Strugaccy A i B - Miliard lat przed koncem swiata (pdf).pdf

(438 KB) Pobierz
4997861 UNPDF
4997861.001.png
A RKADIJI B ORYS S TRUGACCY
M ILIARDLATPRZEDKO ´ NCEM ´ SWIATA
Datawydania:1999
Tytułoryginału:ZAMILLIARDLETDOKO ´ NCASWIETA
Redaktorprowadz˛acyseri˛e:ArkadiuszNakoniecznik
4997861.002.png
SPISTRE ´ SCI
SPISTRE ´ SCI ......................... 2
Rozdział1 .......................... 3
Rozdział2 .......................... 11
Rozdział3 .......................... 20
Rozdział4 .......................... 31
Rozdział5 .......................... 39
Rozdział6 .......................... 48
Rozdział7 .......................... 56
Rozdział8 .......................... 65
Rozdział9 .......................... 79
Rozdział10 ......................... 92
Rozdział11 .........................100
Rozdział1
1.
...dobiało´scilipcowyupałniespotykanyprzezostatniedwie´scielatzatopił
miasto.Powietrzedr˙załonadrozpalonymidachami,wszystkieoknawmie´scie
byłyotwartenao´scie˙z,ww˛atłymcieniuum˛eczonychdrzewtopniałyzgor˛aca
spoconestaruszkinaławeczkachprzedbramami.
Sło´ncemin˛ełozenit,uderzyłowudr˛eczonegrzbietyksi˛a˙zek,roziskrzyło
oszklonepółki,polerowanedrzwiszafy,gor˛ace,nieprzytomnebłyskizadr˙zały
natapetach.Nadci˛agałafatalnapora—bliskabyłagodzina,kiedyrozw´scieczo-
nesło´ncemartwozabły´snienadjedenastopi˛etrowympunktowcemzprzeciwka
iprzestrzelinawylotcałemieszkanie.
Malanowzamkn˛ałokno—obaskrzydła—istaranniezasun˛ałci˛e˙zk˛a˙zółt˛a
portier˛e.Potempodci˛agn˛ałk˛apielówki,poczłapałbosodokuchniiotworzyłdrzwi
nabalkon.Byłopar˛eminutpodrugiej.
Nakuchennymstolew´sródokruchówchlebawidniałamartwanatura—pa-
telniazzaschni˛etymiresztkamijajecznicy,niedopitaherbatawszklanceiob-
gryzionaprzylepkazzaciekamiroztopionegomasła,wzlewozmywakugóranie
umytychnaczy´n,pokrytychwiekowympyłem.
Skrzypn˛ełaklepkaparkietu—niewiadomosk˛adpojawiłsi˛eogłupiałyzupa-
łukotKalam,spojrzałzielonymioczaminaMalanowa,bezd´zwi˛ecznieotworzył
pysk,apotemzamkn˛ał.Nast˛epniepowiewaj˛acogonempomaszerowałdoswe-
gotalerzastoj˛acegopodkuchenk˛a.Natalerzuniebyłoniczego,je´slinieliczy´c
zasuszonychrybicho´sci.
—Chcesz˙zre´c—powiedziałzniezadowoleniemMalanow.
Kalamnatychmiastodpowiedziałwtymsensie,˙zeowszem,najwy˙zszyczas.
—Przecie˙zkarmiłemci˛erano—powiedziałMalanow,kucaj˛acprzedlodów-
k˛a.—Chocia˙znie,niekarmiłem...Tobyłowczorajwieczorem...
Wyj˛ałgarnuszekKalamaizajrzałdo´srodka—w´srodkubyłyjakie´swłókna,
troch˛egalaretkiiprzyklejonado ´ sciankirybiapłetwa.Awlodówce,mo˙znapo-
wiedzie´c,nawetitegoniebyło.Stałopustepudełkoposerkutopionym„Jantar”,
przera˙zaj˛acabutelkazresztkamis˛edziwegokefiruorazflaszkapowiniezzim-
3
n˛aherbat˛a.Wpojemnikunajarzynyw´sródłupinzcebulikonałazestaro´scipo-
marszczonapołówkakapustywielko´scipi˛e´sci,jakrównie˙zzapomnianysamotny
kartofel.Malanowzajrzałdozamra˙zalnika—mi˛edzy´snie˙znymizaspamizimo-
wałkawałeczeksłoninynatalerzyku.Tobyłowszystko.
Kalampomrukiwałiłaskotałw˛asamigołekolano.Malanowzatrzasn˛ałlodów-
k˛eiwstał.
—Trudno—powiedziałdoKalama—terazwewszystkichsklepachjest
przerwaobiadowa.
Mo˙znabyłooczywi´sciei´s´cdoMoskiewskiego,tammaj˛aprzerw˛eodpierw-
szejdodrugiej,alezatookropnekolejki,iwlecsi˛ewtakiupał...Cozaparszywa
całka,niech˙zej˛a!Nodobrze,powiedzmy,˙zetostała...niezale˙znaodomegi.Ja-
sne,˙zeniezale˙zna.Znajbardziejpodstawowychzało˙ze´nwynika,˙zeniemo˙zeby´c
zale˙zna.Malanowwyobraziłsobiet˛ekul˛eijakcałkowanieprzebiegapojejcałej
powierzchni.Niewiadomosk˛adwypłyn˛ałnaglewzór ˙ Zukowskiego.Nizgrusz-
ki,nizpietruszki.Malanowodp˛edziłodsiebienatr˛etnywzór,aletenznowusi˛e
pojawił...Mo˙zezastosowa´ckonforemneprzekształcenie,pomy´slał.
Znowuzadzwoniłtelefoniwtedyokazałosi˛e,˙zeMalanowju˙zzpowrotem
jestwpokoju.Zakl˛ał,upadłbokiemnatapczanisi˛egn˛ałposłuchawk˛e.
—Słucham!
—Witek?—zapytałenergicznykobiecygłos.
—Podjakinumerpanidzwoni?
—To„Inturist”?
—Nie,prywatnemieszkanie...
Malanowrzuciłsłuchawk˛eiczasjaki´sle˙załnieruchomo,czuj˛ac,jakwilgot-
niejebokwci´sni˛etywplusznarzuty. ˙ Zółtaportiera´swieciła,pokójwypełniało
ci˛e˙zkie˙zółte´swiatło.Powietrzemiałokonsystencj˛ekisielu.Trzebasi˛eprzenie´s´c
dopokojuBobkaiju˙z.Gorzejni˙zwła´zni.Malanowspojrzałnaswojebiurko
zawalonepapieramiiksi˛a˙zkami.Sze´s´ctomówsamegotylkoSmirnowaWładimi-
raIwanowicza...Atowszystko,cole˙zynapodłodze?Strachpomy´sle´coprze-
prowadzce.Poczekaj,co´smnieprzezchwil˛eol´sniło...Dodiabła...Przeztego
twojego„Inturista”,nieszcz˛esnaidiotko...Awi˛ecbyłemwkuchni,potemprzy-
niosłomniedopokoju...Jest!Konforemneprzekształcenie!Krety ´ nskipomysł.
Azreszt˛amo˙znasprawdzi´c...
St˛ekaj˛acwstałztapczanuiwła´sniewtedyzadzwoniłtelefon.
—Idiota—powiedziałdoaparatuipodniósłsłuchawk˛e.
—Halo!
—Baza?Ktoprzytelefonie?Baza?
Malanowodło˙zyłsłuchawk˛eiwykr˛eciłnumerbiuranaprawy.
—Biuronaprawy?Mójnumerdziewi˛e´cdziesi˛attrzytrzystadziewi˛e´cdziesi˛at
osiemzerosiedem...Wczorajdowasdzwoniłem.Niemog˛epracowa´c,bezprze-
rwyjakie ´ spomyłki.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin