1
Zakres zainteresowania filozofii można podzielić na trzy zasadnicze działy. Są to ontologia, epistemologia i etyka. Pierwszy z nich zajmuje się nauką o bycie. Ostatni nauką o wartościach. Nas interesuje tutaj epistemologia, będąca nauką o poznaniu, która analizuje przebieg poznania oraz zajmuje się jego krytyką, ocenia jego wyniki. Od najstarszych czasów filozofowie usiłowali odkryć sposoby, dzięki którym zdobywamy i rozszerzamy naszą wiedzę, oraz standardy czy kryteria, dzięki którym możemy ocenić wiarygodność twierdzeń poznawczych. Rozważania epistemologiczne powinny się rozpocząć od sformułowania stanowiska poznawczego wobec świata. Jest to swego rodzaju zbiór przeświadczeń wobec natury świata, wiedzy oraz sposobów i metod jej pozyskiwania. Zawiera ono również efekty owych procedur poznawczych. Następnie takie sformułowane stanowisko poznawcze należy poddać w wątpliwość, ocenić je, zadać sobie pytanie, czy jest ono właściwe. Epistemologia ocenia więc działania podejmowane w procesie kształtowania tych przeświadczeń w kategoriach dobre – złe, odpowiedzialne - nieodpowiedzialne; w tym sensie jest ona dyscypliną normatywną. Ideałem jest stworzenie modelu odpowiedzialnego poznania, uzyskanie pełnego opisu postępowania odpowiedzialnego podmiotu poznającego w procesie formułowania wiedzy pewnej. Oceniając nasze przeświadczenia poznawcze wychodzimy daleko poza pytania stanowiące nasz punkt wyjścia, interesuje nas również, czy istnieją inne, lepsze strategie poznawcze, które moglibyśmy zastosować wychodząc od tych samych założeń, i posuwamy się nawet o krok dalej i pytamy, czy istnieją inne, lepsze strategie, które moglibyśmy zastosować, gdybyśmy wyszli od zupełnie innych przesłanek. Pytania, które stawia sobie epistemologia (czyli pytania o kwestię źródeł poznania, o rolę doświadczenia i rozumu w poznaniu, o relację między wiedzą a pewnością, o relacje pomiędzy wiedzą a możliwością błędu oraz o kwestię zmienności wiedzy w następstwie zmiany sposobu konceptualizacji świata) wiążą się z innymi fundamentalnymi zagadnieniami filozofii np. z kwestią natury prawdy, doświadczenia czy znaczenia.[1]
Wydaje mi się, że całkiem uzasadnione, ze względu na temat tej pracy, będzie przytoczenie dwóch najbardziej popularnych i rywalizujących ze sobą stanowisk epistemologicznych w historii filozofii. Mowa tu o racjonalizmie i empiryzmie. Na płaszczyźnie psychologicznej pytając o genezę poznania można przeciwstawić sobie racjonalizm genetyczny i empiryzm genetyczny. Jest to właściwe spór pomiędzy natywizmem (wiedza wrodzona) a empiryzmem genetycznym (odrzucenie koncepcji wiedzy wrodzonej na rzecz przekonania, że wiedza pochodzi z doświadczenia). Na płaszczyźnie epistemologiczno – metodologicznej istnieją dwa poziomy kontrowersji. Jeśli chodzi o pytanie o poznanie wartościowe i prowadzące do pełnego poznania, to spór racjonalizm – empiryzm wyrażany jest jako spór aprioryzm – aposterioryzm. Natomiast, gdy spór dotyczy roli rozumu w poznaniu to mamy do czynienia ze sporem pomiędzy racjonalizmem a irracjonalizmem. Teorie racjonalistyczne (np. Platońska czy Kartezjańska) twierdzą, że przy pomocy samych tylko procedur umysłowych można odkryć wiedzę pewną, taką która w żadnych okolicznościach nie może być fałszywa. Utrzymują one, że nie można odnaleźć wiedzy absolutnie pewnej w doświadczeniu zmysłowym, musimy jej zatem szukać w strukturach racjonalnych. Platon twierdził, że wiedza pewna już w nas istnieje w formie idei wrodzonych, wystarczy ją tylko odkryć. To, co poznajemy poprzez różne racjonalne procedury jako pewne, jest światem realnym. Świat, który nie może zostać w ten sposób poznany jest po prostu iluzją. Te poglądy zostały jednak poddane krytyce. Oponenci argumentowali, iż to co dany filozof uznaje za wiedze pewną, nie jest w istocie niczym innym niż jego osobistymi przekonaniami. Świadczyć może o tym chociażby mnogość poglądów, które uczeni racjonalistyczni przedstawiali jako niewątpliwe prawdy. Natomiast empiryści, zamiast szukać absolutnie pewnej wiedzy o owym rzekomo realnym świecie racjonalistów, próbowali odkryć skąd faktycznie czerpiemy nasze poznanie i jaki stopień wiarygodności ono posiada. Zamiast odrzucać dane, które gromadzimy dzięki naszym zmysłom, empiryści wyszli od naszego doświadczenia zmysłowego jako źródła i podstawy tego, co wiemy, i próbowali wyrazić swoją wizję wiedzy w