D7 / A7 /

Szansę na swą własną drogę, na to by sobą być

 

Żona wnet przeraziła się

Gdy powiedziałem jej, że nigdy już nie pójdę z nią

Nie, nie pójdę nigdzie z nią

 

Człowieku co się z Tobą dzieje

Zastanów się

 

Ale ja już byłem tam skąd tylko dziki kot

Właśnie ten co drogę przebiegł mi

Moją szansą był

Właśnie ten, no właśnie ten

 

Człowieku co się z Tobą dzieje

Zastanów się

 

 

 

 

Detox

To było wiosną byłem tam.                     / E /

Może za krótko, nie wiem sam.                 / E /

Zaczęło się ot tak,                           / E /

Znów przerwę w życiorysie mam.                / E /

Najpierw powoli: w górę, nie w dół.           / A /

Myśli przybywa, wyrzutów też.                 / A /

To tylko pretekst by zerwać się.          / A / E /

Chodzenie po ścianach rzygać się chce.    / G / F /

To tu normalka ktoś pociesza mnie.        / G / F /

Tracę już wiarę: zostać czy nie,          / G / F /

Zostać tu czy nie?                        / F / E /

 

Już powolutku nakręcam się.

Który to odwyk - nie wiem nie.

Tutaj naprawdę nie jest tak ź1e,

Poczekaj stary choć jeden dzień

Tutaj nie, nie jest źle.

Dzisiaj to wiem i prawdę znam -

Tam na detoxie musisz walczyć sam

Tylko twa wiara pomoże Ci

Wiara i siła by wygrać z tym,

Z czym tylu ludzi przegrywa co dzień

Przegrywa co dzień, przegrywa co dzień

Ja to wiem.

 

Już powolutku nakręcam się

Dzień w którym pękło niebo

 

Powiedział Pan, powiedział Pan:               /c|g/

"Daję Wam ogień,podajcie sobie ręce           /c|g/

I żyjcie w zgodzie,                           /c|g/

Żyjcie w zgodzie z ptakami.                   /c|g/

Niech płoną serca i oczy Wasze niech        /f9* d/

Nigdy nie znają łez. Nie znają łez."          /c|g/

 

Odszedł, a ciało swe pogodził z ptakiem.

I wiecznym cierpieniem

I była miłość i była zgoda,

Każdy był wolny, wolny był każdy ptak.

 

Pewnego dnia, pewnego dnia pękło niebo

I lunął straszny deszcz.

Wtedy krzyknął ktoś

I chłód ogarnął wszystkie serca,

A w oczach pojawił się strach.

Ludzie podali sobie noże zamiast rąk

I upiekli ptaki!

 

 

 

 

 

 ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin