Wide Awake 28pl.pdf

(165 KB) Pobierz
Wide Awake
Wide Awake by AngstGoddess003
28. Coconut Confession Confections
Tłumaczenie: ZuzZa
Beta: Karolina
EPOV
Pierdolona cisza. Przesunąłem się w niewygodnym, sztywnym, skórzanym fotelu, sprawiając,
że w dotyku z moją skórzaną kurtką zaskrzypiał głośno. Esme i Carlisle popatrzyli na mnie z
zaciśniętymi ustami, zza biurka, stojącego w gabinecie. Bella przesunęła się, na miejscu obok
w tym samym czasie. Spoglądała w moją stronę. Wyglądała tak, jakby jej było też cholernie
niewygodnie.
Oczywiście zmieniła ubranie i wzięła prysznic po tym jak dostała się do domu. Zostałem
trochę zatrzymany, ponieważ musiałem odwieść jeszcze Jazza. Gdy przyjechałem do domu
zastałem pieprzoną … ciszę. Wszystko, co mogłem usłyszeć to dźwięk cykających świerszczy.
Esme siedziała za biurkiem Carlisle’a, a on stał koło fotela. Raz po raz patrzył to na mnie, to
na moją dziewczynę, tak, jakbyśmy byli jakimś pieprzonym, nieudanym eksperymentem
naukowym.
Westchnąłem cicho i ponownie obróciłem głowę w stronę Belli. Nie miała już na sobie bluzy
z kapturem, ale za to była ubrana w dużą, sportową bluzę. Zgadywałem, że tamta była w
praniu, albo coś takiego. Pierdolona krew. Jej oko i nos były pokryte sińcami i spuchnięte.
Przygryzała dolna wargę w reakcji na zaistniałą sytuację. To było naprawdę śmieszne,
ponieważ cały czas się w nas wpatrywali. Stawiając moją dziewczynę w niekomfortowej
sytuacji. Jakby potrzebowała jeszcze takiego gówna.
Zdegustowany przewróciłem oczami, ręką przemierzyłem dzielącą nas odległość i chwyciłem
jej dłoń, która leżała na kolanie. Chwyciłem ją mocno, ponieważ nasze splecione dłonie
wisiały miedzy dwoma, sztywnymi, skórzanymi fotelami. Przekręciła głowę i uśmiechnęła się,
podczas, gdy ja pocierałem jej rękę kciukiem. Próbowałem wyrazić całą miłość, którą do niej
czułem, ponieważ patrzyłem głęboko w jej zmęczone oczy. Próbowałem pieszczotą
spowodować, by się rozluźniła. Usiadła ostrożnie na miejscu, odwracając głowę i zwróciła
wzrok w stronę postaci rodziców.
A oni wpatrywali się w przestrzeń miedzy naszymi fotelami. Tak, jakbyśmy zdjęli ubrania i
zaczynali się pieprzyć na biurku przed nimi. A to były tylko złączone dłonie. Nie puściłem jej.
Pomyślałem, że nasza bliskość jest od teraz kurewsko oczywista.
Carlisle otworzył usta, przyciągając moją uwagę. Ale zamknął je i nadal wgapiał się w nasze
ręce ze zmarszczonym czołem. Podparłem łokieć wolnej ręki na podłokietniku fotela,
przykładając dłoń do policzka i stukałem palcem wskazującym w głowę.
Wreszcie Esme przemówiła, jako pierwsza.
- Jak … - wypaliła, wpatrując się w nasze ręce.
Nie ruszyłem się ze swojego miejsca, do czasu, gdy nie mogłem przewidzieć, jakie pytanie
chciała zadać.
Bella westchnęła głęboko.
- Chcecie wiedzieć, dlaczego on może mnie dotykać? – powiedziała zachrypniętym głosem,
powodując to, że zacząłem mocniej pocierać wierzch jej dłoni. To gówno brzmiało boleśnie.
Esme kiwnęła głową i spojrzała na zmęczone spojrzenie Belli. Moja dziewczyna ścisnęła
mocniej moją rękę, więc spojrzałem na nią. Wyprostowała się w fotelu, uniosła podbródek i
odrzuciła ramiona do tyłu. Urosła w sobie. Uśmiechnąłem się z zadowolenia, kiedy to zrobiła.
Patrzyła się na Esme, gdy patrzyłem na jej wyprostowaną postawę.
- Jest inny – zachrypiała, ścisnęła moją dłoń i ponownie spojrzała mi w oczy. Wyglądała na
tak kurewsko dumną z tego powodu, ponieważ wpatrywała się we mnie z miłością, mając w
dupie, że musiała im powiedzieć. Odwzajemniłem jej uśmiech, ponieważ też kochałem to, że
jestem innym.
Przeniosłem ponownie spojrzenie na Esme. Jej czoło było zmarszczone, gdy spojrzała na
mnie. Wpatrywała się we mnie intensywnie, prawdopodobnie szukając mojej inności.
Spróbowałem stłumić jej tok myślenia
- Po prostu jestem inny – powiedziałem trochę za ostro. Myśl o wyjaśnieniu łączącej nas
elektryczności sprawiła, że skuliłem się w sobie. To była prywatna sprawa między mną, a
moją dziewczyną. I nawet, jeśli miałbym to wyjaśnić, nie potrafiłbym.
Popatrzyła zaskoczona i niezadowolona z mojego komentarza, ale postanowiłem uznać ten
temat za zamknięty. Przekazałem jej wzrokiem, aby nie zaczynała dalszej dyskusji. Nie
cierpiałem być dupkiem w stosunku do niej, ale mogła zadać wiele pytań, na które nie
mogłem odpowiedzieć i poruszyć wiele innych tematów. A to był tylko jeden z wielu.
Carlisle poruszył się przy Esme, zwracając moją uwagę. Patrzył na mnie z dezaprobatą i
westchnął. Odchrząknął.
- Jak długo już jesteście … - spojrzał na nas pytająco.
Przyjaciółmi? Powiernikami? Partnerami do snu? Prawie kochankami? Nie byłem pewny jak
odpowiedzieć na jego lekko zdziwione spojrzenie. Nie było, kurwa, żadnej możliwości, abym
dał mu podejrzenia, co do naszych spraw noclegu i naprawdę nie chciałem dotykać tematu
stosunków między nami. Nie do czasu, aż będę mógł powiedzieć swojej dziewczynie, że ją
kocham, i że w końcu to rozszyfrowaliśmy. Od tej pory nie byliśmy jedyną parą w tym
pokoju, która coś ukrywała. Zdecydowałem się to wykorzystać.
Ze swojego miejsca uśmiechnąłem się zuchwale do Daddy’iego C., wciąż z jedną ręką
przytkniętą do swojego policzka, a drugą w uścisku z moją dziewczyną.
- Spotkaliśmy się, gdy jednego razu wyjechaliście służbowo – powiedziałem zadowolony z
siebie, ponieważ jego oczy otworzyły się szerzej na to stwierdzenie.
- Wiecie – wzruszyłem ramionami mimochodem, gwałtownie przyciągając do siebie wzrok
Esme.
- Oboje w tym samym czasie – powiedziałem znaczącym tonem.
Następnie Esme kurewsko się zarumieniła i gwałtownie odsunęła wzrok na blat biurka.
Powstrzymałem się od szyderczego śmiechu, widząc, jak bardzo była podobna do mojej
dziewczyny, gdy się rumieniła. Teraz była kolej Carlisle’a, by czuć się niekomfortowo.
Skorzystałem z okazji.
- Skończyliśmy już? – zapytałem, podnosząc głowę i oczekując.
Miałem inną sprawę, którą musiałem się zająć.