kategoriach doświadczenia zmysłowego. Poczynając od Lock’a, mieli oni nadzieję na odkrycie podstawy ludzkiej wiedzy w doświadczeniu zmysłowym. Jednak od Lock’a przez Berkleya do Hume’a, odkryto, że doświadczenie zmysłowe dostarcza o wiele mniej poznania świata, niż można by się spodziewać. To właśnie Hume wykazał, że dokładne przebadanie tego, co faktycznie wiemy dzięki doświadczeniu zmysłowemu, doprowadzić może do zwątpienia w możliwość istnienia jakiejkolwiek pewnej wiedzy. Według tych poglądów to tylko specyficzny sposób organizacji naszych struktur poznawczych i ludzkiego doświadczenia, prowadzi do uznania naszych postrzeżeń jako tego, co się „naprawdę” dzieje wokół nas. W efekcie to, co uważamy za naszą wiedzę, jest jedynie narzuconym nam sposobem organizacji doświadczenia. W jakiś sposób koresponduje, to z apriorycznymi formami zmysłowości Kanta. Wpada wspomnieć też o solipsyzmie, zgodnie z tym poglądem wszystko istnieje o tyle tylko, o ile jest postrzegane przez podmiot postrzegający. Te zniechęcające konkluzje skłoniły następców albo do stworzenia doskonalszych form empirycznej teorii wiedzy, np. indukcja eliminacyjna i kanony Mill’a w wieku XIX oraz neopozytywiści w wieku XX, albo do modyfikacji wniosków Berkeleya i Hume’a po to, by wypracować kompromisową teorię wiedzy, uznającą twierdzenia empirystów i jednocześnie czerpiącą z dorobku racjonalistycznej teorii wiedzy. Niestety do dnia dzisiejszego nikomu nie udał się stworzyć teorii wiedzy i poznania będącej teorią zarówno spójną jak i wiarygodną.[2]
Wywiad kwestionariuszowy jest metoda naukowa socjologii empirycznej odwołującą się do filozofii neopozytywistycznej. Doktrynę Koła Wiedeńskiego, czyli neopozytywizmu od wcześniejszych postaci pozytywizmu odróżniają następujące kwestie. Po pierwsze, ujęcie nauk logiczno – matematycznych jako nieempirycznych i analitycznych. Po drugie, sprowadzenie wszystkich nauk empirycznych do jedności na podłożu języka fizykalnego. Po trzecie, sprowadzenie nauk humanistycznych do psychologii i socjologii pojmowanych behawiorystycznie. Po czwarte, zniesienie metafizyki, której zagadnienia uznano za pozorne, a twierdzenia za bezsensowne. I po piąte wreszcie, zniesienie innych dziedzin, którymi zajmowała się filozofia, czyli epistemologii, etyki, estetyki oraz zredukowania roli filozofii jedynie doi analizy języka. [3] „Najogólniej można stanowisko neopozytywistów sformułować w ten sposób: prawdziwą wiedzą jest jedynie wiedza empiryczna, która sprowadza się jedynie do zdań sprawozdawczych; a poza tym są tylko tautologie, jak w matematyce, analizy logiczne języka, jak w filozofii. Twierdzenia, które zasadniczo nie mogą być zweryfikowane, są bezsensowne; z takich składa się – wedle neopozytywizmu – tradycyjna filozofia.”[4] Z biegiem czasu jednak te poglądy ewoluowały i uległy złagodzeniu. Okazało się bowiem, że pierwotne wymagania okazały się zbyt ostre nawet dla nauk przyrodniczych. Tu swój wkład miał K. Popper. Zamiast wymagać od twierdzeń naukowych tego, by były weryfikowalne, ograniczył się on tylko do falsyfikacji, tzn. twierdzenia spełniają warunki naukowości, jeśli doświadczenie nie obala ich. Zmianie uległo też kryterium empiryczności, zamiast bezpośredniości doświadczenia stanowiła je od tej pory intersubiektywna weryfikowalność. Tu jednak zaczynamy wchodzić w konwencjonalizm i ograniczamy empiryzm. Złagodzeniu poddano też kwestię terminów naukowych. Oprócz samych terminów języka obserwacji dopuszczono również terminy do tego języka nie należące, ale do niego sprowadzalne. W kwestii filozofii, czyli, według neopozytywistów, logiki nauki a de facto logicznej teorii języka, dokonało się przejście od samej tylko składni do semantyki.[5]
W związku z rozpowszechnieniem się w socjologii paradygmatu neopozytywistycznego czy tez naturalistycznego, metoda badań ankietowych (w tym wywiad kwestionariuszowy) stała się metodą dominującą w empirycznej sferze tej nauki. Oto główne założenia przyjęte wobec tej metody odwołujące się do filozofii neopozytywistycznej:
· jest to empiryczna praktyka badawcza poddana wyraźnie określonym metodologicznym rygorom wyprowadzonym z teorii,
· to uniwersalny sposób badania w minimalnym stopniu zależny od kontekstów społeczno – kulturowych,
· jest praktyką badawczą społecznie neutralną – abstrahującą od systemów wartości badacza i nie zakłócającą w ten sposób postrzegania świata przez badanych,
· jest sposobem uzyskiwania danych ilościowych, dotyczących opinii bądź zachowań całego społeczeństwa i umożliwiających – w drodze kolejnych przekształceń i uogólnień – budowanie teorii społecznych o różnym stopniu ogólności.[6]
Zarówno filozoficzne jaki i metodologiczne złożenia tej metody spotkały się z krytyką ze strony orientacji humanistycznej. Nie postuluje się całkowitego porzucenia tej metody, chodzi raczej o wskazanie na jej ograniczoną stosowalność, niebezpieczeństwa wynikające z jej dominacji oraz konieczność jej wzbogacenia o metody stricte humanistyczne (np. empatia, introspekcja).
Pozwolę sobie przytoczyć tu pokrótce wybrane nurty krytyki badań ankietowych. Ze strony polskiej dużo wniosła do tematu koncepcja wskaźnikowania S. Nowaka. Proponował on, by procedurę wnioskowania o interesujących nas zjawiskach na postawie wskaźników uznać za metodę prowadząca do rozumienia badanych zjawisk. Jednym z najmocniej krytykowanych założeń konstytuujących metodę badań ankietowych, było założenie o jej społecznej neutralności. Metoda ta rozwinęła się w pewnym specyficznym typie społeczeństwa i na jego gruncie jest traktowana jako praktyka zrozumiała i na trwałe wpisana w jego funkcjonowanie. Jednak stosowanie badań ankietowych w zupełnie innym kontekście społeczno – politycznym może spotkać się z pewnym oporem. Jest to uwarunkowane m.in. odmiennością obowiązujących norm i wartości społecznym i wynikających z nich wzorów zachowań. Stopień akulturacji badań ankietowych w różnych typach społeczeństw utrzymuję się na odmiennych poziomach. Zwrócono też uwagę na fakt, iż wywiad kwestionariuszowy nie nadaje się do badania bardziej złożonych zjawisk życia społecznego, nie jest w stanie uchwycić pewnych niuansów funkcjonujących w bardziej skomplikowanych układach i strukturach życia społecznego. Spowodowane jest to traktowaniem społeczeństwa przez paradygmat neopozytywistyczny jako zbioru równych sobie jednostek. Druzgocącą krytykę przyniósł paradygmat interpretatywny. Mam tu na myśli interakcjonizm symboliczny, fenomenologie społeczną oraz etnometodologię. Głównymi punktami krytyki były „formalne i statyczne koncepcje społeczeństwa, porządku społecznego i działającej w nim jednostki ludzkiej”.[7] „Zanegowano także założenie o zgodności poznawczej członków danej grupy społecznej”.[8] Wyżej wspomniane paradygmaty stały na stanowisku społecznego tworzenia rzeczywistości, wielości tychże rzeczywistości społecznych oraz negocjowania sensu w kontekście interakcyjnym. Wszystko to stoi w sprzeczności wobec założeń modelu komunikacyjnego przyjętego w koncepcji wywiadu kwestionariuszowego. Przypomnijmy, iż model ten zakłada jednorodność języka naturalnego, standaryzację bodźców werbalnych oraz występowanie sztywnych ról ankietera i respondenta. Krytyka przyszła też ze strony socjolingwistyki. Poddano w wątpliwość założenie o standaryzacji kompetencji językowych respondentów, chodzi tu m.in. o możliwość przypisywania różnych znaczeń tym samym terminom oraz o niezrozumiałość niektórych pytań. Podważono też tezę jakoby respondenci posiadali stałą i uporządkowaną wiedzę na tematy interesujące badacza oraz by byli gotowi do ujawniania jej w dowolnej chwili na żądanie ankietera. Nie uznano również postulatu jakoby wywiad kwestionariuszowy był „normalną rozmową”, na poparcie tego stanowiska socjolingwiści przytaczają szereg argumentów, które postaram się pokrótce streścić. Po pierwsze w wywiadzie temat rozmowy nie wyłania się w sposób naturalny lecz jest z góry narzucany przez ankietera. Poszczególne wątki włączane są niespodziewanie, nie są wynikiem dynamicznego rozwoju rozmowy. Pytania są z góry znane i odpowiedzi respondenta nie mają na ich dalszy ciąg prawie żadnego wpływu. Z góry jest też określony repertuar językowy oraz sztywne procedury wyjaśniania. To wszystko sprawia, iż wywiad kwestionariuszowy można określić jako twór sztuczny, i z tego powodu skłonny do generowania rozmaitych nieporozumień i zatorów komunikacyjnych. Jeszcze inna krytykę tej techniki proponuje podejście dialogowe Johana Galtunga. Galtung zwraca uwagę na generowaną przez sytuację wywiadu asymetrię we wzajemnych stosunkach badacz – badany. Oczywiście stroną dyskryminowaną jest tu badany, czyli respondent. Galtung proponuje wprowadzenie pewnych zmian do sytuacji badania, tak by zniesiona została owa asymetria, są to: równość pomiędzy badaczem i badanym, współzależność i wzajemność, wspólnota, współuczestnictwo badanego w całym procesie badania oraz integralność. Podejście dialogowe proponuje też program humanizacji poznawczej i moralnej badań ankietowych. Oznacza to stosowanie otwartych sposobów interrogacji, socjolingwistyczną analizę uzyskanych wypowiedzi oraz uświadomienie sobie, iż wypowiedzi generowane przez respondenta są funkcją kontekstów społecznych i podlegającym im reguł interpretacyjnych.[9]
Przejdę teraz do uwag dotyczących krytyki badań empirycznych przedstawionych w artykule Anny Gizy - Poleszczuk. Zagadnieniem najbardziej ogólnym i podstawowym jest zdefiniowanie zjawiska społecznego oraz określenie, w jaki sposób zjawisko takie (czyli obiekt badania) może zostać poznane. Właśnie takie założenia metateoretyczne i teoretyczne implikują metodę. Dlatego podejmując krytykę narzędzia badawczego, jakim jest wywiad kwestionariuszowy, nie możemy koncentrować się tylko na nim samym; musimy odnieść się do kwestii bardziej podstawowych i przeprowadzić krytykę teoretyczną, zawierającą w sobie zagadnienia zasadnicze dla całej socjologii jako nauki. Zdarza się też tak, iż w sporach natury epistemologicznej, czy teoretycznej, mamy do czynienia z niewspółmiernością prezentowanych argumentów. Dzieje się tak wtedy, gdy argumenty jednej strony wywodzą się z dziedziny nie uznawanej przez stroną drugą za wchodzącą w pole zainteresowania nauki. W ten sposób można ignorować wzajemnie swoje argumenty, uznając je po prostu za nienaukowe. Wydaje się, iż dyskusja o narzędziu powinna wiec obejmować wszystkie poziomy autorefleksji socjologicznej. Tu pojawia się kolejny problem, ponieważ nie ma zgodności co do faktycznego istnienia wszystkich tych poziomów. Często krytyka narzędzia polega na wskazaniu jego technicznych parametrów, mówi się o jego zastosowaniach czy ograniczeniach, nie wspomina się natomiast o teoretycznym i społecznym uwikłaniu procesu zbierania informacji. Traktuję się tu narzędzie jako środek dochodzenia do wiedzy, który w rękach doświadczonego badacza zapewnia realizacje określonych celów. W tym przypadku mamy do czynienia z oderwaniem metody od refleksji bardziej ogólnej na tematy dla socjologii podstawowe. Jest to podejście pragmatyczne i czysto techniczne, takie podejście obecne jest w socjologii empirycznej. Natomiast nurty alternatywne, takie jak socjologia interpretatywna czy socjologia krytyczna, sięgają głębiej, do kwestii dla socjologii zasadniczych. Krytyka teoretyczna, ze względu na swój wysoki stopień ogólności, wymierzona jest w różne obiekty. Trudno określić ten właściwy, ponieważ dotyka ona zarówno samej praktyki badawczej i używanych narzędzi, jak i samej doktryny legitymizującej tę praktykę, czyli pozytywizmu. Celem naczelnym jest jednak udowodnienie, iż metodologia nie może pozostać dziedziną oderwaną od innych, żadna doktryna wyłącznie metodologiczna ni powinna sama przez się uprawomocniać praktyki badawczej. Aby dokonać legitymizacji takiej praktyki należy wskazać konkretną, substancjalną teorię życia społecznego. Każda metoda badawcza jest uwikłana w działanie sił społecznych obecnych w świecie, który bada, dlatego też nie można mówić o jakiejkolwiek obiektywności i neutralności metody wobec świata badanego. W wyniku tego refleksja nad metodą ograniczająca się jedynie do kwestii technicznych, bazująca na czystej metodologii, jest niepełna i po prostu błędna. Poddając narzędzie badawcze krytyce teoretycznej mamy dwie główne drogi postępowania. Możemy albo starać się wykazać teoretyczne uzasadnienie dla tego narzędzia lub też odrzucić je jako wywodzące się z błędnego pojęcia natury zjawisk społecznych. Należałoby jeszcze dookreślić pojęcie samej krytyki teoretycznej. W swym działaniu wznosi się ona na najwyższy możliwy poziom ogólności refleksji. Jest metateoretyczna i zwykle możliwa do zastosowania tylko przez podejścia alternatywne wobec socjologii empirycznej. Krytyka teoretyczna, w odróżnieniu do technicznej, która to zajmuje się stosowalnością danego narzędzia do osiągnięcia obranego celu, zajmuje się samą istotą takiego narzędzia oraz podstawą teoretyczna, z której się ono wywodzi, i która implikuje jego funkcjonowanie. Jest to próba podjęcia dyskusji o podstawowych założeniach teoretycznych socjologii i jej przedmiocie.
Moje rozważania pragnę rozpocząć od opisu społecznej genezy badań empirycznych. Metody zbierania informacji takie jak wywiad kwestionariuszowy nie powstały w ramach socjologii. Uważa się, ze metody te pojawiły się po raz pierwszy w Europie zachodniej jako odpowiedzi na problemy społeczne związane z rozwojem kapitalizmu. Drugie pojawienie się tych metod miały miejsce po II wojnie światowej w USA, były to badania rynkowe. Socjologia więc przejęła te metody i przekształciła je w narzędzia badań naukowych. Zatem metody badań empirycznych są uwikłane zarówno w kontekst historyczny jak i społeczny. To znaczy, że jako twór historyczny wyłoniły się w określonym miejscu i czasie w związku z pojawianiem się pewnych okoliczności takich jak rozwój struktur administracyjnych, upowszechnienie oświaty czy wykształcenie się powszechnych wyborów. Natomiast są też fenomenem społecznym, ponieważ wytworzyły się w ramach określonych kontekstów i sytuacji społecznych, to pojawienie się było rezultatem przemian społecznych, a dążeniem rozwojowym była realizacja pożądanych społecznie celów i wartości. Kolejnym aspektem uwikłania metod empirycznych była statystyka. Trzeba wiedzieć, iż początkowo statystka nie było dziedziną zmatematyzowaną. Było ona silnie powiązana z polityką i metafizyką. Dopiero zminimalizowanie aspektu metafizycznego i zmatematyzowanie statystyki pozwoliło na jej zastosowanie w empirycznych metodach zbierania danych. Z powyższego wynika, iż początkowo empiryczne metody zbierania danych rozwijały się niezależnie od socjologii i poza nią. To z kolei świadczy o tym, iż same te metody są integralną częścią rzeczywistości społeczno – historycznej, z której się wywodzą i która to mają eksplorować. Empiryczna metoda zbierania danych staje się w ten sposób przedmiotem badania, ponieważ sama jest ona faktem społecznym. Należałoby więc zająć się najpierw zbadaniem samej metody i opracowaniem jej teoretycznego ujęcia. Dodatkowo immanentną właściwością tej metody jest to, iż „zakłada ona przedmiot, który bada, ponieważ została preformowana przez określony typ społeczeństwa: taki, w którym dopuszczalne i naturalne są praktyki rozmawiania z obcym o sprawach polityki, małżeństwa, pożycia seksualnego; taki, w którym udzielanie informacji nie budzi lęku itp.”[10] Rodzi się więc kluczowe pytanie, a od odpowiedzi na nie zależy czy empiryczne metody badań uznać będzie można za teoretycznie usankcjonowane. Pytanie to brzmi: „czy empiryczne metody badań są w ogóle praktyką nauki (jakiej?), czy też praktyką społeczną?”[11] Warto się zastanowić czy możliwe jest zniesienie tego społecznego uwikłania badań empirycznych w taki sposób, by za ich pomocą uzyskać w miarę obiektywny dostęp do faktów społecznych oraz mieć szansę na właściwą interpretację uzyskanych wyników. Wiadomo, iż metoda zawiera w sobie teorie swego przedmiotu (w tym przypadku teorię życia społecznego i faktów społecznych). Dlatego należy wyjaśnić jaką teorię życia społecznego zawierają w sobie empiryczne metody badań społecznych. Kolejny dylemat jest spowodowany uwikłaniem tych metod w realizację celów i wartości istniejących w rzeczywistości społecznej i uznawanych przez jej wytwory (np. grupy społeczne). W obliczu tych faktów wydaję się wątpliwe, czy metody te mogą wyzwolić się spod tego naporu i realizować jedynie naukowe funkcje dostarczania obiektywnej wiedzy o życiu społecznym. Jest to problem nie tyle epistemologiczny, co raczej etyczny. Dotyka to zagadnienia niezawisłości i niezależności socjologii od wszelkich form nacisku politycznego, czy też społecznego oraz postulatu realizowania się w służbie społecznej. Chodzi np. o to, by za pomocą swych metod badawczych, socjologia nie stała się narzędziem zdobywania informacji i manipulacji w rękach władzy politycznej czy elit społecznych. Oczywiście z racji swej genezy (twór społeczny) ani metoda badawcza ani sama socjologia nie jest wolna od wpływów rzeczywistości, która jest przedmiotem jej badań. Czyli przedmiot poznania kształtuje w jakiś sposób podmiot badający, a ten podmiot za przedmiot obiera sobie tę rzeczywistość, która jego samego determinuje. Innymi słowy, socjologia uwikłana jest w swój własny przedmiot. „Badanie społeczne jest faktem społecznym a jego wyniki zrozumieć można tylko w świetle substancjalnej teorii społecznej.”[12] Tutaj też jest miejsce na pytania o kwestie wspomniane już wyżej, np. o założenie, iż respondenci posiadają niezmienna wiedzę na dany temat, którą są w stanie w każdej chwili wyartykułować oraz o zasadność założenia o standaryzacji kompetencji językowych respondentów. Konkludując, narzędzie, które uważa się często za neutralną metodę zbierania danych, jest w rzeczywistości „techniką zalegitymizowaną przez określony typ ładu społecznego i ten typ ładu legitymizującą. (...) Badania empiryczne w sposób nieunikniony niosą w sobie wartości, określony typ racjonalności, preferencję dla pewnego typu ładu społecznego.”[13]
Niewątpliwie badanie empiryczne jest działaniem społecznym. Wywiad kwestionariuszowy zwykle przebiega w toku interakcji symbolicznej. Sam proces zdobywania informacji nie jest bezpośredni, jest on zapośredniczony poprzez medium komunikacyjne np. język. W wyniku tego powstaje szereg zakłóceń tego procesu na każdym etapie realizacji badania, jest to immanentna cecha komunikacji międzyludzkiej i interakcji symbolicznej. Tych zakłóceń nie można wyeliminować, było by to nawet szkodliwe, gdyż w takim wypadku traci się znaczącą część przekazu a komunikacja staje się prawie nie możliwa. Bardziej celowa jest ich systematyczna analiza i próba zrozumienia, ponieważ są one kluczem do pojęcia bliższego prawdzie obrazu rzeczywistości społecznej. Jednak aby móc badać zakłócenia występujące w sytuacji wywiadu najpierw należy dysponować odpowiednią teorią wywiadu jako działania społecznego, inaczej będzie to działanie fragmentaryczne i chaotyczne. Teoria taka pomogłaby zrozumieć wyniki i informacje uzyskiwane w drodze wywiadu, nie jest to bowiem sucha wymiana informacji. Mamy tu do czynienia z definiowaniem sytuacji, negocjowaniem sensu itd. pomiędzy respondentem a ankieterem. Późniejsza faza związana już z kodowaniem odpowiedzi nie jest też procesem obiektywnym, koder kieruje się i tutaj swoim własnym rozumieniem wypowiedzi respondentów. Błąd pomiaru rozumiany jako zmiana rozkładu odpowiedzi w wyniku odmiennych sytuacji wywiadu byłby możliwy do wyeliminowania tylko wtedy gdybyśmy posiadali absolutną wiedzę o rzeczywistości. Jednak posiadanie takiej wiedzy spowodowało by brak potrzeby prowadzenia jakichkolwiek badań. W każdym bądź razie badanie empiryczne jest działaniem społecznym i jako takie kształtuje samo siebie oraz swoje wyniki. W drodze wywiadu kwestionariuszowego nie docieramy do jakiejś obiektywnie i niezależnie istniejącej rzeczywistości lecz tworzymy odrębna rzeczywistość. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego faktu i nie stosować naiwnego podejścia, według którego wywiad kwestionariuszowy jest neutralnym narzędziem pozwalającym dotrzeć do obiektywnych faktów społecznych.
Badanie empiryczne preformuje nie tylko swoje wyniki, preformuje ono również swój przedmiot. W samej definicji wywiadu kwestionariuszowego znajdują się pewne założenia, które przesądzają o tym, co można poddać badaniu, co można odkryć w wyniku badania a nawet jakie cechy będą posiadały badane obiekty. Zakłada się, że każdy respondent, do którego kierujemy pytania kwestionariusza, posiada jakąś ukształtowaną opinię na zadany temat, poszczególne opinie uznaje się za równorzędne oraz posiadające konsekwencje objawiające się w postawach i zachowaniach. Są to przeświadczenia na temat badanego świata i obiektów, przeświadczenia te kształtują ten świat i te obiekty. Warto tu wspomnieć o zjawisku określonym przez Millsa jako inhibicja. „Narzędzie preferuje te aspekty czy też dziedziny rzeczywistości, do których jest łatwiej lub w ogóle stosowalne. Inhibicja systematycznie ukierunkowuje zainteresowania i możliwości badawcze sprawiając, iż pewne regiony rzeczywistości są w sposób nieprzypadkowy lepiej przebadane niż inne.”[14] Ossowski wspomina o pewnym paradoksie, polega on na tym, że najpewniejsze i najlepiej udowodnione wyniki odnoszą się do sfer dobrze znanych i nie wnoszą do naszej wiedzy nic nowego. Natomiast, to co wnosiło by do naszej wiedzy świeży powiew, trudne jest do udokumentowania. Konsekwencje tego stanu rzeczy są dosyć interesujące. Po pierwsze stosując wywiad kwestionariuszowy umyka nam rzeczywistość bardziej ogólna, bazując na jednostkowych wypowiedziach (jednostkowej świadomości) nie możemy dojść do ogólnej teorii społeczeństwa. Bardzo problematyczne jest przenoszenie się z poziomu zatomizowanych danych na wyższy poziom abstrakcji dotyczący rzeczywistości obiektywnej, całościowego ujęcia życia społecznego. W ten sposób umyka nam rzeczywistość obiektywna. Jednak na tym nie koniec, ponieważ taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku rzeczywistości subiektywnej. Wywiad kwestionariuszowy zakłada przesocjalizowaną koncepcje jednostki ludzkiej. Nie ma szans na ujawnienie na drodze tej metody treści nonkonformistycznych, oryginalnych, indywidualnych. Teraz nasuwa się oczywiste pytanie, jeśli badanie kwestionariuszowe nie jest w stanie uchwycić ani obiektywnej ani subiektywnej strony rzeczywistości, to do czego docieramy na jego drodze? Najbardziej radykalna opcja to ta, iż w wyniku badania empirycznego docieramy do wyimaginowanej, wygenerowanej przez samo narzędzie oraz badacza rzeczywistości. Według opinii mniej radykalnej uznaje się, że istnieje jednak pewien aspekt rzeczywistości, który jednak dostępny jest za pomocą wywiadu kwestionariuszowego. Mianowicie są to „dobrze uregulowane, zinternalizowane, znormalizowane wzory przekonań i zachowań.”[15] Przychylając się do tej drugiej opcji, wydaje się, że warunkiem sensownego funkcjonowania badań kwestionariuszowych jest zdobycie wiedzy i świadomości tego, do jakich aspektów i dziedzin rzeczywistości metoda ta może być stosowana oraz pod jakimi warunkami mogą one stanowić przedmiot jej badania. Trzeba zdawać sobie sprawę z wzajemnego związku i odpowiedniości pomiędzy stosowaną techniką badania a jego przedmiotem.
Badania empiryczne są ściśle powiązane z teorią naukową. Właśnie podporządkowanie badania teorii przesądziło o jego przeniesieniu ze sfery administracyjnej, politycznej i gospodarczej, na łono nauki. Badania empiryczne mają na celu weryfikację hipotez, teorii, mają być podstawą tworzenia praw nauki i konstruowania teorii naukowych. Jednocześnie na poziomie przechodzenia z empirii na teorie znajdujemy wiele niejasności. Oczywiste jest, że taka weryfikacja teorii na drodze empirycznej nigdy nie jest bezpośrednia. Trzeba dysponować odpowiednią teorią pozwalająca prawidłowo zaprojektować badania oraz dodatkowo teorią własnej praktyki poznawczej, aby można było cokolwiek weryfikować. Trzeba pamiętać, iż wszelkie dane uzyskiwane poprzez badanie są mediowane przez społeczeństwo. Nawet posiadając obie teorie pozostaje problem przenoszenia się z poziomu faktów empirycznie stwierdzlanych na poziom prawa nauki, czy teorii. Jest to problem w socjologii nierozstrzygnięty. Teorii nie można wyprowadzać z faktów droga indukcji, wręcz odwrotnie, aby badać fakty trzeba już posiadać jakąś teorię. To rodzi kolejny paradoks, ponieważ dopiero posiadanie pewnej teorii nadaje sens gromadzeniu faktów, czyli badaniu empirycznemu, jednak z drugiej strony teoria ta preformuje badaną rzeczywistość. To kolejny obszar, który należałoby poddać refleksji naukowej.
Innym problemem są metody statystyczne obecne w socjologii empirycznej. Mamy tu do czynienia z dwoma zasadniczymi i skrajnymi podejściami do tego zagadnienia. Jedna z opcji absolutyzuje metody statystyczne. Język statystyki zastępuję język teoretyczny socjologii, a zależności statystyczne uznaje się za jedyne istniejące i prawomocne. Z drugiej strony istnieje niechęć wobec metod statystycznych, uznaje się, iż zabijają one indywidualizm i specyfikę przedmiotu socjologii, którym są przecież ludzkie działania. Najbardziej wyważone stanowisko mówi, iż metody statystyczne są użyteczne o tyle tylko, o ile są środkiem do poznania rzeczywistego przedmiotu badań socjologicznych. Trzeba zastanowić się czy statystyka jest tylko neutralnym sposobem porządkowania danych, czy tez ma właściwości preformujące przedmiot zainteresowań badania empirycznego. Jeśli okazuje się, iż statystyka jest tworem ontologicznie neutralnym, to można ja uznać za pomocną. Lecz jeśli okazuje się, iż statystyka ma moc prefomowania rzeczywistości, to należy ją odrzucić. Inna kwestia to dylemat, czy statystyka jest tylko sposobem obróbki danych, które później poddaje się interpretacji, czy też już sama obróbka statystyczna zawiera w sobie pewną interpretację. Wreszcie należy rozstrzygnąć „jaki jest stosunek jakościowego i ilościowego poznania w naukach społecznych i czy statystyka w ogóle jest poznaniem ilościowym?”[16] Odpowiedzi na te pytania pozwolą na ustalenie roli i miejsca statystyki w naukach społecznych.
Dotychczas zajmowaliśmy się krytyką badań empirycznych skierowaną wobec założeń metodologicznych na temat wywiadu kwestionariuszowego. Warto spojrzeć jak ta krytyka ma się do praktyki badawczej. Wydaje się, iż praktyka badawcza wymusza na badaczach stosowanie pewnych odstępstw od metodologii pozytywistycznej. Powodem tego są często zagadnienia zupełnie trywialne i pragmatyczne. To znosiłoby wiele argumentów krytycznych, ponieważ badania empiryczne nie wzorowane dokładnie i ślepo na regułach metodologii mogą być pozbawione wad jakie tkwią w metodologicznym podejściu. Być może badania empiryczne nie są kształtowane prze teorię lecz tylko i wyłącznie prze praktykę i czynniki społeczne. To tłumaczyło by ich żywotność i ciągłe zapotrzebowanie na nie. Nie likwiduje to jednak potrzeby teoretycznej legitymizacji tego typu badań. „Rozpoznanie fenomenu własnej praktyki przedmiotowej ma dla socjologii zasadnicze znaczenie.”[17]
Konkludując, nie postuluje się zarzucenia badań empirycznych ani nie próbuje się wykazać, iż nie są one praktyką naukową bez żadnej wartości poznawczej. Chodzi o rozpoczęcie dyskusji o przedmiocie socjologii (teoria społeczna) i o poznawczych narzędziach tej nauki.
Kamila Górecka
Bibliografia:
W. Tatarkiewicz, Historia Filozofii, PWN, Warszawa 1997.
A.Kubiak, I. Przybyłowska, W.A. Rostocki, Badania Ankietowe [w:] Encyklopedia Socjologii, Oficyna Naukowa , Warszawa 1998.
A. Giza – Poleszczuk, Teoretyczna krytyka badań empirycznych [w:] Teoria i praktyka socjologii empirycznej, red. A. Giza – Poleszczuk, Edmund Mokrzycki, Wydawnictwo FiS PAN, Warszawa 1990.
[1] dr A. Rostocki, Wykłady z Empirycznych problemów socjologii poznania, Uniwersytet Łódzki, Socjologia, Specjalizacja Metodologiczno - Badawcza, Łódź 2001.
[2] W. Tatarkiewicz, Historia Filozofii, PWN, Warszawa 1997.
[3] Ibidem
[4] Ibidem
[5] Ibidem
[6] A. Kubiak, I. Przybyłowska, W. A. Rostocki, Badania Ankietowe [w:] Encyklopedia Socjologii, Oficyna Naukowa, Warszawa 1998.
[7] Ibidem
[8] Ibidem
[9] Ibidem
[10] Anna Giza – Poleszczuk, Teoretyczna krytyka badań empirycznych, [w:] Teoria i praktyka socjologii empirycznej, red. A. Giza – Poleszczuck, Edmund Mokrzycki, Wydawnictwo FiS PAN, Warszawa 1990.
[11] Ibidem
[12] Ibidem
[13] Ibidem
[14] Ibidem
[15] Ibidem
[16] Ibidem
[17] Ibidem
madame-tutli-putli