TYTUL: CHRZE�CIJA�STWO JAKO RZECZYWISTO�� MISTYCZNA A MISTERIA DAWNYCH CZAS�W AUTOR: Rudolf Steiner OPRACOWAL : Karol Kusmirek (kusmir@kki.net.pl) ---------------------------------------------------------------- --------- SPIS RZECZY - Przedmowa do drugiego wydania. - Wst�p. - Misteria i wiedza tajemna misteri�w. - Mistyka Platona. - Wiedza tajemna misteri�w a mit. - Historia dawnego Egiptu. - Ewangelie. - Wskrzeszenie �azarza. - Apokalipsa. - Jezus na tle swojej epoki. - Istota chrze�cija�stwa. - Chrze�cija�stwo a wiedza m�drc�w poga�skich. - �w. Augustyn a Ko�ci�. - Uwagi. PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA "Chrze�cija�stwo jako rzeczywisto�� mistyczna" - tak nazywa� autor t� prac�, w kt�rej przed o�miu laty zebra� tre�� swych wyk�ad�w z roku 1902. Tytu� ten ma podkre�la� szczeg�lny charakter ksi��ki. Autor stara� si� nie tylko przedstawi� w niej mistyczn� tre�� chrze�cija�stwa w rozwoju dziejowym, lecz r�wnie� opisa�, jak chrze�cija�stwo wyros�o z mistycznego poznania. Kierowa�a nim my�l, �e dzia�a�y tu czynniki duchowe, kt�re pozna� mo�na jedynie na drodze mistycznego pog��bienia. Tylko tre�� ksi��ki sama mo�e przekona� czytelnika, �e autor nie nazywa "mistycznym" jakiego� pogl�du, zwi�zanego raczej z nieokre�lonymi doznaniami uczuciowymi, ni� z "uj�ciem czysto naukowym". Ale w szerokich ko�ach tak w�a�nie rozumie si� dzisiaj "mistyk�", nic wi�c dziwnego, �e wiele os�b uwa�a j� za dziedzin�, kt�ra nie ma nic wsp�lnego z "prawdziw� wiedz�". W niniejszej ksi��ce autor u�ywa s�owa "mistyka" dla oznaczenia pewnej rzeczywisto�ci duchowej, kt�ra poznaje �r�d�a �ycia duchowego. Kto odrzuca poznanie p�yn�ce z tego rodzaju �r�de�, nie b�dzie w og�le wiedzia� co pocz�� z tre�ci� tej ksi��ki. Tylko ten, kto uznaje, �e w "mistyce" mo�e panowa� taka sama jasno��, jak w opisie przyrodniczym, b�dzie m�g� zainteresowa� si� ksi��k�, w kt�rej mistyczna tre�� chrze�cija�stwa opisana jest te� w spos�b mistyczny. Bo nie tylko o tre�� ksi��ki tutaj chodzi, lecz r�wnie� -i przede wszystkim- o to, na jakich metodach poznawczych opiera� si� autor w swej pracy. W dzisiejszych czasach mn�stwo ludzi odczuwa jeszcze wielk� niech�� do tego rodzaju metod poznawczych. Uwa�aj� je za sprzeczne z prawdziw� naukowo�ci�. Tak s�dz� nie tylko ci, kt�rzy w zakresie "prawdziwej nauki przyrodniczej" uznaj� tylko pogl�dy utrzymane w ich w�asnym duchu, lecz r�wnie� i ci, kt�rzy pragn� rozwa�a� istot� chrze�cija�stwa jako wyznawcy. Autor niniejszej pracy opiera si� na pogl�dach, w my�l kt�rych dzisiejsze osi�gni�cia wiedzy przyrodniczej wymagaj� wzniesienia si� do prawdziwej mistyki. Z pogl�d�w tych wynika, �e inny stosunek poznania jest w�a�nie niezgodny ze wszystkim, co przynosz� osi�gni�cia nauk przyrodniczych. W�a�nie zjawiska przyrody nie daj� si� ogarn�� tymi metodami poznania, kt�re wielu ludzi przekonanych, �e stoj� na gruncie �cis�ej naukowo�ci, uwa�a za jedynie dopuszczalne. Tylko ten kto rozumie, �e mo�na w pe�ni oddawa� sprawiedliwo�� naszej wsp�czesnej, tak bardzo podziwu godnej wiedzy przyrodniczej, a jednocze�nie mie� uznanie dla prawdziwej mistyki tylko ten nie odrzuci niniejszej ksi��ki. Id�c drog�, kt�r� nazywamy tutaj "poznaniem mistycznym", pragniemy pokaza�, jak �ywe chrze�cija�stwo stworzy�o sobie podstawy w misteriach czas�w przedchrze�cija�skich. Wykazujemy, �e owa "mistyka przedchrze�cija�ska" by�a gleb�, z kt�rej chrze�cija�stwo wyros�o jako samoistna ro�lina. Przy takim uj�ciu mo�na zrozumie� chrze�cija�stwo w jego samoistnej odr�bno�ci, pomimo, �e si� wyprowadza jego rozw�j z dawnej mistyki. Je�eli si� z tym jednak liczymy, mo�emy �atwo popa�� w b��d i nie widzie� tej odr�bno�ci chrze�cija�stwa, s�dz�c �e jest ono jedynie dalszym etapem rozwojowym mistyki przedchrze�cija�skiej. Wielu wsp�czesnych my�licieli pope�nia ten b��d, por�wnuj� oni tre�� chrze�cija�stwa z pogl�dami czas�w przed chrystusowych i s�dz�, �e pogl�dy chrze�cija�skie to tylko dalszy etap rozwojowy tamtych. Ksi��ka nasza ma wykaza�, �e chrze�cija�stwu potrzebna by�a dawna mistyka tak, jak gleba potrzebna jest ro�linie. opisuj�c powstanie chrze�cija�stwa pragniemy w�a�nie podkre�li�, a nie zatrze� jego odr�bno��. Niechaj wolno b�dzie autorowi wspomnie� z g��bokim zadowoleniem, �e takie w�a�nie uj�cie istoty chrze�cija�stwa spotka�o si� z uznaniem ze strony my�liciela, kt�ry swymi wybitnymi pracami w dziedzinie �ycia duchowego ludzko�ci wzbogaci� i pog��bi� kultur� naszych czas�w. Edouard Schure, autor dzie�a "Wielcy wtajemniczeni" tak dalece zgadza� si� z pogl�dami niniejszej ksi��ki, �e sam prze�o�y� j� na j�zyk francuski /Le Mystere Chretien et les Msteres Antigues, Paris, Liberairie Academigue, 1908/. Przy tej okazji pozwol� sobie wspomnie� �e pierwsze wydanie niniejszej pracy zosta�o przet�umaczone nie tylko na francuski lecz r�wnie� i na inne j�zyki europejskie, co �wiadczy, �e w naszych czasach budzi si� t�sknota do rozumienia istoty chrze�cija�stwa w duchu naszej ksi��ki. Opracowuj�c obecne drugie wydanie autor nie odczuwa� potrzeby dokonania jakichkolwiek istotnych zmian. Om�wi� tylko nieco szerzej niekt�re zagadnienia, poruszane ju� przed o�miu laty. Stara� si� r�wnie� uj�� niejedno dok�adniej i bardziej wyczerpuj�co. Nawa� pracy sprawi�, �e od chwili, gdy wyczerpane zosta�o pierwsze wydanie do ukazania si� drugiego up�yn�o niestety sporo czasu. Rudolf Steiner Pisano w maju 1910r. ----------------------------------------------------------------- --K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C ----------------------------------------------------------- -------- WST�P Nauki przyrodnicze wywar�y g��boki wp�yw na nowoczesne �ycie umys�owe. Coraz bardziej trudniej dzi� m�wi� o potrzebach duchowych i o "�yciu duszy", nie licz�c si� z poj�ciami i wynikami wiedzy przyrodniczej. Oczywi�cie, wielu jest jeszcze ludzi, kt�rzy zaspakajaj� te potrzeby, nie przejmuj�c si� zbytnio wp�ywem nauk przyrodniczych na nasze �ycie umys�owe. Ci, kt�rzy wyczuwaj� t�tno dzisiejszych czas�w, nie mog� sobie na to pozwoli�. Poj�cia zaczerpni�te z nauk przyrodniczych z coraz wi�ksz� szybko�ci� zdobywaj� sobie umys�y, a serca pod��aj� za nimi, cho� nie tak ochoczo, chocia� nieraz z l�kiem i niepewno�ci�. Nie tylko o to chodzi, �e og� ulega tym pogl�dom, lecz o to, �e w przyrodniczym sposobie my�lenia tkwi jaka� si�a, kt�r� czujnym umys�om wpaja prze�wiadczenie w tych my�lach kryje si� co�, nad czym cz�owiek wsp�czesny nie mo�e przej�� do porz�dku dziennego. Pewne wypaczenia tych my�li zmuszaj� nieraz do s�usznych zastrze�e� wobec ca�ego kierunku. Ale to nie jest rozwi�zanie spraw w czasach, kiedy przyrodniczy spos�b my�lenia ogarnia coraz szersze ko�a i przyci�ga ludzi z przedziwn�, czarodziejsk� jakby si��. Nic tu nie zmienia faktu, �e poszczeg�lne jednostki rozumiej�, jak cz�sto prawdziwa wiedza wznosi si� sama przez si� ponad "p�askie wyobra�enia o sile i materii", g�oszone przez materializm. Nale�a�oby chyba raczej zwr�ci� uwag� na tych, kt�rzy g�osz� �mia�o, �e w�a�nie na tych poj�ciach przyrodniczych oprze� si� powinna nowa religia i chocia� owe poj�cia przyrodnicze mog� si� wyda� powierzchowne i p�ytkie cz�owiekowi, kt�remu nie jest obce g��bsze �ycie duchowe ludzko�ci, to jednak musi si� on z nimi liczy�, ku nim bowiem zwraca si� w naszych czasach powszechna uwaga i mamy wszelkie powody s�dzi�, �e w najbli�szej przysz�o�ci zwraca� si� b�dziemy coraz bardziej. Ale s� i tacy, u kt�rych potrzeby serca musia�y ust�pi� wobec wymaga� umys�u. S� to ludzie, kt�rzy rozumowo nie s� w stanie oprze� si� pogl�dom przyrodniczy; przyt�acza ich ci�ar dowod�w. Pogl�dy te jednak nie zaspakajaj� religijnych potrzeb ich serca.. Stwarzaj� zbyt beznadziejne perspektywy. Czy� dusza ludzka, pe�na podziwu dla dobra, prawdy i pi�kna, ma w ko�cu znikn�� bez �ladu jak ba�ka mydlana, bo by�a tylko chwilowym wytworem m�zgu? Pytanie to przyt�acza wiele dusz niby jaka� zmora. Ale tak samo przyt�acza je �wiatopogl�d przyrodniczy, poniewa� narzuca si� z ogromn� si�� autorytetu. Ludzie tacy dop�ki tylko mog� staraj� si� nie widzie� rozd�wi�ku we w�asnej duszy, albo te� pocieszaj� si� t�umacz�c sobie, �e dusza ludzka nie zdo�a nigdy osi�gn�� jasno�ci w tych sprawach. My�l� w spos�b przyrodniczy na ile wymaga tego do�wiadczenie i logiki; nie wyzbywaj� si� jednak uczu� religijnych wpojonych przez wychowanie i wol� wszystko, co dotyczy tych zagadnie� pozostawi� w zamgleniu i ciemno�ci. Tak wi�c nie ulega w�tpliwo�ci: �wiatopogl�d przyrodniczy jest najpot�niejsz� si�� w nowoczesnym �yciu umys�owym. I je�eli si� m�wi o duchowych potrzebach ludzko�ci, nie mo�na przej�� na nim do porz�dku dziennego. Ale trzeba te� stwierdzi�, �e �wiatopogl�d przyrodniczy zaspakaja nasze potrzeby duchowe w spos�b na razie powierzchowny i p�ytki. Beznadziejno�� ogarnia cz�owieka na my�l, �e musi uzna� nast�puj�cym rozumowaniem: "My�l jest pewn� form� si�y. Chodzimy za pomoc� tej samej si�y, dzi�ki kt�rej my�limy. Cz�owiek jest organizmem, kt�ry przeobra�a r�ne formy si�y w si�� my�lenia, organizmem, kt�rego funkcje podtrzymuj� przy pomocy tego, co nazywamy "po�ywieniem" i kt�ry wytwarza to, co nazywamy "my�lami". C� za cudowny proces chemiczny, kt�ry dane quantum po�ywienia potrafi przekszta�ci� w bosk� tragedi� Hamleta! S�owa te czytamy w broszurze Roberta Ingersolla zatytu�owanej: "Nowoczesny zmierzch bog�w". Co prawda ma�o kto wyra�a g�o�no uznanie dla tego rodzaju my�li, ale nie o to chodzi. Wa�ne jest, �e niezliczone rzesze ludzi odczuwaj� jak�� konieczno�� ustosunkowania si� do �wiata w duchu powy�szych s��w, mimo �e nie zawsze zdaj� sobie z tego spraw�. Niew�tpliwie wszystko...
Torentos.pl