- Jestem pewny, że Belli przydałby się odpoczynek – dodałem obracając głowę w stronę
mojej dziewczyny, która uśmiechnęła się słodko. Potarłem jej rękę mocniej, czując potrzebę
podniesienia jej i całowania. Oczywiście nie było, kurwa, możliwości. Nie przy nich. To
mogłoby zrodzić pytania, na które jeszcze nie mogłem odpowiedzieć.
Cralisle otworzył szeroko oczy.
- Tak! Oczywiście – wykrzyknął, przenosząc wzrok na Bellę.
- Proszę, wybacz mi, że cię zatrzymałem. Jestem pewny, że mogę kontynuować tę rozmowę
tylko z Edwardem – spojrzał na mnie bardzo znacząco, sprawiając, że ponownie chciałem
jęknąć. Chciał to teraz kontynuować. Niecierpliwy łajdak. Widziałem, jak oczy Esme, które
patrzyły w stronę mojej dziewczyny, były tego samego zdania. Zamierzali dzielić i rządzić.
Nie mogłem dać im okazji do zadawania pytań, do czasu, dopóki nie porozmawiam z moją
dziewczyną.
Westchnąłem i przeczesałem włosy palcami wolnej ręki.
- Moglibyście, kurwa, być na tyle mili i zostawić mnie z Bellą na chwilę samych? –
powiedziałem poirytowany, akcentując słowo ‘samych’.
Carlisle chciał już wyprowadzić swoją dupę za drzwi i wypytywać mnie o wszystko. Nie miał
na tyle dużych jaj, żeby pytać w jej obecności. Esme, siedząc nadal za biurkiem, spiorunowała
mnie wzrokiem z jakiś pieprzonych powodów po tym, jak zadałem pytanie.
Carlisle zagryzł wargi i spojrzał w dół na Esme z uniesiona brwią. Wyglądała na zamyśloną,
ponieważ wpatrywała się w Bellę pytająco. Prawie, kurwa, prychnąłem, gdy zdałem sobie
sprawę, że pyta o zgodę moją dziewczynę. Bella kiwnęła głową entuzjastycznie, wyraźnie
zniecierpliwiona tym, że mieliśmy zostać sami.
Esme kiwnęła głową na Carlisle’a. Zaczęła wstawać zza biurka, ale ją zatrzymałem.
- My wyjdziemy – poinformowałem ich wstając z fotela i zabierając swoją dziewczynę ze
sobą. Nie czekałem na żadne potwierdzenie. Wyprowadziłem nas z gabinetu idąc do
schodów prowadzących na dół. Szła koło mnie cicho, trzymając mnie za rękę.
Zaprowadziłem ją na zewnątrz, do altany. Ponieważ był to neutralny teren. Nasza prywatna
płaszczyzna porozumienia. To był jeden z niewielu dni, kiedy mogłem idealnie zobaczyć łąkę i
rzekę. Jak tyko znaleźliśmy się na platformie, odwróciłem się w stronę Belli. Oplotłem ręce
wokół jej pasa, podnosząc ją i sadzając na piknikowym stole, tak, aby nasze twarze były na
tej samej wysokości.
Popatrzyła z ulgą, że mamy teraz trochę prywatności. Stanąłem między jej nogami i
odgarnąłem wilgotne włosy z jej opuchniętej twarzy. Pomarańcz zachodu słońca sprawiła, że
jej twarz miała żywy, różowy kolor, który sprawił, że była bardziej posiniaczona, niż mi się
wydawało. Obawiałem się, że wilgotne włosy powodują, iż jest jej zimno bez bluzy z
kapturem. Zdjąłem, więc kurtkę i uniosłem ją wokół jej ciała, tak, by położyć ją na jej
ramionach.
- Jak się czujesz? – szepnąłem, gdy przykryłem ją kurtką tak, aby chłód do niej nie docierał.
- Jestem raczej zmęczona – wychrypiała, wpatrując się we mnie i wsuwając ręce w rękawy.
Praktycznie zanurzyła się w mojej kurtce, wydając się jeszcze mniejsza.
Zmarszczyłem brwi na myśl, że jeszcze nie będziemy mogli iść spać przez przynajmniej pięć
najbliższych godzin. Spojrzała na swoje kolana, podwijając rękawy i bawiąc się palcami.
- Bywało gorzej – spojrzała na mnie spod rzęs.
Ale nie było to flirtowanie, ani nic innego, to wyglądało bardziej na gniew.
I chociaż byłem zadowolony z tego, że się rozzłościła, a nie była smutna, nie chciałem iść w
tym kierunku. Więc zmieniłem temat.
- Wygląda na to, że późniejsza rozmowa będzie przypominać, kurwa, Hiszpańską Inkwizycję –
powiedziałem szczerze, chwytając jej ręce z kolan.
Kiwnęła głową w zrozumieniu.
- Już zasmakowałam tego, jak jechałam do domu z Esme – zachrypiała z uśmiechem,
potrząsając głową.
- I mogłam wykorzystać swój stan, jako wymówkę – zachichotała sennie.
I, kurwa, uśmiechnąłem się do swojej dziewczyny, uwielbiając ją jeszcze bardziej, ponieważ
była cholernie cwana. Próbując oczyścić gardło, odchrząknęła patrząc na mnie smutno.
- To było gorsze niż kiedykolwiek wcześniej – wychrypiała cicho.
Spojrzała mi w oczy błagająco, bym zrozumiał.
- I jestem ci bardzo wdzięczna, że mnie znalazłeś – uśmiechnęła się smutno, ściskając moją
rękę bardziej stanowczo.
- Ale, bardzo przepraszam, że to przysporzyło Ci tak wielu kłopotów – zmarszczyła brwi.
Musiałem, kurwa, ją powstrzymać w tym momencie.
- Gówno prawda. Pieprzyć innych ludzi – zwęziłem oczy patrząc na nią, za to, iż próbowała
przepraszać.
- To nie ma znaczenia. Mogą zadawać, kurwa, pytania, jakie chcą.
A my nie musimy, kurwa, w ogóle odpowiadać. Złagodziłem wyraz twarzy i spojrzałem w jej
duże, brązowe oczy. Puściłem jedną rękę, aby odgarnąć wilgotny kosmyk z jej czoła.
- Zrobię to jeszcze raz, jeśli będzie taka potrzeba – powiedziałem szczerze, bo naprawdę tak,
kurwa, było.
Uśmiechnęła się, gdy przyłożyłem delikatnie usta do jej, bojąc się, że mogę sprawić jej ból.
Przyłożyłem ostrożnie rękę do jej policzka, chwytając dolną wargę między swoje. Napawałem
się naszą elektrycznością, gdy łagodnie ssałem jej wargę. Odsunąłem się delikatnie, tak, aby
nasze usta nadal się stykały i otworzyłem oczy. Moja dziewczyna patrzyła na mnie z duża
dozą miłości z swoim brązowych oczach. Postanowiłem, że to już czas, aby pokazać jej swoją
miłość.
- Ponieważ, kurwa, kocham Cię – szepnąłem cicho w jej usta, wpatrując się głęboko w jej
oczy, aby udowodnić, że to prawda.
Poczułem, jak nabiera powietrza w usta, a jej oczy się rozszerzyły w efekcie mojego
wyznania. A potem, kurwa, to się stało. Piękno zachodu za mymi plecami zbledło w
porównaniu ze światłem bijącym od jej twarzy i uśmiechem na ustach. Jej oczy zabłysły ze
szczęścia, co sprawiło, że odwzajemniłem uśmiech. To wyglądało jeszcze lepiej, niż mogłem
sobie wyobrazić. Blask mojej dziewczyny przeważał z elektrycznością przyciągającą nas
nawet poranek świąteczny.
Zarzuciła małe ramiona na moją szyję i zbliżyła do siebie nasze twarze, wciąż się uśmiechając.
Starałem się delikatnie ją pocałować, obawiając się, iż mogę sprawić jej ból. Ale ona
wydawała się nie martwić teraz o to gówno. Zachichotałem w jej usta i wycofałem się
delikatnie z jej śmiertelnie mocnego uścisku. Ponieważ było jeszcze coś do zrobienia, co teraz
nareszcie mogłem zrobić.
Podniosłem rękę do kołnierza swojej koszuli i zanurzyłem ją tam. Chwyciłem srebrny
łańcuszek, na którym wisiał pierścionek od mojej dziewczyny. Wyjąłem go na wierzch i
przeciągnąłem wyżej szyi. Uwielbiałem jej wyraz twarzy, gdy zareagowała na to, co
zamierzam zrobić. Prawie podskakiwała za piknikowym stołem, gdy rozpiąłem łańcuszek i
zdjąłem z niego pierścień.
Nie odrywałem wzroku od jej błyszczących oczu, gdy wsuwałem pierścień na serdeczny palce
prawej ręki, kierując serce w stronę mojego. Uśmiechnąłem się do niej. Drżała z podniecenia
i ponownie przysunęła nasze twarze do siebie. Wciąż trochę się obawiając, że może ją
zaboleć, uśmiechnąłem się do jej ust, próbując utrzymać to wystarczająco długo, aby móc
jeszcze raz mocno ją pocałować.
Odsunąłem się z kolejnym zdławionym chichotem, wciąż usatysfakcjonowany z jej reakcji.
Jej policzki były czerwone, a jej szeroki uśmiech prawdopodobnie sprawiał jej ból, ale nie
troszczyła się o to. Jakiś ruch za jej ramieniem zwrócił moją uwagę. Spojrzałem w kierunku
domu i zobaczyłem Esme z Carlisle’em. Czekali. Bella wolno odwróciła głowę, aby zobaczyć,
na, co patrzyłem. Gdy ponownie zwróciła się twarzą do mnie, uśmiechu już nie było.
Sprawiło to, że zmarszczyłem czoło i chciałem ponownie powiedzieć, że ją kocham. Nie
chciałem dłużej na to patrzeć.
Przygryzła wargę.
- Co mam powiedzieć, jak wszyscy będą się pytali, kim dla siebie jesteśmy? – spytała
niepewnie.
Wycofałem się z między jej nóg i złapałem ją w pasie, aby pomóc jej zejść ze stołu.
Przytrzymałem ją, gdy delikatnie się zakołysała. Chwyciłem ją za rękę i odwróciłem nas w
stronę domu, gdzie czekali na nas rodzice. Obróciłem głowę i spojrzałem w dół na nią.
Wpatrywała się we mnie z niepewnym wyrazem twarzy i przygryzała dolna wargę.
- Powiedz im, żeby nie byli tacy ciekawscy, bo twój chłopak skopie im dupy – uśmiechnąłem
się z wyższością.
Jej uśmiech natychmiast powrócił. Duży i sprawiający, że jej oczy zaświeciły się, gdy
nazwałem się jej chłopakiem. Odwzajemniłem uśmiech i wyprowadziłem moją dziewczynę z
altany; szczęśliwy, że teraz była moją dziewczyną, w pełnym tego słowa znaczeniu.
Potarła pierścień na moim palcu, gdy szliśmy przez ogród. Zatrzymaliśmy się przed
Carlisle’em i Esme, którzy dziwnie na nas patrzyli. Bella zdjęła z siebie moją kurtkę i podała
mi ją ze znaczącym spojrzeniem. Wiedzieliśmy, że nie mogą zrujnować naszej atmosfery,
uśmiechając się do siebie. Poszliśmy w stronę naszych domów, aby spotkać Hiszpańską
Inkwizycję.
Emmett czekał na nas przy drzwiach. Wyglądał na podenerwowanego, gdy Carlisle go mijał.
- Czy ktoś by mógł mi powiedzieć, o co, kurwa, chodzi? – zapytał zdenerwowany, prawie
jęcząc.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin